Szykuje się podwyżka podatków...

1

http://wyborcza.biz/biznes/1,147767,20159757,jeden-podatek-zamiast-pit-i-skladek-na-zus-i-nfz-bedziemy.html#BoxBizLink

Jako grupa zawodowa sporo na tym ucierpimy. Ale kto by się tam przejmował programistami, z czegoś trzeba finansować kretynizmy typu 500+.. Na razie daleko do realizacji, ale nie miejmy złudzeń, że obecna władza prędzej czy później doprowadzi do zwiększenia progresji. Ciekawe jak zareagują ludzie prowadzący JDG po likwidacji liniowego PITu :)

1

jeszcze tego 23% vatu nie zmniejszyli a już podwyższają następne :D trzeba doić na 500+

4

Patrzcie jaki mamy zgodny kraj, nawet opozycja się z rządem zgadza. Kolejny dowód na to, że pieniądze to najbardziej uniwersalny język na świecie.

1
kabro napisał(a):

Ciekawe jak zareagują ludzie prowadzący JDG po likwidacji liniowego PITu :)

Z tego co pamietam liniowy PIT oplaca sie przy dochodach w okolicach 100k. Dochody to nie przychody i trzezwo myslacy przedsiebiorcy ograniczaja dochod aby obnizyc podatek wiec brak liniowego pitu dotknie bardzo niewielka grupe ludzi (1%?) ktorzy albo nie moga optymalizowac albo po prostu lubia placic podatki.

Co do samej podwyzki podatkow, po dupie dostanie jak zwykle klasa srednia. Biedni nadal beda biedni, a bogaci maja znacznie wieksze mozliwosci optymalizacji.

1
IT Zmywak napisał(a):

trzezwo myslacy przedsiebiorcy ograniczaja dochod aby obnizyc podatek

ROTFL, jak się "ogranicza dochód"? Tak się składa, że jestem przedsiębiorcą; podwyżka podatku nie sprawi, że z rękawa wyciągnę większe koszty, na co mi czwarty laptop czy kolejny samochód.

0
ŁF napisał(a):
IT Zmywak napisał(a):

trzezwo myslacy przedsiebiorcy ograniczaja dochod aby obnizyc podatek

ROTFL, jak się "ogranicza dochód"? Tak się składa, że jestem przedsiębiorcą; podwyżka podatku nie sprawi, że z rękawa wyciągnę większe koszty, na co mi czwarty laptop czy kolejny samochód.

Jestes przedsiebiorca czy masz jednoosobowe DG? Ilu ludzi masz na payrolu? Zero?
Nie rotfl tylko zycie, ot chociazby maja spolki, "pracuja" w nich na minimalnej lub na umowie o dzielo, generuja sztuczne koszty, reinwestuja firmowa kase, eksportuja uslugi i wiele wiele innych. Inzynieria podatkowa ogolnie.

0
IT Zmywak napisał(a):

Jestes przedsiebiorca czy masz jednoosobowe DG?

Jednoosobowa DG == indywidualny przedsiębiorca.

Nie rotfl tylko zycie, ot chociazby maja spolki, "pracuja" w nich na minimalnej lub na umowie o dzielo, generuja sztuczne koszty, reinwestuja firmowa kase, eksportuja uslugi i wiele wiele innych. Inzynieria podatkowa ogolnie.

No, zapewne dużo programistów na JDG się takim procederami zajmuje.

0

ja myslalem, ze zrobienie z tego wszystkiego jednego podatku wyjdzie na lepiej, a wychodzi na to ze bedzie podwyzka. Wiec jak to dziala?

4

@fasadin, naprawdę nie mam ochoty dzisiaj wchodzić na Wyborczą, więc tego artykułu nie czytałam. Ale w innym na ten temat, czytałam wypowiedź jednego z głównych polityków zajmujących się tą sprawą, że obecnie w Polsce biedni płacą wyższe podatki niż bogaci.

http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/jednolity-podatek-od-2018-roku,135,0,2092935.html

Co gorsze, obecnie obciążenia podatkowe są degresywne, a więc ktoś, kto otrzymuje płacę minimalną, jest obciążony bardziej niż zarabiający powyżej średniej.

