Studia, stres, zdrowie. Życie i praca a studiowanie.

1

Witam.
Ponieważ post będzie dość głęboki, z góry proszę o wyrozumiałość wszystkich czytających, którzy są w branży x lat i mogą wyśmiać ten post.

Dlaczego go piszę? Nie chcę na ostatnim etapie edukacji w życiu upaść i zrezygnować. Nie wychodzę z założenia, że na studiach jest lekko, jednak muszę sobie poukładać w głowie. Zależy mi na nich i może dla tego mam takie paradoksy.

Rozpocząłem drugi semestr studiów informatycznych. Przez zdalne nauczanie, sesja rozciągnęła się na przerwę między semestralną i po ostatnim zaliczeniu z matmy, przyszliśmy od razu na zajęcia na semestr drugi (zamiast zjechać do rodziny, siedziałem sobie w pokoju 6m^2 i się uczyłem), w skrócie jestem wyjechany psychicznie i aktualnie nauka to już bez żadnej satysfakcji, w strachu i podtrzymując się tylko chęcią przetrwania.

Przechodząc do sedna, czy po studiach praca informatyka (głównie chodzi mi o programistę) to również jest taki psychiczny zajazd? Nie ma co ukrywać, na kierunku informatyka matmy jest dużo, czy jeśli chcę być informatykiem, to matmę muszę lubić i będę miał z nią dużo do czynienia ? Generalnie to mam problemy ze snem, w nocy przebudzając się mam przed oczami analizę matematyczną 2, schudłem już chyba z 7 kilo przez brak apetytu, i ogólnie nie robiłoby mi to problemu, gdybym żył ze świadomością, że w pracy po studiach będę pracował jak człowiek, a po pracy będę szczęśliwy. Zapytacie jak z zapałem do programowania. Uczyłem się c# dla siebie, w technikum robiło się strony, js, php, w 1 klasie coś liznąłem c++ dla siebie, na praktykach w 3 klasie zamiast siedzieć i nic nie robić jak reszta praktykantów, napisałem sobie stronkę. Choć egzaminy pozdawałem, to wiadomo, że jestem laikiem w każdej z tych technologii, ale mniej więcej zobaczyłem sobie co znaczy praca umysłowa, i potrafi mi to sprawiać satysfakcję. Jeśli wiem, że coś jest tego warte, jestem w stanie się poświęcić i zapracować.

Od gimnazjum każde wakacje spędzałem w pracy fizycznej, pracowało się czasem po 12, nawet 16h na stojąco, wyjeżdżało w pojedynkę za granicę w wieku 18 lat, człowiek był fizycznie zmęczony, ale czuł że żył, jadł, uśmiechał się i dobrze spał, więc proszę nie zrozumieć mnie jako lesera. Chciałbym się po prostu dowiedzieć, czy wy, absolwenci szkół wyższych, robiliście wszystkie projekty i siedzieliście nad matmą z poczuciem satysfakcji i tak jest teraz w pracy, bo po prostu się do tego nadajecie, czy mój stan jest normalny i muszę po prostu przez to przejść, wyciągnąć jak najwięcej wiedzy i w pracy później mi się to odpłaci, czy może za wiele się nie zmieni po otrzymaniu tego dyplomu. Mogę dodać, że mój kolega który w technikum radził sobie gorzej niż średnio, nie zdał egzaminów, ale zajmował się programowaniem w c# dla siebie, teraz pracuje zdalnie i zarabia pewnie ciekawe pieniądze, a jak wysyłałem mu moje notatki z matmy to powiedział, że nie chce mu się nawet na nie patrzeć (porównał mi swój wysiłek psychiczny podczas kodowania w pracy do grania w grę przez dłuższy czas)

Na koniec powiem, że rozwijanie się, praca i pieniądze są dla mnie ważne, tak jak wspomniałem o swoich wakacjach, ale zdrowie fizyczne i psychiczne jednak jest dla mnie ważniejsze (wiadomo, że fizyczna praca też potrafi dać w kość i bardzo dobrze o tym wiem), ale chciałbym wyjść z pracy w normalnym stanie psychicznym, pójść na spacer/basen, zadbać o siebie i uśmiechać się do ludzi a potem spać jak człowiek. Czy jeśli chcę być informatykiem, to muszę się skazać na sprzedaż swojej psychiki w zamian za wypłatę ,,uznawaną za wysoką" w naszym kraju, mieć krzywy kręgosłup i 2 lewe ręce po odejściu od biurka ?

