Przestroga dla chcących być programistami- prawda i realia

0

a wydaje mi się, że te zarobki są zaniżone o kilka tysięcy złotych

HAAHAHAHHAHAA HAHAHAHAHAHHAHAHA
HAHAHHAHAHHAHAHAHHAHAHAHHAHAHAHA xD
Ot, 'inteligencja' typowego gimbostudenta 'programisty' HHAHAHHAHAHAHHAHAHAHA
Leżę xD
Szkoda ze nie o kilkaset tysiecy zanizona ta statystyka :D

0

Akurat w kwestii mediany i rozkładu statystycznego to trochę bardziej złożona sprawa. Nie sprawdzałem na podstawie danych z wątku "Ile zarabiacie" ale tak z ciekawości to może zrobię. Jeśli dane w tym wątku są reprezentatywne i wiarygodne dane to rozkład wynagrodzeń powinien być w miarę dobrze opisany rozkładem logarytmicznie normalnym (nie mylić ze standardowym rozkładem normalnym), naturalną koleją rzeczy powinno być to, że będzie dużo więcej programistów którzy ciągną średnią w dół, natomiast mediana też powinna coś obrazować. Przydałyby się jeszcze takie dane jak pierwszy i trzeci kwantyl i co najważniejsze dominanta. Ciekawe jak to się ma do wynagrodzeń nauczycieli i czy też nie da się tego opisać rozkładem log-norm i czy to przypadkiem nie jest tak, że też większość mało zarabia :-)

Mam wrażenie że do autora nie dociera, że jak ktoś chce pracować jako programista to jego sprawa i jego wybór, deprecjacja tego wydaje się być niepoważna. No ale oczywiście autor wie swoje :-)

0

Rozkład zarobków nauczycieli jest zupełnie inny niż rozkład zarobków programistów. Możesz być genialnym nauczycielem i mieć wszystkie możliwe papierki, a powyżej tych 3000 zł netto w publicznej szkole nie podskoczysz (a w prywatnych wcale nie jest dużo lepiej). Pokaż mi nauczyciela, który zarabia 30k zł netto. Nie ma? To może 20k netto? Też nie? A może wykopowe 15k? 10k?

0
drorat1 napisał(a):

Mam wrażenie że do autora nie dociera, że jak ktoś chce pracować jako programista to jego sprawa i jego wybór, deprecjacja tego wydaje się być niepoważna. No ale oczywiście autor wie swoje :-)

Ależ ja Wam nie mowie co macie robic, ja po prostu postanowilem złamać trochę stereotypow jako BYŁY mlodszy programista Jav m.in. To co mi bardzo przeszkadzalo w mojej bylej pracy, to sleczenie nad kodem łącznie z 10-11 godzin, OGROMNY stres, deadline'y, naprawianie krytycznych bugów, etc, no i to wszystko połączone z kompletnym brakiem jakichkolwiek kwalifikacji, wymaganiami przechodzenia testow przy kazdej kolejnej zmianie pracy jako programista, brakiem perspektyw na spokojna prace na dlugie lata (wiadomo ze w wieku 30 lat programista konczy kariere i sie wypala, zastepuja go mlodsi, to glownie praca dla mlodych)
i bardzo ciezkiej pracy. Praca nauczyciela jest dla mnei o niebo lepsza- 4 godziny zajec dydaktycznych na dzien, DUUUŻO wolnego, spokoj, lekkosc i swoboda. Uczenie if-ów i switch-ów. Wszystko za 2900. Jak sobie pomysle ze za 3800 czyli ledwie 9 stowek wiecej, srednia pensje programisty, mialbym ciezko harowac jak wol po 11 godzin przed kodem wyrywac wlosy z glowy nad bugami i problemami, to ciesze sie, ze juz jestem daleko od tego psychiatryka :)

A i bylbym zapomnial; co miesiac nowe wersje Angulara, JSona i ciagle nowe technologie- bez przerwy doszkalanie sie i douczanie. Po prostu istna MASAKRA

0

wiadomo ze w wieku 30 lat programista konczy kariere i sie wypala, zastepuja go mlodsi, to glownie praca dla mlodych

O żesz. Nikt mi nie powiedział. Mam prawie 35 lat i nadal pracuję jako programista. I co ja teraz zrobię?!

0
rafautheo napisał(a):

Wszystko za 2900. Jak sobie pomysle ze za 3800 czyli ledwie 9 stowek wiecej, **srednia ** pensje programisty, mialbym ciezko harowac jak wol po 11 godzin przed kodem wyrywac wlosy z glowy nad bugami i problemami, to ciesze sie, ze juz jestem daleko od tego psychiatryka :)

Przed chwilą zjechałeś nas że 3800 to mediana, a teraz jednak średnia?

0

A weźmy dla przykładu takie popularne ostatnio bootcampy. Jak dużo może wyciągnąć profesjonalny programista ucząc innych obecnie wykorzystywanych technologii? Zwłaszcza że za 3 miesięczne kursy płaci się ~10k a bierze tam chyba max 20 osób, bo nie sądzę żeby było więcej.

