Zmiana władzy w Polsce

0

Czytając ten temat http://4programmers.net/Forum/1115791 doszedłem do wniosku, że to co jest na stronce którą autor podał to jakieś bzdury totalne. Już lepiej wygląda inicjatywa www.1polska.pl

4

1. Niższe i prostsze podatki
To podatki są trudne? Przecież bardzo łatwo się je wylicza. Od zarobionej kwoty odejmuje się koszty uzyskania przychodu i składkę zdrowotną, wylicza się 18% i od wyliczonej kwoty odejmuje się kwotę wolną od podatku. Koniec.

2. Osobista odpowiedzialność urzędników za błędy
Stwierdzam, że każdy ma prawo do błędu. Zresztą, to, co jest uznane za "błędną decyzję" przez jedną osobę, może być uznane za poprawną przez kogoś innego. I co wtedy? Będą się tacy sądzili, czy urzędnik/polityk popełnił błąd?

3. Nowa ordynacja wyborcza jest potrzebna
Zgadzam się, ale nie te przereklamowane okręgi jednomandatowe, ponieważ one wybierają tą osobę, która ma najwięcej głosów, ale niekoniecznie poparcie większości wyborców. Proponowałbym tu prędzej tzw. pojedynczy głos transferowy → wyjaśnienie po angielsku z polskimi napisami przez C.G.P. Greya:

BTW, jak to "niekonstytucyjnej farsy wyborczej"? Cały system wyborów jest zgodny z Konstytucją.

4. Wszystkich won - opcja zero
WTF? Jeśli jeden z obecnych polityków zostanie - zgodnie z tą cudowną "nową ordynacją wyborczą" z pkt. 3 - znowu zostanie wybrany, to czemu ma się mu zakazać pojawiania się w Sejmie tylko dlatego, że był tam w czasach sprzed zmian? Najwyraźniej ludzie z jego okręgu go lubią, skoro wybierają ją kolejny raz!

BTW, słowo "Sejm" pisze się od dużej litery.
5. Likwidacja partyjniactwa - koniec list partyjnych
Po co podanie oddzielnie efektu, jaki pokazałby się po przyjęciu punktu 2.?

Zresztą, w ogóle cały ten serwis to jakiś żart, z co ciekawszymi opisami:
więźniowie nie są utrzymywano przez państwo, a sami pracują na swoje utrzymanie!
pisanie po polsko jest trudno, a zdania mają początek dużą literą!

Zlikwidować ZUS !
We Francji stawia się spację przed wykrzyknikiem !

MISTRZOSTWO
Do "Prawo do posiadania broni": Każdy mężczyzna ma przy sobie narzędzie gwałtu, nie każdy jest gwałcicielem

Albo liczby z... nie wiadomo skąd:
"Zmniejszenie liczby urzędników"
Zmniejszenie liczby urzędników do 100 tys na początek.

"Zwiększenie kwoty wolnej od podatku do 30,000 zł"
3,000 zł to żart jak i obraza dla każdego cięzko pracującego Polaka.
A dla mnie żartem jak i obrazą dla każdego człowieka z mózgiem jest to, że ludzie kompletnie nieznający się na ekonomii wysuwają takie żądania. Są dokładnie tacy sami, jak politycy, których próbują obalić.
Świetnie do tego pasuje inna propozycja:
Położenie większego nacisku na edukację dzieci i młodzieży w zakresie ekonomii

A ten, co to pisał, chyba nie przewidział, że będzie musiał płacić:
"Zastąpienie państwowej służby zdrowia - prywatną"
Dosyć niekończącego się czekania do lekarza, koniec z miesięcznymi i rocznymi kolejkami do specjalistów

PODSUMOWUJĄC uśmiałem się mocno :DDD

0

I spoko masz do tego prawo. Ale widocznie nie przeczytałeś zakładki o co chodzi.

0
ShookTea napisał(a):

2. Osobista odpowiedzialność urzędników za błędy
Stwierdzam, że każdy ma prawo do błędu. Zresztą, to, co jest uznane za "błędną decyzję" przez jedną osobę, może być uznane za poprawną przez kogoś innego. I co wtedy? Będą się tacy sądzili, czy urzędnik/polityk popełnił błąd?

To źle stwierdzasz, to nie jest spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, jak spi@!#lisz komuś życie przez błędną decyzje to co ? wyślesz mu czekoladki ? bo wiesz, nie ma już Anny Maruszeczko i jej program wybacz mi, już na emeryturze.

ShookTea napisał(a):

"Zmniejszenie liczby urzędników"

Takie śmieszne ? po upadku komuny w Polsce, urzędników było ~100 000, za komuny ? ogarniasz ?

ShookTea napisał(a):

To podatki są trudne? Przecież bardzo łatwo się je wylicza. Od zarobionej kwoty odejmuje się koszty uzyskania przychodu i składkę zdrowotną, wylicza się 18% i od wyliczonej kwoty odejmuje się kwotę wolną od podatku. Koniec.

Tu nie chodzi nawet od podatki, ale o nowego Pana Tadeusza który jest wysrywany z ulicy wiejskiej, prawie że codziennie. http://biznes.onet.pl/wiadomosci/kraj/polska-pobila-rekord-w-produkcji-ustaw/wwxq4

P.S

ShookTea napisał(a):

A dla mnie żartem jak i obrazą dla każdego człowieka z mózgiem jest to, że ludzie kompletnie nieznający się na ekonomii wysuwają takie żądania. Są dokładnie tacy sami, jak politycy, których próbują obalić.

Rozumiem że dawał Ci korepetycje z ekonomi sam von Misess razem z von Hayek'em ? a doktora już masz, czy dopiero jesteś w trakcie przewodu ?