1

Praca a studia to 2 różne światy. Zapewniam Ciebie że całki, macierzy ani wyznacznika nie doświadczysz ani w korpo ani w amerykańskim startupie. To co się może przydać to statystyka i umiejętność logicznego myślenia.

Generalnie to mam problemy ze snem, w nocy przebudzając się mam przed oczami analizę matematyczną 2, schudłem już chyba z 7 kilo przez brak apetytu...

Tak analiza matematyczna (potocznie anal) jest jednym z najtrudniejszych przedmiotów jakie musisz zaliczyć, potem będzie już tylko z górki.

Na oko dopadła Ciebie "remote-depresja", jakbyś był stacjonarnie to byś na imprezie odreagował (nawet na takiej u informatyków). Radzę zadbać o aktywność fizyczną oraz dobre odżywianie. Do tego zostaw sobie trochę czasu na relaks. Z przedmiotami jest tak że zawsze na studiach jest druga, ba nawet trzecia szansa - nie ma co się stresować. Znam takich co do analizy 4 razy podchodzili.

2

Ja tam studia to wspominam z łezka w oku. Na wszystko miałem czas. Potem tylko gorzej.

2
  1. Twoje rozterki to moim zdaniem naturalny etap, przez który się przechodzi. Po co mi to, po co mam zapieprzać i się zarzynać, nie o to w życiu chodzi. Pewną odpowiedzią jest
  2. Papier ukończenia studiów da Ci nieco większą szansę na zatrudnienie i wyróżni Ciebie z morza bootcampowców, choć niczego nie gwarantuje. Moim zdaniem warto.
  3. Studia a praca - nie ma porównania. Sesja miała swoje prawa, bywało ciężko, ale faktycznie wspominam z rozrzewnieniem, bo na wszystko był czas. Na pewno uczelnia+praca własna w domu nie zajmowała 40h w tygodniu. Do tego zawsze przy zmęczeniu była opcja olania wykładu. Teraz realia są takie, że te 40h w tygodniu są zarezerwowane na pracę, a do tego doszło ileś "domowych" spraw, które trzeba samodzielnie ogarnąć (pierdoły typu mieszkanie/kredyt/finanse/zakupy itp - niby nie zajmują za wiele, ale się zbiera). Do tego 3 miesiące wakacji vs urlop - też nie ma porównania.
  4. Może faktycznie to kwestia zdalnych, nie każdy dobrze funkcjonuje w tym trybie. Może faktycznie potrzebujesz kontaktu live.
  5. Będąc na studiach wszystkie punkty powyżej bym olał i potraktował jako zrzędzenie starego zgreda, bo przecież to nie tak powinno być. Powinno być tak, że mam robotę, w której będę mógł sensownie zarabiać i się nie zarzynać. No ale smuteczek, witaj w prawdziwym świecie. Owszem, bywa, że niektórym się udaje, ale to nie jest reguła. W branży IT relatywnie łatwo jest mieć dobry stosunek wysiłek/$$, pod warunkiem, że ma się do tego predyspozycje.
2

Tylko na pierwszym roku jest dużo matmy, potem coraz mniej, aż jej ilość zejdzie do zera. W pracy też pewnie ci się algebra/analiza rzadko przydadzą, w tym sensie, że ręcznie niczego w tym rodzaju liczyć nie będziesz. Co nie znaczy, że nie warto ich znać, jak w przyszłości będziesz czytał prace naukowe i/lub wejdziesz w uczenie maszynowe albo grafikę komputerową albo telekomunikację, to dużo łatwiej zrozumiesz związane z tym koncepcje. Matma nie jest w program studiów włożona bez powodu.

Co do samego procesu nauki to radzę się przyzwyczaić, IT to zawód w którym szkolisz się non-stop.