1

Dla beki sobie też popisze
Jak dotąd zauważyłem że:
1)Programista budzi "szacunek". Jak z kimkolwiek gadam i mówię że zajmuje się IT to wszyscy mówią że dużo zarabiam lub to że jest super kierunek i w ogóle
2)Od kiedy jestem programista mój poziom stresu jest zdecydowanie mały

EDIT:
A nauczyciele muszą ciągle srać żarem czy dzieci jest dużo, czy mało jaki jest program w szkole. Przyjdzie jedna ustali program że będzie mniej fizyki i nagle nauczyciele fizyki są bezrobotni. Albo jest za mało gówniaków jak teraz

5

Użeranie się z gówniakami i ich mamusiami za marny grosz to nie jest szczyt moich ambicji.

0

Ale tak pomijając mediany, nie mediany, lepszy/gorszy zawód, przyjemniejsze mamuśki gówniaków czy panie z hr'u.
Ogólnie, po prostu - to lepiej mieć 3800 czy 2500? Bo ja się już pogubiłem i nie wiem.

0

@rafautheo
A ja nadal pytam: w jakiej szkole pracujesz (podstawowka 4-6, gimnazjum, liceum) i ile zarabia w twojej szkole nauczyciel stazysta?
Bo o 2900 zl netto na miesiac to taki belfer moze jedynie pomarzyć.

Daruj sobie sciemnianie i trolling i odpowiedz chociaz na te dwa pytania. Wtedy bedziemy wiedzieli czy rzeczywiscie jestes chociaz nauczycielem, czy ściemniasz w 100% i pracujesz jako nedzny robol na jakiejs budowie, z umowa zlecenia na minimalna krajowa. Bo w miastach ~100k mieszkancow tak to wlasnie wyglada :)
Zas tutaj jestes jedynie po to, aby wylac swoj jad i zyciowe frustracje.

0
scibi92 napisał(a):

Dla beki sobie też popisze
Jak dotąd zauważyłem że:
1)Programista budzi "szacunek". Jak z kimkolwiek gadam i mówię że zajmuje się IT to wszyscy mówią że dużo zarabiam lub to że jest super kierunek i w ogóle
2)Od kiedy jestem programista mój poziom stresu jest zdecydowanie mały

EDIT:
A nauczyciele muszą ciągle srać żarem czy dzieci jest dużo, czy mało jaki jest program w szkole. Przyjdzie jedna ustali program że będzie mniej fizyki i nagle nauczyciele fizyki są bezrobotni. Albo jest za mało gówniaków jak teraz

Jesli dla Ciebie poziom stresu w pracy gdzie jestes rozliczany Z KAŻDEJ MINUTY, Twoja efektywnosc jest mierzona w dokladnej liczbie minut poswieconych danemu zadaniu, gdzie bledy krytyczne trzeba poprawiac natychmiast, co by to nie bylo i jak trudne by to nie bylo, to albo masz wyciety uklad nerwowy, albo nie pracujesz w IT tylko w WiesiekSOFT- pseudofiremce kolegi robiacej w zespole 3-4 łebków gierki.
Bo praca w powaznym zespole w IT to to, co wlasnie wyzej napisalem. Jestes rozliczany Z KAZDEJ MINUTY, na redmine jest dokladnie sprawdzane ile minut poswieciles danemu zadaniu. Nie mozesz sobie wypic kawki (chyba ze na przerwie), nie mozesz pobujac sie na krzesle i sprawdzic prywatna poczte, tylko musisz ostro zasuwac i wyciskaja Cie jak cytryne- KAZDA MINUTA roboty.
Pracowalem jako mlodszy programista Java, wczesniej jako programista ogolny i doskonale wiem jak to wyglada w tej branzy.

Jako nauczyciel nikt mnie z minut nie rozlicza, moge sprawdzic sobie prywatna poczte, pojsc na przerwe kiedy wlasciwie zechce, spokojnie pozastanawiac sie nad czyms, flegmatycznie ponarzekac ze zycie jest meczace ;)
To sa uroki spokojnej pracy wykwalifikowanego czlowieka jak ja.

Nigdy w zyciu nie zamienilbym mojej pracy na IT i ponowny mega stres i zapieprz taki, ze po 8 godzinach mozg wysiada

1

Jeżeli tak było, to tylko z mojej strony głębokie wyrazy współczucia. To w takim razie jak szybko można wylądować w psychiatryku albo w szpitalu z nie wiem, może jakąś chorobą serca albo nie wiem czym jeszcze jeśli jest się rozliczanym jak tu piszesz z każdej minuty, pracując przy tym jeszcze po 10-12 godzin i ile tak można wytrzymać? Bo już 8h i to zachowując wszelkie normy przepisów BHP i przerwy potrafi być męczące.

Oczywiście masz rację, bo po 30-tce to już w grę wchodzi stabilizacja a nie takie skakanie z kwiatka na kwiatek i relokacja, więc jak najbardziej rozumiem Twój wybór. Tylko wiesz, to co tu napiszesz pod publikę ma wpływ na decyzje innych młodych którzy się wahają a przez ten pryzmat coś do gara jednak trzeba włożyć a nie każdy będzie nauczycielem tak jak Ty. A przecież nikt kilka kafli netto nie zapłaci za samo tylko siedzenie.