Przykład? Polityka Insight wyliczyła, że w przypadku pensji minimalnej z 2015 roku - 1750 zł brutto miesięcznie, tzw. klin podatkowy wynosi 39 proc. Klin to różnica pomiędzy całkowitym kosztem zatrudnienia pracownika, a tym, co ten pracownik otrzymuje na rękę. W przypadku prezesa spółki skarbu państwa, który zarabia średnio 23 650 zł brutto, klin wynosi tyle samo – 39 proc.

Ale już kiedy ów prezes zmieniłby formę zatrudnienia z umowy o pracę na umowę zlecenie, klin skurczyłby się do 28 proc. W przypadku pensji minimalnej klin wręcz wzrósłby do 40 proc.

Ja generalnie jestem przeciwna podatkom jako takim ;) Tzn. uważam, że im mniej i im mniejsze tym lepiej.
Czy bogaci powinni płacić większe podatki niż biedni? IMHO nie.
Ale czy biedni powinni płacić większe podatki niż bogaci...? IMHO bardzo nie.

Niestety nie wierzę, żeby PiS zrobił tak, żeby podatki były sumarycznie mniejsze - z resztą już w zapowiedziach mówią, że mają one być neutralne dla budżetu (co w praktyce oznacza, że mają być co najmniej wyższe). Także prawdopodobnie biedni zapłacą tyle ile dziś, a bogaci więcej (oby nie na odwrót...).

IMHO najważniejsze to jest naprawić system, a wysokość samego podatku to jest rzecz drugorzędna. Podwyżka podatków to żaden szok dla mnie, przecież praktycznie mamy ją co roku. A za uproszczeniem przepisów będę głosować wszystkimi rękoma i nogami... O ile faktycznie je uproszczą, a nie skomplikują, np. poprzez utworzenie jeszcze jednego organu pośredniczącego w przelewaniu kasy tu i tam...

3

@aurel: podatki powinny być taką wysokość, żeby przynosiły państwu maksymalny dochód (vide https://pl.wikipedia.org/wiki/Krzywa_Laffera). Jeśli podatki zostaną nadmiernie zwiększone, to zwiększy się szara strefa, wyjadą kolejni ludzie, będzie więcej oszustw, tzw. "optymalizacji dochodów", ucieknie część inwestorów, zmaleje eksport i państwo na tym straci. Tylko rządzący jakoś nie ogarniają tej prostej zależności, według nich wyższy podatek = większy dochód skarbu państwa.
Według mnie bogaci nie powinni być karani za to, że potrafili się dorobić. Stawka powinna być jedna, o ile w ogóle PIT powinien istnieć (przynosi państwu względnie nieduże wpływy - circa 15% budżetu, a jednocześnie ściągnięcie go i skontrolowanie powoduje bardzo duże koszty, ponad 10% wpływów idzie na koszty obsługi stanowiąc jednocześnie 80% pracy aparatu skarbowego - trochę stary, ale jary artykuł: http://www.bankier.pl/wiadomosc/5-razy-tak-dla-likwidacji-PIT-u-2648213.html). Jako bogatszy i tak płacę większy podatek, bo tak działa obciążenie liniowe.
Z drugiej stroni biedni nie powinni być jeszcze biedniejsi aż poniżej minimum niezbędnego do egzystencji, a tak niestety działa bardzo niska kwota wolna od podatku. Ponadto kto normalny będzie oddawał połowę swojej wypłaty ZUSowi? Z tych powodów tam gdzie niskie zarobki, tam i szara strefa, i tak traci państwo, a pośrednio my wszyscy.