2

Hmm, perspektywa 8h pracy + obowiązki poza nią wręcz wywołuje u mnie ciepło na duchu i chęć do życia. Zajmowanie się życiem nie boli mnie ani trochę, lubię życie samo w sobie. Na uczelni aktualnie tygodniowo wychodzi u mnie 25-30h spędzonych na uczelni, jakbym do tego dorzucił 10-15h czyli powiedzmy w każdy dzień dodatkowo 2-3h własnej nauki w domu a potem zapominam o uczelni, a w weekend mógłbym wsiąść w samochód i pojechać w góry, nie pisałbym nawet tego postu. Raczej wygląda to tak, że od poniedziałku do niedzieli mam na pierwszym planie w głowie studia. — szumi12 22 minuty temu

Miałem odpowiedzieć w komentarzu, ale jednak za długie to.
Abstrahując od IT, Ty serio myślisz, że przeciętny dorosły pracujący ma taką perspektywę, że po 8h pracy zrobi zakupy, ogarnie jakiś rachunek, "życiowe sprawy" i resztę czasu ma mentalny odpoczynek? Może wsiąść w samochód i jechać w góry? Nie. On zastanawia się, czy jutro go z roboty nie wywalą. Często, jeśli zakłada rodzinę, staje się współodpowiedzialny za innych, a to nakłada na niego jeszcze większą presję. Zastanawia się w końcu, skąd wziąć kasę na ten samochód i wycieczkę w góry. Większość żyje od pierwszego do pierwszego. Witaj w dorosłym świecie.

0

5 lat studiowania (wiedząc że większość czasu poświęconego to po prostu czas stracony) + pracowania full time here

kill me plz

aktualnie nauka to już bez żadnej satysfakcji,
czy wy, absolwenci szkół wyższych, robiliście wszystkie projekty i siedzieliście nad matmą z poczuciem satysfakcji i tak jest teraz w pracy, bo po prostu się do tego nadajecie, czy mój stan jest normalny i muszę po prostu przez to przejść, wyciągnąć jak najwięcej wiedzy i w pracy później mi się to odpłaci,

w HSie takie rzeczy jak uczenie się matmy na własną rękę dawało mi dość dużo funu, a na studiach robiłem ZZZ (z matmy) bo po prostu nie było na to czasu aby głębiej wchodzić w rzeczy, a jak faktycznie chciało się w coś wejść głębiej to i tak trzeba to było robić na własną rękę ;)

prędzej studia nazwałbym obozem wytrwałości/determinacji niż miejscem do nauki, let alone zaawansowanych rzeczy.

Praca w przeciwieństwie do bullshitu na studiach, to moim zdaniem głównie możliwości i okazje - czy to do porobienia/nauczenia się czegoś fajnego, a jak nie, to chociaż do zarobienia sensownej kasy

4
  1. Zjazd i zmęczenie po sesji jest zupełnie normalne
  2. Pierwszy rok studiów rządzi sie swoimi prawami i dla wielu osób jest bardzo cieżki psychicznie. Masz serię ciężkich przedmiotów "podstawowych", zakres materiału jest bardzo duży a jeszcze trzeba się tego uczyć samemu. Sam wspominam 1 rok jako "walkę o przetrwanie". Na pocieszenie: będzie już tylko łatwiej ;)
  3. O ile nie będziesz klepać jakiegoś autoCADa albo softu typowo obliczeniowego, to pewnie nie będziesz miał wiele wspólnego z matematyką, a przynajmniej nie z analizą. Inaczej sprawa ma się z Algebrą, bo ta będzie non stop przewijać się na studiach i ma silny związek z różnymi koncepcjami informatycznymi (jak np. parsery i kompilatory).
  4. Moim zdaniem studia to był najcieższy okres w zyciu jeśli chodzi o "brak czasu". Bo najpierw siedzisz na zajęciach na uczelni a potem siedzisz w domu i się uczysz albo klepiesz jakieś projekty. Jeszcze zwykle gdzieś w okolicach 3 roku dochodzi praca na część etatu, w międzyczasie pisanie pracy inż/mgr i wtedy to już w ogóle nie ma czasu na nic.
3
szumi12 napisał(a):

Dlaczego go piszę? Nie chcę na ostatnim etapie edukacji w życiu upaść i zrezygnować.

Studia to nie powinien być "ostatni etap edukacji w życiu".

