Umowa b2b- pytania do postanowień.

0

Hej mam umowę b2b przed nosem i kilka niejasności się pojawiło.

Całkiem oszczędnie opisane zagadnienie odpowiedzialności finansowej oraz błędów

  1. "Kontrahent ponosi w całości ryzyko gospodarcze związane z wykonywaną przez siebie działalnością."
  2. "Wszelkie błędy i usterki spowodowane pracą kontrahenta będą poprawiane w terminie jak najszybszym."

Czy dobrze rozumiem, że taka oszczędność skutkuje tym, że po prostu jestem 100% finansowo odpowiedzialny za wszystko? Jak mógłbym doprecyzować te punkty aby korzystniej dla mnie wypadły? Zdaję sobie sprawę, że potencjalnie to bardzo banalne pytanie, ale tak oszczędnego postanowienia jeszcze nie widziałem i trochę mnie zmieszało.

Drugie pytanie. Sposób rozliczenia i miejsce wykonywania usługi

  1. "Akceptacja faktury na podstawie raportu wykazu dni (nie godzin)"- parafrazowane
  2. "Kontrahent może wykonywać powierzone zadania poza siedzibą firmy x, jednakże nie zwalnia to zleceniobiorcy z obowiązku niezwłocznego stawienia się w miejscu wyznaczonym przez firmę x" + miejsce wyznaczają bardzo ogólne tj. Miasto.

Czy te 2 stwierdzenia wskazują na stosunek pracy?
Odnośnie "płatnego urlopu i L4" na b2b, najbezpieczniej jak te sprawy są ustalone "słownie"?

0

Możesz mieć ubezpieczenie OC. Możesz też mieć na umowie jakiś zaproponowany limit na karę, ale mimo to, poszkodowany nadal może domagać sprawy, odszkodowania za wszystkie poniesione straty. Warto też wiedzieć, że w przypadku DG odpowiedzialność ponosi się z małżonkiem.

W lepszej sytuacji są spółki, ale one generują większy koszt niż DG, jest więcej formalności i raczej to słaby pomysł przy programiście, który pracuje na etat.

Ogólnie jeśli idziesz w B2B to musisz znać się na tym co robisz, czasem warto z rezygnować z innowacyjnych projektów, bo tam jest większa szansa, że coś pójdzie nie po Twojej myśli. Czasem Twoja odpowiedzialność jest większa niż Ci się wydaje.

Dla przykładu załóżmy, że kodujesz projekt, który służy tylko do monitoringu np. kamery do domów. Dostarczyłeś oprogramowanie na czas, wszystko działa, firma przetestowała oprogramowanie na paru domach i to wdrożenie potwierdza, że wszystko jest OK. Następnie firma wdraża oprogramowanie masowo i niech będzie sytuacja w której zostanie np. popełnione przestępstwo, a kamera nie zbierze dowodów, bo oprogramowanie się na niej zatnie.

Jak myślisz kogo to będzie wina?

Dlatego do pewnych projektów lepiej mieć UoP.

EDIT:

Jakbyś miał B2B i działał jak prawdziwa firma to przed wchodzeniem w projekt miałbyś więcej czasu, by przeanalizować klienta, specyfikę branży, specyfikację projektu i na tej podstawie miałbyś więcej informacji zwrotnych, które powiedzą Ci czy warto z danym kontahentem robić biznes.

Jako programista na naciąganym etacie masz pozycję robotnika, i pamiętaj nie jesteś pracownikiem więc potencjalnie nic nie chroni Ciebie nawet przed Twoim pseudopracodawcą, który może ukryć przed Tobą fakty np co oprogramowanie docelowo będzie robić, i gdy się zorientujesz, że wdepnąłeś to może być już za późno.

0

Okej. Rozumiem, że zapiski w umowach typu: "w razie rażącego zaniedbania" czy inne precyzowanie czy ograniczanie nie ma sensu bo tak czy siak prawnie masz 100% odpowiedzialność?

0
Prędki_Lopez napisał(a):

Okej. Rozumiem, że zapiski w umowach typu: "w razie rażącego zaniedbania" czy inne precyzowanie czy ograniczanie nie ma sensu bo tak czy siak prawnie masz 100% odpowiedzialność?

Tak, odpowiadasz całym swoim majątkiem za swoje błędy, chyba, że w umowie postanowiono inaczej.

To znaczy: domyślnie odpowiadasz. Jedyny wyjątek, to jeśli w umowie zawrze się klauzule typu: wykonawca nie odpowiada za ewentualne błędy a klient zrzeka się praw do dochodzenia roszczeń, ale to nierealne, druga opcja to: jeśli się ubezpieczysz - wtedy roszczenia pokrywa ubezpieczyciel

Niemniej jednak na polskie warunki to niebywałe - co innego jak robisz wyłącznie dla amerykanów czy podejrzanych startupów z doliny.

Tldr - standardowy bełkot prawniczy.

1

jeśli się ubezpieczysz - wtedy roszczenia pokrywa ubezpieczyciel

Po pierwsze - jedynie do kwoty, na którą opiewa polisa, wszystko powyżej i tak musisz samodzielnie wyrównać.
Po drugie - zakłady ubezpieczeń stają na uszach, żeby odszkodowania nie wypłacić
Po trzecie - jak już wypłacą, to czasami potrafią kombinować i jakieś regresy wynajdywać. Że przykładowo to było działanie umyślne a nie zaniedbanie, przez co właściwie to jednak polisa nie obejmuje tego typu zdarzeń.

Żeby nie było, że wymyślam - znam z pierwszej ręki historię firmy, która wykonuje przyłącza gazowe, wodne, gazociągi, wodociągi itp. Teraz będę pisać nie dosłowne brzmienie zapisów, ale oddam sens własnymi słowami. Firma miała polisę OC, której zakres m.in. obejmował tworzenie i budowę gazociągów oraz prace z tym związane. Pewnego dnia, podczas kopania rowu na gazociąg, zerwali dość gruby kabel energetyczny, kilka kV. Zrobiła się lekka zadyma, naprawa uszkodzeń kosztowała kilkadziesiąt tysięcy zł. A zakład ubezpieczeń się wypiął, bo stwierdził, że tego nie obejmuje zakres polisy, to były prace ziemne, a nie związane z gazociągami. Dopiero po kilku tygodniach i paru pismach wysłanych do zakładu udało się im wyjaśnić, że nie ma innej możliwości ułożenia gazociągu, niż poprzez wykopanie rowu w ziemi, w którym rura zostanie ułożona. Zastanawiam się, czy tam pracował jakiś debil. czy zakład cwaniakował i raczej skłaniam się ku opcji numer 2.

0
cerrato napisał(a):

skłaniam się ku opcji numer 2.

Myślę, że większość z tych nieszczęśników którym się przydarzyło korzystać z ubezpieczenia AC, a nawet i OC, nie ma wątpliwości, że to normalne działanie firm ubezpieczeniowych.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1