Jak często chodzicie po podwyżkę lub zmieniacie pracę?

1

Inflacja coraz wyższa, podejrzewam że nikt nie siedzi z tą samą stawką przez dłużej niż 1 rok. Zatem zadaję pytanie - jak często chodzicie po podwyżki (bądź zamierzacie) lub zmieniacie pracę (bądź zamierzacie)?

P.S. - kwestia zmiany pracy jest brana pod uwagę tylko wtedy, jeśli w ogóle nie chodzicie po podwyżki, a jedyną opcją na zwiększenie stawki jest właśnie zmiana pracy.

5

W korpo średni czas otrzymania podwyżki to ok przepracowany rok. Co korpo to inna stawka - w jednych miejscach można dostać podwyżkę pokroju 300 zł a w innych 3-4x tyle. Ogólnie podwyżki rzędu 30%+ w firmie to rzadkość, dedykowane dla kluczowych pracowników bez których projekt może sobie nie poradzić. Z reguły zmiana pracy to najszybszy sposób na sowity zastrzyk gotówki ;)

0

W tym roku inflacja przez sufit więc po podwyżkę iść trzeba... Inaczej dostaniesz implicite obniżkę 10%...

1

Sama do mnie przychodzi co roku. Szału nie ma, ale 7 -10% rocznie.

0

u mnie podobnie jak u @UglyMan 7-10%

4

A Wy jak? Już podnieśliście ceny swoich usług?
https://www.money.pl/gospodarka/ponure-dane-gus-takiego-ciosu-w-portfele-polacy-nie-doswiadczyli-od-1997-r-6707494656248576a.html?amp=1

11,8 % inflacja PPI podana przez GUS lol

Żeby nie było że offtop - raz poszedłem po roku, drugi raz po półtora, było też w międzyczasie przez zmienianie pracy.

12

Ja nigdy nie chodzę po podwyżkę, uważam to za uwłaczające (przynajmniej dla mnie).
Jeśli pracodawca nie wie ile powinno się płacić pracownikowi to tym gorzej dla pracodawcy.
Jeśli pracodawca nie postrzega mnie jako wartościowego pracownika to przecież go nie przekonam na 1-godzinnym spotkaniu z managerem niższego szczebla.

A już pisanie jakichś prezentacji jaki jestem zajebisty (np. w Google) czy negocjacje w tym temacie są dla mnie jakąś szopką w której nie planuję brać udziału.
Do udowadniania swojej wartości służy praca od 9-17. Nie masz okazji do takiego udowadniania - zmieniasz pracę.
Jak pracodawca daje mi podwyżkę pod-inflacyjną (poniżej inflacji) to odświeżam CV.

0

Nigdy nie byłem po podwyżkę. W poprzednich firmach dostawałem je na tyle regularnie, że nie odczuwałem potrzeby.

Od 2019 do dzisiaj zmieniłem pracę 5 razy, wychodzi więc średnio poniżej pół roku w jednej firmie.

5

Jak nie idziesz po podwyżkę tylko czekasz aż przyjdzie sama, to już przyjmujesz pozycję przegranego. Dostaniesz tyle co wyliczą panie z HRu, średnią korporacyjną +- dodatek dla zajebistego pracownika. Jeżeli idziesz po podwyżkę (a nie należy tego traktować jako walkę firma vs pracownik tylko jako negocjację której wynik ma się obu stronom opłacać) to po pierwsze możesz dostać znacznie powyżej inflacji, po drugie dajesz firmie poznać czego oczekujesz.

Odświeżanie CV bo ktoś nie dostał podwyżki, ale i o nią nie poprosił to trochę takie strzelanie focha.

Nie wspomnę już o efekcie ubocznym w postaci ćwiczenia umiejętności negocjacji. Oczywiście odpowiedź odmowna często boli, a kompromis może też nas nie zadowalać ale wolę pójść i dostać odmowę niż czekać na mannę z nieba. I faktycznie jeżeli tak się zdarzy 2 razy pod rząd (zakładam podwyżki w cyklu 6 mscy) to trzeba odświeżać CV...

4

Pytanie podstawowe na co liczymy. Na "waloryzację" czy na podwyżkę. Z mojego doświadczenia to w większych firmach na "corocznych" podwyżkach dostaje się waloryzację co ma sens dla seniorów będących gdzieś tam w dobrych widełkach dla danej technologii i umiejętności. Jak ktoś liczy na coś więcej to chyba lepiej iść i pogadać zanim ktoś tą podwyżkę naliczy z rozdzielnika.