1
niezdecydowany napisał(a):
ShookTea napisał(a):

"Zmniejszenie liczby urzędników"

Takie śmieszne ? po upadku komuny w Polsce, urzędników było ~100 000, za komuny ? ogarniasz ?

Nie chodzi mi o samo zmniejszenie liczby urzędników, bo to popieram. Określenie jednak od razu ich ilości jako "100 tys na początek" jest tu WTFem:

  1. skąd autor w ogóle wziął tą liczbę? Dlaczego nie 90 tysięcy lub 150 tysięcy?
  2. "na początek" sugeruje, że później będzie więcej. Powtórka z historii?
niezdecydowany napisał(a):
ShookTea napisał(a):

A dla mnie żartem jak i obrazą dla każdego człowieka z mózgiem jest to, że ludzie kompletnie nieznający się na ekonomii wysuwają takie żądania. Są dokładnie tacy sami, jak politycy, których próbują obalić.

Rozumiem że dawał Ci korepetycje z ekonomi sam von Misess razem z von Hayek'em ? a doktora już masz, czy dopiero jesteś w trakcie przewodu ?

</quote>

Nie, dowiedziałem się, jak działa kwota wolna od podatku, w klasie pierwszej ponadgimnazjalnej. A proponowany przeskok z 3 do 30 tysięcy jest kompletnie nienormalny.

Według mnie, twórcy być może mieli dobre chęci, ale aby spełnić takie żądania, jak zmniejszenie samych podatków i równolegle z tym zwiększenie kwoty wolnej od podatku, należałoby wprowadzić anarchię i zlikwidować cały rząd, wszystkie trzy władze. Nawet, jeśli uda im się do tego doprowadzić, ten stan nie potrwa długo.

0
ShookTea napisał(a):

w klasie pierwszej ponadgimnazjalnej

chyba nie mamy zbytnio o czym rozmawiać.

2

A czemu ma być w ogóle podatek dochodowy i jakakolwiek kwota wolna od podatku?
Co z paraliżem decyzyjnym, który niewątpliwie powstanie po wprowadzeniu odpowiedzialności urzędników za błędy w takiej formie?
Skąd więźniowie mają wziąć pracę, skoro tylu zwykłych obywateli jest bezrobotnych?
Co z obecnymi emerytami po likwidacji ZUS?
Co da więcej lekcji historii, skoro dla dzieci i młodzieży będzie tak samo nudna jak zawsze?

Zastąpienie jednej bandy niekompetentnych debili inną nie zmieni nic na lepsze tylko dlatego, że ci nowi będą "nieuwikłani".

0
somekind napisał(a):

Zastąpienie jednej bandy niekompetentnych debili inną nie zmieni nic na lepsze tylko dlatego, że ci nowi będą "nieuwikłani".

To może zamiast zmieniać jednych niekompetentnych debili na innych niekompetentnych debili, zmniejszymy pole w którym niekompetentni debile mogą coś spieprzyć ? może chodźmy tą drogą anie utopią o socjalnym społeczeństwie w którym jest dobrze funkcjonująca służba zdrowia opłacana z wysokich podatków i zarządzana przez pierdyliard urzędupków którzy mogą ci zakazać przestawienia lodówki w kuchni... bo k!@3a prawo budowlane.

2

Jestem za. Tylko takich inicjatyw nie ma. Są tylko KNP, członki KORWiNa, 1polska i inni populiści-utopiści-antyekonomiści.

2

Skąd więźniowie mają wziąć pracę, skoro tylu zwykłych obywateli jest bezrobotnych?

To nie jest tak, że pracy nie ma bo jest niepotrzebna. Pracy nie ma bo się nie opłaca – pracodawcy, bo nie stać go na ZUS, bezrobotnemu, bo ma zasiłek, ...

2
ShookTea napisał(a):

To podatki są trudne? Przecież bardzo łatwo się je wylicza. Od zarobionej kwoty odejmuje się koszty uzyskania przychodu i składkę zdrowotną, wylicza się 18% i od wyliczonej kwoty odejmuje się kwotę wolną od podatku. Koniec.

LOL i to jest przykład na skomplikowane podatki. Nie wiesz jak się je wylicza! :D

W przypadku podatku dochodowego od osób fizycznych od kwoty brutto odejmujesz składki na ubezpieczenie społeczne, następnie liczysz 18% od tej kwoty, następnie od wyliczonego podatku odejmujesz kwotę zmniejszającą oraz składki na ubezpieczenie zdrowotne. Dopiero to jest kwota należnego podatku. Ale zapomnieliśmy jeszcze o osobach osiągających dochód powyżej 85528zł. Takie osoby od kwoty powyżej 85528zł muszą odprowadzić 32%. Aha i jeszcze musimy odjąć składki wpłacone przez cały rok, żeby podatku nie zapłacić dwa razy.

Żeby nie było tak łatwo podatek dochodowy od osób fizycznych to nie jedyny podatek. Zapomniałeś jeszcze o VAT, akcyzie, CIT, podatku od zysków kapitałowych, podatku od nieruchomości, podatku rolnym, podatku leśnym itd... W przypadku VAT mamy stawkę 23%, stawki obniżone 8% i 5%, stawkę zerową 0%, a dodatkowo niektóre towary są zwolnione "zw" (nie można mylić z 0%). Różne towary są obłożone różnymi składkami: bułki i chleb maja stawkę 5% ale tylko gdy maja datę przydatności do 14 dni, w innym wypadku mają 8%, bułki słodkie mają już 8%, chyba że są z konserwantami i mają długą datę przydatności do spożycia to mają 23%. Z kolei ciasto mrożone ma z powrotem 8%, chyba, że jest surowe to ma 5%.

Proste? Nie wydaje mi się.

