Jak się zainteresowaliście programowaniem?

0

Ja w internacie. wczesne lata '90, jeden z wychowawców w internacie robił program, dla Niemców, do projektowania schodów. A że kolega, miał sprzęt, wtedy bestię 486DX (u nas w domu był 286 16Mhz) kompilował u niego, czy sprawdzał coś. Stoję mu za plecami i pacze, fajne 3D. Jak to działa? Dał mi książkę https://allegro.pl/oferta/turbo-pascal-5-5-andrzej-marciniak-12138401993?reco_id=4158674c-0a74-11ed-8a5f-9eaa30aa9df9&sid=1147bbb04b955b96a226cab2e664258d9124ef0862320b2d7366fdd6604cf017
Czytałem czasami na sucho, w wakacje weryfikowałem na kompilatorze Borlanda. Ha! Działa.
Potem zainteresowały mnie inne rzeczy, jak Leonarda :) do programowania wróciłem po 10 latach, na studiach informatycznych.

1

Młody Technik (takie czasopismo) opublikował w 1985 roku kurs Basic'a. Tak to się zaczęło. Później wypłakałem na rodzicach zakup Atari 65XE, oczywiście głównie gry, ale też jakieś tam proste rzeczy w Basic, asm. Później parę lat przerwy, wreszcie kupno pierwszego PC (jakiś tam klon 586) i zabawa z Delphi, PHP, złapanie jakiejś tam pracy przy programowaniu i tak się toczy do dzisiaj.

0

Od taty, brata którzy grzebali w urządzeniach elektronicznych i pierwszego mojego komputera Commodore 64. Ponieważ żeby cokolwiek uruchomić trzeba było wpisywać polecenia z klawiatury, ustawiać głowice w magnetofonie i takie tam to złapałem bakcyla na elektronikę i komputery. Jak byłem starszy to przepisywałem listingi z magazynu Amiga i patrzyłem co z tego wychodzi. A potem to już poszło z górki pierwsze strony www w PHP i HTML, pierwsze programy w Delphi, prosta elektronika na mikrokontrolerach i pierwsze komercyjne programy do biznesu na studiach, a potem normalna praca jako dev.

2

W moim przypadku tych pierwszych styczności było... kilka :). Ja i IT to trochę taki związek z rozsądku. Pełen kłótni. Walki. Wyzwisk. Płaczu. Rozstań. Wszystkiego co najgorsze xd

  • pierwsza styczność z pisaniem kodu to pisanie "nietypowych" funkcjonalności (innych niż gotowce) do "gier" w RPG Makerze. To w Rubym chyba było, nie pamiętam już nawet składni języka
  • drugie podejście to pisanie skryptów typu postacie, dialogi itd. podczas robienia modów do Gothica (język to (?) Daedalus, chyba jakaś przeróbka C)
  • po jakimś czasie poszło się na studia, z których zostałem wywalony i długo, długo nic
  • po raz kolejny zacząłem robić coś związanego z pisaniem kodu po latach, gdy już nie widziałem perspektyw na życie, zaczęło mnie męczyć że muszę się jakoś o przyszłą rodzinę zatroszczyć itd., więc zacząłem trochę cisnąć Javę, potem poszedłem na bootcamp (na którym w ogóle się nie przykładałem do nauki, trochę mnie rozleniwił, ale myślę że bez niego nie byłbym w stanie wytrzymać tak długo chęci do nauki i bym jednak odpadł, a tak może nauczyłem się tragicznie mało, ale jednak złapałem pewien pozytywny nawyk nauki kodzenia, więc naprawdę mimo wszystko - BYŁO WARTO ze względów czysto psychologicznych)

Do czasu studiów były pewnie jakieś małe dziabnięcia czegoś związanego z IT typu mody do Morrowinda czy coś, ale to była tak zaniedbywalna styczność (tak mała), że nawet tego nie pamiętam

Edit. 1 i 2 to jednak było w miarę płynne przejście, więc zastanawiam się czy to nie powinien być jeden punkt, ale jako dziecko postrzeganie czasu jest inne i dla mnie to były dwa niezależne etapy

1

Mama stwierdziła, że skoro spędzam pół dnia przy komputerze, to dobrze by było, żebym chociaż zajął się czymś pożytecznym, zamiast gierkami. Zapisała mnie więc na jakiś kurs typu "programowanie od zera dla nastolatków". Potem to głównie nauka samemu z różnej maści tutoriali znalezionych w internetach i dłubanie jakichś własnych projektów.