3

Jesli dla Ciebie poziom stresu w pracy gdzie jestes rozliczany Z KAŻDEJ MINUTY, Twoja efektywnosc jest mierzona w dokladnej liczbie minut poswieconych danemu zadaniu,

To, że pracowałeś w JanuszSofcie, gdzie cię rozliczali z każdej minuty, nie znaczy to, że tak jest w każdej firmie.

gdzie bledy krytyczne trzeba poprawiac natychmiast,

Tak jest w wielu zawodach. W szkole też trzeba reagować czasem natychmiast - ktoś głowę rozbije, ktoś się z kimś bije, ktoś powybija szyby, gdzieś zacznie przeciekać rura, nad jakimś uczniem będzie się znęcać cała klasa itp.

Myślę, że przeciętny programista jest mniej zagoniony niż przeciętny nauczyciel. Przynajmniej mu kosz na głowę nie spadnie, czy doniczka.

Z drugiej strony jak tak mówisz o tych błędach krytycznych, to mam wrażenie, że pracowałeś przy jakimś 15 letnim projekcie z mnóstwem spaghetti kodu, gdzie wszystko się rozwalało co chwila. I porównujesz to do szkoły prywatnej o uprawnieniach szkoly publicznej.. Porównaj sobie raczej fajne, przyzwoicie napisane projekty IT z przeciętnym publicznym gimnazjum na blokowisku.

2

Zawsze dziwi mnie jak programiści na tym forum, a więc ludzie którzy przynajmniej teoretycznie powinni myśleć logicznie i być inteligentni dają się łatwo strollować. Skutkiem tego powstała dyskusja na 20 stron. I tak tak, mówcie sobie że to przecież Flame- tylko że Wy nie piszecie jednego postu w żartach i sobie "idziecie" tylko prowadzicie jałową dyskusję pełną emocji. A później jeszcze powstają na tym forum tematy typu "Czy tylko mi się wydaje że programiści są ponadprzeciętni".

0
drorat1 napisał(a):

Jeżeli tak było, to tylko z mojej strony głębokie wyrazy współczucia. To w takim razie jak szybko można wylądować w psychiatryku albo w szpitalu z nie wiem, może jakąś chorobą serca albo nie wiem czym jeszcze jeśli jest się rozliczanym jak tu piszesz z każdej minuty, pracując przy tym jeszcze po 10-12 godzin i ile tak można wytrzymać? Bo już 8h i to zachowując wszelkie normy przepisów BHP i przerwy potrafi być męczące.

No ja tez wspolczuje programistom, dlatego nie jestem juz wsrod nich. Rozliczanie z kazdej minuty jest w kazdej powazniejszej firmie IT, nie mowie tu o sposobie rozliczania finansow, ale sposobie rozliczania EFEKTYWNOSCI pracownika.
Jesli Ty o tym nie wiesz to nie bardzo masz sie czym chwalic, bo to oznacza ze zbyt wielkiej kariery i zbyt powaznej firmy/stanowiska to Ty nie piastujesz :)

0

To, że pracowałeś w JanuszSofcie, gdzie cię rozliczali z każdej minuty, nie znaczy to, że tak jest w każdej firmie.

Ja pracowalem w warszawskiej firmie korporacyjnej, skoro nie jestes z Warszawy i pracujesz w smiesznej firemce to sam widzisz jak sie kompromitujesz. Rozliczanie efektywnosci z kazdej minuty zapisanej na tasku w redminie jest w kazdej wiekszej i powazniejszej firmie programistycznej. Jesli u Ciebie tak nie ma, to nie bardzo masz sie czym chwalic, jakimis mlodzienczymi startupami czy inna gównażerką dla 20-latkow

Tak jest w wielu zawodach. W szkole też trzeba reagować czasem natychmiast - ktoś głowę rozbije

Zgadza sie, tylko w firmach progrmistycznych zdarza sie to srednio 5 razy na dzien, w szkole 5 razy na rok.

Myślę, że przeciętny programista jest mniej zagoniony niż przeciętny nauczyciel. Przynajmniej mu kosz na głowę nie spadnie, czy doniczka.

Idiota?

0

Rozliczanie co do minuty jest chyba tylko w JanuszSoftach albo jakichś korpo opanowanych przez ludzi, którzy nie mają pojęcia o IT. Nie są to poważne firmy.

tzn. zdarzało się, że się liczyło czas timetrackerem, ale nie na zasadzie "5 minut w tę czy we w tę". Jak ktoś miał time tracker ustawiony, a patrzył na kwejka to nic się nie działo.

Rozliczanie efektywnosci z kazdej minuty zapisanej na tasku w redminie jest w kazdej wiekszej i powazniejszej firmie programistycznej. Jesli u Ciebie tak nie ma, to nie bardzo masz sie czym chwalic, jakimis mlodzienczymi startupami czy inna gównażerką dla 20-latkow

  1. Poważniejsze firmy nie korzystają z Redmine (prędzej z Jira, który ma lepszy interfejs i integracje, albo jeszcze z jakiegoś lepszego rozwiązania).

  2. mylisz januszowanie z poważnymi firmami.

Ja pracowalem w warszawskiej firmie korporacyjnej

korporacje też mogą być Janusz Softami. Pracowałem kiedyś jako tester oprogramowania w korpo, które ma filie na obszarze całego kraju, mimo to dalej było totalnym JanuszSoftem.