ShookTea napisał(a):

Stwierdzam, że każdy ma prawo do błędu. Zresztą, to, co jest uznane za "błędną decyzję" przez jedną osobę, może być uznane za poprawną przez kogoś innego. I co wtedy? Będą się tacy sądzili, czy urzędnik/polityk popełnił błąd?

LOL co za bzdura. Przecież są przepisy. Jeżeli nie są jasne to sprawę rozstrzyga sąd. W efekcie zawsze można stwierdzić czy ktoś popełnił błąd czy nie. Dlaczego urzędnicy mają nie ponosić żadnej odpowiedzialności, jeżeli podatnikowi grozi grzywna i odsetki w przypadku pomyłki w wyliczeniu podatku? Przecież urzędnik może zastosować prawo na niekorzyść podatnika w wyniku pomyłki, ale również celowo w celu wymuszenia korzyści majątkowej lub w celu zniszczenia biznesu, który działa w tej samej branży co firma żony, brata lub przyjaciela i jest konkurencją?

ShookTea napisał(a):

PODSUMOWUJĄC uśmiałem się mocno :DDD

Ja również, tyle że z ciebie :D

0
Azarien napisał(a):

To nie jest tak, że pracy nie ma bo jest niepotrzebna. Pracy nie ma bo się nie opłaca – pracodawcy, bo nie stać go na ZUS, bezrobotnemu, bo ma zasiłek, ...

Jak ja uwielbiam tę propagandę... Wiesz w ogóle kto, jak długo i za co dostaje zasiłek dla bezrobotnych?

Owszem, jest masa rzeczy potencjalnie do zrobienia w tym kraju, ale żeby je wykonać trzeba mieć przede wszystkim kapitał. Koszty pracy to tylko jedna z części inwestycji, w zależności od charakteru może być duża (jak w IT), ale może być też niewielka (jak w przemyśle czy R&D). Poza tym, żeby wykonywanie pracy miało sens, trzeba też mieć kogoś, kto ją kupi.

1
somekind napisał(a):
Azarien napisał(a):

To nie jest tak, że pracy nie ma bo jest niepotrzebna. Pracy nie ma bo się nie opłaca – pracodawcy, bo nie stać go na ZUS, bezrobotnemu, bo ma zasiłek, ...

Jak ja uwielbiam tę propagandę... Wiesz w ogóle kto, jak długo i za co dostaje zasiłek dla bezrobotnych?

Tylko, że to nie jest propaganda. Cała masa ludzi kombinuje. Pracują rok, potem proszą pracodawcę o zwolnienie i pobierają zasiłek, bo za najniższą krajową czyli 1200 zł na rękę im się nie chce pracować, bo mogą mieć aż 2/3 lub 1/2 tej kwoty za nic nie robienie (ponad 800zł przez pierwsze 3 miesiące, później ponad 600zł). Rotacja takich ludzi na prowincji jest ogromna. Zasiłek pobiera 16% osób z niecałych 2 milionów ludzi zgłoszonych jako bezrobotne. Z tych 2 milionów osób cała masa rejestrują się, żeby mieć ubezpieczenie zdrowotne. Dodatkowo dochodzi szara strefa, ludzie nie mając stałego zajęcia pracują na czarno (bo legalnie się nie opłaca ani pracownikowi, który jest na zasiłku ani pracodawcy), zajmują się pospolitą przestępczością (np. kradną przewody) lub przemytem. Przecież na każdej wiosce znajdziesz przynajmniej jedną melinę z ruskimi fajkami i spirytusem.

Co do przedsiębiorców to faktem jest, że dla małych i średnich przedsiębiorstw koszty pracy są ogromną barierą w rozwoju. Przecież jak drobny przedsiębiorca chce zatrudnić legalnie pracownika za najniższą krajową to musi wyłożyć ponad 2100zł miesięcznie. To ogromny wydatek, szczególnie, że pracownik z tego dostanie zaledwie 1200zł. W przypadku osoby wykwalifikowanej ten wydatek jest jeszcze większy, żeby pracownik mógł dostać 2800zł na rękę (w przybliżeniu średnia krajowa), pracodawca musi ponieść koszt w wysokości około 4800zł miesięcznie.

Oczywiście zaraz tu przyjdzie @Koziołek i napisze, że jak kogoś nie stać na legalne zatrudnienie pracownika to powinien zamknąć biznes. Tymczasem aż 48,4% polskiego PKB generują małe i średnie przedsiębiorstwa, przy czym aż 30,4% generują mikroprzedsiębiorstwa czyli firmy, które zatrudniają mniej niż 10 pracowników. Z kolei aż 68,9% wszystkich zatrudnionych pracuje w małych i średnich przedsiębiorstwach, przy czym aż 39% w mikroprzedsiębiorstwach. Gdyby nawet część firm z sektora MSP posłuchała @Koziołek i zamknęła biznes to Polska byłaby w czarnej d#@^, po pierwsze zapanowałoby ogromne bezrobocie, po drugie w budżecie pojawiłaby się ogromna dziura budżetowa.

Rozwój prywatnych firm na Zachodzie trwa od połowy XVIII wieku, tymczasem w Polsce mieliśmy zabory i socjalizm, a prywatne firmy mogą się swobodnie rozwijać dopiero od 1988 roku (ustawa Wilczka). Stąd pieprzenie, że jak kogoś nie stać na pracownika to powinien zamknąć jest zwykłym kretynizmem. Gdyby nie niskie wynagrodzenia to polskie firmy w ogóle byłby w ciemnej d$%# i poza dużymi firmami państwowymi oraz korporacjami zagranicznymi nic by tu nie było. Polskie firmy muszą na czymś budować swoją przewagę konkurencyjną żeby kiedykolwiek nadgonić Zachód. Jeżeli będziemy od polskich firm wymagać takich samych wynagrodzeń jak na Zachodzie i obciążać je takimi samymi kosztami pracy jak na Zachodzie to po prostu upadną...