Aurel, zgadzam się z Tobą, że cały ten system jest chory, ale jego uzdrowienie graniczy z niemożliwością, bo społeczeństwo się starzeje, wypłaty z ZUS dla emerytów, rencistów, ludzi na urlopach macierzyńskich i chorobowych - dawno temu przestały być pokrywane wpłatami ludzi pracujących. Od kilku lat zachowanie płynności ZUS wymaga coraz większych dopłat z budżetu państwa, podejrzewam, że jeszcze kilkanaście lat i to wszystko runie, albo będzie wyglądać tak jak służba zdrowia, będziemy czekać rok na zaległą emeryturę. Brakuje młodych, kumatych ludzi, którym udałoby się przebić przez partyjny beton i udałoby się przekonać do głębokich reform społeczeństwo. Tacy ludzie pracują prywatnie i zarabiają tyle, że zwyczajnie nie chce im się kruszyć kopii.

0

podatki powinny być taką wysokość, żeby przynosiły państwu maksymalny dochód

A po co państwu ten MAKSYMALNY dochód? Jeżeli (przykładowo) znajdujemy się na spadku krzywej, i przez to dochody wynoszą 50% maksymalnych, to podatki powinny być zmniejszone o tyle, by trafić w takie samo 50% tyle że na wzrostowym odcinku.
I wtedy dopiero się zastanowić, czy trzeba dochody zwiększać czy zmniejszać czy takie zostawić.

Co do propozycji zmian:

  • dobrze, bo liczenie podatku będzie prostsze.
  • źle, bo to będzie nadal podatek dochodowy.
  • zobaczymy, bo wszystko zależy od stawki.
0

Nie jestem wcale pewien, czy zrównywanie podatku dla działalności gosp. z pracą najemną to dobry pomysł. W końcu umowa o pracę daje pewne realne przywileje ze strony państwa - np. PIP, dodatkowa ochrona sądów pracy, czego nie ma przy DG. Albo może inaczej - ujednolicić podatki można, ale powinno się też ujednolicić ochronę państwa w tym zakresie. Bo niby czemu przedsiębiorca ma być gorzej chroniony?

1

A szkoda gadać szkoda strzępić ryja
a najgorsze że moj ojciec na pis głosował k*rwaaaaaaaaaa

3

Roczne wpływy z PIT w 2015 r. to ok. 44 mld zł.
W Polsce mamy ok. 16 mln osób pracujących.

44 mld zł / 16 mln = 2750 zł (rocznie)
2750 zł / 12 = 229 zł (miesięcznie)

Żeby było sprawiedliwie i po równo, to każdy pracujący powinien płacić tylko 229 zł miesięcznie PIT, oczywiście bez żadnych ulg.
Ok, ktoś powie, że to wcale niesprawiedliwe (i takie bardzo Korwinowskie, a Korwina większość nie lubi), by zdzierać 229 zł samego PIT np. od kogoś, kto pracuje na magazynie za minimalną (no, a jeszcze przecież dochodzą składki na NFZ).

To zróbmy modyfikację - wprowadźmy całkowitą ulgę podatkową dla najbiedniejszych zarabiających poniżej 3291 zł miesięcznie (mediana wynagrodzeń za 2014r). A, co, ma się ten gest, nie? Da to odpowiednik kwoty wolnej od podatku w wysokości prawie 40 tys. zł. Tyle to nawet PiS nie daje!!!

Ile podatku będzie musiała płacić wtedy bogatsza połowa pracujących? Ponieważ opodatkowanych teraz mamy o połowę mniej, czyli tylko ok 8 mln, to wyjdzie 5500 zł rocznie lub 458 zł miesięcznie. Tak, tylko 458 zł miesięcznie. Mniej niż 14% zarobku w najgorszym wypadku! Spójrzcie na tę kwotę, a następnie na kwotę podatku PIT, którą zapłaciliście w 2015 r.

BTW: Przy opodatkowaniu tylko 18% i obecnym systemie wystarczy zarabiać więcej niż 2500 zł na rękę (po odjęciu składek), aby już zapłacić większy podatek (przy założeniu braku ulg). Więc, albo ja coś źle liczę, albo ktoś tu kogoś robi w balona...

1

Kombinują zamiast upraszczać, a potem się dziwią że najbogatsi ludzie płacą podatki za granicą zamiast w Polsce. Smutne.