0
LukeJL napisał(a):

Rozliczanie co do minuty jest chyba tylko w JanuszSoftach albo jakichś korpo opanowanych przez ludzi, którzy nie mają pojęcia o IT. Nie są to poważne firmy..

Widac na jakim zadupiu musisz pracowac skoro az tak tej branzy nie znasz ;)
Warszawe to Ty z widokowek znasz, nie mowie nawet o pracy w IT w Wawie nie te progi.
Stary, jesli Ty nie wiesz ze w powaznych firmach IT rozlicza sie kazda Twoja przepracowana minute nad danym taskiem jako miernik pozwalajacy ocenic Twoja EFEKTYWNOSC, to gdzie Ty kur.a programujesz? W Unity w zespole 3 osobowym z kumplem, bratem i babcią? WTF?!

  1. Poważniejsze firmy nie korzystają z Redmine (prędzej z Jira, który ma lepszy interfejs i integracje, albo jeszcze z jakiegoś lepszego rozwiązania).

  2. mylisz januszowanie z poważnymi firmami.

Przyjedziesz do W-wy, popracujesz w powaznej firmie i wrocimy do rozmowy, poki co koduj dalej gierki w Unity :)

1

Jak już trollujesz to z kulturą trochę, bo nie chce mi się tracić niedzieli na jakieś przepychanki.

Sam trolling jest okej, takie dyskusje bywają śmieszne (szczególnie jeśli się wie, że druga strona nie ma żadnych sensownych argumentów), ale chamstwo (co prezentujesz tu i ówdzie) jest po prostu nie smaczne. I nie zdziwię się, jeśli jakiś moderator ci coś zrobi zaraz a twój wątek trafi do kosza :)

Wiesz dobrze, że tę dyskusję dawno już przegrałeś i nawet nie próbujesz bronić swoich argumentów w żaden sposób, kiedy dyskutujesz z innymi użytkownikami (bo powtarzanie tych samych zdań czy wymyślanie czegoś z d... ciężko nazwać argumentacją).

Do pewnego momentu to było śmieszne, ale teraz robi się to po prostu żałosne.

0

No cóż jestem w Warszawie i pracuje dla międzynarodowej firmy i jakoś nie zauwayżyłem żeby mnie rozliczali z każdej minuty
A poziom stresu jest niski bo jak coś zaczną odpitalać to składam wypowiedzienie i w ciągu kilku dni mam nową pracę
A tak w ogóle to mam około 1.25 roku doświadczenia komercyjnego i tworzę web w Javie

0
LukeJL napisał(a):

Jak już trollujesz to z kulturą trochę, bo nie chce mi się tracić niedzieli na jakieś przepychanki.

Sam trolling jest okej, takie dyskusje bywają śmieszne (szczególnie jeśli się wie, że druga strona nie ma żadnych sensownych argumentów), ale chamstwo (co prezentujesz tu i ówdzie) jest po prostu nie smaczne. I nie zdziwię się, jeśli jakiś moderator ci coś zrobi zaraz a twój wątek trafi do kosza :)

Wiesz dobrze, że tę dyskusję dawno już przegrałeś i nawet nie próbujesz bronić swoich argumentów w żaden sposób, kiedy dyskutujesz z innymi użytkownikami (bo powtarzanie tych samych zdań czy wymyślanie czegoś z d... ciężko nazwać argumentacją).

Do pewnego momentu to było śmieszne, ale teraz robi się to po prostu żałosne.

Jak wyzej: przyjedziesz do Warszawy, popracujesz na powaznym stanowisku (nie frontendowca w 2-3 osobowym zespole xD) i porozmawiamy powaznie. Poki co pozdro i nara

PS. A niesmaczne to są Twoje bledy ortograficzne "nie smaczne" :)

5

Warszawe to Ty z widokowek znasz, nie mowie nawet o pracy w IT w Wawie nie te progi.
Stary, jesli Ty nie wiesz ze w powaznych firmach IT rozlicza sie kazda Twoja przepracowana minute nad danym taskiem jako miernik pozwalajacy ocenic Twoja EFEKTYWNOSC, to gdzie Ty kur.a programujesz? W Unity w zespole 3 osobowym z kumplem, bratem i babcią? WTF?!

Ten troll jest za mocny. Kropeczka w wyrazie wulgarnym nie sprawia, że nagle twoja wypowiedź nie jest wulgarna.
Sory dzieci, koniec zabawy - @rafaytheo będzie od teraz kasowany do zera, bo za dużo tego raka.

2

Ja pracuję w krakowskim oddziale międzynarodowego banku i żadnego rozliczania z każdej minuty nie ma.

