Informatyka - Pasja, uczelnia, tytuł, praca.

0

Witam!

Witam, w kolejnym, 17458... temacie, w którym chciałbym zachęcić was w jakiś sposób do dyskusji a i przy okazji pomocy.

Proszę o chwilę cierpliwości i poświęcenia mi troszeczkę waszego cennego czasu.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że męczą was odpowiedzi na powtarzające się pytania.

Do rzeczy. Wybrałem to forum ponieważ jestem przekonany, że znajdę tutaj wielu informatyków, którzy posiadają doświadczenie w wielu różnych jej dziedzinach.
To właśnie od was chciałbym uzyskać odrobinę informacji. Gdybym tylko mógł z pewnością odwdzięczyłbym się - chociażby zimnym piwkiem ;)

Od dziecka kręcą mnie komputery. Chciałbym pracować w branży informatycznej, nie dlatego, że chce zarabiać miliony. Tylko dlatego, że to lubię. Może nawet kocham.
Zdaję sobie sprawę, że praca to konkretna specjalizacja i bycie one man army a moje doświadczenia z komputerem są mieszanką wszystkiego w jednym (a co jest do wszystkiego, jest do.. niczego).

Od czasu, gdy zdałem maturę miałem plan iść na studia. Niestety życie nie zawsze daje nam to czego byśmy chcieli. W chwili obecnej mam 25 lat, posiadam dom, rodzinę, pracę. Niestety z pracy nie jestem zadowolony, mimo dobrych zarobków praca strasznie mnie męczy. Idę z przymusu a nie dlatego, że chce i lubię robić to czym się tam zajmuje.

Mieszkam po za granicami Polski. Mimo wszystko chciałbym zdobyć tytuł inżyniera właśnie w Polsce. W obecnych czasach jest możliwość studiowania przez internet. Według mnie to idealny rodzaj nauki dla osoby takiej jak ja. Z drugiej strony nigdy o tym nie słyszałem i być może jest ktoś kto podzieliłby się ze mną jakąś wiarygodną opinią na ten temat.

Co do samych studiów to chciałbym wiedzieć w jakim kierunku dokładnie iść. Nie chcę wiedzieć gdzie się najwięcej zarabia, to jest mało ważne bo ja już w tej chwili dobrze zarabiam, tylko co mi z tego skoro pod koniec tygodnia jestem wykończony psychicznie. Zdaję sobie sprawę, że informatyka to ogromny wysiłek dla umysłu, ale jeżeli ktoś się tym pasjonuje to znosi to bez większych problemów. Tak m się przynajmniej wydaję.

--------------------------------------- Dla tych, którzy wolą pytania prosto z mostu zapraszam do czytania od tego momentu :) ---------------------------------------------------

Tak więc aby nie tracić więcej waszego czasu, podsumuję to dwoma pytaniami.

  1. Czy moglibyście napisać mi coś o studiach przez internet. Chodzi mi o jakieś opinie z doświadczenia a nie domysły.
  2. Informatyka - bazy danych, sieci, multimedia, zabezpieczenia itd. Na czym polega praca informatyka na poszczególnych kierunkach?
    Uczelnie mają do wyboru różnego rodzaju kierunki i szczerze mówiąc programy nauczania nie pokrywają się ze sobą. Dlatego zamiast wybierać kierunek najpierw chciałbym dowiedzieć się na czym polega dana praca a później dobrać kierunek edukacji adekwatny do zapotrzebowania.

**Najważniejsza i najdelikatniejsza sprawa w całym temacie jest taka, że chciałbym porozmawiać, a nie rzucić wam suche pytania i oczekiwać rozległych odpowiedzi po czym zniknąć bez odzewu. Takich tematów do wyszukania w google są tysiące jednak treść tych tematów to w 90% śmieci. Po przeczytaniu kilkunastu tematów i artykułów nie wie się kompletnie nic a mózg przegrzewa się od wydobywania tylko przydatnych informacji. Załóżmy z tematu na 35 stron są 3 linijki konkretnych informacji.

Proszę o cierpliwość, wyrozumiałość i przede wszystkim pomoc. Jeżeli ktoś ma pisać nie na temat, wymądrzać się i mnie umoralniać niech da sobie spokój. Wolałbym, aby temat pozostał pusty niż pełen bezużytecznych wypowiedzi, na które ktoś trafi w przyszłości tak jak ja trafiam na obecnie wyszukane.**

Pozdrawiam!

