To nie jest kolejny topic typu -czy opłaca mi się studiować Informatykę, i takie tam.
Mam pytanie odnośnie tego jak wyglądają zajęcia, tzn. moja wizja studiów jest taka, że jest duża sala i tam profesor prowadzi wykład. Nie ma listy obecności (nie chodzi mi o to, że chcę olewać zajęcia, tylko ciekawi mnie jak to wygląda). Czy chodzi się też do odpowiedzi/tablicy, czy jest wf ? Właśnie tego typu sprawy mnie interesują.
duża sala
Zależy, są też małe
profesor
Zależy, prowadzą też doktorzy
wykład
Zależy, są jeszcze ćwiczenia i laborki
Czy chodzi się też do odpowiedzi/tablicy
Zależy od wykładowcy
czy jest wf
Tak
Edit: zapomniałem
Nie ma listy obecności
Zależy od wykładu i od uczelni (kierunki zamawiane mają)
Wszystko zależy od prowadzącego. Na wykładach: czasami prowadzący chce kogoś do tablicy (z reguły raczej pytają kto chce, ale zdarzają się bardziej upierdliwi i wredni). Wydaje mi się, że wszyscy mają w-f przez minimum 2 semestry (ja miałem jedne zajęcia półtorej godzinne raz w tygodniu przez rok). Na ćwiczeniach chodzi się dość często do tablicy lub robi przy kompach. Często jest tak że część osób na tym samym roku ma ćwiczenia z różnymi prowadzącymi i jedni mają fajne zajęcia i łatwe zaliczenie a drudzy się nudzą i bardzo ciężkie do zdania.
No właśnie, jak tam z WF'em jest? Są jakieś sekcje które można sobie wybrać? Rozumiem że w różnych miejscach jest inaczej ale opowiedzcie o tym :]
U mnie ćwiczenia/laborki/projekt jest obowiązkowy a wykłady są obowiązkowe w teorii. I tak jest lista. Leci przez sale i składasz podpis.
Z tym WFem to też zależy, nie wszędzie jest.
Wszystko zależy od uczelni i wykładowcy.
Z góry ustalone:
- W-F obowiązkowy 2 semestry.
- Wykłady prowadzą osoby z tytułem minimum dr
U mnie było następująco: - w teorii obecność na wykładach nieobowiązkowa, obecność na ćwiczeniach/laborkach - obowiązkowa (stąd też puszczane są na zajęciach listy). Nie słyszałam jednak by kogokolwiek dotknęły negatywne konsekwencje absencji.
- na pierwszym roku było nas 90, zatem wykłady odbywały się w dużych aulach, na drugim zostało około 30 - wykłady w malutkich salach (takich jak w szkole średniej).
- niektórzy prowadzący na ćwiczeniach wyciągają kolejno studentów do tablicy, np. na analizie matematycznej, czy algorytmach - to raczej na pierwszym roku, potem do tablicy chodzą stali studenci, Ci którzy się angażują, idą spontanicznie przedstawiając swoje rozwiązanie problemu. Wraz z rocznikiem, zmienia się nastawienie.
U mnie było tak, że wybierałeś na co chcesz iść (chyba 1 czy 2 się podawało) i w zależności od ilości osób dostawałeś to co chesz lub co innego. W wyjątkowych sytuacjach można było zapisać się do jakiegoś akademickiego klubu sportowego i zamiast WF tam chodzić. Niektóre zajęcia mogą być płatne (np. basen)
A jest możliwość wypisania się z WF (błagam nie udzielajcie mi lekcji życia i zdrowia ^^). Ogólnie mam też problem z odpowiedziami przy publice, tzn. np. w średniej umiałem programować "lepiej od nauczyciela", ale jak mi kazał przy wszystkich program napisać przy nauczycielskim, to ledwo napisałem program wyświetlający tekst, przez zamieszanie w głowie, i ręce mi się trzęsły.
Jeżeli masz zwolnienie lekarskie, to tak, ale nawet jak się ma zwolnienie czasem trzeba chodzić na jakieś zajęcia (np. szachy, piłkarzyki).
