Wątek przeniesiony 2021-10-09 02:16 z Flame przez somekind.

Powrót do biur... ale czy aby ?

3

@GutekSan:

Wiadome jest zresztą, że nie po to ludzie chcą tej pracy zdalnej, by utrzymywać tę samą dyscyplinę co w pracy biurowej.

W sumie, to przeniosę ten wątek do posta

Nie zgadzam się, bo gdy opierdzielasz się on-site, to zawsze możesz powiedzieć ale o co chodzi? przecież pracowałem, a to że temat okazał się trudniejszy...

gdzie na remote nie ma pewności że faktycznie "pracowałeś" , a na on-site chociaż cię ktoś widział przy lapku i w kuchni :D

I niestety kojarzę przypadki gdzie ludzie pracowali więcej będąc na remote bo deadline™, gdzie będąc on-site wybijała 16 i wychodzili, a na remote się stresowali i pracowali więcej chociaż nikt im nie kazał

Przy remote nie ma sztywnych reguł.

3

żartujesz? Daily trwa 15 minut, estymacje raz na sprint. Poza tymi rutynowymi punktami dnia ludzie rozplanowują sobie dzień jak chcą, bez większej koordynacji z innymi, po to właśnie by zająć się dzieckiem, ugotować obiad, czy odwieźć żonę do lekarza. Nic mi do tego, ale nie ściemniaj, że tak nie jest, bo to są właśnie argumenty, które padają gdy ludzi zapytać dlaczego praca zdalna jest fajna.

@GutekSan to jak to wytłumaczysz TL czy PO lub innym developerom? Bo cięzko mi sobie wyobrazić żeby to przeszło na sucho. Jeden raz może tak, ale w każdym sprincie nie. A jeśli z jakiegoś powodu robią sobie przerwy to później to odrabiają i dogadują się z innymi odnośnie tych przerw. No chyba że chodzi Ci o to że po prostu nie ma pracy ciurkiem, ale to jest kwestia dogadania się a nie jakiejś dyscypliny na ogół.

1

Czasami firma nie może być elastyczna.
Bo np ma dział embedded, czy jakieś laboratorium, polityka bezpieczeństwa zabrania np wynoszenia sprzętu od klienta poza teren firmy.

16

Czasami są banki gdzie na dany space nie można nawet telefonu wnieść bo się boją że coś będzie wyniesione więc wtedy raczej ciężko o pracę zdalną, ale w innych przypadkach gdy nie ma straty na wydajności to czemu nie? Można zaoszczędzić na biurze no i firma może się pochwalić że ogranicza emisje CO2 pracowników.

@GutekSan ;)
gg.jpg

5
ToTomki napisał(a):

Dlaczego uważasz, że introwertyzm nie jest chorobą, a ekstrawertyzm jest?

Nie napisałem, że ekstrawertyzm sam w sobie jest chorobą.
Chorobą - ciężką i psychiczną jest mówienie innym jak mają żyć jeśli nie ma zamiaru się za nich umierać.

11

Ja do biura nie wracam chyba, że z pensja plus 50%, ale to na maks 2-3 dni w tygodniu. Póki co u mnie pracuje się zdalnie, ale można pracować w biurze jak się chce. Mi taki model odpowiada, nie muszę dojeżdżać czy chodzić do pracy i marznąć. Nie tracę bezcennego czasu na wyjście i powrót. Poza tym nie muszę siedzieć w open space i słuchać niektórych osób, a jeszcze dodatkowo się nimi rozpraszac. Chyba, że bym zmienial firmę to wtedy warto popracować ten miesiąc żeby poznać ludzi. Bo z obcymi jakoś tak gorzej się współpracuje.

1
mr_jaro napisał(a):

W skrócie w poprzedniej firmie miałem dostęp do pełnych informacji kto ile czasu pracował w danym dniu w konkretnym projekcie i tasku. Informacje były o wszystkim co związane z projektem czyli był tez czas na konsultacje itp i jakimś cudem zdalni mieli zawsze te 8h a biurowi 4-5h dziennie czemu? bo reszte czasu się obijali, jedli, pili i się bawili.