0

Chcesz zostać programistą? Bo nie napisałeś. Generalnie większość firm nie wymaga studiów, więc możesz się samemu nauczyć.

0
Wizzie napisał(a):

Chcesz zostać programistą?

Szczerze? Nie wiem. Najwięcej swojego czasu poświęciłem na tworzeniu stron www, robieniu grafiki pod strony i reklamy we flashu. To było ok. 10 lat temu. Wiem na czym polega programowanie. Najpierw poznaje się język/języki a następnie przy ich pomocy tworzy się (różne - w zależności od używanego języka) rzeczy. Mógłbym niby zacząć uczyć się np. Javy, która ostatnio jest chyba w "modzie". Następnie tworzyć portfolio i starać się o pracę. Ale to nadal nie spełnia moich wymagań co do samego siebie. Dokładnie chodzi o wykształcenie minimum w stopniu inżyniera.

Jedyne sensowne wykształcenie to właśnie informatyka, tylko teraz pozostaje pytanie w jakim kierunku? Chciałbym wiedzieć czym zajmują się informatycy pracujący w telekomunikacji, czym zajmują się ludzie pracujący przy bazach danych itd. Albo np. inżynieria oprogramowania czy sieci? Nic mi to nie mówi. To co uczelnia pisze sobie na stronie internetowej o tym kierunku a dokładnie o tym co dokładnie będę potrafić po jego ukończeniu to jedno, a drugie to wypowiedź ludzi, którzy już pracują w danej dziedzinie.

Jeżeli poczytam wypowiedzi ludzi, którzy mają coś na te tematy do powiedzenia to będę miał zarys moich przyszłych obowiązków w pracy. Dla przykładu wiem, że sporo ludzi pracuje przy bazach danych. Ale nie mam pojęcia co dokładnie się tam robi. Jedyny kontakt z bazą danych miałem w czasach gimnazjum gdzie bazą danych była lista uczniów w szkole. Więc totalna amatorszczyzna.

Czysty przykład wyssany z palca: Nawet jeżeli bazy danych byłyby mniej płatne od programowania lecz praca przy nich byłaby dla mnie ciekawsza to wybrałbym dla swojej wygody bazy danych a nie programowanie.

W między czasie oczywiście nadal szukam sobie informacji w internecie.

1
Mr. 18 napisał(a):
  1. Czy moglibyście napisać mi coś o studiach przez internet. Chodzi mi o jakieś opinie z doświadczenia a nie domysły.

Ale w Polsce? To takich nie ma. Chyba, że http://wazniak.mimuw.edu.pl/index.php?title=Strona_g%C5%82%C3%B3wna

Mr. 18 napisał(a):
  1. Informatyka - bazy danych, sieci, multimedia, zabezpieczenia itd. Na czym polega praca informatyka na poszczególnych kierunkach?
    Uczelnie mają do wyboru różnego rodzaju kierunki i szczerze mówiąc programy nauczania nie pokrywają się ze sobą. Dlatego zamiast wybierać kierunek najpierw chciałbym dowiedzieć się na czym polega dana praca a później dobrać kierunek edukacji adekwatny do zapotrzebowania.

Chyba pomyliłeś studia z zawodówką. Praca na danym stanowisku czasem się odnosi do tego co studiowałeś, a czasem nie. Zależy od firmy, projektów, przelozonego, itp. Dobieranie kierunku pod pracę - to nie wypali. Chyba, że chcesz pracować na uczelni, to bierz, to co Cię najbardziej interesuje.

0
Gregorius napisał(a):

Ale w Polsce? To takich nie ma.

Jak to nie ma? Politechnika Warszawska stała się enklawą czy jak?

0

@Gregorius

Tak w Polsce i tak jest możliwość ukończenia studiów przez internet. W chwili obecnej jest kilka uczelni w Polsce oferujących studia stacjonarne, niestacjonarne i online. Po studiach online otrzymuje się takie same dokumenty jak po studiach niestacjonarnych.

