Wypalenie i brak chęci do dalszej pracy

0

Cześć

Mam ponad 6 lat doświadczenia w web developmencie. Ostatnio podjąłem decyzję aby odejść z firmy, ponieważ nie mogłem wytrzymać tam ani dnia dłużej.
Codziennie rano wstawałem i nienawidziłem prespektywy, że znowu muszę spędzić 8 godzin przed komputerem, tworząc g**no kod, albo szukać błędów. W poprzedniej firmie też się wypaliłem i zwolniłem po jakimś czasie.
Wiem że to było nierozsądne, żeby rzucić pracę, ale stałem pod ścianą, prowadziłem rozmowy rekrutacyjne, ale nikt nie chciał mnie zatrudnić.
Wydaje mi się, że problem polega na tym, że mimo tego, że mam ponad 5 lat doświadczenia, to tak naprawdę mało umiem. W poprzednich firmach zawsze trafiałem w projekty maintenence i moja praca polegała na naprawianiu kodu, a nie tworzeniu nowych funcjonalności. Od zawsze miałem uczucie, że praca web developer nie jest dla mnie, po prostu mnie to nudzi, nie uczę się popracy, ponieważ nie mam do tego motywacji.

Nie wiem co robić dalej, czy zmusić się do dalszej nauki technologii w której pracowałem i znaleźć jakąś pracę? Mam masę braków i pewnie musiałbym poświęcić dużo czasu na nauke technologii, która mnie nie interesuje - sama myśl wywołuje u mnie ból brzucha.

Czy czas bezrobocia poświęcić na naukę rzeczy, które mnie interesują - embedded systems bądź machine learning i spróbować w tych obszarach
(Tworzyłem kilka projektów z dziedziny ML i Embedded i mi się to bardziej podobało).
Uważam, że jeżeli znowu trafię do pracy w której będę web developerem, to znowu wpadnę w błędne koło.
Jestem załamany, bo nie mam pewności czy w ogóle nadaje się do IT i czy w innym obszarze znowu nie doświadczę wypalenia.

Jeżeli chodzi o oszczędności, to mogę przepalić je wszystkie i pozwolić sobie na długi czas bez pracy, ale taka perspektywa jest trochę przykra.

Może ktoś miał podobne doświadczenia i mógłby mi doradzić?

8

wg mnie powinieneś iść na rok do biedry na kasę, mc donalda, na budowę, jako nauczyciel albo przedstawiciel handlowy. Po tym okresie sam zdecydujesz czy to cale IT to takie złe miejsce.

2

Jeśli jesteś młody i nie masz żadnych zobowiązań to dobra decyzja, nie ma co się męczyć. Co do embedded i ML. Co do ML to nie mam pojęcia ale wiem, że w embedded jeśli to nie jest hobbystyczne to wcale nie jest to takie kolorowe jak by mogło się wydawać - dużo legacy bez dokumentacji, dużo problemów z integracją z komponentami bez dokumentacji, mniejsza elastyczność, mniej pracy zdalnej, mniejsze pieniądze więc żeby sie potem nie okazało, że tam też się wypalisz ;)

0

Ja dzisiaj wymyśliłem idealny projekt, gdzie nawet część biznesową, marketingową, monetyzacyjną, wszystko idealnie do siebie pasuje.

Zawsze planowałem projekt maks samą część techniczną, a teraz widzę znacznie dalej w dodatku zajebisty pomysł.
Wyobraźnia i kreatywność cały czas na wysokim poziomie.

Jednego dnia depresja innego już jakiś plan i coś innego do roboty.

W sumie ja kiedyś robiłem w czymś mega nudnym, to rzuciłem to, chodź to nie było IT, to z nudów cały czas bujałem w obłokach.

8

Przed programowaniem pracowałem w zakładach mięsnych, laminując łodzie, rozbijając zamrożone warzywa w chłodni, w zieleni miejskiej i wykładając towar na półki. Nie wyobrażam sobie wypalenia się, bo "znowu muszę spędzić 8 godzin przed komputerem, tworząc g**no kod". Idź do normalnej roboty za kiepskie pieniądze na kilka miesięcy, najlepiej na dwie/trzy zmiany i znowu pokochasz programowanie, na zawsze.