A może to było tak, że ci w biurze czuli dupochron w postaci zarejestrowania czasu w pracy jakimiś kartami dostępowymi przy drzwiach, więc już nie potrzebowali robić sobie dupochronów przez rozciągnięcie rejestrowanego czasu wszystkich zadań na 8h dziennie.

0
xy napisał(a):

A może to było tak, że ci w biurze czuli dupochron w postaci zarejestrowania czasu w pracy jakimiś kartami dostępowymi przy drzwiach, więc już nie potrzebowali robić sobie dupochronów przez rozciągnięcie rejestrowanego czasu wszystkich zadań na 8h dziennie.

Nie, firma zatrudniała jedynie kilkanaście osób, ludzie co siedzieli w biurze siedzieli sobie z właścicielem w jednym pomieszczeniu.

2

Nie bez powodu mówi się, że w internecie nikogo się nie przekona. Już na drugiej stronie wątku widać z kim mamy do czynienia - @GutekSan z @durdur kłócą się co jest lepsze - rower czy siłownia*. Potem co lepsze - "praca zdalna czy praca z biura". Why not both? Jedno drugiego nie wyklucza. Można sobie pisać i ja też sobie coś dopiszę, ale takie podejście jak w tym temacie to widać co krok. Tyle się mówi, że wraz z doświadczeniem to wzrasta ilość odpowiedzi typu "to zależy", a tutaj jakoś typowe podejście 0:1 :D

Teraz firmy wprowadzają model hybrydowy. Przykładowo, że praca mająca na celu współpracę, jakieś dyskusje, integrację zespołu, byłaby wykonywana w biurze, gdzie większość miejsca jest temu dedykowana (wygodne sale itd.), a praca wymagająca mocnego skupienia (jak większość pracy typowo zadaniowej specjalisty - programisty) byłaby wykonywana raczej w domu. Czemu nie? Mi by to pasowało, bo lubię się czasem spotkać, ale najbliższe biuro mam setki kilometrów od domu i niestety model hybrydowy wymagałby u mnie przeprowadzki, zobaczymy...

  • co do roweru i siłowni, to ludzie serio się o to kłócicie? a co jeśli można robić to i to nie trzeba się szufladkować do goniącego sylwetkę koksa albo do kolarza / "pedalarza"? Przecież jedno drugiemu pomaga. Wysiłek siłowy najlepiej rozwija mięśnie i jest podstawą chyba każdego sportu - buduje fundamenty. A taki tlenik na rowerze to i przyjemny i można się odstresować i trochę kalorii spalić i uniknąć stania w korku. Uprzedzając szczegółowe wyjaśnienia - tak, na rowerze też można robić i specjalistyczny trening, także siłowy (nogi), mega intensywny i nie jest to "tlenik", a raczej "beztlenik", ale zakładam, że nie o tym jest ten wątek... PS: nie obrażam, też jeżdżę...
2
pre55 napisał(a):

Czasami są banki gdzie na dany space nie można nawet telefonu wnieść bo się boją że coś będzie wyniesione więc wtedy raczej ciężko o pracę zdalną, ale w innych przypadkach gdy nie ma straty na wydajności to czemu nie? Można zaoszczędzić na biurze no i firma może się pochwalić że ogranicza emisje CO2 pracowników.

Zapominasz jeszcze o czymś dużo ciekawszym. Pracując zdalnie olewasz całą infrastrukturę wybudowaną wokół biur, a dużo częściej trzymasz się swojej dzielnicy. Przez COVID tego zbytnio nie odczuliśmy, ale jeśli praca zdalna zostanie z nami na dłużej to np. krajobraz restauracyjny zacznie się nam zmieniać. I nie tylko on. Część z tych osób, która potrafi mieszkać 2-3 lata w jednym miejscu i nie znać najbliższej okolicy (tak do 1,5 km) zacznie ją poznawać.