1

Jeżeli kogoś nie stać na ponoszenie kosztów działalności to chyba oznacza, że biznes jest nieopłacalny. Swoją drogą ogromna ilość mikroprzedsiębiorstw to nie są przedsiębiorstwa kogokolwiek zatrudniające. Większość to różnej maści "wolni strzelcy" oraz cała masa ludzi zatrudnionych na wymuszonych b2b w rodzaju "Office Service".

Polskie firmy muszą na czymś budować swoją przewagę konkurencyjną żeby kiedykolwiek nadgonić Zachód.

Wzorem Japonii i Korei Płd. proponuję jednak budować ją na innowacyjności i usługach specjalistycznych niż na taniej sile roboczej.

1

Jeżeli kogoś nie stać na ponoszenie kosztów działalności to chyba oznacza, że biznes jest nieopłacalny.

Ale biznes jest nieopłacalny nie dlatego, że jest nieopłacalny, tylko dlatego, że łaskawie panujące nam prawo lewo czyni go nieopłacalnym.

0
Koziołek napisał(a):

Jeżeli kogoś nie stać na ponoszenie kosztów działalności to chyba oznacza, że biznes jest nieopłacalny. Swoją drogą ogromna ilość mikroprzedsiębiorstw to nie są przedsiębiorstwa kogokolwiek zatrudniające. Większość to różnej maści "wolni strzelcy" oraz cała masa ludzi zatrudnionych na wymuszonych b2b w rodzaju "Office Service".

Po pierwsze zatrudnionych w mikroprzedsiębiorstwach jest aż 39% spośród około 14 mln wszystkich zatrudnionych czyli około 5,5 mln osób, a mikroprzedsiębiorstw jest około 2 mln czyli wychodzi około 2,7 osoby na przedsiębiorstwo. Po drugie mikroprzedsiębiorstwa generują 30% naszego PKB. Zatem nie można do tematu mikroprzedsiębiorstw podchodzić tak lekceważąco jak polska lewica np. Szumlewicz i wrzucać wszystkich do worka z napisem "umowy b2b". Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co by się stało z naszym krajem gdyby PKB zmniejszyło się o 30%, a na rynku pojawiło się 5,5 mln nowych bezrobotnych... Czy potrafisz to sobie wyobrazić?!

Koziołek napisał(a):

Wzorem Japonii i Korei Płd. proponuję jednak budować ją na innowacyjności i usługach specjalistycznych niż na taniej sile roboczej.

Obudź się człowieku, żyjesz w Polsce.... To, że tak proponujesz g**no zmieni. Proponujesz iść drogą Japonii i Korei, ale nie napisałeś skąd wziąć pieniądze na badania i innowacje, które ma Japonia i Korea.

Polskie firmy i uczelnie zarejestrowały w 2013 roku 95 europejskich patentów. Tyle samo rejestruje firma Samsung co 2,5 miesiąca. To daje obraz w jakim stanie jest nasza nauka i ile mamy pieniędzy na badania i innowacje... Nie ma szans, żeby Polska szła tą drogą. Nie ma na to kasy w tej chwili. Polskie firmy muszą na czymś budować przewagę konkurencyjną, albo będą płacili śmieszne pieniądze, albo rząd pójdzie po rozum do głowy i zmniejszy koszty pracy.

Jesteś oderwany od rzeczywistości, a to co proponujesz jest nierealne, nie ma na to pieniędzy w naszym kraju...

1

Obudź się człowieku, żyjesz w Polsce.... To, że tak proponujesz g**no zmieni. Proponujesz iść drogą Japonii i Korei, ale nie napisałeś skąd wziąć pieniądze na badania i innowacje, które ma Japonia i Korea.

A teraz sprawdź skąd Japonia i Korea miały pieniądze na rozwój w latach 60-tych i 70-tych. Były w dużo gorszej sytuacji niż obecnie Polska i w przeciągu raptem 20 lat stały się potęgami gospodarczymi. Jak to się stało, że biedna zrównana z ziemią w czasie wojny Japonia, która w praktyce wszystko musi kupować na zewnątrz stała się w przeciągu 20 lat jednym z najlepiej rozwiniętych państw świata.
Podpowiem - wysokie podatki, ingerencja w gospodarkę i protekcjonizm.

0

Po pierwsze Japonia od 1868 roku czyli czasu zniesienia feudalizmu bardzo intensywnie się rozwijała. Wprowadzono konstytucję opartą na wzorcach europejskich. Do chwili wybuchu wojny gospodarka i przemysł był na tyle rozwinięty, że poradził sobie z prowadzeniem działań wojennych. Nawet po upadku Japonii jej obywatele posiadali spore oszczędności, które posłużyły do rozwoju firm prywatnych po II wojnie światowej. Japonia posiadała doświadczone i wykształcone kadry sprzed wojny oraz nie można zapominać, że część infrastruktury nie uległa zniszczeniu w czasie wojny.

PKB Japonii w 1960 roku stanowiło 1/12 PKB USA. Przez 25 lat wzrosło osiągając około 1/3 PKB USA.
PKB Polski w 1989 stanowiło 1/66 PKB USA. Przez 25 lat wzrosło i stanowi około 1/32 PKB USA.

To już jest dowód, że nie można porównywać sytuacji Polski i Japonii, ponieważ były i są w zupełnie innej.

Japonia po wojnie rzeczywiście się izolowała i otworzyła się na międzynarodową konkurencję w niektórych branżach dopiero w latach 60-tych. Jednak nie rozumiem jak polska lewica zamierza zrobić w Polsce drugą Japonię jeżeli jesteśmy w UE i polskie firmy muszą konkurować z zachodnioeuropejskimi, które rozwijały się od połowy XVIII wieku?