Co do kierunku studiów jak sam napisałeś, czasami się to pokrywa z pracą czasami nie. Jednak jeżeli już miałoby się pokrywać to chciałbym aby pokrywało się w wybranym świadomie przeze mnie kierunku.

0
Mr. 18 napisał(a):

@Gregorius
Co do kierunku studiów jak sam napisałeś, czasami się to pokrywa z pracą czasami nie. Jednak jeżeli już miałoby się pokrywać to chciałbym aby pokrywało się w wybranym świadomie przeze mnie kierunku.

No dobra, ale co do tego ma kierunek studiów jaka pracę ci szefunio przydzieli? Chyba, ze jednak zamierasz być samodzielny.

2
Mr. 18 napisał(a):

Ale to nadal nie spełnia moich wymagań co do samego siebie. Dokładnie chodzi o wykształcenie minimum w stopniu inżyniera.
Nieco to dziwne. Mam wrażenie, że chodzi tu o dumę, ego, samouwielbienie. Myślisz, że z tytułem inż będziesz innym człowiekiem ? lepszym od innych? chcesz zrobić studia I stopnia aby móc się chwalić i wywyższać przed znajomymi? Piszesz, że tak kochasz informatykę, a nawet nie wiesz jakie obowiązki wykonuje się w poszczególnych zawodach. Jak się niby objawia ta Twoja miłość? Jaką dziedziną się interesujesz ? żadną skoro nic do tej pory nie zrobiłeś w zakresie rozwoju i kariery. Ogarnięty człowiek bez studiów by sobie świetnie poradził w karierze, gdyby naprawdę czuł zamiłowanie do jakieś dziedziny z informatyki. Najwyraźniej tego nie czujesz, albo tylko Ci się tak wydaje... z braku laku wybierasz informatykę dla "prestiżu", bo niczym innym się nie interesujesz... tym tak naprawdę też nie. Ogarnij się.

0

@Szczery Kuba

Mr. 18 napisał(a):

Witam!Jeżeli ktoś ma pisać nie na temat, wymądrzać się i mnie umoralniać niech da sobie spokój. Wolałbym, aby temat pozostał pusty niż pełen bezużytecznych wypowiedzi, na które ktoś trafi w przyszłości tak jak ja trafiam na obecnie wyszukane.**

No tak to już jest na tym świecie, że ludzie sobą coś reprezentują. Miedzy innymi jest to wykształcenie. Nie lubię rzucać statystykami bez pokrycia ale to widać jak na dłoni ilu jest gamoni po szkole podstawowej a ilu jest gamoni po studiach. Z każdym szczeblem wykształcenia wzwyż ludzi mało "ogarniętych" jest co raz mniej. Tak, moje ego i duma oraz ambicja nie pozwala mi na to by zakończyć edukację na poziomie matury.

Oczywiście są wyjątki i mamy milionerów po szkole podstawowej oraz ludzi z wyższym wykształceniem w McDonald's. Inteligencja i radzenie sobie w życiu nie idzie w parze z wiedzą.

Nie będę opisywał swojego życiorysu, w każdym razie nie każdy może oddać się swojej pasji poprzez różne komplikacje życiowe.

Według mnie lepiej jest być lekarzem, wyższym stopniem w szeregach mundurowych, prawnikiem itp. Niż wykładać zgrzewki wody w markecie. Nie gardzę takimi ludźmi, szanuję każdy zawód bo każdy zawód jest potrzebny w społeczeństwie. Jednak czuję się na tyle wartościową osobą, że według mnie nadaję się do ambitniejszych celów niż zamiatanie czyjegoś parkingu w czyjejś firmie. To tylko przykłady ale mam nadzieję, że zrozumiałeś.

Będąc samoukiem i rozwijając się w tworzeniu reklam, stron, pozycjonowaniu, wydawaniu gier na Polski rynek itp. Nie zdobywasz wiedzy o całej informatyce tylko o jej części. Właśnie przez to nie mam pojęcia o pozostałych jej kierunkach a być może byłyby ciekawsze i tego chciałbym się dowiedzieć. W wieku 16 lat dostałem poważną propozycję pracy, z której właśnie z racji na wiek nie mogłem przyjąć. Później moje życie potoczyło się tak, że już w ogóle nie mogłem spędzać czasu przy komputerze. Poszedłem w zupełnie innym kierunku i to był błąd, który chciałbym naprawić a przy okazji spełnić swoje ambicje.

