Powrót do biura a umowy B2B

1

Witam,
Spotkał się może ktoś z problemem łączenia klientów obsługiwanych na B2B, już w tym okresie po covidzie? np. mam dwóch klientów i jeden domaga się powrotu do biura - minimum dwa piątki w miesiącu; do tej pory miałem 100% zdalnie obu. Teraz się zastanawiam co zrobić - odpuścić tego pierwszego czy kombinować z wolnym u drugiego (na dzień pracy w biurze dla pierwszego)

0

A co masz w umowie? Jak wygląda zapisek odnośnie miejsca świadczenia usług? Eh te zakamuflowane uop :D IMO klient może sobie chcieć. dopóki warunki nie są spisane przez obie strony to mogą sobie nawet życzyć żebyś nago do pracy przychodził a Ty nie masz obowiązku tego respektować.

12

Głupie i naiwne pytanie - czy oni o sobie wzajemnie wiedzą? I jak masz zakontraktowane usługi - obu klientom sprzedajesz po 8h swojego czasu dziennie? Jeśli tak, to teraz skonczy się oszukiwanie i ściema, że pracujesz 16h dziennie na dwa etaty. Chyba, że masz to zrobione uczciwie - w takim razie przepraszam.

0

Mówisz twarde "nie" i elo. Raczej wątpię, że wypowiedzą Ci umowę z tego powodu. Nowego pewnie by nie zatrudnili w ten sposób, ale obecnego wątpię że będą zwalniać przez to.

7

Ja bym nie mówił otwarcie, że nie. Graj głupiego, powiedz że spoko, potem będzie piątek w który masz przyjść, powiedz że auto się zepsuło, kolejny piątek że jedziesz z rodziną w góry na mazury i nie chcesz tracić czasu na jazdę do biura, kolejny piątek to przeziebiles się więc nie chcesz kogoś zarazić, potem w końcu raz zawitasz z wielką łaską i tak ciagniesz

1

Powiedz, że masz agorafobię i zaburzenia koncentracji poza swoim pokojem.

0

Umieszczanie obowiązku świadczenia usług w określonym miejscu i czasie ma zniamona UoP więc można założyć że tego nie masz. A jeśli nie masz to oficjalne mogą Cię cmoknąć. Naturalne mogą po prostu rozwiązać z Tobą kontrakt. Ale jak ktoś tu napisał - jakbym wiedział że twardo stoją przy swoim to bym grał na czas

2

znajomemu w firmie kazali wracac do biura na przynajmniej 2 dni w tygodniu a w tym samym czasie robil w drugiej firmie na caly etat zdalnie.
zamowil jakis fejkowy gips co zakladal przed daily i tak gral glupa jeszcze ze 2 miesiace nie robiac prawie nic + okres wypowiedznia przy ktorym nie robil juz zupelnie nic ciągnąc całą wypłatę :P czy polecam cos takiego? nie ale za te wyplaty mogl kupić auto z segmentu B w salonie :P

chcesz to dopytam co to dokladnie bylo ale pewnie cos z aliexpress ;p

7

Generalnie to jest bardzo ciekawe, jakie tematy dotyczące OE powstają tutaj w ostatnim czasie. Ludzie wprost szukają porad jak oszukiwać drugą stronę, natomiast inni chętnie odpowiadają.
Sami sobie kręcimy bata na siebie i lada moment pracy w pełni zdalnej będzie tyle, co przed covidem - czyli max kilkanaście % :)

1
onomatobeka napisał(a):

Generalnie to jest bardzo ciekawe, jakie tematy dotyczące OE powstają tutaj w ostatnim czasie. Ludzie wprost szukają porad jak oszukiwać drugą stronę, natomiast inni chętnie odpowiadają.
Sami sobie kręcimy bata na siebie i lada moment pracy w pełni zdalnej będzie tyle, co przed covidem - czyli max kilkanaście % :)

