Brak pomysłu co dalej z moją "karierą" - sugestie?

0

Cześć, proszę nie traktować tego postu jako lament/flame jak to źle jest być programistą, czy coś w tym stylu. Po prostu chciałbym zobaczyć opinie innych co proponują w danej sytuacji zrobić, zdaję sobie także sprawę, że aktualnie masowe zwolnienia dalej trwają (jak bardzo sensowne w niektórych przypadkach one są to już sprawa na oddzielny post) i z tego powodu znalezienie czegoś nowego jest bardziej uciążliwe niż jeszcze to było ~2 lata temu. Ale na moje szczęście, aktualnie nie śpieszy mi się aż tak ze znalezieniem nowej pracy, więc mogę powoli się rekrutować/szukać czegoś nowego i tym za bardzo się nie przejmować.

A teraz trochę o mnie i o moim pytaniu:
Właśnie wybiły mi 4 lata doświadczenia (nie wiem dużo w porównaniu do niektórych tu przebywających) jako deweloper (z czego w maju tego roku będą to 2 lata jako Fullstack).No i z tych 3 lat siedzę w jednej i tej samej firmie, początkowo, głównie przez czytanie postów tutaj na forum, myślałem że będę zmieniał pracę częściej, ale po prostu zawsze wychodziło na to, że zostaję na dłużej - czy to z powodu nowych wyzwań, ciekawych projektów, czy po prostu porządnych podwyżek (63% przy pierwszej i 35% przy drugiej). Ale teraz mam po prostu dosyć siedzenia w tej firmie, nie tylko z powodu że jestem tak na prawdę jedynym deweloperem dla aplikacji (jeden z współwłaścicieli także jest programistą więc czasem coś pomoże, zrobi CR, ale na co dzień to tylko ja dłubię przy tych aplikacjach), mam też już dosyć wspierania starych projektów bo po prostu dłubanie przy nich jest za każdym razem męczące z ich "świetnym" starym kodem, a z kolei siedzenie przy najnowszym projekcie (ich SaaS) też już co raz bardziej mniej przyjemne, może dlatego że tworzyliśmy go praktycznie półtora roku i szczerze to dalej nie było oficjalnego launchu, dopiero beta została uruchomiona. Nie wiem, może mnie wypalanie zawodowe bierze, czy coś ale zaczynam czuć, że trzeba zmieniać firmę.

I teraz się zastanawiam, gdzie dalej?

  • Wydaję mi się, że teraz chciałbym spróbować swoich sił w jakieś większej firmie (może i korporacji)
  • Dalej zdalnie, najchętniej firma zagraniczna bo przy polskich to nigdy nie wiadomo jak się trafi
  • Najlepiej firma "produktowa", czyli z własną aplikację/serwisem który jest już w jakimś stopniu rozwinięty i będzie dalej rozwijany, raczej żadnych software housów
  • Zastanawiałem się nad dołączeniem do FAANG (albo jak kto woli - MAMAA), ale nie jestem pewien czy mi się chcę przez rok dłubać przy Leetcode żeby potem być zwolniony przy następnej rundzie zwolnień XD - ale może coś mniejszego, tego typu byłoby spoko (jakiś Github/Gitlab albo coś w ten deseń)?
  • A no i siedziałem do tej pory przy React + Typescript + nodejs (z NestJS), chociaż szczerze nie widzę problemu przy zmianie języku czy frameworka, musiałbym trochę się doszkolić, ale nie widzę z tym problemu.

I teraz chciałbym usłyszeć wasze zdanie na temat, co robić, gdzie zmieniać? Raczej dalej jako Fullstack preferowałbym zostać, bo jakbym zmieniać na tego np. Embedded dewelopera to pewnie by było jakbym dopiero zaczynał, a ciężko w takie coś teraz pchać, z aktualną sytuacją na rynku. No i pytanie gdzie szukać? Typowe nofluffjobs i justjoin.it przeklikałem, do jakiś dwóch czy jednego ogłoszenia wysłałem CV a tak to reszta mało ciekawa - to samo z LinkedIn - chociaż tu i tu skupiałem się bardziej na bardziej firmach, więc możliwe że będę musiał jeszcze raz to przeklikać i skupić się także na innych firmach.

5

Tak

2

Gdziekolwiek do większej firmy, póki jesteś młody i ambitny. 3 lata pracując jako jedyny dev w zespole wygląda średnio, zwłaszcza pracując ze starym kodem.
Piszesz o FAANG, ale takie doświadczenie nie wiem czy zrobi wrażenie na polskiej kontraktowni, a co dopiero takich graczach. Na pewno polecam opisać swoją obecną pracę w superlatywach.

No i pytanie gdzie szukać?

Tak jak opisałeś plus znajomości, LinkedIn. Jak nic nie pasuje to zweryfikuj czy na prawdę chcesz zmieniać, czy nie masz za dużych wymagań, można też zawsze zmienić stack tak jak piszesz.