  • programowanie to JEST wymagający pod kątem nauki zawód, więc będąc programistą, będziesz się i tak musiał uczyć ciągle czegoś nowego
  • człowiek się uczy całe życie CZEGOŚ.

Pomyśl, kto będzie bardziej szczęśliwy

  • ktoś, kto kończy studia, a potem idzie pracować i już niczego się nie uczy, tylko pracuje, pracuje, zarabia kasę, wydaje kasę, pracuje, zarabia...
  • czy ktoś, kto ciągle się czegoś uczy. Może nowej technologii w pracy, innego podejścia do programowania, albo coś nawet niezwiązanego z programowaniem i poznaje nowy język obcy, uczy się gotować nową potrawę, dowiaduje się czegoś nowego o świecie (np. ostatnio pewnie wszyscy poznaliśmy geografię Ukrainy, nawet jeśli wcześniej była nam obca).

Moim zdaniem podejście drugie jest bardziej satysfakcjonujące.
A studia nie mają nic do tego. Pamiętaj, że zawsze możesz je rzucić.

Generalnie to mam problemy ze snem, w nocy przebudzając się mam przed oczami analizę matematyczną 2, schudłem już chyba z 7 kilo przez brak apetytu, i ogólnie nie robiłoby mi to problemu, gdybym żył ze świadomością, że w pracy po studiach będę pracował jak człowiek, a po pracy będę szczęśliwy.

Brzmi jak depresja. Może warto skonsultować ze specjalistą.

0xmarcin napisał(a):

Zapewniam Ciebie że całki, macierzy ani wyznacznika nie doświadczysz ani w korpo ani w amerykańskim startupie.

Macierzy akurat się używa bardzo często w programowaniu grafiki 3D. Może w korpo niekoniecznie, ale jak ktoś trafi na firmę, która się tym zajmuje, to pewnie, trzeba ogarniać macierze, wektory itp. Nawet jeśli są biblioteki od tego, to trzeba wiedzieć, jak z tego korzystać, żeby nie robić tego po omacku (i nie tracić kilku dni na coś, co można zrobić w godzinę ze znajomością matmy).

0

Ja miałem nieraz zjazd po dwutygodniowym Sprincie jako programista Java, nieraz było tak że w ostatni dzień Sprintu wieczorem szedłem jakoś odreagować te nadgodziny i stres przy piwku. Odkąd rzuciłem robotę Deva, nie pracuję już w Sprintach/Scrumie, jestem niezależnym konsultantem i tak mi się najlepiej żyje.

szumi12 napisał(a):

Czy jeśli chcę być informatykiem, to muszę się skazać na sprzedaż swojej psychiki w zamian za wypłatę ,,uznawaną za wysoką" w naszym kraju, mieć krzywy kręgosłup i 2 lewe ręce po odejściu od biurka ?

zawsze jest coś za coś w życiu, są nawet choroby zawodowe itd. itd.

0

Teraz to chyba ogólnie jest ciężej niż 30 lat temu. Pod każdym względem bo więcej możliwości. A z tych możliwości wybrać najlepsze rozwiązania. Kiedyś by zdać prawko albo płaciło się egzaminatorowi albo robiło 2 kółka w okuł rynku. Nauczyciel na lekcji mówił nam że maturę zdał ściągając. Ja robiłem prawko zaraz po 18 i od masy osób dostawałem pytania czy robię prawko(wywierano trochę na mnie presję). Rozumiem cię. Choć studia dopiero przede mną. Choć ja zamierzam iść na elektrotechnikę. Dziewczyny też więcej wymagają od facetów niż kiedyś. Do niektórych firm żeby dostać się na starz trzeba przejść 3 etapy rekrutacji. Napisz co twoi koledzy ze studiów sobie radzą ? chodzisz na jakieś koła naukowe?

2

Teraz to chyba ogólnie jest ciężej niż 30 lat temu.

Pamiętam dobrze co było 15 lat temu: bezrobocie > 15%, ludzie musieli wtedy emigrować za pracą, teraz tylko chcą. Zarobki były nędzne, sporo osób wpakowało się w kredyty we frankach. Ogólnie był syf a warszawa wyglądała jak chlew, pełen okopconych budynków. 2007 - kryzys finansowy, na 6 miesięcy wyschły oferty pracy dla programistów. A to wszystko w otoczce alkoholizmu jako pozostałości po latach 90s.