0

Ustosunkuje się do komentarzy typu "idź do zwykłej roboty". Nie jest tak, że nie doceniam pracy w IT, zawsze zdawałem sobie sprawę z tego, że często jestem w uprzywilejowanej pozycji względem gorzej zarabiających. Nie jest tak, że spadło mi to z nieba, pochodzę z małej miejscowości, całe dzieciństwo pomagałem rodzicom. Nigdy nie byłem geniuszem, poszedłem na studia gdzie naprawdę dużo kosztowało mnie to, żeby nie odpaść, żeby dogonić innych (bo przed studiami nigdy nie programowalem). Było dużo kryzysowych sytuacji, ale jakoś dałem radę, bo miałem wyznaczony cel.

Wielu moich znajomych poszło do zwykłej roboty na produkcje, bo nie chciało im się rozwijać, uczyć, to był ich wybór. Ja pracowałem ciężko, nie fizycznie (chociaż i fizycznie bardzo dużo pomagałem w domu), ale mając wiele trudności bardziej umysłowych. Piszę ten post, bo wiem ile kosztowało mnie, aby dojść do pewnego poziomu zawodowego. Mimo to nie czuje się szczęśliwy. Chcę po prostu znaleźć miejsce, w którym mógłbym się spełniać, ale trochę się zagubiłem i nie wiem jak do niego dojść

2

Czy czas bezrobocia poświęcić na naukę rzeczy, które mnie interesują - embedded systems bądź machine learning i spróbować w tych obszarach

Rób to co Cię interesuje, nawet nie koniecznie w tej samej branży. W IT mamy ten luksus, że możemy pozwolić sobie na pracę na niepełny etat. Poświęć część czasu aby zarobić na życie, a resztę na to co Cię interesuje.
Ja po prawie 7 latach zacząłem studiować ratownictwo medyczne i kto wie, może za kilka lat przejdę w taki hybrydowy model pracy z rozbiciem na dwie dziedziny. Odkąd rozwijam się po pracy w zupełnie innym kierunku niż IT (ciekawym dla mnie) "objawy" wypalenia zawodowego u mnie nie występują.

1

Miałem to samo tuż przed layoffem. Teraz mija mi miesiąc bez roboty i pokodzilbym 😅 może musisz sobie zrobić dłuższe wakacje 😉

0

Możesz spróbować znaleźć jakąś firmę, która zajmuje się projektem/produktem/czymś co wzbudza Twoje zainteresowanie albo chociaż dobrze Ci się kojarzy. Na przykład jeśli interesujesz się giełdą, to mógłbyś spróbować pracować w firmie, która coś z tym robi np. XTB, GPW czy coś w ten deseń. Oczywiście to bardzo prosty przykład i nie wiem czy to pomoże, ale zawsze można spróbować w tą stronę.

0

Na siłkę ganiasz ?

4

Żona kredyt i trójka dzieci to skuteczny motywator.

6

Fajnie że wreszcie coraz więcej osób okrywa prawdziwe oblicze IT.
IT = eldorado, praca 4h dziennie, wysokie zarobki, prestiż to absolutny mit, który jest powielany przez ściekowe media i korporacje naganiające ludzi z ulicy do programowania, aby mieć pracowników po taniości.

Pracuję w IT od kilku lat i też widzę u siebie objawy wypalenia zawodowego. Rozwiązywanie niekończących się zadań na czas, często bezsensownych, mrówcza żmudna, analityczna praca, brak kontaktu z człowiekiem, brak możliwości poznawania ludzi jeśli pracujesz w międzynarodowym zespole z ludźmi z ostatniego końca świata, statyczna praca, brak ruchu, obciązenie wzroku, patrzenie w jeden punkt przez kilka godzin dziennie.

Każdy w Polsce chce być programistą. Ten zawód stracił swoją renomę a prestiżu nie ma żadnego. Pracownicy magazynowi przebranżowieni do IT budują "elitarność" tego zawodu.

Spadek wynagrodzeń, nieciekawe projekty utrzymaniowe, duża konkurencja. Brak możliwości wybicia się, bo czym możesz się pochwalić? Czystym kodem? Stosowaniem SOLID? Piszesz kod, do którego tracisz dostęp po zerwniu umowy z firmą lub przenosisz prawa autorkie na firmę. Nie możesz nawet się pochwalić nikomu efektem swojej pracy, bo to jest zakazane ujawnianie tajemnicy firmowej. Malarz, rzeźbiarz, architekt budują swoją renomę pracą którą wykonują, programista wykonuje pracę, którą w żaden sensowy sposób się nie pochwalisz oprócz tego że powiesz że pracowałeś przy projekcie X, ale mało jest takich indywidualnych sukcesów, które możesz sobie przypisać żeby budować markę osobista opartą na programowaniu.