0

@Krolik, chyba coś źle liczysz, bo obecnie przy 2500 na rękę, PIT wynosi 243 zł.
Dla minimalnej krajowej (1850 zł brutto) to 97 zł. Dla mediany 3291 zł to 225 zł.
My jesteśmy w 1% najbogatszych, więc nasze ogromne podatki rozłożyłyby się na 49% biedniejszych od nas. To, co proponujesz, to zwiększenie podatku dla masy biednych, po to, aby bogatsi zapłacili mniej.

2

Masz rację, ale to tylko dlatego, że odlicza się składki zdrowotne / społeczne od PITu (co komplikuje obliczenia i tego nie uwzględniałem). Te 225 zł PITu od mediany, to jest mniej niż 10% dochodu.

Ja nigdzie nie postuluję, aby wszyscy płacili po równo kwotowo. Natomiast jak słyszę w radiu czy TV obecnych ministrów twierdzących, że obecnie bogaci płacą mniejsze podatki niż biedni i że trzeba to "ujednolicić" tak, aby płacili więcej, to mam ochotę im ostro przy****.

Czy wykopowy programista zarabiający 15k naprawdę 10x więcej korzysta z usług państwa, że jest uzasadnione, aby płacił ponad 10x wyższy podatek dochodowy od średniej w społeczeństwie?

0

Oczywiście uzasadnione i już wyjaśniam dlaczego. Chodzi o to, jak bardzo podatek jest obciążający dla domowego budżetu. Nieco przejaskrawiając proporcje: obciążenie podatkowe 1000 zł miesięcznie dla rodziny mającej dochody 3000zł będzie bez porównania bardziej dotkliwe, niż obciążenie 20 tys dla gospodarstwa z dochodami 60tys. Pomimo, że jedno i drugie to 1/3 dochodów.

Dlatego procentowy podatek bez progów jest z gruntu niesprawiedliwy, bo im masz mniejsze dochody, tym bardziej go odczuwasz. Jednym słowem, nie dość że ktoś zarabia mało, to taki podatek może go zepchnąć na skraj ubóstwa.

Dlatego bogaci powinni mieć wyższy procent podatku dochodowego (lub biedni niższy, jak kto woli). Pomijając nawet sentymenty (bo bogatych bym o te nie podejrzewał, tu króluje pogląd że nieudaczników nie szanujemy), jeśli wspomniany biedny zanadto odczuje podatek dochodowy, zapewne uda się po socjal, co będzie dodatkowym obciążeniem dla budżetu i tu kółko się zamyka.

0
Krolik napisał(a):

Ja nigdzie nie postuluję, aby wszyscy płacili po równo kwotowo. Natomiast jak słyszę w radiu czy TV obecnych ministrów twierdzących, że obecnie bogaci płacą mniejsze podatki niż biedni i że trzeba to "ujednolicić" tak, aby płacili więcej, to mam ochotę im ostro przy****.

Samego podatku dochodowego nie, ale uwzględniając wszystkie daniny, to taka jest prawda.

"na rękę" JDG etat
10000 13168.18 17 193,81
5000 6995.35 8 540,47
2 359,22 3735.12 3 969,28
Ostatni rząd to mediana, o której wspominałeś. Nawet w jej przypadku praca etatowa jest bardziej obciążona.
Jak widać zarabiający 10k na JDG płaci w sumie mniej niż zarabiający 5k na etacie.

IMHO sprawiedliwiej, przejrzyściej, wygodniej i taniej by było, gdyby firmy płaciły jeden stały podatek od całej pracy wykonywanej na ich rzecz - czy to przez ich pracowników, czy przez wykonawców.
A podział na oddzielne "worki" dla podatków i składek emerytalnych już dawno stracił sens, skoro i tak na 1/3 emerytur trzeba dopłacać z budżetu.

Czy wykopowy programista zarabiający 15k naprawdę 10x więcej korzysta z usług państwa, że jest uzasadnione, aby płacił ponad 10x wyższy podatek dochodowy od średniej w społeczeństwie?

A czy państwo to kablówka, że płaci się za wykorzystanie jego usług? Ja myślałem, że coś więcej...
Czy przed wojną obywatele mieli takie dylematy gdy robili składki na czołgi i okręty podwodne?