Obecnie sytuacja dla osób wchodzących na rynku pracy jest bardzo dobra, firmy walczą o pracowników i to nie tylko z IT. Obecnie młoda osoba z polski ma szansę pracować w FAANGu, angielski ze względu na wprowadzenie go do szkół znany jest przynajmniej na poziomie B2. Do tego jesteśmy w EU która chroni nas przed zakusami obecnego rządu (w mojej opinii SLD było gorsze).

To że udało się zwalczyć w polsce korupcję to wielki sukces naszego społeczeństwa. Nie ma się czego wstydzić. W PRL było porzekadło "mierny, bierny ale wierny", na szczęście komuna poszła precz a ludzie merytoryczni coraz częściej potrafią się przebić.

1

Praca i studia jednocześnie doprowadzają do zmęczenia materiału. Jak możesz zrezygnuj z części etatu.
Wystarczy że zaniedbasz:
-sen
-odpoczynek
-jedzenie

I katastrofa gotowa. Nie, studia i praca na etacie 8h to chory pomysł. Trzeba mieć czas na odpoczynek.

1

Dla mnie studia to dno, wysysają zemnie kompletnie chęć do bycia programistą i dają fałszywy obraz. Praca to całkowicie co innego. Poszedłem na studia odkąd pracuje już 2 lata w zawodzie, było zajebiscie, dopiero jak poszedłem na studia zobaczyłem jaki ten kierunek jest ch**owy i nigdy bym nie został programistą jakbym zaczął pierw od studiów. Cieszę się ze zostałem samoukiem. Kończę drugi rok zaocznie i na 3 juz na pewno nie pójde

0

Nie ma co ukrywać, na kierunku informatyka matmy jest dużo, czy jeśli chcę być informatykiem, to matmę muszę lubić i będę miał z nią dużo do czynienia

To zależy co będziesz robił, ale w typowym przypadku - nie.

Rozpocząłem drugi semestr studiów informatycznych. Przez zdalne nauczanie, sesja rozciągnęła się na przerwę między semestralną i po ostatnim zaliczeniu z matmy, przyszliśmy od razu na zajęcia na semestr drugi (zamiast zjechać do rodziny, siedziałem sobie w pokoju 6m^2 i się uczyłem), w skrócie jestem wyjechany psychicznie i aktualnie nauka to już bez żadnej satysfakcji, w strachu i podtrzymując się tylko chęcią przetrwania.

Wiem mniej więcej o co chodzi ;) Przez 2 lata uczyłem się głównie matematyki, żeby nie wylecieć. Dzięki temu, że umiałem już coś z programowania, część przedmiotów była dla mnie bardzo łatwa, więc mogłem poświęcić więcej czasu na matematykę. W połowie drugiego semestru już myślałem o awaryjnym planie pracy w Maku xD, a na zajęciach z matematyki zastanawiałem się co ja tu robię. Ale wiedziałem, że jak przetrwam najgorsze, to potem już będzie git. I po drugim semestrze jeszcze w wakacje naparzałem dyskretną, anala i algebrę, bo dojechały mnie 3 egzaminy ._.

Chciałbym się po prostu dowiedzieć, czy wy, absolwenci szkół wyższych, robiliście wszystkie projekty i siedzieliście nad matmą z poczuciem satysfakcji i tak jest teraz w pracy, bo po prostu się do tego nadajecie,

Projekty z programowania - zazwyczaj tak (np. jakieś metody numeryczne średnio mnie interesowały). Chociaż to raczej przychodziło mi łatwiej, bo to lubię i miałem już trochę expa. Ale matematyka zabierała mi smak życia.

Ogólnie często widzę jak ludzie piszą, że na studiach jest dużo wolnego czasu... XD?

0

Też jestem na drugim semestrze. Z tym, że znalazłem pracę i poszedłem zaocznie. Nie jest łatwo, brakuje często weekendów, ale w sumie to właśnie mnie motywuje. Jest ciężko - wiem, że robię wszystko, żeby coś w tym życiu osiągnąć. Wydaje mi się, że wielu wykładowców traktuje nas trochę z przymrużeniem oka. Rozważ tę opcję. Fajnie jakby trafiła Ci się lajtowa robota, bo w wolnym czasie można sobie na telefonie coś poduczyć do studiów czy nawet coś z programowania.