Ja chodziłem na ping ponga więc było całkiem lekko - generalnie wszyscy spali jak prowadzący wychodził bo mieliśmy na 7 rano. Nie załatwiaj sobie zwolnień w stylu "brak sprawności" bo Cię wyślą na zajęcia dla niepełnosprawnych. Już lepiej zapisz się na szachy i załatw tak, żebyś miał je zamiast WF (da się, ale będziesz musiał obowiązkowo na turnieje jeździć)
- Wypisać się nie możesz, ale możesz dostać zwolnienie od komisji lekarskiej jeśli masz medyczne powody do niechodzenia. Ale to bez sensu bo wiele uczelni pozwala wybrać sobie aktywności -> np. jedziesz raz na semestr w góry i masz wf z głowy, albo chodzisz grać w bryżdża, albo na basen, albo na karate etc. To wcale nie musi być granie w piłkę ;)
- Na studiach masz różne rodzaje zajęć.
- wykład - faktycznie zwykle wygląda tak że wykładowca cośtam mówi / pisze po tablicy / wyświetla slajdy a nieliczni studenci notują i sluchają. Czasem bywa że wykładowca o coś pyta ale raczej bez spiny. Bywają listy obecności (zwykle na najbardziej gównianych wykładach) i brak obecności obniża ocenę.
- ćwiczenia - to wygląda mniej więcej jak lekcje w szkole, masz zajęcia w małej grupie i rozwiązuje sie zadania przy tablicy. Jedyna różnica jest taka że nikt tu specjalnie nic nie tłumaczy tak jak w szkole ;) Prowadzący mówi "proszę na następne zajęcia przygotować się z XYZ" a na nastepnych zajęciach odpytuje studentów przy tablicy :) Zajęcia obowiązkowe, nieusprawiedliwiona nieobecność zwykle oznacza oblanie przedmiotu.
- laborki - to są zwykle zajęcia w jakimś laboratorium z jakimś sprzętem (mogą to być komputery w laboratorium komputerowym, ale też jakieś maszyny na elektrotechnice etc). Zajęcia polegają na wykonaniu ćwiczenia (np. mierzenia napięcia itp) i często później na napisaniu sprawozdania (opisanie co się robiło, namalowanie wykresów itd). Zajęcia obowiązkowe, nieusprawiedliwiona nieobecność zwykle oznacza oblanie przedmiotu.
Od siebie mogę dać jedną radę: nie zachłysnąć się wolnością ;) Bo na studiach jest tak że często nikt specjalnie cię nie będzie cisnął do nauki. Z wielu przedmiotów masz tylko jedno, czasem dwa kolokwia (sprawdziany), w ciągu semestru więc generalnie możesz przez 2 czy 3 miesiące nie robić nic. Tylko że na takie kolokwium nie nauczysz się od 0 w jedną nockę, do semestralnego czy rocznego egzaminu też nie...
A te szachy to są zajęcia wewnątrz, czy ja muszę z zewnątrz się zapisać i dostaję jakiś kwitek z potwierdzeniem. Zawody są obowiązkowe, nawet jeśli będę noobem w szachach ? :d Ostatnio uczyłem się zasad szachów, no i umiem grać ale zaniechałem, bo nie miałem czasu na naukę taktyk.
Co do tego wfu to u mnie nie było wielkiej spiny. W pierwszym semestrze chodziłem co miesiąc, w drugim byłem może ze 2 razy i jakoś wpis dostałem.
Z WF to ciekawa sprawa jest. Ja jestem na niestacjonarce i sie okazało, że któremuś tam u góry odwaliło i na każdych niestacjonarnych wf wprowadzili odgórnie. Zaczynam w następnym semestrze i też się muszę rozeznać jak to będzie, bo niestety ponad 3 lata temu wykryto u mnie wady serca i musiałem zrezygnować z wf w średniej i w zasadzie z jakiegokolwiek ciągłego dużego wysiłku. Jeżeli się da jakieś karty/szachy czy cokolwiek takiego to ok ale jak nie to ja nie będę miał wyjścia zwolnienie i tyle. Ciekawe czy uznają od lekarza pierwszego kontaktu bo u kardiologa już byłem a następna wizyta... za 5 lat.
Tak btw. po co jest ten WF na studiach xD
To jakiś słaby żart ?