No u mnie w firmie zmienili już regulamin pracy. Można max do 10 remote w miesiącu... :) Dodam, że z nieoficjalnych źródeł wiem (poczta pantoflowa), że w dużej mierze przyczyniło się do tego OE i ogólny brak responsywności ludzi w business hours. IMO nadal jest to z d**y, bo dopóki robota jest zrobiona to nikogo nie powinna obchodzić responsywność czy inne bzdety. No ale co poczniesz :P

1

No u mnie w firmie zmienili już regulamin pracy. Można max do 10 remote w miesiącu... :)

Ale to kto pracuje w tej firmie? Zakładam, że robią jakiś research, że 9/10 pracowników pracuje w promieniu 100km od miejsca pracy? Czy macie ludzi porozwalanych po całym kraju i z miesiąca na miesiąc wpada info "widzimy się w biurze albo do widzenia" po czym zwalniają znaczną część załogi bo nieliczni jednak mieszkają blisko?

Tego typu problemy to chyba tylko w jakiś korpo albo bankach, które poszły na remote ale tak czy siak dalej utrzymują powierzchnie biurowe albo mają swoje, większość firm które znam zrezygnowały z wielkich biur albo rozrastając się dalej mają tylko jedno małe na potrzeby głównych osób w firmie i trzymania dokumentacji papierkowej :P

0
froziu napisał(a):

No u mnie w firmie zmienili już regulamin pracy. Można max do 10 remote w miesiącu... :)

Ale to kto pracuje w tej firmie? Zakładam, że robią jakiś research, że 9/10 pracowników pracuje w promieniu 100km od miejsca pracy? Czy macie ludzi porozwalanych po całym kraju i z miesiąca na miesiąc wpada info "widzimy się w biurze albo do widzenia" po czym zwalniają znaczną część załogi bo nieliczni jednak mieszkają blisko?

Tego typu problemy to chyba tylko w jakiś korpo albo bankach, które poszły na remote ale tak czy siak dalej utrzymują powierzchnie biurowe albo mają swoje, większość firm które znam zrezygnowały z wielkich biur albo rozrastając się dalej mają tylko jedno małe na potrzeby głównych osób w firmie i trzymania dokumentacji papierkowej :P

Korpo z oddziałami rozrzuconymi po świecie. Ten regulamin wchodzi od połowy maja i jestem ciekaw jak będą z tego rozliczać. Ja już dzisiaj wiem, że nie jestem w stanie pojawić się 10x w miesiącu w biurze. Co zrobią, zwolnią mnie? Nawet było by mi to na rękę :D

5

Przez tego typu m.in wpisy na forum stawia się programistów trochę w złym świetle, bo naprawdę jest bardzo dużo ludzi którzy pracują zdalnie i są rzetelni :)

4
onomatobeka napisał(a):

Generalnie to jest bardzo ciekawe, jakie tematy dotyczące OE powstają tutaj w ostatnim czasie. Ludzie wprost szukają porad jak oszukiwać drugą stronę, natomiast inni chętnie odpowiadają.

To też zauważyłem. Ot, taki chichot historii - za PRLu społecznie akceptowalne było ograbianie pracodawców, później mieliśmy chwilę względnego ucywilizowania, a teraz mamy znowu kombinowanie jak to naciągnąć prywaciarza-złodzieja na kasę.

Jasne, w pełni się zgadzam z tym, że OE - czy po prostu opieprzanie się na zdalnej - jest spoko, jeśli tylko faktycznie nie masz co robić w jednej robocie. Tzn. nie tylko wyrabiasz się z przypisanymi zadaniami, ale też nie ma nic w backlogu co mógłbyś dodatkowo wziąć. Nie mówię o zabawie w stachanowców, czyli żyłowaniu wyników, ale mam takie wrażenie, że jak ktoś zrobi zadanie wycenione na osiem godzin w dwie godziny to potem po prostu "wylogowuje się" (metaforycznie) z pracy na resztę dnia.

