Zmęczenie, wypalenie organizmu

0

Cześć,

Mój typowy tydzień ma 2 skrajne stany: albo z wysokim zaangażowaniem działam albo umieram na podłodze.

Jestem osobą, która nie znosi nic nie robienia (lubię programować, rozwijać się, ćwiczyć, biegać, wycieczki z narzeczoną, gotować). Mam pracę, która zmusza do myślenia. W domu robię różne projekty i z każdym tygodniem robię małe kroczki w kierunku własnej firmy. W życiu osobistym nie ma żadnej tragedii, wszyscy zdrowi, mieszkam w spoko okolicy, no i każdy dzień tutaj jest spokojny. Z każdym rokiem czuję, że jest lepiej.

Niby jest ok, ale takie moje życie po 3-4 dniach solidnego zaangażowania robi się mdłe. Napada mnie taki pojebany nastrój i wtedy nic mi się nie chce, a każda inicjatywa jaką prowadzę traci sens. Rozkłada mnie stopniowo i zwykle kończy to się tak, że leżę na podłodze jak dziad, oglądam seriale albo gram do 3-4 w nocy, aż w końcu gnaty i oczy mi się wypalą.

Dopiero następnego dnia, gdy zbieram się z podłogi wtedy motyw: regeneracji + jakaś inspiracja ze świata sportu lub IT budzi coś we mnie to tak jakby wielki mistrzu z boku mówił mi wstań i działaj - nie ma wtedy analizy i wstaję. Wtedy znowu zaczyna się seria ćwiczeń, ogarnianie rzeczywistości, projektów.. itp

Chciałbym skrócić czas tego umierania, wymyślić sposób jak na to działać. Jak mnie rozkłada to czasem dłużej niż na dzień, przez to tracę wiele czasu, psują mi się relacje z kobietą, jak strzeli mnie w dzień pracy to nic wtedy nie robię, zdrowie, kondycja spada no i powstają niepotrzebne przestoje w projektach czy nauce.

Kombinowałem z wycieczkami w góry, nad morze. Jasne fajnie jest coś ładnego zobaczyć, wdychać świeże powietrze ale drugiego dnia mnie to nuży, a dobrobyt na wycieczkach rozleniwia mnie i jest gorzej niż było :-(

Czy macie coś takiego? Jak/Czym na to działać?

0

Na tym forum nie ma jeszcze żadnej osoby, która przeszła życie, więc niewiele ci tu pomogą.

A ci co są szczęśliwi już dawno przestali się martwić o swoje bezpieczeństwo.

A co do tego, że się nic nie chce to normalne, tak było by pełno ekspertów w każdej dziedzinie, a tak tylko nieliczni się przebiją.

Kup sobie skrzypce i wtedy będziesz mógł zagrać, takie emocje jakich potrzebujesz.

0

Napada mnie taki pojebany nastrój i wtedy nic mi się nie chce, a każda inicjatywa jaką prowadzę traci sens. Rozkłada mnie stopniowo i zwykle kończy to się tak, że leżę na podłodze jak dziad, oglądam seriale albo gram do 3-4 w nocy, aż w końcu gnaty i oczy mi się wypalą.

To się nazywa zmęczenie. Częściej odpoczywaj, to będziesz potrzebował krócej.

0

@spartanPAGE: A mi chodziło, o osiągnięcie stanu, w którym nie potrzeba już nic więcej.
Sama druga osoba(dziewczyna) powinna wystarczyć.

@PanHuśtawka: z tym graniem w gry, jest tak jak przy nauce.
Gra ci się znudzi to nie grasz.
Czytasz książkę, ale w końcu już ci się nie chce, to co robisz?
Bierzesz książkę, z której dowiesz się czegoś ciekawego, ale nie ma przymusu zrozumienia wszystkiego i wtedy idzie znowu chce się czytać.
A do tamtej wracasz lub nie, mózg jak się nudzi nudnymi projektami to co zrobić, że go ciężko do nich zmusić?

Robisz coś co on dobrze umie, ale powtarzasz ciągle to samo, bo projekt to projekt, znajdź taki, który na tobie nie będzie wymuszał przymusu, a jedynie zabawę.
Jakiś mod do ulubionej gry?

0

A mi chodziło, o osiągnięcie stanu, w którym nie potrzeba już nic więcej

Masz na mysli nirwane? :D

0

Powiem Ci z doświadczenia. Więcej odpoczynku jest kluczem do sukcesu :) Im więcej odpoczywasz, tym więcej zrobisz. Nie da się cały czas na pełnych obrotach. Powinieneś mieć przynajmniej 2 dni w tygodniu, gdzie nie robisz zupełnie niczego. Wiem, że na etacie trudno nie pokusić się o to, żeby coś zrobić w weekend. Ale to rób mniej, a w tygodniu daj sobie 1, dwa dni, gdzie po powrocie z roboty niczego nie robisz. A i zadbaj o rozrywki. Ale nie przed komputerem, tylko takie normalne. Jak kiedyś.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1