Praca projektowa, outsourcing, a stres

0

Hej,
W tym roku w styczniu zatrudniłam się jako programistka Java w firmie outsourcingowej. W zasadzie to ma siedzibę swojej firmy nie tylko w Polsce, wszyscy pracujemy zdalnie. Jej zasada działania polega na tym, że czasem realizuje swoje projekty, a czasem jesteśmy podnajmowani do innych firm jako tzw. "zasób".
Do firmy trafiłam ze względu, że chciałam zmienić pracę po 2 latach, a takżena brak zadowalającego wynagrodzenia, a firma z której odeszłam po 2 latach mogła mi zaoferować 4300 zł netto na wypłatę, co przy aktualnej inflacji było mało, więc po prostu zdecydowałam się odejść.

W styczniu trafiłam do nowego projektu, który moja kontraktornia sprzedała dla klienta z USA. Oczywiście, teraz z perspektywy czasu, po 7 miesiącach widzę, że było naobiecywane bardzo wiele w stosunku do mocy przerobowych, ludzi, których mamy w zespole.

Przez pierwszy miesiąc, w styczniu zaczął nam się formować zespół i tak naprawdę rozpoznawaliśmy jakich technologii mamy użyć, było też luźno, pracowaliśmy bez presji czasu. Końcem stycznia okazało się, że nasz zespół ukształtował się w ten sposób że mamy 4 programistów (w tym Team Leadera) z Polski, Architeka IT z Niemiec (który de facto nie programuje z nami) oraz Project Managera z Niemiec. Przez pierwsze 3 miesiące pracowałam aż za dużo, zawsze starałam się zadbać o dobrą implementację oraz testy na ile mogłam na tyle dawałam z siebie wszystko. Problem zaczął pojawiać się w marcu/kwietniu kiedy dostaliśmy termin, że przed jesienią musimy dostarczyć tzw. MVP.
W zespole aktualnie panuje presja, widzę, że koledzy siedzą na Teams nieraz całymi dniami (wiem, że to bez znaczenia), ale rozmawiałam z jednym devem z zespołu i przyznał mi się, że nawet na review nie ma czasu i że robi darmowe nadgodziny .
Jednym z problemów, które też zauważyłam w zespole to to, że nie mamy żadnego Biznes Analityka i jesteśmy nieraz zmuszeni sami pisać email'e do klienta z zapytaniami o specyfikację co zajmuje sporo czasu. Kolejnym problemem jest rozpisywanie tasków, tzw. storki nie są w ogóle konkretnie rozpisane. Opierają się na bardzo ogólnym poleceniu w stylu "Developer service for handling fees"... Resztą musimy się sami zajmować.
Metodyka w której pracujemy to Scrum, ale jest to patologia, bo raczej opiera się to na tym, że Manager mówi "to musi być zrobione w tym Sprincie" i przydziela na nas. Niestety nie mamy nikogo, kto by się sprzeciwił i potem objawia się to tym, że robimy wszystko, a także darmowe nadgodziny w zespole ponieważ się zwyczajnie nie wyrabiamy.

Aktualnie, z racji tego, że termin mamy do końca sierpnia panuje stres, presja, czuję to po innych, mimo że pracujemy zdalnie, zdaję sobie sprawę że to wszystko jest wina organizacyjna, coraz częściej mam myśli by odejść... Rozmawiałam z TL to zasugerował mi rozmowę z managerem. Z kolei to też nie jest takie łatwe porozmawiać z managererem o tym wszystkim...
Doradźcie mi jak Wy reagujecie w takich momentach, w takich projektach? Czy się ewakuujecie? Wiem już teraz że przez najbliższy rok nic się nie zmieni, bo nie planują żadnych zatrudnień. Jestem ogólnie załamana, bo sytuacja która panuje w pracy odbija się na moim życiu prywatnym.

7

Jeżeli tak jak mówisz ta praca Ci szkodzi, tj. tracisz najcenniejszy zasób jakim jest zdrowie i masz jakiekolwiek oszczędności na utrzymanie się przez kilka miesięcy (ale pewnie znalezienie nowej pracy nie potrwa dłużej niż kilka tygodni) to się zwolnij i poszukaj czegoś innego. Polecam pracę w firmach produktowych (większe skupienie na jakości nie tylko kodu ale też środowiska pracy), nie outsourcingowych (fabryki kodu, gdzie zazwyczaj góra stara się jak najwięcej wycisnąć z ludzi w jak najkrótszym terminie).

Ja pod taką wymuszoną presją zachowuje się odwrotnie do oczekiwań managerów, tj. jak ktoś wymaga ode mnie więcej niż było w umowie/jest fair w stosunku do mnie - to biorę sobie tydzień wolnego :)

7

Za dowiezienie na termin odpowiedzialna jest osoba, która ten termin wyśrubowała.
Jeśli to było bez uzgodnienia z zespołem developerskim, to niech się martwi ten gagatek, co naobiecywał.

5

@tloczek: wygląda na mega patologie organizacyjną, która to wpływa mocno na zespół.
Jeżeli rozmowa z managerem to rzucanie grochem o ścianę i liczenie, że się od tego zburzy, to faktycznie nie ma to najmniejszego sensu.

Można spróbować zrobić rozmowę zespół vs manager i czekać czy to coś zmieni.

Patrząc jednak na to że brakuje analityka biznesowego oraz to że manager chce urodzić dziecko w miesiąc przez 9 kobiet, to zostaje jedno: zwolnić się.
Na kopanie się z koniem możesz stracić więcej czasu i energii niż na szukanie nowej pracy.

0
tloczek napisał(a):

Jestem ogólnie załamana, bo sytuacja która panuje w pracy odbija się na moim życiu prywatnym.