Jest tak:

  • system jest ważny z punktu widzenia banku, więc cały czas ktoś jest po telefonicznym dyżurem - następuje rotacja wśród zespołu i zwykle jest tak, że po kolei każdy ma tydzień dyżuru; można się jednak spokojnie dogadać z zespołem i tak ułożyć dyżury żeby nie kolidowały z ważnymi wydarzeniami; samych problemów na dyżurach też jest stosunkowo niewiele - zależy to głównie od naszego podejścia - jeśli nie przetestujemy dobrze systemu przed wydaniem to jest większa szansa na problemy na produkcji,
  • rozliczania z każdej minuty nie ma, ale raportujemy w systemie śledzenia zgłoszeń kiedy pracujemy nad danym zadaniem - granulacja jest spora, np w poniedziałek zaznaczam, że zacząłem pracę nad zadaniem, w piątek odhaczam, że zrobione i tyle; są jednak zarówno krótsze jak i dłuższe zadania i nie ma ciśnienia by koniecznie zmieścić się w deadline - ważniejsza jest jakość produktu niż napychanie go źle działającymi funkcjonalnościami; z drugiej strony jednak przesadnie długie siedzenie nad zadaniem zwykle sugeruje, że wybraliśmy zbyt pracochłonne podejście,
  • jest programowanie w parach i masa dyskusji wewnątrz zespołu, by wymienić się wiedzą, doświadczeniem, przedyskutować kierunek rozwoju i zgłosić poprawki - menedżer też w tym uczestniczy w mniejszym lub większym stopniu (zależnie od potrzeby),
  • wymagana jest komunikatywność i zdolność radzenia sobie z problemami - dokładnie to chodzi mi o to, że jeśli zadanie wymaga komunikacji z kolegą z zespołu, z innym zespołem, z zarządem czy nawet z firmą zewnętrzną to trzeba to po prostu zrobić, a nie czekać na cud; zebraną wiedzę trzeba wrzucić do opisu zadania, kopie mejli trzeba wrzucać na mejlową grupę zespołową tak żeby wszyscy widzieli że coś się dzieje (łącznie z menedżerem),
  • hierarchia w firmie jest wysoka, menedżer ma swojego menedżera, a znowu ten wyższy menedżer ma swojego menedżera, który też ma swojego menedżera i tak dalej; ważne jest więc, by nasz bezpośredni menedżer wiedział co zaraportować wyższemu zarządowi - do tego służy nie tylko aktualizacja stanu zadań w systemie śledzenia zgłoszeń, ale też bieżąca spontaniczna komunikacja z menedżerem, a przede wszystkim codzienne standupy (zebrania) podczas których opowiadamy co zrobiliśmy od ostatniego standupu i co zamierzamy zrobić do kolejnego,
  • częste kontrole ze strony menedżera zdarzają się w przypadku świeżaków na okresie próbnym (3 mc-e); taki człowiek nie udowodnił jeszcze, że dobrze radzi sobie w nowym otoczeniu, a z drugiej strony menedżer po tym okresie próbnym musi mieć konkretną opinię o nim i zadecydować czy go zatrudnić na stałe czy nie, więc ten okres próbny trzeba przeboleć i postarać się dobrze pokazać,
  • roboczodzień jest określony na 5-6 godzin bitej pracy; 2-3 godziny są zarezerwowane dla spotkań formalnych (standupy, planningi, etc), nieformalnych (na kawce), obiad, etc

Moim zdaniem, jeśli musisz rozliczać się z każdej minuty to prawdopodobnie jesteś warzywem jak i twoi koledzy z zespołu. Jeśli jedyną oznaką życia jest to, że masz otwarte oczy i nie zsuwasz się z krzesła to trzeba cię jakoś inaczej sprawdzać. Skoro nie potrafisz rozmawiać z ludźmi normalnie (a rozmowa na żywo na miejscu to najszybszy sposób na wymianę informacji i dogadanie się) to w takim razie musisz namiętnie wklepywać w komputer swoje osiągnięcia i problemy.

mgr inż. matematyki i informatyki, rok doświadczenia jako programista, w tym jako młodszy programista Java (3,5 tys netto na starcie, potem 5 tys +), backend.
Mogę jasno powiedziec, ze nie warto trudzic sie tym "zawodem". Programista to po 1 bardzo malo prestizowa praca. Pogadaj z przecietna dziewczyna, przecietnym gosciem, coś tam wiedzą, coś tam się obilo o uszy, ale porownywac programistę do np NAUCZYCIELA czy LEKARZA to jak porownywac wymoczka do doroslego mezczyzny. Programista to kompletnie niepowazne zajecie.

Programista kojarzy się z hajsem, a facet z hajsem to dobra partia :) Nauczyciel to bieda i upokorzenie, najlepiej to zostało przedstawione w filmie "Dzień świra".

Programiści kojarzą się też z wysoką inteligencją, bo mało kto wie na czym to programowanie polega. Dla typowego człowieka to czarna magia - jemu wydaje się, że komputer myśli. Uczenie dzieciaków wydaje się bajecznie łatwe (trudność polega tylko na skutecznym biciu cymbałów po głowach). Nawet zawód lekarza nie wydaje się jakiś mocno abstrakcyjny - w końcu każdy coś tam zna się na lekach, a trudność operowania wydaje się leżeć tylko w zdolnościach manualnych.

0

@autor:
Powiedz mi geniuszu w jaki sposób wydedukowałeś że pracuję w helpdesku? Dlatego, że są dyżury? Chyba pracowałeś nad kalkulatorem w Windowsie skoro nie masz żadnej czynnej odpowiedzialności za stan systemu produkcyjnego.

Jesteśmy ostatnią linią wsparcia. Jeśli kolesie z wcześniejszych linii wsparcia sobie nie poradzą z problemem na produkcji to zajmowanie się problemem spada na nas, bo tylko my mamy całościową wiedzę na temat działania systemu. A, że przestoje w działaniu systemu mogą firmę grubo kosztować to trzeba szybko działać.

