Nie palę i palić nie zamierzam, ale pobawię się w adwokata diabła...
Mimo wszystko jedna rzecz jest, moim zdaniem, w tego rodzaju dyskusjach często pomijana.
Pewien komentarz na Wykopie doskonale przedstawia częsty i poważny argument przeciwko paleniu papierosów:
palacze sa ...przyglupi i egocentryczni dodatkowo plus zostali do tego prawdopodobnie zmuszeni w towarzystwie, zeby nie wyjsc na outsidera, czyli brak pewnosci siebie i wlasnego zdania.. Kto normalny zaciaga sie tym gownem i nic z tego nie ma? Alkoholicy/narkomani maja odmienne stany swiadomosci. Grubasy maja przyjemnosci z jedzenia. Uzalezniein od gierek/Internetu dobrze sie bawia. A palacz? Palacz co godzine musi przypalic, zeby ..uwaga, uwaga jego sampoczucie powrocilo na poziom normalny jaki kazda osoba niepalaca ma bez jarania papierosow. Miesiecznie do tego ~500 zl peka
I w tym wątku przewija się chyba ten sam sentyment.
No i z jednej strony racja. Tak właśnie mniej więcej jest.
Ale to tylko jedna strona medalu.
Ale teraz sprawdźmy szkodliwość wymienionych tu nałogów:
- Alkoholizm i narkomania powodują nierzadko bardzo szybkie wykolejenie się w życiu, menelstwo i ruinę zdrowia
- Uzależnienie od gier / internetu skutkuje utratą perspektyw w życiu (w tym perspektyw na samorealizację), gdyż nie można jednocześnie spędzać ogromnej ilości godzin na gry i uczyć się do jakiegoś sensownego zawodu
- Tymczasem palenie tytoniu, samo z siebie, często przez długie lata nie ma żadnych oczywistych skrajnie złych skutków ubocznych, w przeciwieństwie do nałogów wymienionych wyżej. Tak, zadyszka, mniejsza forma, a jednak mimo to żołnierze i pracownicy fizyczni (od których niby powinno się wymagać dużej kondycji) częściej niż ogół populacji są palaczami. I tak, prędzej czy później skończy się to prawdopodobnie rakiem / rozedmą / zawałem / itp, ale to dopiero po iluśtamdziesięciu latach.
Znaczna część szkodliwości palenia tytoniu jest wywołana przez społeczeństwo. Palacze nie mogą normalnie pracować, ale to nie dlatego, że sam papieros w tym przeszkadza (w odróznieniu od gier komp.), tylko dlatego, że wygania się ich na zewnątrz, bo nie wolno palić w większości miejsc. Palacze nie mogą żyć w społeczeństwie, ale to znowu nie dlatego, że po papierosie się nie mozna normalnie zachowywać (w odróżnieniu od narkotyków), tylko dlatego, że się ich goni. Palacze tracą majątek, ale to nie dlatego, że sam tytoń jest drogi, tylko dlatego, że jest obłożony bardzo wysoką akcyzą.
Szkodliwość palenia dla samego palącego jest więc mniej więcej podobna do szkodliwości otyłości. Otyłość także sama z siebie (przynajmniej przez jakiś czas) nie przeszkadza (aż tak bardzo) w życiu, natomiast stanowi poważny problem ze względu na społeczne napiętnowanie (choć później czekają na otyłych, oczywiście, poważne choroby i niesprawność).
Żeby nie było: Uważam, że wszystkie te restrykcje, jakimi obłozone jest palenie tytoniu, są słuszne. Palacze, którzy chcą wdychać truciznę nie mają prawa zmuszać do tego innych, więc wyganianie ich zewsząd jest jedynym wyjściem. Historia pokazuje, że bez restrykcji pali niemal każdy obywatel (być może wynika to po części z tego, że aby wytrzymać wśród nałogowych palaczy łatwiej jest samemu zostać palaczem), co ma swoje (poważne) koszta dla całego społeczeństwa; podnoszenie akcyzy wraz z kampaniami edukacyjnymi i licznymi zakazami palenia niemal wszędzie okazały się być skuteczne w denormalizacji tego nałogu i dobrze.
Niemniej, demonizowanie palenia tytoniu w porównaniu z innymi nałogami chyba nie ma sensu.