Pracuję w IT kilka lat, a czuję jakbym pracował mniej niż rok. Ta praca jest nudna. Nic się nie dzieje na ponad 2000 przepracowanych dni było może 10, w których mogłem powiedzieć że mam ciekawą pracę. IT to przepalanie czasu i życia w zamian za wysokie zarobki, a te duże zarobki to też kwestia dyskusyjna.

Myślę nad wyjściem z IT, pytanie co innego? Nie mam obycia z ludźmi, bo kilka lat spędziłem przed komopem.

1

Wal teścia, żeby trzymać te 1300-1500 ng/dl + dorzuć aktywność fizyczną. Pracę traktuj jako pracę - robisz swoje i gasisz. Świata tym nie zbawisz :)

2
adamKowal napisał(a):

Fajnie że wreszcie coraz więcej osób okrywa prawdziwe oblicze IT.
IT = eldorado, praca 4h dziennie, wysokie zarobki, prestiż to absolutny mit, który jest powielany przez ściekowe media i korporacje naganiające ludzi z ulicy do programowania, aby mieć pracowników po taniości.

Pracuję w IT od kilku lat i też widzę u siebie objawy wypalenia zawodowego. Rozwiązywanie niekończących się zadań na czas, często bezsensownych, mrówcza żmudna, analityczna praca, brak kontaktu z człowiekiem, brak możliwości poznawania ludzi jeśli pracujesz w międzynarodowym zespole z ludźmi z ostatniego końca świata, statyczna praca, brak ruchu, obciązenie wzroku, patrzenie w jeden punkt przez kilka godzin dziennie.

Każdy w Polsce chce być programistą. Ten zawód stracił swoją renomę a prestiżu nie ma żadnego. Pracownicy magazynowi przebranżowieni do IT budują "elitarność" tego zawodu.

Spadek wynagrodzeń, nieciekawe projekty utrzymaniowe, duża konkurencja. Brak możliwości wybicia się, bo czym możesz się pochwalić? Czystym kodem? Stosowaniem SOLID? Piszesz kod, do którego tracisz dostęp po zerwniu umowy z firmą lub przenosisz prawa autorkie na firmę. Nie możesz nawet się pochwalić nikomu efektem swojej pracy, bo to jest zakazane ujawnianie tajemnicy firmowej. Malarz, rzeźbiarz, architekt budują swoją renomę pracą którą wykonują, programista wykonuje pracę, którą w żaden sensowy sposób się nie pochwalisz oprócz tego że powiesz że pracowałeś przy projekcie X, ale mało jest takich indywidualnych sukcesów, które możesz sobie przypisać żeby budować markę osobista opartą na programowaniu.

Pracuję w IT kilka lat, a czuję jakbym pracował mniej niż rok. Ta praca jest nudna. Nic się nie dzieje na ponad 2000 przepracowanych dni było może 10, w których mogłem powiedzieć że mam ciekawą pracę. IT to przepalanie czasu i życia w zamian za wysokie zarobki, a te duże zarobki to też kwestia dyskusyjna.

Myślę nad wyjściem z IT, pytanie co innego? Nie mam obycia z ludźmi, bo kilka lat spędziłem przed komopem.

Nie zgodzę się. Można pracować 4h a nawet i mniej. Wystarczy wiedzieć wystarczająco dużo i być zwyczajnie zaradnym. Taski na czas? Proponuje iść do normalnej firmy, najlepiej produktowej. A najbardziej proponuje wyhodować kochonez i zacząć być asertywnym - Nie dowiozę, bo wymaga to więcej pracy. W normalnej firmie sprint to nie deadline.

1

A dbałeś o higienę pracy, relaks, relacje z współpracownikami? Byłeś na wakacjach? Pamiętam, że miałęm podobnie co Ty jak pracowałem z toxicami w pracy, ale obecnie jest wporządku.
Ostatecznie to praca będzie pracą, możesz spróbować robić coś ciekawego nad czym będzie się dało poświęcić po godzinach i będziesz czuł, że ma się jakiś większy wpływ ale to jest związane częśto z pracą naukową i/lub założeniem własnej firmy oraz pracą nad własnym produktem.