PS:
Znowu dałem się nabrać na dyskusję z trollem. Ale i tak mam nadzieję, że inni coś z tego wyniosą.

1

Jesteśmy na wykopie (przyznam się, że właśnie chciałem dodać i tylko dlatego to znalazłem :P):
http://www.wykop.pl/link/3403421/przestroga-dla-chcacych-byc-programistami-prawda-i-realia-%CA%96/

2

"Były młodszy programista javy" :D lol :D

2

Hmm...
Ogromny dysonans poznawczy - nie tylko ignoruje powszechnie znane fakty, ale wręcz nimi gardzi.
Syndrom pokrzywdzonego - kto nie jest z nim jest automatycznie przeciwko niemu, nawet jeśli ten ktoś zachowuje się wobec niego zupełnie neutralnie.
Ogromna potrzeba racjonalizacji własnych błędnych wyborów życiowych poprzez gardzenie pracą innych. Brak umiejętności zrozumienia dla faktu, że inni mogą dokonywać innych niż on wyborów i jest im z tym dobrze.
Ogromny ból d**y o to, że ktoś odnosi sukcesy w innej niż on branży.
Jedno jest pewne - ten gość musiał programować w Javie.

1

Jedno jest pewne - ten gość musiał programować w Javie.

Java jest tylko dla twardzieli :]

5

Potrzeba certyfikacji swoich umiejętności może być w pewnych przypadkach dobra, bo potencjalny pracodawca szybciej zorientuje się, z kim ma do czynienia. Jednak certyfikacja samego zawodu jest dyskusyjna. O ile przynależność do cechu stolarza, który coś dla mnie robi, jest fajnym bonusem, o tyle jeśli coś spieprzy, to mu nie zapłacę, czy jest certyfikowany, czy nie.
Chcielibyśmy, żeby pewne zawody były obsadzone kompetentnymi ludźmi, certyfikacja i egzaminy są dość prostym sposobem na pewne zbliżenie się do tego ideału. Nie chciałbym, żeby sędzia w mojej sprawie był przypadkowym człowiekiem, bo musi mieć olbrzymią wiedzę i dużo praktyki, a że ja nie mam kompetencji, żeby to sprawdzić, to ufam, że spełniając wymagania do stania się sędzią posiada te umiejętności. W jeszcze większym stopniu tyczy się to lekarzy i innych zawodów decydujących o życiu ludzi (architekci, kierownicy budowy, gazownicy, elektrycy, ...) i wszelakich zawodów zaufania publicznego, a już szczególnie powinno dotyczyć polityków (co najmniej posłów, ministrów, senatorów i radnych).
Natomiast nie wyobrażam sobie, żeby certyfikat miał człowiek montujący mi drzwi. Źle zamontuje - nie zapłacę albo skorzystam z rękojmi, w ostateczności wyegzekwuję swoje prawa przed sądem. To samo tyczy się malarza, tynkarza, hydraulika, szewca, ślusarza, pani od której kupuję warzywa, rolnika od którego warzywa kupuje ta pani... Nauczyciel jest o tyle wrażliwym zawodem, że kształtuje psychikę małych dzieci, dlatego ludzie pracujący w żłobkach, przedszkolach i podstawówkach powinni mieć udokumentowane wykształcenie pedagogiczne, a ja - z racji, że zdane egzaminy nie gwarantują jakości pracy nauczyciela - chciałbym mieć możliwość osobistego porozmawiania z takim człowiekiem.

Tu dwie uwagi, panie nauczycielu. Po pierwsze, nie pisze się "po 1", tylko "po 1.", bo to nie po jeden, a po pierwsze, jako nauczyciel powinieneś o tym wiedzieć. Po drugie, skoro pisałeś o tym, że wolisz swoje certyfikowane 2900, to ja Ci powiem, że niecertyfikowany człowiek, który montował u mnie drzwi, zajechał na pomiar swoim nowym BMW, a na montaż przyjechał furgonetką, także swoją. Z kolei ja, niecertyfikowany programista, w pięć lat spłacę kredyt hipoteczny za moje 130-metrowe mieszkanie, pracując średnio osiem godzin dziennie (nie wiem, skąd wziąłeś te 12).