0
pre55 napisał(a):

@GutekSan ;)
gg.jpg

Pracuję w międzynarodowym korpo. Model "hybrydowy" polowania na mamuty (tzn. częściowo w terenie, częściowo z jaskini) mieliśmy już przed pandemią, były plany by jakąś połowę czasu polować w terenie i połowę z jaskini. Pandemia zmieniła ten stosunek tak, że teraz ogólna polityka plemienna to jeszcze większa dowolność co do polowania z jaskini, a wręcz nawet nakłanianie do nie wychodzenia z niej, bo mamuty bywają niebezpieczne. Każde decyzje dotyczące kierunku rzucania dzidami były w pełnym gronie, nawet jeśli ktoś polował zdalnie w danym dniu. Po prostu wtedy ludzie w terenie zbierali się w krąg i odpalali tam telepolowanie, dzięki czemu wszyscy się słyszeli i wiedzieli co się dzieje. Sprzęt i oprogramowanie do telepolowania często nawalało (kosztowało sporo, a nawalało często - kto to załatwiał?) i trzeba było po kilka razy się łączyć, ale i tak w zdecydowanej większości przypadków ostatecznie dawaliśmy radę i wszyscy byli jednocześnie na polowaniu - czy to zdalnie, czy to na miejscu. Narzędzia do zdalnego polowania są coraz lepsze, więc to będzie coraz bardziej efektywne

6
GutekSan napisał(a):

Pracuję w międzynarodowym korpo. Model "hybrydowy" polowania na mamuty (tzn. częściowo w terenie, częściowo z jaskini) mieliśmy już przed pandemią, były plany by jakąś połowę czasu polować w terenie i połowę z jaskini. Pandemia zmieniła ten stosunek tak, że teraz ogólna polityka plemienna to jeszcze większa dowolność co do polowania z jaskini, a wręcz nawet nakłanianie do nie wychodzenia z niej, bo mamuty bywają niebezpieczne. Każde decyzje dotyczące kierunku rzucania dzidami były w pełnym gronie, nawet jeśli ktoś polował zdalnie w danym dniu. Po prostu wtedy ludzie w terenie zbierali się w krąg i odpalali tam telepolowanie, dzięki czemu wszyscy się słyszeli i wiedzieli co się dzieje. Sprzęt i oprogramowanie do telepolowania często nawalało (kosztowało sporo, a nawalało często - kto to załatwiał?) i trzeba było po kilka razy się łączyć, ale i tak w zdecydowanej większości przypadków ostatecznie dawaliśmy radę i wszyscy byli jednocześnie na polowaniu - czy to zdalnie, czy to na miejscu. Narzędzia do zdalnego polowania są coraz lepsze, więc to będzie coraz bardziej efektywne

screenshot-20211004185500.png

3
GutekSan: Każdy człowiek ma potrzebę kontaktu z żywymi ludźmi i introwertyków też to dotyczy.

somekind: Owszem, ale zgodnie z własnymi potrzebami, a nie odgórnie narzuconą częstotliwością i długością trwania. ;]

Klasyk. Wiedziałem od dawna, że GutekSan wie lepiej na co ktoś ma wydawać swoje własne pieniądze, jakim ma jeździć samochodem, co ma robić ze swoim czasem wolnym, ale, że chce jeszcze wprowadzić oficjalne normy częstotliwości i długości trwania kontaktów z innymi ludźmi (i to oczywiście w imię ich własnego dobra, a jakże inaczej) to jednak pewna nowość.

0
anckor napisał(a):
GutekSan: Każdy człowiek ma potrzebę kontaktu z żywymi ludźmi i introwertyków też to dotyczy.

somekind: Owszem, ale zgodnie z własnymi potrzebami, a nie odgórnie narzuconą częstotliwością i długością trwania. ;]

anckor: Olaboga! GutekSan chce wprowadzić oficjalne normy częstotliwości i długości trwania kontaktów z innymi ludźmi!