0

Zapominacie o jednej ważnej rzeczy... jak zlikwidują ZUS, to nagle się okaże, że przedsiębiorcy będą musieli płacić jego analogiczną część jak osoby na umowie o pracę. Głównie dlatego przeszedłem na jdg, bo zusu miesięcznie mi już ponad 3000zł żarło. Teraz na pełnym jest to tylko 1100zł, więc zawsze te 2tys zł jestem do przodu. Po tych reformach pewnie nagle okaże się, że analogiczny zus się płaci rocznie od przychodu, co w naszej branży będzie oznaczało spadek zarobków o ponad 24tys zł rocznie.

Jestem bardzo ciekaw jak to rozwiążą. Sam pit to mnie nie martwi jeśli zostałby w formie liniowej ale w przypadku zus'ów to tu widzę pole do zamachu na moje pieniądze.

1

Oczywiście uzasadnione i już wyjaśniam dlaczego. Chodzi o to, jak bardzo podatek jest obciążający dla domowego budżetu. Nieco przejaskrawiając proporcje: obciążenie podatkowe 1000 zł miesięcznie dla rodziny mającej dochody 3000zł będzie bez porównania bardziej dotkliwe, niż obciążenie 20 tys dla gospodarstwa z dochodami 60tys. Pomimo, że jedno i drugie to 1/3 dochodów.

Ale kim Ty jesteś, aby decydować, dla kogo ile warte mają być jego pieniądze?
Poza tym kto powiedział, że podatki mają być jednakowo dotkliwe dla wszystkich?

To może w ogóle pójdźmy dalej tym tropem i powiedzmy, że posiadanie tylko 3000 zł jest bardziej dotkliwe niż posiadanie aż 6000 zł (no, bo to przecież biedniejszego boli, że bogatszy ma więcej) i wprowadźmy 100% podatek od nadwyżki ponad 3000 zł. Dlaczego niby nie?

Ale z drugiej strony, ktoś przy dochodzie 60 tys. mógł kupić sobie Ferrari, prywatny odrzutowiec, pałac z parkiem itp. Jak zabierzesz mu nagle 20 tys., to po opłaceniu rachunków nie zostanie mu na chleb! :D

0

Państwo w większości powinno być "jak kablówka".
Jak ktoś chce oglądać piłkę nożną to niech się składa na stadion i telewizję, ale jak ktoś nie ma telewizora, a piłka go nie interesuje to niegodziwością jest kazać mu na to płacić.

Podatek nie powinien zupełnie od dochodu zależeć, powinien być kwotowy.
Powinna być też możliwość kupowania przywilejów(np droga winieta na jazdę buspasem, lub 100kzł za każdy kolejny głos w wyborach), bo sokro już się więcej płaci to niech się coś z tego ma.

Wiem, że część z was zaraz będzie wypisywać, że to by było złe, ale pomyślcie jak jest lepie:
#. Kupować chleb za x zł
#. Kupować chleb za y% dochodu ?

0

Podatek pogłówny ma mnóstwo zalet, ale ma też jedną dużą wadę:
Żeby najuboższych było na niego stać, to musiałby być na tyle niski, że starczyłoby tylko na bardzo podstawowe potrzeby państwa. Możliwe, że nie starczyłoby nawet na wojsko, policję i ratownictwo (na sądy akurat nie musi, bo sądy na siebie same zarabiają - tu jest akurat tak jak z kablówką).

Ludzie do pewnego stopnia chcą płacić podatki. To nie jest tak, że każdy chce zapłacić jak najmniej. Widzę jak to działa w lokalnej wspólnocie mieszkaniowej. W tym roku większość głosowała za podwyższeniem czynszu w celu podniesienia jakości np. utrzymania zieleni czy ochrony na osiedlu. Istotne jest jednak to, że tutaj wiemy na co te pieniądze idą. I po każdym roku mamy bardzo szczegółowe sprawozdanie, które każdy sobie może sprawdzić. Mamy możliwość bezpośrednio wpływać na budżet i sami głosować na co przeznaczyć mniej, a na co więcej pieniędzy.

