u mnie to było tak:
poszedłem do technikum, bo panowała taka pogłoska "że jest super i w ogóle jak je skończysz to będziesz master", a że raczej ścisły zawsze miałem umysł to wybierałem: mat-fiz-inf a technikum. dowiedziałem się, że w technikum miałbym rozszerzoną matematykę - wybór padł Od razu
jak było w rzeczywistości?
w technikum nie ma rozszerzonej matematyki (na starej podstawie, na nowej już jest (za to programowania nie ma)) co aktualnie powoduje ból d**y mojej skromnej osoby i to, że całymi dniami siedzę i stukam zadania z matmy, bo jaka jest rzeczywistość? żeby skończyć dobre studia techniczne (czy to informatyka, robotyka czy co innego) potrzebna jest.. MATEMATYKA! oraz fizyka, nie informatyka
głupi człowiek był jak but, a teraz naważone piwo trzeba pić
jeśli interesują cię studia techniczne to przede wszystkim skup się na matematyce - bez dobrej matury nie pójdziesz na dobrą uczelnie, a jak już dostaniesz się na dobrą uczelnie, trzeba ogarnąć wysoki poziom matematyki
nie mniej jednak, w technikum, jak już ktoś wspomniał, podszedłem do programowania bo wcześniej to było interesujące, ale trochę straszne. dzięki technikum wymyśliłem sobie jakieś życiowe plany, kto wie co byłoby w liceum.. poza tym zmądrzałem w kwietniu/maju pod koniec 3 klasy, dziękuje Jezusowi za to, że mam jeszcze rok(co i tak jest skrajnie małą ilością czasu na nadrobienie tego, czego myślałem, że zostanę nauczony :( głupi ja)
zresztą dużo zależy od tego na jakich nauczycieli trafisz. moje technikum było gdzieś na rankingu najlepszych techników w polsce na 2 miejscu, w wojewodztwie na 1, a i tak kupa w nim gnoju i w dodatku śmierdzi (to akurat mówię poważnie, stoi na bagnach)
edit
a już zupełnie wylewając swoje żale na technikum: w 4 klasie, kiedy to koło 3-4 osób z 21 (niegdyś 35) osobowej klasy wyraziło chęć zdawania informatyki na poziomie rozszerzonym, uświadomiono nas krzykiem że nas się tutaj nie przygotowuje do matury z informatyki tylko do egzaminu zawodowego który MUSIMY ZDAĆ!
jak powszechnie wiadomo, papier egzaminu zawodowego jest do srania potrzebny, liczy się matura - ale u nas akurat właściwie każdy ma to w dupie (zdajcie sobie na 30%, byleby zawodowy poszedł dobrze!)
z perspektywy czasu mam wrażenie, że lepiej było iść do zawodówki na 2 lata albo pracować jako niańka.. czy coś..
zupełnie nie wiem dlaczego, ale ta szkoła mi się kojarzy z pracą dla PGR'ów (tymi od Gierka) - żeby tylko jak najwięcej w uja zrobić
dobrze, że zainteresowałem się programowaniem, bo nauczyło mnie złotej zasady: chcesz umieć? ucz się sam