0

Dziewczyna mnie rzuciła i tak wyszło, że programowanie działało najlepiej na zabicie myśli.

3

Zaczęło się na studiach. Po prostu szybko odkryłem że najlepiej i najszybciej mija mi czas na przedmiotach z programowania, a perspektywa założenia słuchawek z muzyką, odcięcia się i skupienia na kodzie bardzo mi się spodobała. Później dostałem staż i tak to poszło.

Tak więc nie byłem żadnym wyjadaczem który kodził już na etapie pampersów.

1

Chciałem kręcić filmy, ale nie było mnie stać na kamerę naramienną.
Pomyślałem więc o tworzeniu gier.

0

Pracowałem jako człowiek od wszystkiego w IT (otwieranie nowych lokalizacji firmy, wsparcie użytkowników, monitorowanie infrastruktury), zrobiłem super robotę przez dany rok, dostałem za to 5% (200zł) podwyżki. Do tego odbierałem telefony od kadrowych z problemami typu "nie działa mi print screen" czy "zamiast z wpisuje mi się y" podczas gdy instalowałem właśnie nowe serwery. Stwierdziłem, że mam dość i do tego ciężko będzie mi się usamodzielnić z taką pensją.

0

Pierwsza komercyjna praca, pisanie zapytań do hurtowni danych w T-SQL (cube coś tam czy jakoś tam) nudne do wyrzygania, pytam, coś Java, jakoś tak? Odpowiedź, nie. Stawiamy na .NET. To dziękuję, nara. Wróciłem do Heimat, rok Spring, Struts2, Hibernate, popełniłem błędy ale bardzo dużo się nauczyłem. Oceniam swoją prace juniorską jako dobrą, sami mi to Janusze przyznali, dziwi mnie, że ciągle jadą na taniości.

0

W latach .90, dłubiąc na komputerze, niektórzy tu mogą nie uwierzyć, ale nie było Internetu, więc o ile pykanie w Doom'a mogło zająć trochę czasu, to później co? Po prostu nie dało się nie grzebać w systemie, odkrywać jakichś pochowanych funkcji Win95/98, poznawać coraz głębiej i dokładniej jak działają różne rzeczy. I w pewnym momencie musiało nastąpić to przełamanie tej granicy od biernego używacza programów do potężnego kreatora zaawansowanych aplikacji. np. do wysuwania szufladki napędu CD :) Programowanie wciągało i Doom poleciał w odstawkę, gdy zamiast głupich pomysłów pojawiły się w głowie pierwsze konkretne na program, który może się rzeczywiście do czegoś przydać. W międzyczasie dziesiątki zmian w technologii i narzędzi, nowe języki, ale jedno się nie zmienia... Java to zło :D

0

W technikum miałem wybrać przedmiot ze specjalizacji, padło na programowanie. Tak się złożyło ze pierwsze zajęcia musiałem opuścić, a na drugich po 20 minutach łapałem juz więcej niz reszta klasy. Tak wyszło ze mam do tego jakiś naturalny talent, a przy okazji sprawia mi to jakaś przyjemność to było to chyba jedyne wyjście żeby zająć się tym na poważnie :).

0

Patrząc na pensje na rynku pracy.

0

Miałem potrzebę i chęć napisania bota/makra do gry w AutoIt. Od pewnego momentu zacząłem chętniej zasiadać do kodowania, niż do samej gry :)

1

czwarta klasa szkoły podstawowej , nauczyciel matematyki zorganizował wycieczkę do większego miasta (do Olsztyna) aby zobaczyć komputer (pewnie to jakiś ZX spectrum był) i tam był pierwszy kontakt z BASIC :D

5

Do zmiany ścieżki “zachęciła” mnie kolejna już szefowa-mobberka.

Studiowałam kierunki niezwiązane z IT na ponoć prestiżowych uczelniach w Polsce - prestiżowych dopóki nie spojrzysz na ich miejsce w rankingu szanghajskim. W czasie studiów robiłam praktyki, gdzie się dało, żeby poznać różne branże. Tułałam się po kilku korpo przeklikując dane z jednych tabelek do drugich i coraz mniej podobało mi się, że zarządzają mną ludzie, których nie szanuję, a wiedza zdobyta w jednym miejscu, staje się bezużyteczna w kolejnym.

