Emigracja - dlaczego nie wyjechaliscie z kraju?

5

Siemka :)

Mam taki dość fajny temat moim zdaniem jakim jest Emigracja z kraju.
Ja z racji tego że mam dopiero 18 lat i jeszcze się uczę nie wyjechałem >jeszcze.
Ale mam w planach od razu po zrobieniu licencjatu wyjechać i nigdy nie wrócić.
Ponieważ nie widzę perspektyw w tym kraju, ani na rozwój a tym bardziej na zakładanie tutaj rodziny i harowanie do 67 na rzecz państwa.Praktycznie nic mi się w tym kraju nie podoba oprócz może kobiet i jedzenia :).

i tutaj mam pytanie : (ponieważ jakieś 80% ludzi z 4p jest starsza ode mnie) wiec jesteście bardziej doświadczeni ;DLACZEGO NIE WYJECHALIŚCIE Z KRAJU,
co was tutaj trzyma? rodzina,dziewczyna,robota,lenistwo, czy po prostu kochacie nasz kraj ?

pozdrawiam i zachęcam do dyskusji.

4

Po co Ci ten licencjat? ;)

7

Ja też chciałem wyjechać jak najszybciej, dopóki nie odkryłem, że gdy będę miał 18 lat, będę mógł ubiegać się o tytuł szlachecki :)

0

A mnie trzyma w tym kraju dziewczyna z którą chcę założyć rodzinę oraz studia.
Poza tym nieco bariera językowa, chociaż w pół roku śmiało ogarnąłbym język na tyle, że już pewnie bym się czuł. (na razie w mowie niezbyt).

Czy będzie lepiej? Dużo gorzej już być nie może, więc w sumie. Poza tym oferty pracy sypią mi się jak z rękawa, więc aż tak źle nie jest. Jedynie płaca nie za wysoka.

7
BartoszCoyote napisał(a):

Ponieważ nie widzę perspektyw w tym kraju, ani na rozwój a tym bardziej na zakładanie tutaj rodziny i harowanie do 67 na rzecz państwa.?

Ja np. mam dobry zawód, troszeczkę umiejętności, więc perspektywy będę miał jeszcze długo. Nie będę "harował na rzecz państwa", bo pracuję dla swojego rozwoju. Nie będę "harował do 67 roku życia", bo moja praca jest dla mnie pasją, więc w ogóle nie mogę jej nazywać harówką. A o tym, kiedy ją skończę, zdecyduję sam i mam nadzieję, że będę pracował do końca, bo prawdopodobnie nie zniósłbym okres bezużytecznego obijania się, zwanego emeryturą.

0

@somekind: czyli nie płacisz tu podatków i nie robisz zakupów?

15

Na obczyznę...? Dokąd...?
Nie pojadę tam, gdzie:

  • nie ma prawdziwej zimy
  • nie ma prawdziwego lata
  • ciągle pada
  • ciągle jest sucho
  • nie kupię ogórków kwaszonych
  • nie kupię ogórków małosolnych
  • nie kupię ziemniaków
  • nie kupię kapusty kiszonej
  • nie kupię mąki bez dodatku proszku do pieczenia (co uniemożliwia zrobienie drożdżówki)
  • jest jeden rodzaj jabłek w sklepie
  • nie wolno zbierać grzybów
  • na stołówkach szkolnych do obiadu zamiast ziemniaków podaje się chipsy
  • nie pije się wódki
  • wszystko smaży się na tranie

Prawdopodobnie jestem uprzedzona, bo nie podchodzę do tematu racjonalnie. Jestem mocno przywiązana do tego polskiego klimatu, do polskich zwyczajów, do polskiego życia. I ja bardzo lubię to życie. Lubię schabowe na smalcu, lubię wódkę zagryzaną ogórkiem, lubię kapustę z grzybami. Lubię polskie krajobrazy, w szczególności pola, gdzie jęczmień, gryka i dzięcielina pała ;) Lubię mieć 4 pory roku i uwielbiam zbierać grzyby, a w Polsce mamy świetny klimat i dużą różnorodność gatunków.
Tu się wychowałam. Tu są ludzie, z którymi mogę się porozumieć w języku, w którym myślę.

No i tyko w Polsce mam szansę spotkać kogoś, kto wie, że ważne jest przestrzeganie przepisów BHP. Zwłaszcza na kolei! Cześć!

0

Ja z kolei nie wyobrazam sobie przesiedziec calego zycia w jednym kraju... strasznie monotonne. Kiedys na pewno wyjade chociazby z ciekawosci ale jeszcze mam na to duuuzo czasu.