0

Do FAANGu wystarczy miesiąc przed jak miałeś wcześniej styczność z algosami.

2
Czitels napisał(a):

Do FAANGu wystarczy miesiąc przed jak miałeś wcześniej styczność z algosami.

Jest w tym trochę prawdy, ale to spore uproszczenie :D

"Do FAANGu wystarczy miesiąc przed jak wcześniej już przechodziłeś rozmowy do FAANGu" jest bliżej prawdy IMO.
Znajomość algorytmów i struktur danych to jedno, a umieć wytłumaczyć rozwiązanie problemu, zaimplementować to jednocześnie tłumacząc swój kod (komunikacja jest super ważna) i odpowiedzieć na różne warianty/follow-upy, wszystko w 40 minut to drugie. Nie twierdzę, że to rocket science - zwyczajnie wymaga praktyki.

1

Algorytmy wystarczą.

Nikogo w FAANGach nie obchodzi twoje doświadczenie (mają za dużo własnych libów, kodu i praktyk), dobre praktyki (ich lintery i code review szybko cię tego nauczy) ani procesy (mają własne, w ich mniemaniu dużo lepsze niż to co uprawia plebs).

Dołączenie do FAANGU to jak wejście do bańki programistycznej, będziesz pracować w alternatywnej rzeczywistości. Niestety konkurencja ostatnio wzrosła.

0

W wątku widzę się wszyscy skupili na FAANGach, a na 95% OP się tam nie dostanie (bez urazy).

  • Wydaję mi się, że teraz chciałbym spróbować swoich sił w jakieś większej firmie (może i korporacji)

Bardzo słusznie. Skoro obecnie masz 2 osoby zespół / firmę (Ty + współwłaściciel), to po przejściu do 200+ korporacji odczujesz sporą ulgę, o wiele mniejsze ciśnienie i czasem nawet wkurzenie na zbyt długie procedury. Ale przynajmniej będzie czas na ugotowanie obiadu, wyjście z psem czy seks w czasie pracy :D

najchętniej firma zagraniczna bo przy polskich to nigdy nie wiadomo jak się trafi

Najważniejsze żeby klient był zagraniczny. Sama firma z którą masz umowę może być polskim pośrednikiem (i tak jest w 99% przypadków).

Typowe nofluffjobs i justjoin.it przeklikałem, do jakiś dwóch czy jednego ogłoszenia wysłałem CV a tak to reszta mało ciekawa

Proponowałbym jednak tak jak wyżej pisałem - nie odrzucać ofert gdzie mamy do czynienia z kontraktornią (pośrednikiem). Różnica znacząca jest pośrednik vs software house - tych drugich unikamy. Ci pierwsi są "okej".

0

@Pinek

W wątku widzę się wszyscy skupili na FAANGach, a na 95% OP się tam nie dostanie (bez urazy).

Spoko, też czuję że na dzień dzisiejszy byłoby to mało możliwe, może po roku intesywnego przygotowywania się byłaby jakaś szansa, ale i z tym cholera to wie jakby to wyszło, szczególnie że łatwo to już było a teraz ze zwolnieniami przez jakiś czas spodziewam, że jednak będą szukać lepszych kandytatów niż ja, no i z tego co widziałem to większość szuka na hybdrydę/full na miejscu a w przypadku Polski to prawie zawsze oznacza przeprowadzkę do Warszawy, co mi się w ogólnie nie uśmiecha robić.

Bardzo słusznie. Skoro obecnie masz 2 osoby zespół / firmę (Ty + współwłaściciel), to po przejściu do 200+ korporacji odczujesz sporą ulgę, o wiele mniejsze ciśnienie i czasem nawet wkurzenie na zbyt długie procedury. Ale przynajmniej będzie czas na ugotowanie obiadu, wyjście z psem czy seks w czasie pracy :D

Pod tym względem jest właśnie specyficznie w aktualnej firmie, raz jest taki luz że i nawet przez tydzień moge siedzieć i robić jakieś swoje własne projekty albo i sprzatać całe mieszkanie i to 2 razy, a są takie tygodnie/dni gdzie jest taki zapierdol/deadline goni że człowiek śniadania za bardzo nie ma kiedy zjeść. Ale mimo wszystko takie przejście na coś drastycznie innego wydaję mi się najlepszy wyborem dla mnie aktualnie, może za kolejne 4 lata stwierdzę, że jednak korpo to zły pomysł i będę próbował uderać do startupów :D

Najważniejsze żeby klient był zagraniczny. Sama firma z którą masz umowę może być polskim pośrednikiem (i tak jest w 99% przypadków).
Proponowałbym jednak tak jak wyżej pisałem - nie odrzucać ofert gdzie mamy do czynienia z kontraktornią (pośrednikiem). Różnica znacząca jest pośrednik vs software house - tych drugich unikamy. Ci pierwsi są "okej".