Klasyk. Wiedziałem od dawna, że anckor ma zdolność rozumowania na poziomie pijanego Marka Suskiego, ale powyższe to jednak pewne zaskoczenie.

3

Czego tu nie rozumieć? @GutekSan twierdzi, że "ludzie potrzebują" pracy z biura. Nie da się tego podważyć, bo nie wiadomo o których ludzi chodzi (a coś ich tu mało). Sam się przyznał, że nie chodzi o wszystkich, bo by napisał "wszyscy ludzie". Może myśli o sobie w liczbie mnogiej?

1
Wibowit napisał(a):

Czego tu nie rozumieć? @GutekSan twierdzi, że "ludzie potrzebują" pracy z biura. Nie da się tego podważyć, bo nie wiadomo o których ludzi chodzi (a coś ich tu mało). Sam się przyznał, że nie chodzi o wszystkich, bo by napisał "wszyscy ludzie". Może myśli o sobie w liczbie mnogiej?

Tych osób, które niedobór kontaktów z ludźmi wyniszcza, trochę jest. Kiedyś, gdy miałem towarzystwa pod dostatkiem, też wydawało mi się, że go nie potrzebuję. Zmieniłem zdanie po zwolnieniu się z klasycznej pracy i jakimś tam okresie działania w pojedynkę. Nie tęsknię co prawda za tym, aby musieć pojawiać się w jakimś biurze codziennie, ale wizyty raz na jakiś czas dobrze mi robią.

4

@Troll anty OOP: no i nikt Tobie nie prawi morałów że powinieneś pracować z domu. Rób jak chcesz. Po prostu chyba większość tutaj woli zdalnie ...

5

Ja znam osobe, co mówi wprost, że nie lubi ludzi i praca w biurze go męczy, wracając do domu odpoczywa od ludzi.

2
mr_jaro napisał(a):

Ja znam osobe, co mówi wprost, że nie lubi ludzi i praca w biurze go męczy, wracając do domu odpoczywa od ludzi.

Niestety ale praca w IT wymaga kontaktu z innymi ludźmi. Czy jesteś w biznesie, czy programistą, czy testerem będziesz się kontaktował z innymi. Fakt są branże, że można pewnie kogoś zamknąć w piwnicy, powiedzieć co trzeba i on to wystruga, tylko jednak większość tak nie pracuje. To praca zespołowa.

Sam jestem introwertykiem (btw, polecam fajną książkę Susan Cain "Ciszej Proszę") i nie lubię nadmiaru kontaktu, bo czuję się zmęczony, jednak też tego kontaktu potrzebuję i wiem, że bez niego ciężko pracować przy projekcie.

5

@.andy: to nadal nie znaczy że musisz siedzieć z tymi ludźmi w biurze.

6

Jakbym pracował w normalnej firmie to by mnie w biurze nie zobaczyli w życiu. Szkoda czasu żeby przebijać się przez kroki albo tłuc się przepełnioną komunikacją miejską. W moim obecnym Januszexie jednak trzeba chodzić do biura.

5
GutekSan napisał(a):

Raczej

Po prostu Twoja opowieść była o tyle nietrafiona, że polowanie na mamuty wymaga przebywania w miejscu, w którym znajduje się mamut.
Analogicznie programowanie komputerów wymaga znajdowania się w miejscu, w którym znajduje się komputer.

A mamut na obrazku to nie jest software, jak to błędnie odebrałeś.

4
somekind napisał(a):
GutekSan napisał(a):

Raczej

Po prostu Twoja opowieść była o tyle nietrafiona, że polowanie na mamuty wymaga przebywania w miejscu, w którym znajduje się mamut.
Analogicznie programowanie komputerów wymaga znajdowania się w miejscu, w którym znajduje się komputer.

A mamut na obrazku to nie jest software, jak to błędnie odebrałeś.

Oczywiście, że zrozumiałem czego (czy w zasadzie kogo) dotyczy mamut na tym obrazku.
Tylko, że jak już wszedł temat polowania to pozwoliłem sobie sparafrazować komentarz Wibowita z tego wątku, a tego już Ty ani inni nie ogarnęliście.