0

Piszesz, że masz ponad 6 lat doświadczenia w web developmencie. Co jest bardzo szerokim pojęciem. Jeżeli klepałeś CRUD-y, CMS-y albo jakieś sklepy, to nie dziwie się że Ci się to znudziło i chcesz czegoś innego. Tylko zastanów się czy rzucanie się do całkowicie innej specyfiki programowania to dobry pomysł? Jasne, w wolnym czasie dobrze czasami się czegoś nowego nauczyć i może warto coś napisać na boku w celach nauki. Jednakże całkowite poświęcenie się nauce tej nowej działki z ciśnieniem na znalezienie pracy przysporzy Ci dużo stresu. Może lepiej będzie poszukać firmy, która zajmuje się ciekawymi projektami? Jakaś nowa domena w której nigdy nie pracowałeś. Przy ciekawej domenie człowiek naprawdę potrafi odżyć :) Pisząc rozwiązanie, próbuj nowych rzeczy i podejść.
Może czasami TDD? Jakieś wzorce projektowe. Może gdzieś w twojej pracy mógłbyś zrefaktoryzować kod i wyodrębnić na mikro serwisy. Spróbuj wyjść z inicjatywą.
Dołączę się do tego co piszą inni. Zadbaj o higienę życia. Dobry sen, uprawianie aktywności fizycznej, zdrowe odżywianie, resetowanie się po skończeniu pracy.
Ważne żeby próbować różnych rzeczy, Powodzonka :)

1

@kopyta_doskonale: Ja jestem programistą-amatorem. Nigdy nie pracowałem w branży zawodowo, nie licząc kilku epizodów gdzie zarobiłem trochę kasy dzięki IT na swoich projektach, które później pozamykałem z różnych powodów. Ale wydaje mi się, że Cię rozumiem, w swojej branży też się wypaliłem: spora odpowiedzialność + stres. Jakoś niedawno sobie sam uświadomiłem że to wypalenie, jak dostałem fajną, kolejną już ofertę z podwyżką 50%+, którą zdecydowałem się odrzucić. Co przeczy wszelkiej logice, ale czułem się źle z myślą o dalszej pracy w zawodzie.

Udało mi się wcześniej uzbierać trochę kasy i mogę sobie teraz pozwolić na obijanie się. Jest to dla mnie lek na wypalenie. Choć nie do końca się obijam. Poświęcam swój czas na sport, hobby (w tym wypadku IT i rozwój swojego start-up), rozwój towarzyski i różne przyjemności których mi brakowało.

Do niedawna wypalenie brzmiało mi, jak i pewnie wielu ludziom na tym forum, dość abstrakcyjnie, ale niedawno zdałem sobie sprawę że sam jestem jego ofiarą. Choć staram się na co dzień nie stawiać siebie w pozycji ofiary. Nazwijmy to wycofaniem się na z góry upatrzoną pozycję ;p

Powodzenia

2

lekki offtop - tutaj Jim Jeffries porusza ten temat. Po części się z nim zgadzam,

2

Ja się wypaliłem zawodowo jeszcze zanim to było modne. W 2006. Potem 10 lat przerwy. Mogę polecić każdemu.
Jak to jest, że każda krytyka spływa po mnie jak woda po kaczce? Że znaczy dla mnie mniej niż zero?
To właśnie TO!
Mogę każdemu polecić.
Teraz śmieję się tam gdzie wszyscy płaczą, opowiadam dowcipy o żydach i terrorystach w tym samym czasie xD
Nabrałem dystansu do świata (co nie znaczy, że przy pierwszej okazji go nie przejmę)

7

Też miałem momenty, gdzie czułem wypalenie zawodowe. Łącznie w IT pracuję 6 lat i przez ten czas bywało różnie. To co mi pomogło to:

  • nabranie asertywności. Jak czegoś nie zrobię w sprincie to trudno, świat się nie wali, a PO czy menedżerowie tak naprawdę mają to gdzieś. Na szczęście mam dość normalnych ludzi w zespole.
  • olanie tego mitycznego rozwoju. Jak czegoś nie wiem, to się nauczę w trakcie pracy a nie po. Rozwój zawodowy tylko w trakcie pracy.
  • praca po około 4-5h dziennie (czasem jeszcze mniej). Wyrobić się ze swoją robotą, na spokojnie wypić kawkę, poprzeglądać twitterka i reddita. Tickecik dowieziony, działa, wszyscy zadowoleni, ja też bo sobie zobaczyłem reckę najnowszej gierki na yt.