  • nie ma prawdziwej zimy
  • nie ma prawdziwego lata

Norweg pewnie by stwierdził, że tu nie ma prawdziwej zimy a Australijczyk, że nie ma prawdziwego lata :]

1

Chciałbym mieć amerykańskie obywatelstwo i móc przekazać je w przyszłości moim dzieciom razem z polskim. Ewidentne plusy to możliwość zamieszkania oraz pracy w USA i Unii Europejskiej oraz ruch bezwizowy ze sporą częścią świata. Minusy to podleganie pod amerykańskie prawo podatkowe, nawet żyjąc i pracując poza USA, ale w takim przypadku kwota wolna od podatku to coś koło 90 tysięcy dolarów rocznie.
Jestem w pełni świadomy, że USA nie jest najlepszym wyborem już od jakiegoś czasu jeśli chodzi o emigrację: ciężko o legalny pobyt, a i zarobki nie takie duże. Skandynawia pod tym względem wypada lepiej, ale.. jest cholernie nudna. A można powiedzieć, że wykwalifikowanych inżynierów za wielką wodą kryzys tak bardzo nie dotknął.
Staram się o zieloną kartę przez loterię wizową, drugi rok z rzędu. Szanse wielkie nie są, dla Polaków coś lekko poniżej 2% rocznie. Żeby utrzymać status rezydenta trzeba się pojawić w USA na jeden dzień w roku, a po czterech latach zostając w USA na półtora roku zostaje się naturalizowanym obywatelem.
Co do innych krajów.. nigdy nie miałem talentu do języków obcych prócz angielskiego, z którym na co dzień mam większy kontakt niż z polskim. Może gdybym nie miał takich uprzedzeń do niemieckiego to właśnie to jest chyba w tej chwili najlepszy kierunek dla Polaków. Rynek się otwiera, coraz więcej ofert pracy.. ale chcą albo kogoś mówiącego po niemiecku albo z chęcią szybkiej jego nauki.
Nawet jeżeli większość życia spędzę w Polsce to przez kilka lat chciałbym coś pozwiedzać i podnieść poziom mojego angielskiego (wciąż mam wielkiego stresa, gdy muszę w tym języku rozmawiać przez telefon).

0

A mnie interesuje pewna firma w Szwajcarii na T, dodatkowo jej szef jest profesorem i mógłbym u niego zrobić doktorat :P Na razie muszę podszlifować angielski i programowanie. I nie wiem jak tam jest z zatrudnianiem Polaków.

6

Prawie 3 lata mieszkałem w Holandii i wróciłem do Poznania :) Czemu? Wszyscy zadają mi to pytanie... ale tu czuję, że żyję :D

Po prostu - życie w Polsce to życie na poziomie hard - jadąc na emigrację, to jak granie w życie na poziomie easy. Jesteśmy programistami, mamy piękne umysły, tak więc wykorzystajmy je do tego by odnieść sukces na poziomie hard :) Kasa, kasa to nie wszystko, liczą się też inne rzeczy - jak chociażby droga do niej. I z doświadczenia powiem, że można bardziej cieszyć się jej mniejszą ilością zaliczając po drodze szereg achivmentów, niż w zachodnioeuropejskim stylu "jestem bogaty i stać mnie na wszystko" - to się szybko nudzi ;)

O innych walorach Polski, które nie występują na zachodzie nawet nie będę się rozpisywał, bo to długa lista ;)

1

poza tym, niby poziom hard, a pewnie z holandii przywiozłeś masę kasy

Wróżka Marry mówi: NIE!
Wróżka Marry mówi: "On zarabiać w Holandii dużo"
Wróżka Marry mówi: "On kasę wydać na legalną tamtejszą Marychę"
Wróżka Marry mówi: "On pod jej wpływem wrócić do Polski"

6

Ja byłem bliski powrotu do USA, ale kogoś się poznało, gdzieś się zamieszkało i z czasem jest coraz trudniej rzucić to wszystko i wyjechać. Poza tym aurel dobrze napisała. Tu się urodziłem i tu czuję się jak w domu. A wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.
Tu wiem gdzie się nie szwendać by nie dostać w pysk. Tu wiem, że sobie masło ze śmietany zrobię. I kupię "zepsutą" kapustę czy ogórki. Tu się dogadam na najwyższym poziomie zrozumienia bez szukania w pamięci jak to było z tym conditionalem.

Jasne, chciałoby się żyć na wyższym poziomie tak jak jest to dość łatwe w niektórych państwach. Ale tu są moje korzenie i one wrosły już nieco w tę ziemię.

somekind napisał(a):

prawdopodobnie nie zniósłbym okres bezużytecznego obijania się, zwanego emeryturą.
Jak pisze @sehanine, I dare to disagree. Jeżeli ktoś chce się bezużytecznie obijać to nie potrzebuje do tego statusu emeryta. Ja bym wiele dał by być rentierem (odpowiednik emeryta w młodszym wieku hehe), czyli mieć kasę i nie pracować. Ale zamiast obijania wybrałbym rozwijanie swoich pasji, podróże, tworzenie, więcej spotkań ze znajomymi etc etc etc.. czyli wszystko czego nie można nazwać bezużytecznym obijaniem się.

aurel napisał(a):

Na obczyznę...? Dokąd...?
Nie pojadę tam, gdzie:
(cała długa lista)
Podpisuję się pod każdym punktem z tej listy. Co to za rok bez ciepłego słońca i metrowych zasp ze śniegu. Lipa totalna.