Masz tydzień na złożenie wypowiedzenia, potem jeszcze tylko miesiąc stresu.
No i już wiesz czego na przyszłość unikać.

4

Stres i terminy to normalna sprawa w życiu. A od niedowiezienionego projektu raczej nikt nie umrze. Z tego co widze to wy sobie sami nalozyliscie jakies wymagania. Ja na twoim miejscu zrobił bym wszystko co mogę zeby dowieść projekt w godzinach od 8 do 16 a po 16 na wszelki wypadek szukał nowej pracy.

3

Powinnaś mieć na ten projekt wywalone - w znaczeniu „The Subtle Art of Not Giving a Fuck”. Dla mnie po tym, co przeczytałem, jest to oczywiste. Ale wiem, że jako świeżak musisz zaliczyć kilka patologicznych projektów, aby osiągnąć ten stan.

  1. Ten projekt wygląda na porażkę. To że klient ciśnie na termin MVP i jednocześnie powstaje stres w zespole, wygląda jak konflikt między klientem i kontraktornią. Klientowi po prostu kończy się pas startowy. Jesienią zaczną się problemy z niezapłaconymi fakturami i szukaniem winnych.
    Nie jest to twój problem, ani coś, na co masz wpływ. Bądź przygotowana na ewakuację.

  2. Nawet jak znajdą się pieniądze, to i tak nie wróżę sukcesu pod względem technicznym. Przyczyną jest Architekt:

  • Architekt z Niemiec - to przecież jest mem
  • Architekt nie programuje
  • Architekt nie jest razem z zespołem
  • Team lead i architekt to nie ta sama osoba. Jak ma leadzić, jak nie jest głównym ekspertem?
    Nie wiem, co siedziało w głowie kogoś, kto wymyślał ten zespół. Absurd ze świata korpo wdrażany w małym startupie jako coś pożądanego?!
  1. Piszesz, że macie Scruma, ale w wersji patologicznej. Otóż nie istnieje coś takiego jak niepatologiczny Scrum. Scrum to patologia i sekta. W twoim przypadku klient po prostu nie kupił metodologii i wydaje polecenia metodą klasyczną. Twój stres wynika z dysonansu poznawczego. Wierzysz w religię, ale widzisz że biskup jest obłudnikiem. Im szybciej zostaniesz scrumateistką, tym łatwiej ci będzie markować ceremonie wymagane przez dominującą kulturę.

  2. 99.9% startupów programistycznych to porażki. Najczęściej pomysł na biznes okazuje się fantazją idioty-założyciela.
    Nikt nie będzie ciebie obwiniał o zawalenie tego projektu. Na rozmowach o pracę wszyscy rozumieją sytuację po zamknięciu projektu.

8

Rozmawiałam z TL to zasugerował mi rozmowę z managerem.

Dodając do powyższych wypowiedzi z którymi w większości się zgadzam to akurat tutaj ewidentnie widać że Twój TL to d*pa a nie leader. To on powinien brać to na klatę i eskalować takie sprawy do managera.

4
tloczek napisał(a):

dostaliśmy termin, że przed jesienią musimy dostarczyć tzw. MVP.

Bo jak nie to co? PM nakrzyczy? Będzie wysyłał smutne buźki na Teamsach? Jeżeli nie masz na papierze, że "Dowiezienie MVP to X PLN bonusu" to bym się nie przejmował. W Javie jest tyle roboty, że szkoda życia na stres.

3

@tloczek

  1. Życie jest za krótkie zeby kopać sie z koniem.
  2. Sami trochę jesteście sobie winni śrubując jakieś darmowe nadgodziny. Jakbyście pracowali "normalnie" cały czas, to byłoby oczywiste, że wyznaczone terminy są nie do osiągnięcia i PM musiałby się z tym liczyć. A znając życie to PM myślał, że robicie lajtowo i na ostatni miesiąc przyciśniecie i akurat się jakoś dopnie ;)
  3. Takie rzeczy jak brak analityka/PO to trzeba było sygnalizować od samego początku projektu, a nie bawić się w pisanie maili do klienta.
  4. Ostatni gasi światło.

Manager mówi "to musi być zrobione w tym Sprincie" i przydziela na nas.

Dobry scrum xD Generalnie to PO a nie PM decyduje o priorytetach w backlogu i dokładnie tyle - priorytetach. O tym co wejdzie do danego sprintu a co nie decyduje zespół. Co więcej, jeśli jakiś task nie jest jasno określony w kontekście wymagań to automatycznie wypada ze sprintu już na etapie planowania, bo siłą rzeczy nie da sie ocenić jego czasochłonności i tym samym nie wiadomo czy da się go w tym sprincie zrobić czy nie.

4

Manager mówi "to musi być zrobione w tym Sprincie" i przydziela na nas. Niestety nie mamy nikogo, kto by się sprzeciwił i potem objawia się to tym, że robimy wszystko, a także darmowe nadgodziny w zespole ponieważ się zwyczajnie nie wyrabiamy.

Byłem w takim projekcie i z perspektywy czasu żałuję, że nie zwolniłem się od razu, jeśli mogę coś doradzić, to lepiej poszukać nowej pracy.

8

Jak ktoś obiecał, że ja coś zrobię w jakimś terminie, to nie jest to mój problem tylko obiecującego. Po byciu częścią sporej liczby projektów w których było różnie, moją receptą na stres jest manie wy...walone w połączeniu z oszczędnościami na przynajmniej rok życia. Pomaga też przejście się na kilka rozmów kwalifikacyjnych. Duża szansa, że problem sam się rozwiąże i dostaniesz podwyżkę.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1