Nie wiem, jak jest dokładnie u ciebie, ale mi najbardziej pomogło pozwolenie sobie, że mogę czegoś nie wiedzieć i nie muszę od razu się tego dowiadywać. I taka jeszcze moja obserwacja - warto być w zespole z ludźmi, którzy mają już dzieci. Zazwyczaj nie mają czasu na nadgodziny i zależy im na work-life balance, więc nikogo nie będą cisnąć, że za wolno :P

0
flinst-one napisał(a):

lekki offtop - tutaj Jim Jeffries porusza ten temat. Po części się z nim zgadzam,

Dobrze mówi. Ja mam ubaw z tych problemów tego świata.

Ostatnio na fb na słynnej grupie PPBIT gość się żalił, że potrzeba mu aplikacji która będzie pokazywać gdzie są wysokie progi zwalniające bo jeździ jakimś lambo, ferrari czy c**** wie czym co wszędzie szoruje podwoziem. Jprdl.

0

Cholernie nieodpowiedzialne by się zwolnić nie mając nic innego już zaklepanego, szczególnie jak rynek jest teraz taki jaki jest, płać za błędy, nawet mimo wypalenia. Ale żeby nie było, że tylko hejt, to ja we wrześniu znalazłem sobie nową robotę ze startem w Styczniu, dzięki czemu teraz robię w aktualnej robocie absolutne minimum (2-4h max dziennie), po pracy przestałem rozwijac wszystkie projekty poboczne, zastopowałem samorozwój po godzinach, bo tak samo się już wypaliłem, tylko, że w przeciwieństwie do ciebie podszedłem do tego sensownie i teraz mogę się opierdzielać przez ponad 3msc przed startem nowej roboty by znaleźć znowu chęci do programowania.

3
korokczan napisał(a):

Też miałem momenty, gdzie czułem wypalenie zawodowe. Łącznie w IT pracuję 6 lat i przez ten czas bywało różnie. To co mi pomogło to:

  • nabranie asertywności. Jak czegoś nie zrobię w sprincie to trudno, świat się nie wali, a PO czy menedżerowie tak naprawdę mają to gdzieś. Na szczęście mam dość normalnych ludzi w zespole.

Prawda. Jak się ludzi w pracy przyzwyczai, że zawsze dowozisz choćby się świat walił to zawsze będą tego od Ciebie oczekiwać i dorzucać Ci roboty.

  • olanie tego mitycznego rozwoju. Jak czegoś nie wiem, to się nauczę w trakcie pracy a nie po. Rozwój zawodowy tylko w trakcie pracy.

Ten mityczny rozwój to jest bazowanie na strachu. Strachu, że projekt się skończy i będziesz technologicznie do tyłu i nie znajdziesz pracy, że nie będziesz "prawdziwym programistą". Korporacje ludziom wmówili, żeby zapierdalali w pracy bo wtedy będą się rozwijać zawodowo i ludzie w to uwierzyli.
Przez to, że nauczę się kolejnego języka programowania, kolejnego frameworka czy narzedzia raczej nie spowoduje, ze moje zarobki wzrosną o 300%. A jeżeli nawet to pewnie będę musiał 300 razy bardzie zapierdalać. Kiepski deal.

warto być w zespole z ludźmi, którzy mają już dzieci. Zazwyczaj nie mają czasu na nadgodziny i zależy im na work-life balance, więc nikogo nie będą cisnąć, że za wolno :P

O to to! ;-)
Rodzice małych dzieci w pierwszej kolejności myślą o tym by się wyspać a nie o rozwoju, karierze czy wypaeniu zawodowym xD

0

Świata popkultura mówi Ci bardzo dokładnie co masz robić.
Np.

Maneskin --- "You can Take your pills and dance all night"

Gold Loi - "I'm done, I'm ready for change, I got
New shoes and a smile on my face "

Dr Parnassus - "I dunno, you can go shopping.

              Have fun.

             You can learn a foreign language or...
            or go on a cruise."
4

Mój sposób na wypalenie, to jakieś zmiany co jakiś czas (zmiana zespołu, technologii, firmy itp).