WF to jest moim zdaniem jedna z najważniejszych rzeczy. Nie jest żadną tajemnicą że ludzie aktywni sportowo są zdrwowsi, szczęśliwsi i pracują lepiej.
Pytanie "po co komu wf" to jak pytanie "po co komu obce języki". W szkole niektórym się wydaje że to są bzdury i nie warto "marnować czasu" na nie, a potem żałują jak sie nagle okaże że pojadą za granicę a tam każdy mówi biegle w 4 językach a w wolnym czasie gra w squasha, tenisa i golfa.
Cóż taki program, tak samo jak ja na budownictwie miałem na przykład socjologię organizacji i kierowania, inna grupa miała filozofię.
Co do samego WF to nie taki diabeł straszny. Sam nienawidziłem WF w szkole, natomiast na studiach zapisałem się na zajęcia które po prostu lubiłem (basen) i naprawdę przyjemnie się chodziło. Na przykład na pwr wybór zajęć z WF jest ogromny - np. turystyka górska (chyba 3 albo 4 razy jedzie się na wycieczkę w góry), beseny siłownie itd i chyba jeszcze z 15 innych.
anonimGall napisał(a):
Wszystko zależy od uczelni i wykładowcy.
Z góry ustalone:
- W-F obowiązkowy 2 semestry.
- Wykłady prowadzą osoby z tytułem minimum dr
Pomijając fakt, że tytuł doktora nie istnieje, to nie ma takiej odgórnej zasady, żeby wykłady musiał prowadzić doktor.
Liner napisał(a):
A jest możliwość wypisania się z WF
Idź na zaoczne, prywatne albo UWr.
Zresztą, sam pomysł WFu na studiach to jakaś patologiczna aberracja i dewiacja. A poza tym, największym ekspertem w dziedzinie WFu na studiach jest @msm, jego pytajcie jak to jest.
Co do chodzenia do tablicy - czasem prowadzący wszystko na niej pisze, czasem chodzą tylko chętni, czasem wszyscy.
Co do aktywności na wykładach - czasem wykłady można spędzać na graniu w karty czy WoWa, czasem ma być po prostu cisza, a czasem prowadzący zadaje pytanie konkretnej osobie, zaś brak odpowiedzi to gorsza ocena z przedmiotu.
Studia są jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiadomo, co się trafi. ;)
Shalom napisał(a):
WF to jest moim zdaniem jedna z najważniejszych rzeczy. Nie jest żadną tajemnicą że ludzie aktywni sportowo są zdrwowsi, szczęśliwsi i pracują lepiej.
Pytanie "po co komu wf" to jak pytanie "po co komu obce języki". W szkole niektórym się wydaje że to są bzdury i nie warto "marnować czasu" na nie, a potem żałują jak sie nagle okaże że pojadą za granicę a tam każdy mówi biegle w 4 językach a w wolnym czasie gra w squasha, tenisa i golfa.
Wniosek prosty - na studia chodzą idioci, którzy sami nie rozumieją, że o zdrowie i kondycję trzeba dbać, i trzeba tych debili do ćwiczeń zmuszać.
Niemniej jednak, ani trochę nie wyjaśniłeś, po co WF na studiach, bo pytanie było o WF, a nie aktywność fizyczną.
Shalom napisał(a):
WF to jest moim zdaniem jedna z najważniejszych rzeczy. Nie jest żadną tajemnicą że ludzie aktywni sportowo są zdrwowsi, szczęśliwsi i pracują lepiej.
Pytanie "po co komu wf" to jak pytanie "po co komu obce języki". W szkole niektórym się wydaje że to są bzdury i nie warto "marnować czasu" na nie, a potem żałują jak sie nagle okaże że pojadą za granicę a tam każdy mówi biegle w 4 językach a w wolnym czasie gra w squasha, tenisa i golfa.Wniosek prosty - na studia chodzą idioci, którzy sami nie rozumieją, że o zdrowie i kondycję trzeba dbać, i trzeba tych debili do ćwiczeń zmuszać.
Niemniej jednak, ani trochę nie wyjaśniłeś, po co WF na studiach, bo pytanie było o WF, a nie aktywność fizyczną.
Dokładnie to miałem na myśli.