Podobno koniecznie majac dajmy na to 20 dni urlopu na rok, raz trzeba wziąć 10 dni.
Nie ma takiego przepisu.
Jest przepis, że w roku musi być 14-dniowa przerwa: „jedna część wypoczynku powinna trwać nie mniej niż 14 kolejnych dni”.
Również nieprawdą jest, że aby mieć 10 dni przerwy trzeba wziąć 10 dni urlopu.
W normalnych tygodniach (bez świąt) wygląda to tak:
2 dni weekendu + 5 dni urlopu + 2 dni weekendu + 5 dni urlopu + 2 dni weekendu = 16 dni wolnego, 10 dni urlopu.
Ale jeśli po drodze są święta, to tym lepiej (maj 2012):
2 dni weekendu + 1 dzień urlopu + 1 święto + 1 dzień urlopu + 1 święto + 1 dzień urlopu + 2 dni weekendu + 5 dni urlopu + 2 dni weekendu = 16 dni wolnego, 8 dni urlopu.
Na pół etatu wygląda to tak samo.
Kombinujecie. 1 dzień pracy = 8 godzin. Jeżeli pracujesz po 4h na dzień, to dwa Twoje wolne dni liczą się za jeden dzień urlopu.
W efekcie, ilość kalendarzowych dni wolnych jest taka sama.
Na połowie etatu jest połowa puli urlopu, ale każdy dzień nieobecności zabiera 0,5 dnia z tej puli.