Dodatkowo Japonia dużo skorzystała na wojnie w Korei, która była dla gospodarki w Japonii kołem zamachowym oraz otrzymała olbrzymi kapitał zagraniczny sięgający 30% PKB w latach 60-tych i 70-tych. Sytuacja Polski i Japonii jest diametralnie inna, Japonia nie była w UE ani w innej strefie wolnego handlu. Nie była nigdy obciążona taką biurokracją, a japońskie firmy nie musiały konkurować na wolnym rynku z taką konkurencją jaka jest w UE...

0
Krzywy Kot napisał(a):

Tylko, że to nie jest propaganda. Cała masa ludzi kombinuje. Pracują rok, potem proszą pracodawcę o zwolnienie i pobierają zasiłek, bo za najniższą krajową czyli 1200 zł na rękę im się nie chce pracować, bo mogą mieć aż 2/3 lub 1/2 tej kwoty za nic nie robienie (ponad 800zł przez pierwsze 3 miesiące, później ponad 600zł).

Ja nie neguję istnienia kombinatorów i szarej strefy tylko wciskanie kitu, że ludzie nie pracują, bo im się nie opłaca.
Uczciwi ludzie pracują, a kombinatorzy kombinują, tak było i będzie, bo niezależnie od tego jakie jest prawo, zawsze znajdą się jakieś cwaniaki, którzy będą je naginać.

Zasiłek pobiera 16% osób z niecałych 2 milionów ludzi zgłoszonych jako bezrobotne. Z tych 2 milionów osób cała masa rejestrują się, żeby mieć ubezpieczenie zdrowotne.

To akurat jest przykład patologii generowanej przez głupie prawo.

Co do przedsiębiorców to faktem jest, że dla małych i średnich przedsiębiorstw koszty pracy są ogromną barierą w rozwoju. Przecież jak drobny przedsiębiorca chce zatrudnić legalnie pracownika za najniższą krajową to musi wyłożyć ponad 2100zł miesięcznie. To ogromny wydatek, szczególnie, że pracownik z tego dostanie zaledwie 1200zł. W przypadku osoby wykwalifikowanej ten wydatek jest jeszcze większy, żeby pracownik mógł dostać 2800zł na rękę (w przybliżeniu średnia krajowa), pracodawca musi ponieść koszt w wysokości około 4800zł miesięcznie.

To znaczy, że przedsiębiorca chcąc zatrudnić kogoś musi najpierw policzyć, czy mu się to opłaca. A jeśli nie, to istnieje wiele obejść w postaci hejtowanych przez lewicę umów cywilnoprawnych.

Sam zaś uważam, że pracownik, który idzie do pierwszej pracy w życiu powinien mieć zmniejszony przez 2 pierwsze lata ZUS, tak jak początkujący przedsiębiorca. Obecna sytuacja jest niesprawiedliwa. (Abstrahując od tego, że składek ZUS powinno nie być, ale to już większa rewolucja w systemie by była.)

Gdyby nawet część firm z sektora MSP posłuchała @Koziołek i zamknęła biznes to Polska byłaby w czarnej d#@^, po pierwsze zapanowałoby ogromne bezrobocie, po drugie w budżecie pojawiłaby się ogromna dziura budżetowa.

A czy @Koziołek gdzieś napisał, żeby małe firmy się zamykały?

Krzywy Kot napisał(a):

Po pierwsze zatrudnionych w mikroprzedsiębiorstwach jest aż 39% spośród około 14 mln wszystkich zatrudnionych czyli około 5,5 mln osób, a mikroprzedsiębiorstw jest około 2 mln czyli wychodzi około 2,7 osoby na przedsiębiorstwo. Po drugie mikroprzedsiębiorstwa generują 30% naszego PKB.

To ja czegoś nie rozumiem - skoro mamy aż tyle małych firm, to w czym w ogóle problem?

Proponujesz iść drogą Japonii i Korei, ale nie napisałeś skąd wziąć pieniądze na badania i innowacje, które ma Japonia i Korea.

To nawet zabawnie brzmi. :D

0

Do tego duża część gospodarki była państwowa lub jednym z udziałowców było państwo.

LOL coś chyba ci się pomyliło...

Japońska gospodarka była kontrolowana przed II wojną światową przez zaibatsu czyli wielkie kartele rodzinne coś jak rodziny Rockefellerów, Morganów itd. Podczas okupacji zaibatsu zostały rozmontowane przez aliantów i na ich bazie powstały keiretsu, które obecnie kontrolują cała japońską gospodarkę. To nie były i nie są firmy państwowe...

0
somekind napisał(a):

A czy @Koziołek gdzieś napisał, żeby małe firmy się zamykały?

No tak, przecież on wielokrotnie pisał, że jak dla kogoś legalne zatrudnienie pracownika jest dużym wydatkiem to powinien zamknąć biznes, bo najwyraźniej nie potrafi go prowadzić. Tymczasem dla większości MSP w Polsce koszty pracy są ogromną barierą w rozwoju, więc najwyraźniej chętnie zamknąłby je wszystkie. Podobnie jak z resztą cała lewica podchodzi lekceważąco do małych przedsiębiorców, wg niego większość to złodzieje i wyzyskiwacze.

Jego sposób myślenia świetnie obrazuje ten plakat propagandowy z czasów PRL:
user image

0
Krzywy Kot napisał(a):

Japońska gospodarka była kontrolowana przed II wojną światową przez zaibatsu czyli wielkie kartele rodzinne coś jak rodziny Rockefellerów, Morganów itd. Podczas okupacji zaibatsu zostały rozmontowane przez aliantów i na ich bazie powstały keiretsu, które obecnie kontrolują cała japońską gospodarkę. To nie były i nie są firmy państwowe...