Dodam, że programowanie komputerów wymaga czegoś więcej niż obecności komputera. Wymaga wiedzy co trzeba zaprogramować, po co, w jaki sposób ma to być używane i generalnie odpowiedzi na setki pytań, które się po drodze pojawią, i których często nie wiadomo kto może udzielić. Wiem, że wyjaśnianie sarkazmu jest cringe'owe, widzę jednak że nie mam wyjścia: w mojej opowieści mamutem nie był SOFTWARE tylko PROBLEM który trzeba rozwiązać.

Tak, że tego...
screenshot-20211006094033.png

1
GutekSan napisał(a):

Oczywiście, że zrozumiałem czego (czy w zasadzie kogo) dotyczy mamut na tym obrazku.

Niezrozumienie obrazka da się jakoś wyjaśnić. Zrozumienie go i mimo wszystko danie analogi z czapy już nie bardzo. Ale jak wolisz. :P

Wiem, że wyjaśnianie sarkazmu jest cringe'owe, widzę jednak że nie mam wyjścia: w mojej opowieści mamutem nie był SOFTWARE tylko PROBLEM który trzeba rozwiązać.

Analogia z d**y to nie jest sarkazm tylko analogia z d**y.
Gdybyś napisał ją gdzieś indziej, bez nawiązywania do obrazka, który ponoć zrozumiałeś, to można byłoby ją interpretować. Tymczasem nie warto, no bo w tym kontekście pojawiła się z czapy i jest zwyczajnie urwana z choinki. Nawet jeśli sama w sobie ma sens, to sytuacja, w której jej użyłeś ten sens odebrała. To Ty odebrałeś sens swojej wypowiedzi - ale oczywiście możesz uważać, że wszyscy inni nie zrozumieli. :P

8

Ostatnio mamy do czynienia z jakąś dziwną nagonką na pracę zdalną. Trudno nie podejrzewać, że ma ona jakieś drugie dno, związane chociażby z większym usamodzielnieniem się pracowników (po korporacyjnemu określa się to bodajże "brakiem przywiązania do firmy", gdy po polsku można to po prostu określić brakiem batoga nad głową i możliwości permanentnej kontroli, zwłaszcza w Polsce pracownika dalej postrzega się jako potencjalnego oszusta i źródło kłopotów), a także zmniejszeniem zapotrzebowania na przestrzenie biurowe, co przekłada się na spadek obrotów deweloperki.

Moim zdaniem, jeśli komuś brakuje kontaktów z ludźmi, to zamiast wmawiać innym, że też tego potrzebują - poza możliwością wyboru pracy stacjonarnej, której na rynku nie brakuje - zachęcam do większej aktywności po pracy. Ja, pomimo tego, że pracodawca wymagał pełnej pracy stacjonarnej w trakcie każdej fali epidemii poza pierwszą, zauważyłem u siebie sporo objawów izolacji, ale tak naprawdę to nie wina epidemii jako takiej. Ona tylko uwydatniła, jak płytkie i słabe były moje relacje towarzyskie, które wcześniej wydawały się intensywne (takie złudzenie powodują social media, które w pewnym momencie postanowiłem odstawić i się okazało, że poza wirtualem niewielu już tych znajomych zostało) i kiedyś faktycznie takie były. Jednak to przede wszystkim atmosfera w pracy powoduje, że po godzinach mam dość wszystkiego, więc ten mityczny kontakt z ludźmi w pracy tylko pogorszył sytuację. Krótki okres home office od marca do maja 2020 r. to było najlepsze, co mnie spotkało przez ostatnie co najmniej dwa lata "kariery" zawodowej. Udało się poprawić relacje z rodziną, zregenerować psychicznie, poduczyć wielu rzeczy, a jednocześnie praca szła równie dobrze, jeśli nie lepiej jak na miejscu w kołchozie.