Nie rozumiem, skąd u Ciebie ta presja na papierek; ale chcesz go mieć, to go sobie miej, Twoja sprawa, tylko nie mów mi, co mam robić i jak mam się czuć, bo nie tylko masz do tego prawa, ale w ogóle nie ogarniasz tematu. Ja się świetnie czuję zarabiając cztery razy tyle, co Ty, choć nie mam żadnego papierka poza dyplomem inżyniera. Nie potrzebuję żadnych dokumentów na to, żeby czuć się dobrze tym, kim jestem.
Jeśli zaś chodzi o mojego pracodawcę, to po to jest rozmowa kwalifikacyjna, a potem okres próbny, żeby zweryfikować posiadane umiejętności. U was w zawodzie, pomimo wielu egzaminów, zdarzają się nauczyciele bez powołania, zniechęcający uczniów do swojego przedmiotu (tu dziękuję swojej nauczycielce języka polskiego z liceum, dwadzieścia lat już prawie minęło, a ja dalej jej nienawidzę), więc co daje taki papierek?
Piszesz "Czyli te papierki gucio dają, bo slyszy sie o lekarzach i nauczycielach ktorzy tego papierka powinni na oczy nie widziec ale JEDNAK WIDZĄ i jednak te robote wykonuja. Robote wykonujesz zeby sie cieszyc ze jestes dobry czy moze jednak dla kasy i pewnego osiagnietego sukcesu w zyciu? Bo ja wole to drugie. Jesli Ty to pierwsze to gratuluje braku zycia :)". (Pomijam osobistą wycieczkę, która nie świadczy dobrze o Twojej kulturze). Ty może wolisz to drugie, ale dlaczego na podstawie własnej osoby zakładasz, że wszyscy inni też tak mają? W każdym zawodzie trafiają się leserzy i żaden posiadany papier tego nie zmieni, miałem do czynienia z takimi nauczycielami i wykładowcami.

Nie znam nauczyciela czy lekarza ktory doszkalalby sie tyle co programista. A jesli juz, to w charakterze szkolenia raz na rok"
A ilu znasz lekarzy i programistów? Bo ja nie znam lekarza ani nauczyciela, który doszkalałby się mniej niż ja.

Całe szczęście lekarze pracują we wspaniałym work-life balanced środowisku... oh, wait... :D

No wielu z nich siedzi sobie w swoim gabinecie w swojej przychodni i za byle wizyte i za samo 'lekarz medycyny' zgarniaja po 150 za wizyte. Ty natomiast w tym czasie zapieprzasz w kodzie kolo szeregowych kumpli xD
100 zeta to bierze ich pracodawca, do lekarza trafia połowa albo i mniej, lekarz maca jajka, ropiejącą wysypkę na skórze albo osłuchuje facetów z cyckami większymi od biustu mojej partnerki, usiłując znaleźć drogę w labiryncie, żeby usłyszeć bicie serca. I co jakiś czas zaraża się od pacjentów. Ja w tym czasie obok moich "szeregowych" kolegów robię to, co lubię, zarabiając więcej niż wspomniany lekarz.

Przykro mi gimbusie
Taki epitet ponownie nie najlepiej świadczy o Twojej kulturze. Przypomnę, jesteś nauczycielem, uczysz dzieci także KULTURY. Znaczy - powinieneś uczyć. Takie gimbusy tutaj siedzą, że jestem starszy od Ciebie o osiem lat.

Dorosly mezczyzna potrzebuje KIMŚ BYĆ w spoleczenstwie. Mowimy tu o dojrzalych ludziach a nie 20-21 letniej studenckiej dzieciarni. Nawet zeby byc jakims murarzem czy kierowcą zawodowym to trzeba miec KWALIFIKACJE, UPRAWNIENIA. Są to takze pewne oficjalnie uznane ZAWODY. A programista? Zajecie glownie dla dzieciarni i czesto ze wsi i z biedy ktora chce sie z niej wyrwac
Nie Tobie definiować, jakie kryteria musi spełniać mężczyzna, żeby mógł czuć się dorosłym. Nie potrzebuję być KIMŚ, wystarczy mi bycie dobrym ojcem, partnerem i pracownikiem oraz podróże po świecie. Piszesz, że murarz musi mieć kwalifikacje do swojej pracy (jakie?! popracował na kilku budowach jako pomocnik i już), sugerujesz tym samym, że programista nie musi mieć kwalifikacji. Jednocześnie wcześniej piszesz, że programista pracuje po 10-12h, bo ciągle musi się dokształcać. Twoja wizja świata programistycznego jest niespójna.
Wypowiedź na temat "oficjalnie uznanych zawodów" wywołuje u mnie uśmiech. Jeśli programista nie jest zawodem, to czym jest? Pomijając bezsens tego stwierdzenia, to jakie to ma znaczenie? Robię to, robię to dobrze, daje mi to satysfakcję i równie satysfakcjonującą pensję, jakie ma to znaczenie, czy pracuję w nieuznanym przez Ciebie jako oficjalny zawód inżynierii biologii genetycznej, programistą robotów przemysłowych czy serwisantem sprzętu audio.