Drążysz temat Japonii, a o Korei nic nie piszesz. Ciekawe czemu...
Na szczęście inni to już zrobili: http://www.mojeopinie.pl/korea_poludniowa_gospodarczy_cud_czy_rezultat_celowej_strategii,3,1302111243

Krzywy Kot napisał(a):
somekind napisał(a):

A czy @Koziołek gdzieś napisał, żeby małe firmy się zamykały?

No tak, przecież on wielokrotnie pisał, że jak dla kogoś legalne zatrudnienie pracownika jest dużym wydatkiem to powinien zamknąć biznes, bo najwyraźniej nie potrafi go prowadzić.

I gdzie jest równoważność między "jeśli właściciela małej firmy nie stać na zatrudnienie pracownika" a "każdego, kto prowadzi małą firmę i daje sobie radę, nawet z zatrudnianiem ludzi"? Bo ja jej nie widzę, Ty najwyraźniej tak, a to klucz do zrozumienia dość dziwnych nieraz poglądów @Koziołek.

0

I nie widzę, w którym konkretnie momencie przytoczone przez Ciebie cytaty przeczą historii Samsunga i innych czeboli, które powstały z poparciem wojskowych władz?

Samsung to była firma prywatna założona w 1938 roku, a więc przed obiema wojnami, która zatrudniała na początku 40 pracowników i zaczynała od handlu towarami spożywczymi. W jej założeniu nie brało udziału wojsko, ani rząd. Po prostu po wojnie w 1960 prezydent Korei, który wywodził się z kręgów wojskowych przeprowadził reformy i stworzył sprzyjające warunki dla rozwoju rodzimych firm, m.in. udzielając nisko-oprocentowanych pożyczek dla największych firm albo wprowadzając wysokie cła aby chronić rodzimy biznes. Na tym polegał ten cały udział wojska w powstaniu Samsunga...

//edyta - lol odpisując somekindowi na komentarz omyłkowo wyedytowałem i nadpisałem post

1

Panie i Panowie, niestety sama zmiana władzy nic nie da, bo na dzisiaj nie widać sił które mają jakąś wizję. Obecny stan prawodawstwa jest delikatnie mówiąc skomplikowany i ile partie polityczne nie wymyślałyby haseł i wizji rozwoju kraju, to i tak wszystko rozbije się o mur. Żeby nie być gołosłownym wrzucam link dotyczący tylko i wyłącznie podatku VAT (jak naliczać, jak rozliczać itd.) - źródło: Sejm RP:
http://isap.sejm.gov.pl/KeyWordServlet?viewName=thasP&passName=podatek%20od%20towar%C3%B3w%20i%20us%C5%82ug

Jak widać jest tam 535 aktów prawnych (chyba, że w międzyczasie coś uchwalili), regulujących kwestię VAT. Dodam, że w naszym pięknym kraju regulacjom podlegają rzeczy, przy których robienie ze ślimaka ryby to pikuś, np. ubój zwierząt musi odbywać się w pomieszczeniu w którym sufit jest wyłożony płytkami(nie wiem czy jeszcze ten przepis obowiązuje, ale 2 lata temu kolega "płytkował" cały sufit).
Więc jak widać na obrazkach, zajmowanie się kwotą wolną od podatku, czy też studiowanie drogi rozwoju innych państw jest zwykłą stratą czasu (swoją drogą kiedyś temat Korei miałem okazję studiować i do dzisiaj jestem pod wrażeniem). Dopóki nie pokaże się opcja polityczna, która zamiast haseł na sztandarach i programów wyborczych pokaże gotowe ustawy i rozporządzenia, które zamierza wprowadzić, dotąd jesteśmy w du.ie.
Tu odzywa się ponura rzeczywistość: słucham gadających głów w telewizji, nt. hasła wyborczego jednej kandydatki ("napiszmy prawo od nowa"). Dyskusja: 5 gości, 30 sekund, wszyscy: TO NIEMOŻLIWE napisać prawo od nowa.
Ano, jak się pisze codziennie 500 stron ustaw, to potem w głowach się nie mieści że może być prosto.
Całe to polskie prawo przypomina wiele zagniżdżonych pętli

if...then 

z nieskończoną liczbą warunków

0

Od końca...

@maniutek20, ślimak jako ryba tak samo jak rak jako ryba czy marchewka jako owoc to akurat nic dziwnego czy niezwykłego. Po prostu czasami regulacja (połów, produkcja spożywcza) dotyczy pewnego szerszego kontekstu i istnieje potrzeba rozszerzenie intuicyjnej definicji. Zresztą w IT sami to robimy tworząc systemy typów w zależności od kontekstu.
Co do kafelkowania sufitu to kwestia higieny i łatwego utrzymania czystości. Nie wiem czy brałeś udział w uboju, ale niewprawny rzeźnik może dość mocno zabrudzić całe pomieszczenie.

Całe to polskie prawo przypomina wiele zagniżdżonych pętli
if...then
z nieskończoną liczbą warunków

Nie do końca jest to prawda. Prawo samo w sobie jest całkiem niezłe. Znacznie większym problemem jest praktyka jego stosowania.

Co do Korei, LG i Samsunga. Bardzo ciekawym przykładem na to jak dobre i sprzyjające warunki tworzył rząd Korei jest casus LG. Gdy zarząd chciał stawiać szwalnie (początek lat 80-tych), rząd ZAKAZAŁ tego typu praktyk po czym NAKAZAŁ LG zmianę profilu produkcji na elektroniczny (światłowody). Generalnie rząd koreański jest bardzo przyjazny ponieważ stworzył około 300 różnych zezwoleń i koncesji w swoim prawie gdy w Polsce liczba ta zamyka się w około 130-150 (mówimy o tych "na firmy").