Ja do tej pory miałem jakoś tak, że albo podwyżka przychodziła sama (głównie na początku po przebranżowieniu na IT dostawałem podwyżki co ~3 miesiące, które wyprzedzały moje oczekiwania) albo (potem) zmieniałem pracę z powodów typu gorsza sytuacja w firmie, nietrafiony wybór projektu.

Raz mi się tylko zdarzyło pójść po podwyżkę z własnej inicjatywy - dostałem awans w postaci wyższego stanowiska i obietnice solidnej podwyżki (bez konkretów, a poszedłem z ofertą na ~40% lepsze warunki, jaką dostałem). Finalnie podwyżki nie dostałem - temat wrócił dopiero jak złożyłem wypowiedzenie. Do dziś nie wiem czy to była celowa zagrywka abym odrzucił tą ofertę co dostałem czy po prostu zamieszanie (faktycznie w tym okresie się wiele w firmie działo), ale specjalnie nie zgłębiałem bo doszedłem do w wniosku, że jak bym tego nie rozegrał i tak wyszłoby, że przystawiam nóż do gardła, a nie chciałem się w taką sytuację pakować.

Tak czy siak uważam, że jak ktoś czuje, że zasługuje na coś więcej niż waloryzacja to lepiej iść i zasygnalizować bo często w firmach są budżety i jak już podwyżki zostaną zaplanowane, to trudno potem nagle wyskrobać dodatkowe środki.
Obrażanie się za to, że ktoś nie wyszedł z propozycją sam uważam za bez sensu. Jak atmosfera jest OK to zawsze warto pogadać.

0

Nigdy nie chodze po podwyzke. Uwazam ze to powinno wychodzic od pracodawcy.

0
hadwao napisał(a):

Pytanie podstawowe na co liczymy. Na "waloryzację" czy na podwyżkę. Z mojego doświadczenia to w większych firmach na "corocznych" podwyżkach dostaje się waloryzację co ma sens dla seniorów będących gdzieś tam w dobrych widełkach dla danej technologii i umiejętności. Jak ktoś liczy na coś więcej to chyba lepiej iść i pogadać zanim ktoś tą podwyżkę naliczy z rozdzielnika.

Zgadzam się, natomiast obecnie waloryzacja to ~10-15%, a jak na korpo to dość mocne podwyżki (chyba)

0

Przekonanie o swojej niezastępowalności i silnej pozycji do negocjacji zwykle znika wraz z ze zdobytym doświadczeniem zawodowym (niekoniecznie technicznym).
W ogóle nie rozumiem co tu można negocjować? Jak mam 4k PLN pensji to ofc można dać sygnał że trochę mało.
Ale jeśli jesteś w miarę dobrze opłacanym pracownikiem to nie masz potrzeby otrzymywania regularnych podwyżek - chyba że inflacyjnych, ew. jak Ci się kolejne dziecko urodzi.

Co do podwyżki wraz ze zmianą stanowiska to jest to rzecz często oczywista - przynajmniej dla pracownika.

1

Nigdy nie byłem po podwyżkę. Zawsze dostaję automatycznie mniej więcej po każdym roku pracy. W mojej pierwszej pracy raz sam napisałem maila, że chcę podwyżkę, to niedługo potem nie miałem pracy (nie mówię, że z powodu chęci podwyżki, chociaż pewnie miało to częściowo wpływ) xD Co do negocjowania - w poprzedniej pracy dostawałem pytanie "czy zgadzam się z taką kwotą", zawsze się zgadzałem, bo i tak pewnie nic bym więcej nie wynegocjował. W aktualnej firmie podwyżki są z góry określone, znane na jakiś czas przed ich przyznaniem i nie ma możliwości negocjacji, co w sumie mi pasuje, bo wiem na czym stoję, a w negocjacjach i tak bym był do niczego^^

I też wychodzę z założenia, że jak pracodawca mi nie chce dać podwyżki albo jest śmiesznie niska, to znaczy, że nie jestem mu potrzebny i mam wolną drogę dalej iść^^

2

Pamiętajcie, że w małych firmach gdzie szefostwo ma na głowie wszystko pójście po podwyżkę to standard, nigdy się nie spotkałem z odmową.

2

@mr_jaro: Najwięcej podwyżki dostałem w najmniejszej firmie (z 6 programistów), w ciągu roku jakieś 100% w kilku fazach.
Oczywiście bez przypominania.

0

@vpiotr: wyjątek potwierdzający regułę :)

1

W aktualnej firmie byłem 7 razy w ciągu 4 lat i za każdym razem było ok. Aktualne zarobki na tle tych samych stanowisk w tej firmie wydają mi się w porządku, i albo poczekam aż może sami coś zaproponują, albo pozostanie zmiana pracy za jakiś czas.