Gdyby nie ambicja i samozaparcie gdzie teraz byłby świat? Ilu ludzi wstałoby z wózków inwalidzkich? Każdy ma swoje cele, ja mam cel zdobycia przynajmniej inżyniera oraz zmianę pracy na to co lubię robić.

Ogarnąłem się i dlatego tutaj jestem i to piszę. Są ludzie bez ambicji, którym podoba się praca za najniższą krajową narzekając na rząd i pracodawców. Oraz są ludzie, którzy biorą życie w swoje ręce i dokonują zmian, bez znaczenia kiedy. Lepiej późno niż wcale. Później rodzi się tylko zazdrość do tych, którzy coś osiągnęli a tak naprawdę jest to złość na samego siebie, że nie zrobiło się nic w kierunku aby było lepiej.

Przepraszam za zboczenie z tematu ale być może pohamuje to pozostałe tego typu wypowiedzi.

Dziękuje za wypowiedzi dotychczasowe i zapraszam do dyskusji ;) Oraz do podzielenia się swoimi doświadczeniami z pracy informatyka :)

0
Mr. 18 napisał(a):

No tak to już jest na tym świecie, że ludzie sobą coś reprezentują. Miedzy innymi jest to wykształcenie. Nie lubię rzucać statystykami bez pokrycia ale to widać jak na dłoni ilu jest gamoni po szkole podstawowej a ilu jest gamoni po studiach.

Tyle samo - jakieś 80%.

Z każdym szczeblem wykształcenia wzwyż ludzi mało "ogarniętych" jest co raz mniej.

Obecnie studia kończą ludzie, którzy 20 lat temu mieliby problem ze skończeniem zawodówek, więc bym się za bardzo nie fetyszyzował tytułami.

Żyjesz w świecie sprzed 20-30 lat, w czasach, w których tytuł magistra faktycznie jeszcze mógł o czymś świadczyć. Niestety, to zostało zniszczone przez lata rządów AWS, SLD i PiS-LPR-SO.

A co do tematu - idź na studia informatyczne, poznasz tam różne zagadnienia i specjalizacje, i potem sobie wybierzesz. Jesteś na forum programistów - nikt Ci tu nie poradzi zostania sieciowcem, adminem ani grafikiem.

2

No tak to już jest na tym świecie, że ludzie sobą coś reprezentują. Miedzy innymi jest to wykształcenie.

Nawet nie wiesz, ile jest idiotów ze stopniem doktora i wyżej.

Ale generalnie do pewnego stopnia masz rację. Wykształcenie to pewien symbol statusu. Rzecz w tym, że trochę się zdewaluowało. Lepiej kupić złoty zegarek, jakieś bling-bling, pozłacanego iPhona, łańcuchy na szyi i też będziesz sobą coś "reprezentował" ;) Na pewno więcej niż mając dyplom inżyniera...

Według mnie lepiej jest być lekarzem, wyższym stopniem w szeregach mundurowych, prawnikiem itp. Niż wykładać zgrzewki wody w markecie

Ewentualnie zawsze możesz zacząć kłamać, że skończyłeś studia prawnicze i jesteś obiecującym adwokatem (albo chirurgiem, jeszcze lepszy szpan), jeśli tak bardzo się przejmujesz tym "co sobą reprezentujesz". Efekt będzie taki sam, tylko mniej zachodu.

Z każdym szczeblem wykształcenia wzwyż ludzi mało "ogarniętych" jest co raz mniej. Tak, moje ego i duma oraz ambicja nie pozwala mi na to by zakończyć edukację na poziomie matury.

Wydaje mi się że jest tyle samo. Po prostu osoby z wyższym wykształceniem dobrze się maskują i udają bardziej ogarniętych niż są - snobizm, pozowanie na inteligentów, używanie trudnych słów itp. Jeśli chcesz to osiągnąć, to niepotrzebne ci wykształcenie, tylko karta do biblioteki. Czytasz po prostu dużo książek (naukowych, socjologicznych, filozoficznych itp.), a potem co chwila rzucasz jakimiś mądrymi słówkami albo wyczytanymi teoriami. I już sobą coś "reprezentujesz" i zaspokajasz swoje ego.