Zamożniejsza część społeczeństwa raczej godzi się na płacenie więcej niż ludzie mniej zamożni, po to właśnie, aby np. mieć lepsze drogi, infrastrukturę, szkolnictwo, niż możnaby mieć, gdyby wszyscy płacili po równo, ale mało. W sumie jest to dla nich też korzystne, że np. szkolnictwo jest powszechne i daje w miarę równe szanse (w końcu zdolne dzieci rodzą się również w niezamożnych rodzinach).

Dlatego całkiem sensowny wydaje się podatek liniowy. Spełnia zasadę solidaryzmu zpołecznego (bogatsi i tak płacą proporcjonalnie więcej, mimo że korzystają mniej), ale każdy pracuje na państwo w przeliczeniu tyle samo czasu, więc jednak trudno się czuć poszkodowanym. Natomiast zabieranie jednej osobie 75% dochodu, jak postulowała pewna partia, która na szczęście do sejmu nie weszła), a komuś innemu tylko 10% to już jest zwyczajne s.....o, które zresztą nie ma wcale uzasadnienia ekonomicznego, bo przy tak wysokim opodatkowaniu wpływy do budżetu spadają.

@somekind Praca etatowa jest opodatkowana wyżej, bo daje więcej ochrony pracownikom. Na DG masz znacznie większe ryzyko. DG ma też znacznie większy potencjał, że się rozwinie w coś większego i stworzy nowe miejsca pracy zwiększając PKB niż praca etatowa.

0

@Krolik ale we wspólnocie macie jasno określone cele za które każdy dostaje tyle samo. Z płaceniem podatków jest w zasadzie zupełnie odwrotnie - bogaci płacą więcej a dostają mniej.

Wg. mnie jeżeli ktoś może to powinien maksymalnie minimalizować utratę pieniędzy na rzecz państwa wszelkimi dostępnymi sposobami. W szczególności jeżeli dużo zarabia.

0

Podatek pogłówny ma mnóstwo zalet, ale ma też jedną dużą wadę:
Żeby najuboższych było na niego stać, to musiałby być na tyle niski, że starczyłoby tylko na bardzo podstawowe potrzeby państwa. Możliwe, że nie starczyłoby nawet na wojsko, policję i ratownictwo (na sądy akurat nie musi, bo sądy na siebie same zarabiają - tu jest akurat tak jak z kablówką).

Hm, policzmy sobie. Obecnie przychody Polski z tytułu PIT to 42,4 mld zł
http://www.pit.pl/aktualnosci-podatkowe/2011/archiwum-2011-v/0905-ile-panstwo-zarabia-na-podatkach-9854/

Osób pracujących w Polsce mamy ok. 15 mln
http://serwisy.gazetaprawna.pl/emerytury-i-renty/artykuly/723303,prezes-zus-obecnie-na-jednego-emeryta-skladki-placa-trzy-osoby-sytuacja-jest-bez-wyjscia.html

Tak więc by dla budżetu się nic nie zmieniło, to każdy pracujący Polak musiałby zapłacić:
42 400 000 000 zł / 15 000 000 = 2826,66 zł rocznie

czyli ok. 235zł miesięcznie. Od minimalnego wynagrodzenia płaci się obecnie więcej... Coś poknociłam w obliczeniach...?

0

"With great power comes great responsibility" - to zdają się wszyscy pamiętać w kwestii podatków
Przydałoby się jeszcze żeby się nauczyli, że to musi działać w dwie strony.

W przeciwnym razie człowiek zarabiający więcej i płacący więcej podatków jest dla reszty tylko świnką skarbonką którą można stłuc i dobrać się do kasy kiedy tylko najdzie kaprys na kolejne bzdety nie będące w zupełności dobrem wspólnym.