Jakieś pro-tipy jak to odróżnić? Jak czasem dostanę jakoś wiadomość na LinkedIn to ciężko jest mi na te ich oferty przychylnie patrzeć, bo zawsze jakieś conajmniej dziwnę się wydają, nawet jak się wysilą coś więcej napisać. No i jako, że teraz pracuje dla zagranicznej firmy (znalezionej na nofluffjobs btw) bez żadnych pośredników to dalej mnie ciągnie w tym kierunku, ale może już się tak po prostu nie da przy większych firmach.

0
RDev napisał(a):

Najważniejsze żeby klient był zagraniczny. Sama firma z którą masz umowę może być polskim pośrednikiem (i tak jest w 99% przypadków).
Proponowałbym jednak tak jak wyżej pisałem - nie odrzucać ofert gdzie mamy do czynienia z kontraktornią (pośrednikiem). Różnica znacząca jest pośrednik vs software house - tych drugich unikamy. Ci pierwsi są "okej".

Jakieś pro-tipy jak to odróżnić?

Tak - można spytać rekrutera czy to jest "team augmentation" (czyli to co chcemy), czy "zespół w całości ze strony pośrednika, tworzący dedykowane rozwiązanie dla klienta" (tego nie chcemy).

0
Pinek napisał(a):

Tak - można spytać rekrutera czy to jest "team augmentation" (czyli to co chcemy), czy "zespół w całości ze strony pośrednika, tworzący dedykowane rozwiązanie dla klienta" (tego nie chcemy).

Czemu druga opcja jest zła? Pytam, bo ja właśnie taką preferuje.

IMO lepiej robić ze swoimi ludźmi niż być wysłanym do klienta, do utrzymanai/rozwoju codebase, którego takich kontraktorów z 15 różnych firm tykało w ostatnich trzech latach trzydziestu, a każdy miał ten projekt w doopie.

0

W firmie kórą można podciągnąc pod FANG przepracowałem prawie rok. Są na nowojorskiej giełdzie. Zatrudniają jakieś 20k ludzia. Biura w Stanach, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Bułgarii, Indiach. Jak się dobrze rozejrzysz to można pracować na b2b dla takiej organizacji przez jakiegoś zagranicznego pośrednika tyle, że wówczas jesteś vendor workerem co ma pewne konsekwencje.

Proces rekrutacji jest równie skąplikowany. Test z angielskiego. Coding interview z pytaniami z algorytmiki, dużgo edge casów. System design interview, różne architektury, systemy roproszone. Rozmowy z headami, leadami w ilości dwóch sztuk. Zajęło to wszystko długie tygodnie. Cały czas mówili o jednym departamencie. Ostatecznie trafiłem zupełnie gdzieś gdzie tego się nie spodziewałem. Nawet nie było to do końca zgodne z moim skillsetem.

Takie korpo to państwo w państwie. Całe warstwy managerów. Sporo polityki. Tony procedur. Ludzie którzy tam są dla samego faktu bycia bo coś kiedyś dla tej firmy zdziałali. Guru kosmitów który siedzi na jakimś projekcie będąc mistrzem własnego podwórka. Usługi legacy które uruchamia się w porkęcony sposób bo nikomu nie chce się ogarnąć tematu. Sporo technologii którą używa ta firma i właściwie nikt poza nią. Agile w pełni tego słowa znaczeniu. Sporo pair programmingu. Bugi które muszą być usunięte na prędkości przekazywane w trybie "follow the sun".

0
paczul napisał(a):
Pinek napisał(a):

Tak - można spytać rekrutera czy to jest "team augmentation" (czyli to co chcemy), czy "zespół w całości ze strony pośrednika, tworzący dedykowane rozwiązanie dla klienta" (tego nie chcemy).

Czemu druga opcja jest zła? Pytam, bo ja właśnie taką preferuje.

Ponieważ w drugim przypadku, klient jest faktycznie klientem, czyli zamawia pewne dedykowane oprogramowanie i często wymaga konkretnych deadlinów. Z własnego doświadczenia widzę, że właśnie w Software Housach presja i ciśnienie jest o wiele większe. Poprzez team augmentation możemy trafić do firmy produktowej, która ma wiele klientów i która ma mniejsze ciśnienie (jej produkt będzie za miesiąc i za pół roku i za rok i za 5 lat).

Oczywiście tutaj skupiłem się na presji i ciśnieniu w pracy. Co do jakości kodu - hmm... jednak jak jest firma produktowa i ma zasoby i czas żeby rozwijać swój system, to nie jest źle. Właśnie tutaj w opcji Software Housów codebase zazwyczaj jest gorszy - nie ma czasu na 1000 iteracji optymalizacji, trzeba dostarczyć MVP oraz kolejne funkcjonalności.

Niemniej jednak, zdaję sobie sprawę że niektórzy mogą mieć inne podejście ode mnie i np wolą tworzyć wszystko od zera, zamiast dobudowywać featurey do już istniejącego systemu.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1