0

@BartoszCoyote, nie wiesz, że leworęczni żyją krócej? Po prostu świat jest przystosowany pod praworęcznych. Tak samo z wyjazdem. Za granicą nie jesteś u siebie, musisz się przystosować kulturowo. Zanim poczujesz się bezpiecznie musi minąć trochę czasu, jeżeli w ogóle będzie Ci odpowiadać tamtejsza mentalność.

0

Mnie tutaj trzymają przyjaciele i rodzina. Przemieszkałem jakiś czas temu kilka miesięcy w różnych częściach USA i wyniosłem z tego bardzo wiele. Wiem np., że tam nie mógłbym żyć. Szukam więc dalej, bo pewnie mogę znaleźć dla siebie jakieś fajniejsze miejsce... ale o to nie jest tak łatwo :)

Zaspokojenia samej potrzeby podróżowania / nowego szukałbym raczej w pracy, która daje wiele okazji do zwiedzania świata niż na siłę przenosząc się za granicę.

3
  1. jak trochę popracujesz w PL to jako programista zarabiasz pieniążki na poziomie europejskim. Ceny nadal Polskie.
  2. Rodzina, przyjaciele, dzieci...
  3. Tak naprawdę na zachodzie też masz masę bezsensownych przepisów i durnych urzędników. Jedyna różnica polega na tym, że widząc takiego Jasia Wędrowniczka z pogranicza Ultima Tule załącza im się tryb "uwaga! osobnik o konstrukcji cepa. Jak mu pomożesz to nie wróci być może". W urzędach w PL to też się zdarza.
  4. Stosunkowo niskie podatki, o dziwo. Prowadząc DG (forma unikatowa w Europie gdzie indziej jest z ograniczeniem obrotów) i odpowiednio się konfigurując w CEIDG można z czystym sumieniem wrzucić hobby w koszty. Dodatkowo przy płacach w IT nawet pełen ZUS nie jest aż tak bolesny jak mogło by się wydawać. VAT i tak płaci konsument, a PITu nie unikniesz nigdzie na świecie.
0

Mi się podoba tu gdzie jestem.
Wiem, że jestem u siebie.
Język znam dosyć dobrze.
Nie należę do żadnej mniejszości narodowej, a takie się w razie problemów wywala z kraju w pierwszej kolejności, bez względu na to czy legalnie czy nie.
Podoba mi się społeczeństwo monokulturowe bo znam tą kulturę i raczej nikt mnie nie zabije/pobije bo przez przypadek wykonałem jakiś obelżywy gest, czy naruszyłem jakieś tabu.
Lubię jak ludzie potrafią powiedzieć co myślą, i mają gdzieś to czy ktoś im przypnie łatkę oszołoma/faszysty/POpaprańca/pisowca/palikociarza/korwinowca/mohera, a jak będzie trzeba to i dać w mordę.
Ogólnie lubię jasne sytuacje np. jakbym wbiegł przebrany za motyla do kościoła podczas mszy i zaczął drzeć ryja, to by mnie na kopach wynieśli, albo wiem, że pójście w szaliku wisły do grupy kiboli legii i wznoszenie okrzyków obraźliwych w ich stronę kończy się w szpitalu lub na cmentarzu.

Byłem trochę w usa(NY, NJ, PA), ale to było kompletnie nie dla mnie. Ludzie ze sztucznymi bananami na gębach, gadanie o niczym i uważanie na każde słowo, żeby przypadkiem ktoś się nie poczuł urażony i drugiego nie pozwał(wyobraźcie sobie jakąś dyskusję jak każdy się boi). Gówniarstwo emo, z kastetem jako wisiorek, mające po 12 i liżące się gejowo po ulicach(toleruje, ale na wymioty mnie zbierało). Dowiedziałem się tam też, że jak murzyn powie czarnuch to w porządku, ale jak ja powiem czarnuch to już źle, bo to ja jestem rasistą mówiąc to, a nie ktoś kto ze względu na to, że jestem biały nie pozwala mi tak mówić(sic!). Dodatkowo tak strasznie walczą z rasizmem, że już wypełniając formularz wizowy trzeba podać jakiej się jest rasy.