Dla mnie to jest identyczna sytuacja jak gdybyś rozmawiał z np. hydraulikiem, który mówi "paaanie, to będzie kosztowało pięć stów bo tutaj jest roboty na cztery godziny" - po czym po niecałej godzinie wychodzi i mówi "robota skończona, pięćset złotych się należy". Faktycznie, robota skończona, ale jednak pewne poczucie, że coś tu jest nie tak zostaje.

Najsmutniejsze jest to, że to właśnie przez takie jednostki firmy - wszystkie - muszą wprowadzać mechanizmy kontroli. I te mechanizmy będą coraz bardziej inwazyjne i coraz bardziej powszechne - więc gadka, że "a ja po prostu się zwolnię i znajdę robotę, gdzie mnie nie będą kontrolowali" w końcu nie zadziała.

1
wartek01 napisał(a):

. nie tylko wyrabiasz się z przypisanymi zadaniami, ale też nie ma nic w backlogu co mógłbyś dodatkowo wziąć.

Nigdy nie ma takiej sytuacji xd właśnie o to chodzi, że oczekiwaną dzienną ilość zadań definiuje także sam pracownik / kontraktor. W tej samej firmie, w tym samym projekcie, na tym samym poziomie, jeden pracownik może być ambitnym pracoholikiem i pracować 10h dziennie, a drugi może mieć olewackie podejście i robić 2h dziennie. I ten pierwszy wcale nie zostanie leaderem a ten drugi nie zostanie zwolniony, obydwaj będą ciągle na tym samym stanowisku.

0

Dla mnie to jest identyczna sytuacja jak gdybyś rozmawiał z np. hydraulikiem, który mówi "paaanie, to będzie kosztowało pięć stów bo tutaj jest roboty na cztery godziny" - po czym po niecałej godzinie wychodzi i mówi "robota skończona, pięćset złotych się należy". Faktycznie, robota skończona, ale jednak pewne poczucie, że coś tu jest nie tak zostaje.

Paaanie... ja nie wiem jakich Ty majstrów miałeś ale ja od żadnego nie usłyszałem nigdy że "pincet PLN za 4 h roboty" czy coś w ten deseń. Po prostu albo rzucają kwotę za robotę albo stawkę godzinową.
Kierownikowi budowy podbicie kwitów zajmuje 2 min a bierze za to kilka tysi - tu też jest niesprawiedliwość?

8
Johnny1985 napisał(a):

Paaanie... ja nie wiem jakich Ty majstrów miałeś ale ja od żadnego nie usłyszałem nigdy że "pincet PLN za 4 h roboty" czy coś w ten deseń. Po prostu albo rzucają kwotę za robotę albo stawkę godzinową.

No to teraz wyobraź sobie ludzi robiących od godziny, którzy po godzinie pracy wychodzą na dwie godziny, potem wracają i wystawiają ci rachunek na cztery godziny.

Pinek napisał(a):

W tej samej firmie, w tym samym projekcie, na tym samym poziomie, jeden pracownik może być ambitnym pracoholikiem i pracować 10h dziennie, a drugi może mieć olewackie podejście i robić 2h dziennie. I ten pierwszy wcale nie zostanie leaderem a ten drugi nie zostanie zwolniony, obydwaj będą ciągle na tym samym stanowisku.

Ogólnie zauważyłem, że ambitne podejście w długim biegu się bardziej opłaca, natomiast nie jest to twarda reguła w stylu "jak będziesz robił X przez Y to dostaniesz Z".

6

Bronienie OE to jest jakaś patologia na tym forum.
Ludzie się tu okłamują, że są tak samo wydajni na jednym kontrakcie jak na dwóch, a w rzeczywistości po prostu są leniwi i robią minimum xD
I potem się dziwicie czemu jest coraz mniej ofert pracy full remote.

Gdybym miał firmę zatrudniająca programistów, pewnie zrobiłbym to samo co obecnie robią firmy IT. Wystarczy jeden dzień w tygodniu pracy z biura i to już odsieje cwaniaków od zmyślonych gipsów.