Zawsze lubiłam Excela i liczby. Zaczęłam uczyć się pisać makra, aby usprawnić swoją pracę. Miałam dowody na to, że to co robię przynosi wymierny skutek - np. wysyłam gotowy raport w 5 zamiast 20 minut. Ww. szefowa nie zgodziła się jednak na wysłanie mnie na szkolenie z VBA, mimo że dwóch chłopaków z działu kilka lat wcześniej w takim uczestniczyło. Postanowiłam więc zainwestować w swoją wiedzę sama.

Szukając szkolenia na własną rękę po raz pierwszy zobaczyłam, że zapotrzebowanie na specjalistów VBA jest niewielkie, ale na wszelkiej maści programistów ogromne. Skoro i tak zamierzałam wyłożyć własne pieniądze postanowiłam swój wybór nieco stuningować i wybrałam bootcamp dot. backendu. Od początku wiedziałam jaką takie kursy mają opinię w środowisku, ale brakowało mi kogoś, kto mi pokaże o ile więcej poza “Hello World” muszę umieć, aby mieć szansę na zmianę zawodu. Nie żałuję. W porównaniu z grupą byłam raczej słaba, ale jako pierwsza znalazłam pracę. Prawdopodobnie zaważyły umiejętności nietechniczne.

Na dodatek, krótko przed kursem spotykałam się z pewnym frontendowcem, któremu opowiedziałam o swoich planach i pokazałam plan bootcampu. Powiedział, że z frontu może mogłabym jeszcze coś załapać, ale backend będzie dla mnie za trudny i nie mam szans na zrozumienie. Typ był tylko wypełniaczem czasu totalnie bez znaczenia, ale jego słowa podziałały jak płachta na byka.

PS. Wybaczcie długość. To mój pierwszy post. Mam syndrom ambitnego żółtodzioba.

1

Podstawówka. Połowa lat 80-tych. Wakacje z ZX Spectrum 48kB + Sharp xxx + Atari 800XL. Potem już własne Atari 800 XLF z magnetofonem Grundig i chałupniczo wykonanym interfejsem do niego :) Najpierw gry, potem jak pojawiło się turbo Blizzard do magnetofonu - programowanie systemowe w asm i tak zostało na programowaniu niskopoziomowym do dzisiaj chociaż w innym języku i innym sprzęcie :) A Atari 8-bit miało cudowną rzecz, której chyba nie miał w systemie żaden inny znany mi komputer 8-bitowy: rozróżnienie tzw. zimnego i gorącego startu. A ile czasu ten gorący start oszczędzał podczas debugowania i uruchamiania... Nawet obecne PC-ty tego nie mają :)

0

To było jak odruch ssania matczynego sutka u oseska. Gdy zobaczyłem komputer i dowiedziałem się jak działa, od razu chciałem go zaprogramować.

1

W moim przypadku wzięło się to od muzyki. Któregoś dnia stwierdziłem, że zamiast być skazany na czyjąś to mogę nagrywać swoją.
Jak zacząłem nagrywać swoją to zacząłem myśleć o tym, że w sumie mógłbym napisać swój DAW czy jakiś syntezator albo efekt. Do tej pory tego jednak nie zrobiłem :D

1

zalogowalem sie na konto w banku

1

dość późno dostałem pierwszego kompa - pentium 133 w 5tej klasie podstawówki i na początku jak pewnie większość - tylko gry. Ale wtedy żeby je uruchomić to potrzeba było często trochę pogrzebać. I tak bujałem się aż do matury trochę kodując w pascalu w liceum - ale bardzo mało. Bardziej interesował mnie sport, sztuki walki, survival i myślałem coś w kierunkach z AWF ale nie nazwałbym nic z tego moją pasją i czymś co porzuciłem i teraz bardzo bardzo bym żałował (choć trochę smutno że sztuki walki odpuściłem). Na szczęście mam mądrą rodzicielkę która zmusiła mnie do korepetycji z matmy i pójścia na informatykę i jakoś to się potoczyło. Sam z siebie bym tak nie zrobił ale cieszę się że słuchałem mądrzejszych.

0

był taki odcinek "Świata wg. Kiepskich", że Walduś założył bootcampa

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1