Inne kraje też mi nie bardzo pasują(w żadnym z nich nie byłem), bo albo nie znam języka, albo za zabicie kilkudziesięciu ludzi dają wyrok 21lat, albo za zimno, albo mają neonazioli bardzo nielubiących mniejszości Polskiej, albo pełno tam różnych mniejszości wymuszających wyższe zasiłki pod groźbą zamieszek, albo pełno kamer.

Oczywiście inne kraje mają też sporo plusów, ale często emigracja działa na zasadzie "wszędzie dobrze gdzie nas nie ma" bo zwyczajnie z daleka minusów nie widać.
Nie wykluczam wyjazdu na czas jakiś po $ czy €, ale na pewno nie na długo.

3

Narzekacie troszkę i ogólnie się zgadzam, ale sporo minusów, które wymienianie w innych krajach, chyba nie dotyczy tych najbliższych nam.
Piszecie o USA - nic dziwnego, że tam nie pasujemy skoro to kraj na innym kontynencie (!). Wbrew pozorom to naprawdę duża różnica, no i kompletnie inna mentalność. Podejście do życia itd.

Jednak co powiecie o np. Niemczech? Byłem kilka razy i niespecjalnie czułem się obco. Ludzie mili, ulice podobne, tylko bardziej czyste, a młodzież mniej hałaśliwa.
Z opowieści innych można też dowiedzieć się, że Norwegia to także niezły kraj.

Więc, może tam warto wyjechać?

0

Jednak co powiecie o np. Niemczech? Byłem kilka razy i niespecjalnie czułem się obco. Ludzie mili, ulice podobne, tylko bardziej czyste, a młodzież mniej hałaśliwa.
Z opowieści innych można też dowiedzieć się, że Norwegia to także niezły kraj.

Niemcy strasznie brudzą, mają czysto bo mają sprawne służby sprzątające. Jeśli miałbym osiedlić się w Niemczech to tylko gdzieś na południu, okolice Frankfurtu albo Stutgartu, język bardziej miękki (niemiecki brzmi dla mnie ohydnie, pewnie w poprzednim wcieleniu byłem więźniem Auschwitz albo coś), no i jedzenie całkiem dobre. Aczkolwiek jak nie chcesz się żywić w jakiejś ścierwodajni to okazuje się że 30-40euro na dzień dla jednej osoby może być mało. Na północ od Berlina osoba z podobnym podniebieniem co ja nie powinna nic jeść. Ludzie rzeczywiście mili, ale licz się że to policyjny naród. Jak zamieszkasz wśród jakiejś społeczności nie możesz się wychylić, taki przykład, gdy całe osiedle zbiera deszczówkę do beczki Ty też musisz i zostaniesz o tym poinformowany jeszcze zanim się urządzisz. Jak deszczówka zacznie Ci się wylewać z beczki lub zapomnisz ją podstawić masz niemal gwarantowany donos na policję. No ale w nieczmech byłem tylko dwa tygodnie, wszystkiego nie widziałem.

W Norwegii obawiają się imigrantów, jeśli chcesz się tam osiedlić to oprócz deklaracji zawodowych musisz złożyć odpowiednie dokumenty potwierdzające że uczysz się języka norweskiego, oraz deklarację na jakim etapie będziesz ze znajomością norweskiego i historii Norwegii za pół roku.

0

Przyłączam się do wypowiedzi @kult, tylko jak np. w takich Niemczech zapatrują się na brak wyższego wykształcenia? Czy doświadczenie w pracy w Polsce, znajomość języka niemieckiego i oczywiście solidne umiejętności powinny być wystarczające do znalezienia przyzwoicie płatnej pracy? Gdyby ktoś orientował się w temacie to proszę o wypowiedź.

0

Z tego kraju trzeba powoli spitalać, chory system a tym bardziej... rząd.

0

A ja od samego początku stwierdzam, że najlepszym sposobem rządzenia w państwie jest demokracja bezpośrednia - wtedy NAPRAWDĘ rządziłby lud, a nie - jak w przypadku dyplomacji parlamentarnej - wysłannicy ludu.

0

To ja was pogodzę.
Karencja prawna 5~10 lat dotyczyć wszystkiego już znanego, bez możliwości zmiany wysokości podatków(w tym emisyjnego) na drodze uchwały, a w przypadku nowości miesiąc.
Mi demokracja bezpośrednia nie widzi się całkowicie, chyba, że na szczeblu lokalnym. Przydałoby się też połączyć wszelkie głosowania z testami w temacie, gdzie wynik byłby wagą głosu, a przy wyniku <=30% głos byłby nieważny(w ten sposób unika się podstawowej wady demokracji).
Na szczeblu państwowym po obraniu jakiejś strategii rozwoju trzeba też zagwarantować, że strategia będzie realizowana a nie zmieniana co chwilę, więc wybory powinny dotyczyć tylko jakichś detali służących jej realizacji.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1