Ja rozumiem, że inreastruktura(drogi, mosty, koleje, wały, schrony itd.), policja, wojsko, obrona terytorialna, straż pożarna, administracja, szkoły techniczne czy badania naukowe(filologia to nie jest nauka) to są sprawy na które warto płacić, ale już takie ministerstwo sportu, wszelkiej maści związki(ala pzpn, pzpr), dotacje/ulgi dla grup zawodowych czy leczenie grypy, lub inne proste usługi medyczne już nie są takimi sprawami.
Jeżeli tylko sprawa nie jest wspólna to powinna być "jak kablówka"

1
Anonim Darmozjad napisał(a):

Państwo w większości powinno być "jak kablówka".
Jak ktoś chce oglądać piłkę nożną to niech się składa na stadion i telewizję, ale jak ktoś nie ma telewizora, a piłka go nie interesuje to niegodziwością jest kazać mu na to płacić.

Podatek nie powinien zupełnie od dochodu zależeć, powinien być kwotowy.
Powinna być też możliwość kupowania przywilejów(np droga winieta na jazdę buspasem, lub 100kzł za każdy kolejny głos w wyborach), bo sokro już się więcej płaci to niech się coś z tego ma.

Więc dopóki nie chorujesz, to nie będziesz płacić na lekarza. Większość ludzi myśli krótkowzrocznie, jeśli więc będzie mieć możliwość oszczędzić na czymś, z czego uważa, że korzystać nie będzie, to na tym oszczędzi. Ale ok, zawsze można umówić się prywatnie za rozsądne pieniądze - a co jak będziesz musiał zrobić badanie za grubsze pieniądze? Skąd wezmą się pieniądze na dopłaty do leków?
Kontynuując: dopóki nie będziesz nagle musiał skorzystać ze szpitala nie będziesz płacił za drogie ubezpieczenie pozwalające Ci z niego skorzystać (prywatnie to kwoty 1000zł/mies+), a jak przyjdzie do poważniejszej operacji będziesz musiał zabulić kilkadziesiąt, albo i kilkaset tysięcy złotych.
A kto będzie dobrowolnie płacił za pracę policji, straży miejskiej, wojska, ...?
Skąd wezmą się pieniądze na dopłaty do emerytur?

Co do głosowania - był kiedyś taki plan, chyba Korwina-Mikkego, żeby głosy przyznawać zależnie od wykształcenia i progu podatkowego, w ten sposób ludzie potencjalnie mądrzejsi i zaradniejsi będą mieli większą siłę głosu. Pomysł moim zdaniem bardzo fajny, bo daje większą władzę ludziom bardziej świadomym konsekwencjom swoich głosów. Jednak jest tu jeden bardzo duży minus - każdy głosuje w swoim interesie. Ludzie bogaci według Twojego pomysłu mogliby wykupić bardzo dużo głosów i w ten sposób uzyskać w Sejmie reprezentację niewspółmierną do faktycznej liczby bogaczy w narodzie, reprezentacja zadbałaby o ich interesy oczywiście, a więc rozziew pomiędzy bogatymi a biednymi pogłębił by się, co mogłoby w pewnym momencie doprowadzić do wojny domowej. Inna sprawa, że ci naprawdę bogaci i tak już teraz mają swoje dojścia.

1
Anonim Darmozjad napisał(a):

Powinna być też możliwość kupowania przywilejów(np droga winieta na jazdę buspasem, lub 100kzł za każdy kolejny głos w wyborach), bo sokro już się więcej płaci to niech się coś z tego ma.

To jest generalnie bardzo dobry pomysł. Prawdopodobnie każdy obywatel wówczas dostanie swojego policjanta, który będzie kontrolował każdą jego czynność, np. czy ma winietę na jeżdżenie schodami ruchomymi albo czy może zająć preferencyjne miejsce na przejściu dla pieszych.

Wiem, że część z was zaraz będzie wypisywać, że to by było złe, ale pomyślcie jak jest lepie:
#. Kupować chleb za x zł
#. Kupować chleb za y% dochodu ?

Chybione porównanie - państwo nie jest towarem.