Tak, moje ego i duma oraz ambicja

Źle ukierunkowana ambicja, bym powiedział. Jak dla mnie ambitny człowiek w IT prędzej założyłby własny startup niż studiował tylko po to, żeby zdobyć inżyniera... (studia nie są złe, jeśli są środkiem do celu, a nie celem samym w sobie...).

Będąc samoukiem i rozwijając się w tworzeniu reklam, stron, pozycjonowaniu, wydawaniu gier na Polski rynek itp. Nie zdobywasz wiedzy o całej informatyce tylko o jej części. Właśnie przez to nie mam pojęcia o pozostałych jej kierunkach a być może byłyby ciekawsze i tego chciałbym się dowiedzieć.

Jeśli chcesz poznać wiedzę o "całej informatyce" to przecież masz internet od tego, masz biblioteki itp. Wątpię, żeby na studiach nauczyli cię choćby 20% "całej informatyki".

możliwość studiowania przez internet

Jeśli zależy ci na wiedzy (A nie tytułach) to masz choćby takie strony jak Youtube czy Coursera albo Lynda, Pluralsight etc., gdzie jest pełno wiedzy...

0

uważam, że właśnie zdobywając wiedzę o informatyce człowiek nabiera pokory widząc jak rozległa to dziedzina, ponadto praca w IT to głównie wyszukiwanie informacji czy to w celu rozwiązania problemu, czy nauki, a może nawet połączeniu tych dwóch zagadnień, jak piszesz że interesujesz się informatyką od dawna, a my mamy ci rozpisać kto co robi na danych stanowiskach to trochę lipa moim zdaniem ...

1
LukeJL napisał(a):

Z każdym szczeblem wykształcenia wzwyż ludzi mało "ogarniętych" jest co raz mniej. Tak, moje ego i duma oraz ambicja nie pozwala mi na to by zakończyć edukację na poziomie matury.

Wydaje mi się że jest tyle samo. Po prostu osoby z wyższym wykształceniem dobrze się maskują i udają bardziej ogarniętych niż są - snobizm, pozowanie na inteligentów, używanie trudnych słów itp. Jeśli chcesz to osiągnąć, to niepotrzebne ci wykształcenie, tylko karta do biblioteki. Czytasz po prostu dużo książek (naukowych, socjologicznych, filozoficznych itp.), a potem co chwila rzucasz jakimiś mądrymi słówkami albo wyczytanymi teoriami. I już sobą coś "reprezentujesz" i zaspokajasz swoje ego.
Przyznaje całkowitą racje... dziś czy 20 lat temu studia nic nie mówią o człowieku. Jakieś dziwne podejście ma autor tematu(powierzchowne i grubiańskie), ja z takim samym szacunkiem traktuje kasjerkę w sklepie, jak fizyka magistra.

Tak, moje ego i duma oraz ambicja

Źle ukierunkowana ambicja, bym powiedział. Jak dla mnie ambitny człowiek w IT prędzej założyłby własny startup niż studiował tylko po to, żeby zdobyć inżyniera... (studia nie są złe, jeśli są środkiem do celu, a nie celem samym w sobie...).
Nie tylko w IT... w mojej rodzinie mam kilka osób po zawodówce, które dorobiły się kilka milionów. Jeden założył firmę budowlaną, natomiast drugi jest developerem mieszkań(kupuje, remontuje i sprzedaje z zyskiem). Oboje mimo skończenia tylko zawodówki interesują się różnymi rzeczami - chodzą do teatru, czytają filozofie, robią zadania z całek itp. Mają pod sobą w firmie magistrów i inżynierów, którzy podlizują mu się jak mogą... Nie czują się wcale gorsi, ba oni czują się lepsi od tej całej bandy absolwentów uczelni wyższych, którzy poszli na studia bo nie mieli pomysłu na siebie.

somekind napisał(a):

Obecnie studia kończą ludzie, którzy 20 lat temu mieliby problem ze skończeniem zawodówek, więc bym się za bardzo nie fetyszyzował tytułami.