2

W wiekszosci korpo podwyzka to 5-7%. Jezeli ktos chce wiecej zarabiac to zwyczajnie nie ma co czekac na ochlapy tylko znalezc lepsza oferte i rzucic papiery. Wtedy albo zostac w firmie jezeli wyrowna/przebije oferte, albo zmienic prace.

2

Ja od początku pandemii jestem na jednej stawce, ale na dniach coś ma się wyklarować. Jak nie, to zacznę odpisywać botom z LI.
W poprzedniej pracy przez blisko 4 lata miałem ze 3 podwyżki. A wcześniej zmieniałem pracę na tyle często, że nie zdążałem po podwyżki chodzić.

No tyle, że dzięki światłym rządom PiS pensja mi ostatnio urosła sama o jakieś 2 koła, więc ja tam nie narzekam i czekam na Euro za dychę. ;)

8
  1. Nigdy w życiu nie musiałem prosić się o podwyżkę i w sumie gdybym uznał że mi brakuje, to nawet by mi to do głowy nie przyszło, tylko zmieniłbym pracę
  2. Mam podejrzenie, że piszący tu o chodzeniu po N podwyżek w ciągu roku albo o jakichś dużych skokach, to są jeszcze na początku kariery, kiedy faktycznie w ciągu pierwszych kilku lat można skoczyć z 2 na 20k albo co 3 miesiące chodzić po kolejne 1k podwyżki. Tylko potem jest szklany sufit i nagle powyżej powiedzmy 20 czy 25k (nie wiem dokładnie jak teraz bo wiadomo że inflacja w cebulandii szaleje) robi się ciężko. Dochodzi też kwestia że znika nam argument "mogę rzucić papierami i konkurencja mi da więcej", bo nie da.
1

Myślę, że możemy zakończyć ankietę i wyciągnąć pewne wnioski, widzę tutaj główne dwa, które są wprost z wyników:

  • Zdecydowana większość chodzi po podwyżki co około 1 roku
  • Nikt nie chodzi po podwyżki w ciągu pierwszych 3 miesięcy
2
Shalom napisał(a):
  1. Mam podejrzenie, że piszący tu o chodzeniu po N podwyżek w ciągu roku albo o jakichś dużych skokach, to są jeszcze na początku kariery, kiedy faktycznie w ciągu pierwszych kilku lat można skoczyć z 2 na 20k albo co 3 miesiące chodzić po kolejne 1k podwyżki. Tylko potem jest szklany sufit i nagle powyżej powiedzmy 20 czy 25k (nie wiem dokładnie jak teraz bo wiadomo że inflacja w cebulandii szaleje) robi się ciężko. Dochodzi też kwestia że znika nam argument "mogę rzucić papierami i konkurencja mi da więcej", bo nie da.

Z tego co widzę, to szklany sufit to domena Janusz-softów oraz pracowników, którym się wydaje, że szklany sufit istnieje. Ja tam chodzę po podwyżkę zawsze jak zaliczam 6 lub 12 miesiecy w danej firmie, nie wiem z czym się szczypać - mówisz, że chcesz 10-15% więcej i nieraz się to udaje, a to może oznaczać powiedzmy +40k na rok. Aż taki bogaty nie jestem, żeby odrzucać taką jałmużnę

3

Idealne byłyby podwyżki regularnie (co 3,6 miesięcy) o mniejszą stawkę niż raz a porządnie co rok.
Pracownicy nie uciekają (bo wiedzą, że będzie podwyżka mniejsza lub większa), stres mniejszy, każdy się bardziej stara. Straty finansowe mniejsze (marne 500zł x 6 miesięcy to już 3k w plecy, więc otrzymując podwyżkę na 1k po roku trzeba 3, a nawet 4.5 miesięcy wyrównywać)

Żeby nie było offtop'u - raczej czekam na ruch ze strony pracodawcy, jak nie ma go po roku/ w okolicach nowego roku to szukam nowej pracy.

1

2 razy zagadałem po roku pracy. Dwa razy dostałem 20-30 procent.
Potem nikt się przez dłuższy czas nie odzywał w tej sprawie do mnie, a mi się po raz kolejny nie chciało wychodzić z inicjatywą, to zmieniałem pracę.

Jestem zdania, że jak ktoś zwala na mnie więcej obowiązków, to powinien dać mi podwyżkę choćby i te marne kilkaset złotych.

Jak po roku pracy bym nie dostał wyrównania do intlacji, to zmieniam pracę i tyle.
Rynek jest taki że przyjmnie mnie gdzie indziej, a jak ktoś chce oszczędzać, niech oszczędza.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1