0

Zrób sobie przerwę od pracy albo zmniejsz etat skoro jesteś przemęczony teraz. Akurat pierwsze 2 lata studiów moim zdaniem to najfajniejszy czas.
A na 3 rok możesz wypoczęty wziąć już sobie studia zaoczne i cały etat pracy :) Od 3 roku też nie ma już tyle matmy :)

1
Descendant napisał(a):

Dla mnie studia to dno, wysysają zemnie kompletnie chęć do bycia programistą i dają fałszywy obraz. Praca to całkowicie co innego. Poszedłem na studia odkąd pracuje już 2 lata w zawodzie, było zajebiscie, dopiero jak poszedłem na studia zobaczyłem jaki ten kierunek jest ch**owy i nigdy bym nie został programistą jakbym zaczął pierw od studiów. Cieszę się ze zostałem samoukiem. Kończę drugi rok zaocznie i na 3 juz na pewno nie pójde

Sa dwie opcje. No w sumie trzy.

Ch***o wybrales uczelnie albo informatyka Cie nie kreci. Trzecia opcja to polaczenie pierwszej i drugiej :)

3

@stivens: nie koniecznie

Może się zdarzyć taka sytuacja:
Wykładowcy na studiach są nieogarnieci i nie chce im się uczyć. Mają wiedzę z epoki piksela łupanego i są oderwani od realiów rynku. Ludzie którzy z Tobą studiują to łapanka z ulicy osób z przypadku. Nie wiedzą czego chcą i mają studia w innej dziedzinie. To nie oznacza że kogoś nie kreci informatyka tylko może być wyłożona w sposób taki że musisz iść na wykład z wiadrem aby się zrzygac jak tego słuchasz albo walnąć lufę przed zajęciami bo na trzeźwo nie idzie tego gówna słuchać.

Jak dodasz do tego niefajnych ludzi na studiach z którymi nie chcesz utrzymywać kontaktów oraz słaba atmosferę w robocie to nawet najbardziej zapalony pasjonat będzie chodzić z wiadrem na rzygi.

0
Marcin Marcin napisał(a):

@stivens: nie koniecznie

Może się zdarzyć taka sytuacja:
Wykładowcy na studiach są nieogarnieci i nie chce im się uczyć. Mają wiedzę z epoki piksela łupanego i są oderwani od realiów rynku. Ludzie którzy z Tobą studiują to łapanka z ulicy osób z przypadku. Nie wiedzą czego chcą i mają studia w innej dziedzinie. To nie oznacza że kogoś nie kreci informatyka tylko może być wyłożona w sposób taki że musisz iść na wykład z wiadrem aby się zrzygac jak tego słuchasz albo walnąć lufę przed zajęciami bo na trzeźwo nie idzie tego gówna słuchać.

Jak dodasz do tego niefajnych ludzi na studiach z którymi nie chcesz utrzymywać kontaktów oraz słaba atmosferę w robocie to nawet najbardziej zapalony pasjonat będzie chodzić z wiadrem na rzygi.

A czego nie rozumiesz w opcji 1 "ch***o wybrales uczelnie"?

3

@stivens: moim zdaniem splycie "słaba" albo "dobra" uczelnia w kontekście całych studiów to zbyt duże uproszczenie.

Dużo zależy od tego na jakich wykładowców oraz przede wszystkim na jakich studentów trafisz. Sam miałem sytuację że osoby z mojego roku się delikatnie mówiąc nie dogadywały ale już z rokiem wyżej i rokiem niżej kontakty zostały i było mega spoko.

Możesz trafić na różnych wykładowców na tych samych przedmiotach i ich poziom może delikatnie mówiąc się różnić. Kolejna sprawa to projekty i inne aktywności.