Już kiedyś w innym temacie wrzucałem do poczytania http://www.amazon.com/Things-They-Dont-About-Capitalism/dp/1608193381 warto poczytać, bo jest tam dokładnie omówiona sprawa Korei i Japonii oraz porównana z wolnorynkowymi przemianami (W podobnym czasie) w Ameryce Południowej.

0

Jest pewien Koreański ekonomista, który ciekawe rzeczy napisał o rozwoju gospodarek http://forsal.pl/artykuly/839775,ha-joon-chang-kraje-zacofane-nie-rozwina-sie-nigdy-jezeli-maksymalnie-otworza-swoje-gospodarki.html

Ale pewne rzeczy mi w jego teoriach nie pasują ;)

0
Koziołek napisał(a):

Generalnie rząd koreański jest bardzo przyjazny ponieważ stworzył około 300 różnych zezwoleń i koncesji w swoim prawie gdy w Polsce liczba ta zamyka się w około 130-150 (mówimy o tych "na firmy").

Na sukces gospodarczy Korei Płd. składa się wiele czynników. Niektóre regulacje są potrzebne np. kodeks drogowy, jednak nie wszystkie służą gospodarce.

Regulacje państwa w sferę gospodarki mogą równie dobrze przynieść skutki negatywne na co przykładem jest Wenezuela, w której brakuje nawet papieru toaletowego. Niektóre regulacje, szczególnie te dotyczące produkcji lub usług na rynek wewnętrzny mogą być złe, powodując wzrost cen lub ograniczenie dostępności, a w efekcie zwiększenie ubóstwa w społeczeństwie.

Przykład złych regulacji w Polsce to:

  • monopol WORD-ów i szkół jazdy w szkoleniu i egzaminowaniu kierowców na prawo jazdy. Ta regulacja nie sprzyja zwiększeniu bogactwa naszego kraju czy eksportowi towarów i usług. Służy tylko i wyłącznie zabezpieczeniu interesów wąskiej grupy osób i podmiotów gospodarczych.
  • ustalanie cen leków doprowadziło do tego, że w aptekach brakuje niektórych leków. Odgórne narzucanie ceny na rynku wewnętrznym doprowadziło do tego, że apteki i hurtownie apteczne wolą sprzedać te konkretne leki za granicę. Oczywiście cel był szczytny, leki miały być tańsze dla najbiedniejszych.
  • programy typu "mieszkanie dla młodych", które prowadzą do tego, że korzystają z nich przede wszystkim firmy deweloperskie, które mogą zarobić na tym, że niektóre mieszkania są dofinansowywane oraz rodząca się w Polsce klasa średnia. Z kolei płacą za to wszyscy w tym najbiedniejsi, którzy nie mają zdolności kredytowej i/lub pieniędzy na wkład własny i nigdy nie skorzystają z tego programu.
  • bezpłatne studia wyższe, to również zysk przede wszystkim dla rodzącej się klasy średniej oraz najbogatszych. Płacą za to wszyscy podatnicy, w tym najbiedniejsi. Najbiedniejsi nigdy nie skorzystają z bezpłatnych studiów, ponieważ nie stać ich na utrzymanie w czasie studiów lub zwyczajnie nie mają takich ambicji lub zdolności. Najbiedniejsi, którzy mają ambicje i zdolności muszą często podjąć pracę, żeby ich było stać na utrzymanie, z kolei podejmując pracę muszą iść na odpłatne studia zaoczne.
1
  • monopol WORD-ów i szkół jazdy w szkoleniu i egzaminowaniu kierowców na prawo jazdy. Ta regulacja nie sprzyja zwiększeniu bogactwa naszego kraju czy eksportowi towarów i usług. Służy tylko i wyłącznie zabezpieczeniu interesów wąskiej grupy osób i podmiotów gospodarczych.

Wszelkie wydawanie dokumentów przenieśmy zatem w ręce prywatne. Niech będą prywatne paszporty, dowody osobiste, niech prywatne instytucje wydają akty urodzenia i zgonu oraz niech będą prywatne sądy.

  • ustalanie cen leków doprowadziło do tego, że w aptekach brakuje niektórych leków. Odgórne narzucanie ceny na rynku wewnętrznym doprowadziło do tego, że apteki i hurtownie apteczne wolą sprzedać te konkretne leki za granicę. Oczywiście cel był szczytny, leki miały być tańsze dla najbiedniejszych.

Eksport leków z hurtowni jest przestępstwem.

  • programy typu "mieszkanie dla młodych", które prowadzą do tego, że korzystają z nich przede wszystkim firmy deweloperskie, które mogą zarobić na tym, że niektóre mieszkania są dofinansowywane oraz rodząca się w Polsce klasa średnia. Z kolei płacą za to wszyscy w tym najbiedniejsi, którzy nie mają zdolności kredytowej i/lub pieniędzy na wkład własny i nigdy nie skorzystają z tego programu.

Tu się zgadzam. Państwo zamiast robienia tego typu programów powinno zainwestować w budownictwo komunalne tak jak ma to miejsce w Niemczech czy w Singapurze.