Czy ja wiem... ludzie tak uważają, bo do głosu dochodzi ich EGO... tak samo jak studenci politechniki(elektronika vs automatyka), którzy to wykłócają się między sobą, że ich kierunek jest trudniejszy...widziałem podręczniki licealne te dzisiejsze z matematyki z poziomu rozszerzonego i wielkiej różnicy nie widzę, nawet dzisiaj poziom jest nieco wyższy(przynajmniej na poziomie rozszerzonym), więc nie ma co krytykować szkolnictwa... ale to moje zdanie.

0

Żeby założyć fajny biznes studia nie są potrzebne. Ja odnoszę wrażenie,że w dzisiejszych czasach ludzie robią studia głównie po to ,żeby mieć status studenta i korzystać ze staży albo zdobyć łatwiej pracę ponieważ pracodawca ich nie ubezpiecza.

1
Hmmm napisał(a):

widziałem podręczniki licealne te dzisiejsze z matematyki z poziomu rozszerzonego i wielkiej różnicy nie widzę, nawet dzisiaj poziom jest nieco wyższy(przynajmniej na poziomie rozszerzonym), więc nie ma co krytykować szkolnictwa... ale to moje zdanie.

Nazywasz się może Mirosław Handke?

Jakie znaczenie ma "poziom podręcznika", skoro:

  • wymagania maleją (30% minimalnej wiedzy pozwala na zaliczenie);
  • pozwala się zdobyć maturę mimo niezdania jakiegoś przedmiotu (amnestia maturalna Giertycha);
  • kompresowanie dawnego czteroletniego programu nauczania w obecne trzy lata sprawia, że znaczną część materiału przerabia się niedokładnie;
  • program jest okrajany tak, że w efekcie studenci I roku nigdy nie słyszeli o analizie przebiegu zmienności funkcji, a pochodne znają jako "ciekawostkę ze szkoły";
  • na studiach powszechnie wprowadza się dla studentów pierwszego roku zajęcia wyrównawcze z podstawowych dla danego kierunku dziedzin wiedzy (historia na dziennikarstwie, fizyka na elektronice);
  • finansowanie uczelni zależy od liczby studentów, a nie jakość kształcenia - co za tym idzie przyjmuje się dużo, po pierwszym semestrze robi odsiew, a resztę już przepycha dalej;
  • promotorzy nieraz mają 20 dyplomantów - ile tak naprawdę mają czasu, aby pomóc swoim podopiecznym?

No tak, to wszystko wynika zapewne z mojego ego. :D :D :D

1

=

0
autorr napisał(a):

Jak widzę główny argument ludzi o niskim poziomie edukacji, że maturę można zdać od 30% to śmiać mi się chce.

Mi za to chce się płakać, skoro z siedmiu argumentów wybierasz jeden losowy i uznajesz go za "główny".

Żeby dostać się na WAT np. trzeba było dwa lata temu po 80% z fizyki, matematyki i angielskim na rozszerzeniu, przyjaciółka musiała zdobyć +86% z biologii, chemii na rozszerzeniu, a z biologii nie wiem czy wiesz, bo ja akurat sobie ją zdawałem ciężko trafia się w klucz, więc argument z dupska, jeśli chce się dostać na jakiś poważny kierunek to trzeba bardzo dobrze zdać maturę i tyle w temacie ...

No tak, tą łzawą historią obaliłeś fakt, że maturę zdaje się od 30%. :D

A na ile zdałeś polski? Bo z tego, co widzę, to poniżej poziomu czytania ze zrozumieniem.

1

Ale generalnie do pewnego stopnia masz rację. Wykształcenie to pewien symbol statusu. Rzecz w tym, że trochę się zdewaluowało. Lepiej kupić złoty zegarek, jakieś bling-bling, pozłacanego iPhona, łańcuchy na szyi i też będziesz sobą coś "reprezentował" ;) Na pewno więcej niż mając dyplom inżyniera...

Może w Polsce. Na zachodzie Europy i w USA formalne wykształcenie (a zwłaszcza szkoła, którą się skończyło) jest nadal wymiernym wyznacznikiem statusu. Ludzie się zadłużają, aby się dostać do prestiżowej szkoły.