Dodam jeszcze, że członkowie mojej rodziny dzięki pracy zdalnej odżyli jeszcze bardziej ode mnie, co było naprawdę wyraźnie widoczne (u nich trwało to w zasadzie do września/października tego roku). Tym bardziej smutne dla mnie było, jak widzę dzisiaj ich przygnębienie, bo przez ekstrawertyczną część społeczeństwa, która potrzebuje ciągłej stymulacji, zostali zmuszeni do pracy i nauki w pełni stacjonarnej, przez co musieli zrezygnować z wielu fajnych i ambitnych planów, do tego tracą czas na dojazdy, nerwy na użeranie się z tymi jakże niezbędnymi do życia znajomymi z pracy i przyjemność wynikającą z tego, że po prostu można było wspólnie spędzać czas.

Dlatego oczywiście szanuję inne poglądy i wiem, że sytuacje są różne i nie każdy ma do tego warunki. Jednak mam nadzieję, że rynek będzie dawał większy wybór co do formy świadczenia pracy. Dla mnie home office to od wielu lat niespełnione marzenie, jeśli w końcu uda mi się zmienić obecną pracę, to mam nadzieję, że chociaż na jakąś hybrydę. Przy mojej obecnej sytuacji życiowej praktycznie nie widzę żadnych argumentów przeciwko zdalnej, za to pojawia się coraz więcej przeciwko stacjonarnej. Choć tak jak mówię, rozumiem, że ktoś może to widzieć inaczej.

3

@MasterMathiasso: IMO ta nagonka ma kilka źródeł.

Po pierwsze - z jakiegoś niezrozumiałego powodu słyszałem ze strony środowisk lewicowych (tych spod znaku równości ekonomicznej), że jest to przywilej bogatych, a taka kasjerka musi jeździć do sklepu. Tak jest, ale to przecież nic złego - bo jeśli i programista, i kasjerka będą jeździć codziennie do pracy to tracą oboje.
Po drugie - jest jeszcze jakaś inna grupa o lewicowych poglądach, która twierdzi, że to swojego rodzaju odczłowieczanie. Ty człowieku nie ruszaj się z mieszkania i pracuj, a praca zdalna to taki wstęp do krwiożerczego outsourcingu. Problem jest taki, że przecież taka praca była możliwa jeszcze przed pandemią - i wiele firm w ten sposób działało. Więc upowszechnienie się pracy zdalnej nie ma żadnego znaczenia tutaj. Żeby było jeszcze weselej - swojego czasu to samo środowisko krytykowało te wyspy biznesowe.
Po trzecie - jest grupa obrońców centr biurowych, którzy mówią, że ucieczka z biur będzie katastrofalna dla gospodarki. Bo wiecie - wszystkie te restauracje w centrach biznesowych zostaną pozamykane. To prawda, ale to przecież nie jest nic złego.
Po czwarte - są jeszcze maniacy kontroli w firmach. Tu nie trzeba nic dodawać.

5

Większość tego tematu to moim zdaniem pomieszanie z poplątanie, przez co wyciągane są niepoprawne wnioski. Po kolei:

.andy napisał(a):

Niestety ale praca w IT wymaga kontaktu z innymi ludźmi.

Tak, nikt nie neguje potrzeby kontaktu w celu wykonywania pracy, ale to nie oznacza, że ten kontakt musi być fizyczny. Owszem, kontakt przez kamerki jest trudniejszy (trudniej wyłapać prozodia, mimikę, postawę ciała), ale tego trzeba się po prostu nauczyć, tak jak fizycznego kontaktu. Po prostu ten drugi uznajemy za "naturalny", bo już zapominamy, że uczyliśmy się go od dziecka, a kontaktu przez kamerki uczymy się dużo krócej.

Troll anty OOP napisał(a):

Kiedyś, gdy miałem towarzystwa pod dostatkiem, też wydawało mi się, że go nie potrzebuję. Zmieniłem zdanie po zwolnieniu się z klasycznej pracy i jakimś tam okresie działania w pojedynkę.