Będąc nawet na renomowanej uczelni publicznej może nie być kół zainteresowań lub ciekawych projektów które mogą się zdarzyć na mniej renomowanych uczelniach. Zdarzy się że pójdziesz na koło naukowe gdzie poznasz coś ciekawego albo wyjedziesz na Erasmusa gdzie na innej uczelni może być to niemożliwe. Sprawa jest zdecydowanie bardziej rozbudowana i rozmawiając z różnymi osobami z uczelni z różnych części Polski te najlepsze uczelnie nie do końca miały takie pozytywne opinie

0

@Marcin Marcin:

wow, aż bym dwie łapki dał, bo przez ostatnie 3 lata dyskutowania o studiach nikt chyba nie wykazał się zrozumieniem tego że na jakość studiów wpływa m.in

uczelnia+wydział+tryb, rocznik (ludzie, profki, eventy), gdzie wpływ masz tylko na to 1 :D

i ludzie którzy przeskakują z np. dziennych na zaoczne są w stanie dostrzec różnice w podejściu studentów bo cała reszta (profki, uczelnia) jest +- taka sama

1

@Descendant:

Dla mnie studia to dno, wysysają zemnie kompletnie chęć do bycia programistą i dają fałszywy obraz.

A byłeś na wszystkich uczelniach w Polsce, czy generalizujesz?

@stivens

Ch***o wybrales uczelnie albo informatyka Cie nie kreci. Trzecia opcja to polaczenie pierwszej i drugiej :)

Co do drugiego to jasne, niestety wiele osób jeszcze myśli że informatyka=programowanie, mimo że mamy 202x i różne fora gdzie można o to spytać.(jak ktoś jest leniwy i nie chce analizować syllabusa)

Problem w tym że dobrze wybrać uczelnie nie jest prosto. Załóżmy, że kogoś informatyka kręci, wie konkretnie która, interesuje go dla uproszczenia jedna z 2-3 typów informatyk( informatyka z drutami na polibudzie albo informatyka na uniwersytecie). No i teraz pyta po internecie albo robi wycieczkę na miasteczko studenckie albo uczelnię i robi wywiad. Taki wywiad nie jest prosty, bo nie każda osoba ogarnia, albo bronią renomy uczelni i nie są do końca obiektywni. Po drugie, załóżmy że interesują mnie uniwersytety a nie polibudy, jeden topowy się nie sprawdzi w dużym mieście, co oznacza przeniesienie się do innego miasta - nie każdy może sobie na pozwolić.

Ogólnie robienie jakiś ludzi ułomnych z ludzi którzy narzekają na studia jest słabe. A mam wrażenie że na tym forum kilka osób tak robi (nie mówię że Ty konkretnie ale tak to odbieram)

0

@borubar: dla mnie problemem jest to, że sporo pracodawców wymaga papierka z informatyki gdy chcesz być programistą i tylko klepać kod, a informatyka cię kompletnie nie kręci

1
Descendant napisał(a):

@borubar: dla mnie problemem jest to, że sporo pracodawców wymaga papierka z informatyki gdy chcesz być programistą i tylko klepać kod, a informatyka cię kompletnie nie kręci

To szukaj takich co nie wymagają.

0

@Descendant

@borubar: dla mnie problemem jest to, że sporo pracodawców wymaga papierka z informatyki gdy chcesz być programistą i tylko klepać kod, a informatyka cię kompletnie nie kręci

Jeżeli to jest problem, to może rozwiązaniem jest jakieś wieczorowe/zdalne zaoczne, plus może jeszcze prywatne. Można poszukać coś co najmniejszym nakładem pracy da papier, jeżeli informatyka Cię nie kręci. Miałem znajomego co robił zdalnie papier, dojeżdżali raz na jakiś czas, i nie była to pandemia.

0

Mamy 202x. Przed wyborem studiow mozemy przejrzec sylabus wszystkich rokow, pojsc na dni otwarte, dodac sie do jakiejs grupy na FB i popytac studentow albo i napisac bezposrednio na priv do kogos kto juz te studia rozpoaczal, a ludzie nadal ida na studia i potem zonk, ze jak to na informatyce, ktora jest szeroka dziedzina nie ma akurat front-endu xd Tak samo nie ma jeszcze wielu innych tematow, o ktorych sie nie wie jak sie tym nie interesuje

0

Polecam zasięgnąć do filozofii, chociażby memento mori

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1