Gdzieś tam kiedyś w pewnej niemieckiej firmie musiałem podać dane osobowe i jakieś podstawowe informacje o sobie, aby założyć konto. Jednym z pól obowiązkowych było wykształcenie. Jakież było moje zdziwienie, jak dostałem maila zaczynającego się na "Sehr geerhter Herr Dr. ....." i takie same "Dr." mi zrobili przed nazwiskiem na karcie stałego klienta... :D

Nie tylko w IT... w mojej rodzinie mam kilka osób po zawodówce, które dorobiły się kilka milionów. Jeden założył firmę budowlaną, natomiast drugi jest developerem mieszkań(kupuje, remontuje i sprzedaje z zyskiem). Oboje mimo skończenia tylko zawodówki interesują się różnymi rzeczami - chodzą do teatru, czytają filozofie, robią zadania z całek itp. Mają pod sobą w firmie magistrów i inżynierów, którzy podlizują mu się jak mogą... Nie czują się wcale gorsi, ba oni czują się lepsi od tej całej bandy absolwentów uczelni wyższych, którzy poszli na studia bo nie mieli pomysłu na siebie.

Zawsze bawiły mnie takie historyjki. "A Mark Zuckerberg zarobił miliardy, nie miliony i też bez wykształcenia". Czuję jednak w tym argumencie silny "confirmation bias". Polega to na tym, że wyszukuje się bardzo nieliczne informacje potwierdzające stawianą tezę, ignorując znacznie liczniejsze argumenty przeciw. Fakty są jednak znacznie mniej optymistyczne dla Twojej teorii o przedsiębiorczych ludziach po zawodówce:

  1. 90% firm upada w ciągu pierwszych 5 lat. W IT, czy poza IT nie ma znaczenia.

  2. Nie każdy chce ponosić ryzyko startowania z czymś własnym. Jak się nie uda, to możesz zostać z niczym albo z długiem.
  3. Własny startup bez wcześniejszego przepracowania u kogoś kilku lat to jeszcze większe ryzyko. Większość udanych startupów robią ludzie z doświadczeniem zawodowym i wyższym wykształceniem, nawet jesli bez formalnego, to ze zbliżonymi umiejętnościami.
  4. Większość ludzi bez wykształcenia w Polsce zarabia bardzo słabo lub słabo. Jeśli nie wierzysz, zapytaj ochroniarza albo ekspedientkę w sklepie.
  5. Większość właścicieli małych i średnich firm, czy to budowlanych czy innych raczej kokosów nie zbija (http://wynagrodzenia.pl/moja_placa.php?s=305). Dom na przedmieściach i pięcioletnie Audi to nie jest moja definicja kokosów. Ludzie widzą "prezes" to od razu myślą "prezes KGHM albo PKO". A średnia pensja prezesa czy właściciela małego sklepu / warsztatu / hurtowni / firmy remontowej jest w zasięgu szeregowego pracownika IT w zachodniej korporacji, nie mówiąc już o lekarzu z własnym gabinetem czy prawniku po aplikacji. Przy czym ryzyko na własnej zwłaszcza małej działalności masz duuużo wyższe.
  6. W Polsce jest silna pozytywna korelacja między zarobkami a formalnym wykształceniem.
  7. Podczas kryzysu bezrobocie dotyka w pierwszej kolejności ludzi najgorzej wykształconych. Firmy redukując produkcję zaczynają zawsze od dołu (wystarczy jedna zmiana na produkcji zamiast dwóch), kierowników i specjalistów zwalnia się w ostatniej kolejności. W pierwszej kolejności padają też firemki typu "ja i szwagier wyremontujemy Ci garaż" niż koncerny typu JW Construction.

Podsumowując - nawet jeśli system kształcenia wyższego w Polsce kuleje, a wykształcenie się zdewaluowało, to i tak "robiąc papier" zwiększasz swoje szanse i zmniejszasz ryzyko niepowodzenia na rynku pracy. A własny biznes i tak zawsze możesz założyć. Po studiach.

1

Większość ludzi bez wykształcenia w Polsce zarabia bardzo słabo lub słabo. Jeśli nie wierzysz, zapytaj ochroniarza albo ekspedientkę w sklepie.

Spytaj ile zarabiaja ludzie po polonistyce albo kulturoznawstwie. Bo moze sie okazac ze ochroniaz albo ekspedientka maja wlasnie taki tytul.