Każdy potrzebuje jakiegoś towarzystwa, pytanie tylko, czy trzeba tę potrzebę wypełniać akurat w pracy, niektórzy w biurze trajkoczą o wszystkim i potem nie czują potrzeby socjalizacji, inni wolą socjalizować się poza pracą z innymi ludźmi. Tylko stawianie znaku równości między "niechodzenie do biura" = "brak socjalizacji" jest błędne, ja na przykład nie potrzebuję gadać z ludźmi w biurze, bo mam wystarczająco dużo przyjaciół poza pracą i wolę czas na dojazd do biura poświęcić na kontakt z nimi. Dodatkowo jak już się pracuje, to przecież też można odpalić skajpa na boku i porozmawiać z ludźmi z innej firmy, poplotkować, tym samym wypełniając potrzebę.

Co do pracy hybrydowej, to ona zadziała sensownie, jeżeli w danym dniu wszyscy pojawią się w pracy. Jeżeli ktoś jednak zostanie w domu (bo na przykład każdy przychodzi do biura w inny dzień), to w efekcie dalej mamy pracę zdalną, w dodatku jeszcze trudniejszą, bo łatwo jest osobom w biurze zapomnieć o osobach zdalnych i zignorować ich w dyskusji.

Ja pracę zdalną lubię, nie odczuwam braku kontaktu z ludźmi, nie odczuwam wykluczenia ani bycia trybikiem. Pracowałem zdalnie przed covidem, pracowałem z różnych stref czasowych i nigdy to nie był problem, trzeba tylko było chcieć i zaakceptować, że praca zdalna to nie jest "praca jak w biurze tylko gdzieś indziej", to jest zupełnie inny model pracy, którego trzeba się nauczyć.

1

@Afish:

Tak, nikt nie neguje potrzeby kontaktu w celu wykonywania pracy, ale to nie oznacza, że ten kontakt musi być fizyczny. Owszem, kontakt przez kamerki jest trudniejszy (trudniej wyłapać prozodia, mimikę, postawę ciała), ale tego trzeba się po prostu nauczyć, tak jak fizycznego kontaktu. Po prostu ten drugi uznajemy za "naturalny", bo już zapominamy, że uczyliśmy się go od dziecka, a kontaktu przez kamerki uczymy się dużo krócej.

No nie zgodzę się. Przez kamerki nie jesteś podłączony non stop jak w biurze i możesz w dosłownie każdej chwili rzucić tekst, zagadać, dopytać. Przez komunikator też, ale to nie to samo i nigdy nie będzie.

Nie twierdzę, że powinniśmy wrócić na 100% do biur, ale praca hybrydowa tak.

Każdy potrzebuje jakiegoś towarzystwa, pytanie tylko, czy trzeba tę potrzebę wypełniać akurat w pracy, niektórzy w biurze trajkoczą o wszystkim i potem nie czują potrzeby socjalizacji, inni wolą socjalizować się poza pracą z innymi ludźmi

To nie chodzi o towarzystwo ale o łatwość współpracy.

Co do pracy hybrydowej, to ona zadziała sensownie, jeżeli w danym dniu wszyscy pojawią się w pracy. Jeżeli ktoś jednak zostanie w domu (bo na przykład każdy przychodzi do biura w inny dzień), to w efekcie dalej mamy pracę zdalną, w dodatku jeszcze trudniejszą, bo łatwo jest osobom w biurze zapomnieć o osobach zdalnych i zignorować ich w dyskusji.

Zgadzam się. W ciągu tych kilku dni cały zespół powinien być na miejscu i wtedy praca hybrydowa ma sens.

Ja pracę zdalną lubię, nie odczuwam braku kontaktu z ludźmi, nie odczuwam wykluczenia ani bycia trybikiem.

Tak samo i u mnie. Odczuwam jej plusy, chociażby poprzez to że poświęca się mniej czasu na dojazd, nie traci tyle kasy na benzynę, bilety itp. Jednak jak wcześniej pisałem ma jednak ona wady.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1