2

Ostatnio w biurze gadałem z kumplem z zespołu i nagle powiedział mi, że "muszę podejsc tam po papiery" pokazał mi budynek innej firmy(wiem że wcześniej twm pracował). Ja trochę zdziwiony dopytuje się czy dobrze zrozumiałem, że papiery odejścia i tak.
Po chwili uświadomiłem sobie, że on się zatrudnił tutaj ponad pół roku temu :D więc przez cały ten czas nawalał OE przychodząc raz do biura tutaj a raz do sąsiedniej firmy xD.

A wy się boicie, że nie będzie się dało robić OE w hybrydowym modelu. Da się tylko trzeba sobie znaleźć firmę z biurem obok :D

4

Nie byłoby OE gdyby płace szły zgodnie z cenami. Aktualnie pensja seniora to powinno być jakieś 40k pln jak patrzymy na kursy walut.

6
itsme napisał(a):

Nie byłoby OE gdyby płace szły zgodnie z cenami. Aktualnie pensja seniora to powinno być jakieś 40k pln jak patrzymy na kursy walut.

I jednym z powodów niskich pensji jest OE, ponieważ część osób zajmuje n stanowisk pracy i w korpo exelu wszystko się zgadza.

To również negatywnie wpływa na rekrutacje, firmy mają n więcej kandydatów i tworzą wygórowane wymagania i głupie procesy rekrutacyjne.

Dlatego jestem przeciwnikiem OE, ponieważ jako kontraktor z jednym klientem nie mam żadnych plusów związanych z tym „zjawiskiem”, a mogą mnie dotknąć negatywne efekty tego trendu.

0

Czysto teoretycznie jak jesteś kontaktorem powinieneś mieć kilku klientów. Słyszałem, że Bożenka w US szuka Twojego numeru tel tylko jej Access2000 laguje.

6
itsme napisał(a):

Nie byłoby OE gdyby płace szły zgodnie z cenami. Aktualnie pensja seniora to powinno być jakieś 40k pln jak patrzymy na kursy walut.

Tacy seniorzy są teraz na rynku co twierdzą, że robią 2-4h i 'robota zrobiona', bo przecież taski z kolejki znikają ;)
Moim zdaniem senior, który nie jest proaktywny i nie wychodzi z inicjatywą, nie robi jakichś zaległych testów, refaktoringów(a tego nie da się robić pracując te 3-4h dziennie + context switch) to jest co najwyżej przeciętnym midem i dlatego firmy dostosowały płace do tego co mają do zaoferowania co raz częściej ludzie szukający pracy

4
itsme napisał(a):

Czysto teoretycznie jak jesteś kontaktorem powinieneś mieć kilku klientów. Słyszałem, że Bożenka w US szuka Twojego numeru tel tylko jej Access2000 laguje.

Nie ma takiego przepisu więc Bożenka z us nic nie zdziała.

4
onomatobeka napisał(a):

Moim zdaniem senior, który nie jest proaktywny i nie wychodzi z inicjatywą, nie robi jakichś zaległych testów, refaktoringów(a tego nie da się robić pracując te 3-4h dziennie + context switch) to jest co najwyżej przeciętnym midem

Nazywaj to jak chcesz, seniora od mida rozróżnia jedynia stawka, a nie to czy któryś z nich robi zaległe taski czy refactor.

1
Pinek napisał(a):
onomatobeka napisał(a):

Moim zdaniem senior, który nie jest proaktywny i nie wychodzi z inicjatywą, nie robi jakichś zaległych testów, refaktoringów(a tego nie da się robić pracując te 3-4h dziennie + context switch) to jest co najwyżej przeciętnym midem

Nazywaj to jak chcesz, seniora od mida rozróżnia jedynia stawka, a nie to czy któryś z nich robi zaległe taski czy refactor.