0

Spytaj ile zarabiaja ludzie po polonistyce albo kulturoznawstwie.

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ile-w-Polsce-zarabiaja-humanisci-3118706.html

Nie twierdzę, że jakoś rewelacyjnie, ale jedak znacznie więcej od zarobków ochroniarzy czy ekspedientek (zwykle pensja minimalna).

3

@Krolik, napisałeś w komentarzu:

Jeśli chodzi statystyki to jednak jest bardzo silna pozytywna korelacja między formalnym wykształceniem (papierkiem) a zarobkami w Polsce (i chyba wszędzie). Być może te 80% gamoni po studiach jest jednak trochę mniej gamoniowatych niż 80% gamoni po podstawówkach. Pójście na studia zwiększa Twoje szanse na rynku pracy, choć nie gwarantuje sukcesu, ani że nie skończysz w McDonalds.

Korelacja nie oznacza przyczynowości. W Polsce wykształcenie wyższe zwiększa szanse na zatrudnienie, nie przez zdobyte umiejętności i wiedzę, ale przez to, z powodu nadpodaży magistrów, pracodawcy zaczęli zwiększać wymagania co do wykształcenia. W efekcie proste prace, które w ogólności nie wymagają żadnych kwalifikacji, wykonują teraz magistrzy. Gdyby jakiś Buzek-Handke nowej generacji rzucił teraz pomysł egalitaryzacji doktoratów, to za 20 lat trudno byłoby znaleźć pracę bez stopnia naukowego. Stopnia, który wówczas nic by nie znaczył sam w sobie, jak dzisiaj tytuł magistra.
Ta korelacja niczego w kontekście wykształcenia nie udowadnia - kiedyś o pracę najłatwiej było najlepiej wykwalifikowanym, teraz też tak jest, jedynie ich formalny poziom wykształcenia się zmienił.

Dawno temu było sensownie - 50% ludzi kończyło zawodówki, 35% szkoły średnie, a 15% studia. Teraz proporcje są odwrotne, czego efektem są rzesze ludzi sfrustrowanych faktem, że "przecież ja mam magistra", którzy pracują jako ekspedientki czy murarze, albo wyjeżdżają do województwa brytyjskiego zmywać naczynia, a z drugiej strony rzesze obywateli, którzy mają problem ze znalezieniem dobrego fachowca: glazurnika, fryzjera, mechanika - bo ludzie, którzy powinni się tym zajmować, teraz tracą czas oglądając slajdy emerytowanych profesorów na wykładach, z których nic nie wynoszą.
Na kształcenie tych rzesz magistrów marnowane są ogromne zasoby finansowe i kadrowe, które można byłoby przeznaczyć na lepsze kształcenie jedynie wybitnych studentów, na lepsze wyposażenie laboratoriów, na granty dla zdolnych doktorantów, które pozwalałyby im na utrzymanie się i prowadzenie badań na sensownym poziomie, żeby nie musieli już uciekać za granicę. Lepiej byśmy na tym wyszli jako kraj, niż na tej fałszywej egalitaryzacji. Co z tego, że 50% ludzi studiuje, skoro nie przekłada się to w żadnym stopniu na publikacje czy patenty? To 50% jest wyrabianych głównie przez słabe wydziały pseudohumanistyczne, na które trafiają nie ludzie zainteresowani historią, socjologią czy filologią, ale ci, którzy przez całą swoją drogę edukacyjną powtarzają, że "nie lubią matematyki", więc idą tam, gdzie jej nie ma. A potem psują markę swoim kolegom, zdolnym humanistom, którzy odnoszą później sukcesy w swoich dziedzinach, no ale za sam ukończony kierunek są wyśmiewani przez ludzi po kierunkach technicznych.

Na zachodzie Europy i w USA formalne wykształcenie (a zwłaszcza szkoła, którą się skończyło) jest nadal wymiernym wyznacznikiem statusu. Ludzie się zadłużają, aby się dostać do prestiżowej szkoły.

Właśnie, to jest ta różnica - tam wykształcenie jest elitarne, u nas egalitarne. Masowość wykształcenia to mit: http://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/1,88047,7186836,O_micie_masowego_wyksztalcenia.html (zrzut strony w załączniku)

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1