  • bezpłatne studia wyższe, to również zysk przede wszystkim dla rodzącej się klasy średniej oraz najbogatszych. Płacą za to wszyscy podatnicy, w tym najbiedniejsi. Najbiedniejsi nigdy nie skorzystają z bezpłatnych studiów, ponieważ nie stać ich na utrzymanie w czasie studiów lub zwyczajnie nie mają takich ambicji lub zdolności. Najbiedniejsi, którzy mają ambicje i zdolności muszą często podjąć pracę, żeby ich było stać na utrzymanie, z kolei podejmując pracę muszą iść na odpłatne studia zaoczne

Większej bzdury dawno nie czytałem, bo akurat cały system zabezpieczenia w trakcie studiów mocno promuje osoby najbiedniejsze. Problem z dostępnością nie wynika z braku możliwości utrzymania się, ale z braku odpowiedniego zabezpieczenia na wcześniejszych etapach edukacji tak by dzieci z najbiedniejszych rodzin miały realnie równe szanse, a nie tylko na papierze. Dlatego znacznie ważniejsze w tym przypadku jest chociażby zapewnienie bezpłatnych ciepłych posiłków w szkołach. Głodne dziecko naprawdę nie myśli o nauce i w efekcie nie ma szans na dostanie się na studia.

0
Koziołek napisał(a):

Wszelkie wydawanie dokumentów przenieśmy zatem w ręce prywatne. Niech będą prywatne paszporty, dowody osobiste, niech prywatne instytucje wydają akty urodzenia i zgonu oraz niech będą prywatne sądy.

Po pierwsze prawo jazdy wydaje Starostwo Powiatowe, a nie WORD, więc piszesz nie na temat. Nie ma powodu, żeby młodzi kandydaci na kierowców byli zmuszeni do nauki w szkole jazdy. Jakoś na Zachodzie ludzie mogą się uczyć np. pod okiem krewnego czy znajomego, który już ma prawo jazdy i nie ma problemu.

Poza tym czy tytuł magistra jest ważny tylko jak wydaje go uczelnia państwowa?

Koziołek napisał(a):

Eksport leków z hurtowni jest przestępstwem.

Co z tego? Czy to coś zmienia? Jeżeli lek można sprzedać na Zachodzie kilka razy drożej, to zawsze znajdą się chętni łamać przepisy. Państwo za pomocą swoich regulacji stworzyło biznes dla przestępców.

Koziołek napisał(a):

Większej bzdury dawno nie czytałem, bo akurat cały system zabezpieczenia w trakcie studiów mocno promuje osoby najbiedniejsze. Problem z dostępnością nie wynika z braku możliwości utrzymania się, ale z braku odpowiedniego zabezpieczenia na wcześniejszych etapach edukacji tak by dzieci z najbiedniejszych rodzin miały realnie równe szanse, a nie tylko na papierze. Dlatego znacznie ważniejsze w tym przypadku jest chociażby zapewnienie bezpłatnych ciepłych posiłków w szkołach. Głodne dziecko naprawdę nie myśli o nauce i w efekcie nie ma szans na dostanie się na studia.

LOL gadasz bzdury. Czy zamierzasz karmić dzieci i wszystkie posłać na studia? Po pierwsze brak śniadania nie jest przyczyną złych wyników w nauce, znam to z autopsji. Po drugie, kto będzie sprzedawał w markecie, kopał rowy, budował drogi, kładł kafelki, pisał CRUD-y? Przecież do tego nie są potrzebne studia. Nie wszyscy muszą je mieć, ale wszyscy muszą płacić za to żeby dziecko z bogatego lub nawet średnio zamożnego domu mogło pójść za darmo na studia. Przecież bogaci i średnio zamożni mogą sami zapłacić za studia. Z kolei ci których nie stać mogą wziąć kredyt żeby studiować, jeżeli uważają, że studia pozwolą im zarabiać więcej w przyszłości. Państwo powinno co najwyżej organizować preferencyjne kredyty poprzez banki dla tych, których nie stać, a nie bogatym fundować studia za darmo. Nie ma żadnego powodu, żeby studia były darmowe.

0

Jakoś na Zachodzie ludzie mogą się uczyć np. pod okiem krewnego czy znajomego, który już ma prawo jazdy i nie ma problemu.

I zazwyczaj samochód, który nie rozpada się przy próbie wjechania na kanał.

Poza tym czy tytuł magistra jest ważny tylko jak wydaje go uczelnia państwowa?

Patrząc na jakość "prywatnych" magistrów nie zaryzykowałbym produkcji "prywatnych" kierowców.

Państwo za pomocą swoich regulacji stworzyło biznes dla przestępców.

Jak w przypadku każdej regulacji. Osobiście lubię przykład z gandzią. Jeżeli zalegalizujemy zioło to spadnie przestępczość narkotykowa. Nikt tylko nie chce powiedzieć, że depenalizacja powoduje ex definitione usunięcie części badanych zjawisk. Znacznie prostszym sposobem jest usprawnienie systemu kontroli i zaostrzenie kar. Szczególnie, że hurtownie prowadzą normalną działalność i są kontrolowane. Tu nie trzeba specjalnie szukać.

Po pierwsze brak śniadania nie jest przyczyną złych wyników w nauce, znam to z autopsji.

Jednorazowo tak, ale na dłuższą metę niedożywienie jest bardzo dużą przeszkodą w osiągnięciu nawet dostatecznych wyników w nauce. Wspomniana wyżej książka bardzo dobra analiza problemu w rozdziale 20 i 13.

Czy zamierzasz karmić dzieci i wszystkie posłać na studia?

To pierwsze nie jest pozbawione sensu. To drugie w przypadku wprowadzenia odpłatności (i nawet wsparcia w postaci kredytów studenckich) doprowadzi do tego, że tylko zamożni będą mogli studiować. Będzie ich na to stać. Zresztą jak popatrzymy na USA, gdzie studia są płatne to bardzo dobrze widać czym kończy się odpłatna nauka.
Bogaci idą do szkół dla bogatych, które ściągają innych bogatych i stać je na najlepsze kadry. Biedni idą do słabych szkół, po których nie mają szans na podjęcie dalszej nauki. W dodatku w wielu przypadkach ukończenie takiej słabej szkoły stygmatyzuje jako "patologię".

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1