Poza tym musisz pamiętać, o prawidłowym sposobie myślenia: Wybierając pracę zawsze starałem się kierować tym, że to praca jest dla mnie, a nie odwrotnie, że powinna mi sprawiać mniejszą lub większą frajdę. I rzeczywiście lubię swoją pracę. Ale - jak Ci ktoś zaczyna marudzić, że coś by chciał na już, że potrzebuje szybciej, że trzeba więcej itp, to można w tym całym zamieszaniu zapomnieć o swoich założeniach i wciągnąć się w tą spiralę. Zawsze gdy zauważam takie coś, to myślę sam do siebie - chwila, chyba zbaczam ze swojego kursu - i natychmiast zmieniam myślenie na prawidłowe, mam wywalone na ciągłe oczekiwania typu więcej, szybciej, lepiej, wychodząc z założenia, że najwyżej mnie zwolnią. Jestem asertywny, ale też nigdy przy tym staram się nie być nieuprzejmy. I jakoś zawsze to działa. Poza tym, jak już jakaś praca zaczyna mnie nudzić, to powoli się rozglądam za czymś innym. W takim sensie, że nie doprowadzam nigdy do takich sytuacji, że już mnie tak irytuje, że już teraz muszę rzucić. Raczej u mnie to taki powolny proces - już przy pierwszych oznakach utraty zainteresowania po prostu się rozglądam za czymś innym, żeby mieć czas coś znaleźć zanim dojdzie do takiej sytuacji jak u Ciebie. To też jest o tyle fajne, że zawsze rozstaję się z pracą, z ludźmi, jeszcze w takim momencie, że tak mi trochę żal odchodzić. Ale to jest tez spoko, bo jak się w fajnej atmosferze rozstajesz, to masz potem i miłe wspomnienia i fajne znajomości.

1

Czasem wypalenie jest spowodowane bezpośrednio pracą, a czasem to mogą być mylne pozory.

Jak koledzy wyżej wspomnieli ważna jest higiena psychiczna poza pracą, spacery, sport, spotkania towarzyskie.

Jak ma się jakieś problemy emocjonalne to też to może rzutować na pracę, jakieś traumy z przeszłości itp. można się wybrać na terapię w celu dokładniejszej diagnozy, ze swojej strony polecę jeszcze medytację, po ciężkim dniu główkowania fajnie jest tak na chwilę wyciszyć myśli i pobyć w stanie relaksu i spokoju.

4

Mnie, przez 25 lat pracy programowanie nie wypaliło, natomiast chwilami miałem serdecznie dość:

  • korporacyjnej głupoty i biurokracji
  • robienia rzeczy nudnych i nie rozwijających (jakieś technologie kompletnie z d...y, praca znacznie poniżej kwalifikacji)
  • tkwienie w jednym, poznanym już do korzeni stosie technologicznym

Radziłem sobie z tym wypaleniem zmieniając technologię, stanowisko lub firmę.

Z perspektywy - największe problemy w pracy miałem wtedy, kiedy miałem też problemy w życiu osobistym. Jeżeli w życiu prywatnym mi się układało, to mój poziom odporności na to co się działo w pracy rósł poza orbitę księżyca.

7

Wypalenie zawodowe dotyczy każdego niemal zawodu. W szczególności są narażeni na to jednak ludzie wykonujący pracę umysłową - oraz gdy dzień podobny jest do dnia następnego. Praca monotonne, podoba zadaniowo i już człowiek czuje się dzień w dzień bardziej styrany. Praca umysłowa bardziej wykańcza niż fizyczna co do samopoczucia.

A jak sobie z czymś takim radzić? Dobrze mieć odskoczenie i tutaj możliwości jest wiele. Samemu pracuje w świadczeniu niematerialnym swoich usług dla firm z zakresu prawa stosowanego.. ale po pracy robię zupełnie inne rzeczy - inną pracę zupełnie w innej dziedzinie, całkowicie inne bodźce. Coś małego na boku nie dla kasy ale dla umysłu - aby nie zgnił.

Tak samo dobrze mieć jakieś zainteresowania jako już kolejny punkt odniesienia ale i redukcji typowych kolein życia. Sportów jest masa i dobrze coś sobie wybrać. Samemu korzystam z roweru na dalekie podróże, zdarza się że samemu się wybieram na wyprawę gdzieś na koniec kraju aby połazić kilka dni po górach itp. Cokolwiek - co jest zupełnie inne niż codzienne życie. Znam ludzi z mojej branży co zajmują się dodatkowo elektryką - wyskakują z garnitury i zaczynają "lutować". Inni grają w gałę a inni tenisa stołowego.

Praca jest jaka jest, jak będzie jakaś odskocznia inna niż w domu obiad i telewizor. To te inne rzeczy będą resetować umysł i robić jego "prysznic". Najgorzej na dynie moim zdaniem wpływa jak ktoś po pracy z ekranem nadal spędza czas z ekranem - na przykład TV - chyba najgorszy sposób marnowania czasu życia.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1