A później płacz, że ma się problemy w rekrutacjach i musi się uczyć przez 3 miesiące, aby przypomnieć sobie podstawowe rzeczy.
A po drugiej stronie jest człowiek, który cały czas aktywnie korzysta ze swojej wiedzy i wykorzystuje swoje 6 godzin w pracy do maksimum możliwości (mało kto pracuje 8 godzin) i firmy są zachwycone kandydatem.

To są właśnie te detale.

0

Zgadzam się, ktoś kto robi ten magiczny refactor (za który potem ma przypal jeśli coś nie wypali) nie powtarza sobie podstaw z książek albo nie robi w tym czasie zadanek z algo więc odpadnie ma rekrutacji z kimś kto ma wyrabia swoje taski i ma dużo energii i czasu na przygotowanie. Sad but true.

3

@dinor913:
a od seniora który pracował n lat przy danym języku/frameworku wymaga się czegoś więcej niż przestudiowania 100 questions for java/framework interview

W takim wypadku rekrutujący musi mieć szerszą wiedzę, żeby to zweryfikować. Z moich doświadczeń wynika, że 90% rekrutujących ma właśnie wiedzę na poziomie 100 questions for x/framework interview. Z czego to wynika? Prawdopodobnie z tego samego co kandydaci o których dyskutujecie - Olewactwa, kombinowania i OE :D Oczywiście to żaden dowód na zasadność twierdzenia. Ot luźne info. W każdym razie to taka samo nakręcająca się spirala.

3
itsme napisał(a):

Zgadzam się, ktoś kto robi ten magiczny refactor (za który potem ma przypal jeśli coś nie wypali) nie powtarza sobie podstaw z książek albo nie robi w tym czasie zadanek z algo więc odpadnie ma rekrutacji z kimś kto ma wyrabia swoje taski i ma dużo energii i czasu na przygotowanie. Sad but true.

W wielu firmach jak będziesz robił refactor to dostaniesz ochrzan za to, że marnujesz czas na to. Skoro robisz takie rzeczy to możesz zacząć chodzić na spotkania leaderskie, żeby tracić czas + robić bugi i odpalać stare toole firmowe, albo pisać testy.

2
Czitels napisał(a):
itsme napisał(a):

Zgadzam się, ktoś kto robi ten magiczny refactor (za który potem ma przypal jeśli coś nie wypali) nie powtarza sobie podstaw z książek albo nie robi w tym czasie zadanek z algo więc odpadnie ma rekrutacji z kimś kto ma wyrabia swoje taski i ma dużo energii i czasu na przygotowanie. Sad but true.

W wielu firmach jak będziesz robił refactor to dostaniesz ochrzan za to, że marnujesz czas na to. Skoro robisz takie rzeczy to możesz zacząć chodzić na spotkania leaderskie, żeby tracić czas + robić bugi i odpalać stare toole firmowe, albo pisać testy.

Powiem więcej - W oczach menagerów, skram majstrów i innych cudaków będziesz najsłabszym ogniwem, bo w ich magicznych arkuszach nie będą zgadzać się kej pi aje. No bo przecież Zbyszek zrobił 5 g**no tasków a Ty robisz jakieś refaktory czegoś co i tak (jeszcze) działa. Potem na performance review usłyszysz, że jesteś za wolny :D Ew w drugą stronę tak jak @Misiek_Uszaty napisał - Robisz swoje taski + dobijasz refaktory. Nikt tego nie doceni tylko dorzucą Ci roboty na garba. W obu przypadkach programista nie ma żadnych benefitów z takiego podejścia, tylko traci. Oczywiście nie mówię, że nie warto robić refaktorów. Owszem warto i nawet trzeba tworzyć kod jak najlepszej jakości dla własnego komfortu, bo taki kod będzie łatwiej utrzymać. Niestety wiele firm nie podziela takiego podejścia, bo tam liczy się szybko i tanio (Głównie szybko) i często byle jak. Kluczem do sukcesu jest znalezienie tego sweet spota w tym szaleństwie.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1