Czy kodząc prowadzicie jednocześnie rozmowy z członkami zespołu na tematy wszelaki, czy raczej skupiacie się na zadaniach, a w biurze panuje cisza (jeśli nie pracujecie zdalni ;)) ?
Pracuję od jakiegoś czasu w branży nie IT w męskim zespole. Praca typowo umysłowa na komputerze. W czasie wykonywania obowiązków bardzo często prowadzone są dyskusję, często lecą ciężkie żarty. Generalnie fajna atmosfera. Zastanawiam się jak to wygląda w u was.
Pewnie tak samo jak i przy wrzucaniu piachu do betoniarki. Tu i tu pracują ludzie.
Jak idę do biura to mój performance drastycznie spada. To samo z resztą zespołu. Głównie chodzi się do kuchni na kawę i pogaduchy ;D
Mówisz o stacjonarnej pracy czy hybrydowej?
Generalnie jak przychodzi się do biura raz na dłuższy czas to głównie się gada a jak się przychodziło kiedyś codziennie to mało się gadało. Głównie coś robiło a gadało tylko w kuchni. No, ale wcześniej pracowałem w kołchozie gdzie połowa zespołu nie lubiła drugiej połowy, więc też inna sprawa.
No i teraz też jestem w openspace to tym bardziej cały czas ktoś coś pier, albo Ci zagląda do monitora.
Nawet zdalnie lubię sobie popierdzielić o d**pie maryni xd na slacku czy teamsach, najczęściej z 1-2 osobami z zespołu.
Żadnych rozmów, nigdy z nikim. Nie po to studiowałem informatykę, żeby z ludźmi gadać.
somekind napisał(a):
Żadnych rozmów, nigdy z nikim. Nie po to studiowałem informatykę, żeby z ludźmi gadać.
This. Po informatyce to się rozmawia z ChatGPT, nie z jakimiś tam patetycznymi, spoconymi i śmierdzącymi zlepkami mięsa i kości ;D
Ej, ale to rozbieżnie założenia.
ChatGPT komunikuje się po ludzku i trzeba ćwiczyć na kimś umiejętność konwersacji, inaczej jako operator czata nie zdasz testu Turinga i AI zbaranieje.
Czasem jest cisza, czasem są rozmowy na konkretne tematy projekty projektowe, sprawy firmowe, a czasem o dupie maryni, polityce, czyichś zainteresowaniach, weekendowych zajęciach, wakacjach, itp. Czasem mam ochotę tego posłuchać, a czasem mam to totalnie w dupie : P. Ogólnie jestem otwarty na ludzi, ale jestem też zdania, że robota, to nie jest jakiś klub towarzyski ; - ).
ja mam wrażenie że rozmowność ludzi jest odwrotnie proporcjonalna do zarabianego hajsu