Krolik napisał(a):

Ludzie do pewnego stopnia chcą płacić podatki. To nie jest tak, że każdy chce zapłacić jak najmniej. Widzę jak to działa w lokalnej wspólnocie mieszkaniowej. W tym roku większość głosowała za podwyższeniem czynszu w celu podniesienia jakości np. utrzymania zieleni czy ochrony na osiedlu. Istotne jest jednak to, że tutaj wiemy na co te pieniądze idą. I po każdym roku mamy bardzo szczegółowe sprawozdanie, które każdy sobie może sprawdzić. Mamy możliwość bezpośrednio wpływać na budżet i sami głosować na co przeznaczyć mniej, a na co więcej pieniędzy.

No właśnie szkoda, że w Polsce władze nie kładą większego nacisku na dzielenie się tymi informacjami z obywatelami, tak jak to się dzieje np. w UK. Niby FOR robił kiedyś jakieś "rachunki od państwa", no ale to było dawno temu i niezbyt szczegółowe. (A poza tym FOR to nie jest państwo.)

Zamożniejsza część społeczeństwa raczej godzi się na płacenie więcej niż ludzie mniej zamożni, po to właśnie, aby np. mieć lepsze drogi, infrastrukturę, szkolnictwo, niż możnaby mieć, gdyby wszyscy płacili po równo, ale mało. W sumie jest to dla nich też korzystne, że np. szkolnictwo jest powszechne i daje w miarę równe szanse (w końcu zdolne dzieci rodzą się również w niezamożnych rodzinach).

Piszesz o cywilizowanych społeczeństwach, nie o Polakach. Popatrz na tych cwaniaków z tego forum, którzy dla kilku stówek miesięcznie potrafią wyprowadzać podatek do innego kraju.

Dlatego całkiem sensowny wydaje się podatek liniowy.

Piszesz o podatku, ale co ze składkami - też liniowe? Bo w tym cały ambaras, że podatek to nie wszystko. Upraszczanie tego wszystkiego i sprawienie, żeby wszyscy faktycznie płacili liniowo jest moim zdaniem dobrym kierunkiem. Lepiej mieć prostsze prawo niż bardziej skomplikowane. Nawet jeśli oznaczałoby to dla mnie sumaryczny wzrost obciążeń.

Praca etatowa jest opodatkowana wyżej, bo daje więcej ochrony pracownikom. Na DG masz znacznie większe ryzyko. DG ma też znacznie większy potencjał, że się rozwinie w coś większego i stworzy nowe miejsca pracy zwiększając PKB niż praca etatowa.

Nie ma przyczynowości między poziomem opodatkowania a ochroną, jest tylko korelacja. Zarówno poziom opodatkowania jak i ochrony to kwestie umowne, ustalone w prawie. Nadanie pracownikom etatowym dłuższego okresu wypowiedzenia przy zwalnianiu czy np. prawa do urlopów nie uzasadnia większego opodatkowania, bo nic z tych rzeczy nie jest kosztem ponoszonym z tych podatków.


Główny problem moim zdaniem jest taki, że dopóki w Polsce będą żyli ludzie skrzywieni przez PRL lub podzielający ich poglądy, którzy traktują państwo jako okupanta, koszt, czy wręcz towar, dopóty nie będzie w tym kraju ani uczciwego społeczeństwa, ani racjonalnego państwa, ani tym bardziej władz myślących o przyszłości.
Smutne, że jak widać po tym wątku, nawet wśród ludzi o dekadę ode mnie młodszych (a ja przecież PRLu nie pamiętam), ciągle tacy się zdarzają.

0

@ŁF
Właśnie ze względu na to co piszesz w pierwszym akapicie, uzupełniłem wypowiedź w kolejnym poście.

Co do tego, że bogaci będą mieli nadreprezentację w sejmie to właśnie to jest zamierzony cel.

@somekind
Ta winieta to był tylko przykład pokazujący kierunek, a nie gotowy pomysł.
Niemniej jednak za kilka lat byłoby to do zrealizowania za pomocą kamerek i jakiegoś systemu.

Państwo nie jest towarem, ale już stadion, transmisja, czy inne rzeczy które państwo zapewnia, a nie są wspólne to już jest towar.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1