Potrzebuję, aby grono X osób oficjalnie uznalo i udokumentowalo moje umiejetnosci ZAWODEM programisty, oraz zeby przecietny Kowalski wiedzial kto to taki ten programista, jakie trzeba skonczyc do tego szkoly i uprawnienia.
Wtedy bede wiedzial, ze moje umiejetnosci i kwalifikacje sa honorowane odpowiednimi dokumentami uznawanymi nie przez moją firemkę ZADUPIESOFTWARE ale przez CALĄ BRANZĘ I BIZNES. Dodatkowo chce moc przy grillu powiedziec pani stomatolog Joasi ze jestem programistą bez potrzeby tlumaczenia jej sie kto to taki i uzasadniania ze jest to sensowne pomimo braku jakichkolwiek uprawnien i oficjalnych kwalifikacji, widzac od razu jej zdziwioną mine i spojrzenie politowania.
Uznaj za grono X osób swoją jedną osobę, udokumentuj swoje umiejętności własnoręcznie przygotowanym dyplomem i może wtedy będziesz szczęśliwszy. Śmieszy mnie (co wynika z tego, że nie rozumiem Twojego podejścia do tematu) Twoja potrzeba papierka na bycie akceptowanym przez społeczeństwo. Na co Kowalskiemu wiedza, kto to jest programista? Większość Kowalskich nigdy nie będzie miała z nami bezpośrednio do czynienia (acz każdy z nich miał, ma i będzie mieć do czynienia z produktami, gdzie są nasze programy), więc jaki to papierek miałby spowodować, że wiedza o zawodzie programisty zagościłaby pod każdą strzechą? Jakieś obowiązkowe szkolenia dla wszystkich "dorosłych" Kowalskich (bo dzieci akurat mają programowanie w szkołach, więc trochę wiedzy programistycznej lizną)?
Jeśli chodzi o grill, to współczuję Ci takich znajomych, którzy nie wiedzą o co chodzi, to na wszelki wypadek uśmiechną się z politowaniem. "- Hej, Grażynko, zostałem operatorem przyczłapa bulbatora. - Współczuję, Januszu". A teraz alternatywna sytuacja - masz PAPIEREK. TEN PAPIEREK. "- Hej Grażynko, mam papierek na operatora przyczłapa bulbatora. - Zazdraszczam, Januszu". Sytuacja komiczna, przecież jeśli ktoś nie wie, czym zajmuje się programista, to można mu to wytłumaczyć, tym bardziej, że specjalizacji programistycznych są dziesiątki, a cudze współczucie z powodu uprawiania dobrze płatnego i dość ciekawego zawodu, który nie wymaga papierka z tego powodu, że nie wymaga papierka, zakrawa na chorobę psychiczną. BTW skoro uważasz, że lekarz to taki "powszechnie uznany zawód", to powiedz bez sprawdzania w internecie, czym zajmuje się torakochirurg, neonatolog czy nefrolog.
Przy okazji postuluję wprowadzenie papierków na inne zawody, no bo dlaczego programista miałby być uprzywilejowany - upychacz pasażerów, projektant sukienek dla lalek barbie, foley designer, masturbator zwierząt, coolhunter...

Wspolczuje, ja sobie nie wyobrazam pracy na wakacjach, w domku w gorach, itp.
To tylko świadczy o Twoich szerokich horyzontach myślowych. Jedziesz na tydzień czy dwa na urlop, a jeśli było fajnie, to zostajesz jeszcze na kolejny tydzień jednocześnie nie tracąc urlopu, tylko siedzisz sobie na ganku z laptopem na kolanach, a Twoje oczy cieszy jezioro albo pasmo górskie.

Powiadam Ci, zepracowalem za 3500 netto z szybkim przyrostem do 5000 a skoro ominales ten aspekt to oznacza ze jestes nieprzygotowany do rozmowy ze mna bo nie czytales uwaznie glownego postu. Nie probuj wiec mnie zaginac ze zarabiasz wiecej
Sam jesteś nieprzygotowany do rozmowy, pisałeś, że jako nauczyciel zarabiasz 2900 netto (a chwilę potem piszesz "To znaczy, ze zamiast 3900 wolalem 2900"). Nawet jeśli faktycznie zarabiałeś 5k jako programista (trochę w to wątpię, po roku pracy tyle?), to mnóstwo osób na tym forum zarabia znacznie więcej.

Prestiz byl jest i bedzie, a zazdrosc jest widoczna nawet tu
Kto na tym forum miałby Ci zazdrościć? I czego? Bo chyba nie dwumiesięcznych wakacji, kiedy możemy sobie zrobić niewiele gorsze pracując zdalnie. Nie uważam zawodu nauczyciela za prestiżowy, acz nie odmawiam mu bardzo dużej wagi z racji na wpływ wywierany na rozwijający się umysł dziecka.

Nie masz wyksztalcenia ani uprawnien aby moc uczyc, wiec uczyc to moglbys najwyzej w stodole kozy :)
Skąd wiesz, że nie ma uprawnień? A zobacz, rodzice nie mają uprawnień, a jednak uczą dzieci niemal wszystkiego. Szkoła to tylko wycinek wiedzy niezbędnej do życia, nie nauczy sprzątania po sobie czy gotowania (chyba, że trafisz do technikum kulinarnego).

wolalem (...) pewny zawod pozwalajacy na prace do emerytury
Ja tam wolę zawód, gdzie mając 50 lat będę miał tyle hajsu, że starczy mi do końca życia. I nie muszę użerać się z nieposłusznymi, źle wychowanymi przez przepracowanych (albo głupich) rodziców.

Masz racje, nie ma to jak opinie jakiegos 20letniego trolla bez zawodu i jakichkolwiek uprawnien czy kwalifikacji, na umowie o dzielo jako 'programista' za 2500
Do miana trolla na razie kandydujesz tylko Ty. Pisząc takie teksty po raz kolejny pokazujesz swoją kulturę, czy też raczej jej brak. Skoro człowiek pracuje, to znaczy wykonuje jakiś zawód, prawda? jeśli by nie miał kwalifikacji, to by nie dostał tej pracy, bo żaden pracodawca (poza państwem polskim) nie zapłaci za nicnierobienie. A możesz mi wytłumaczyć, jak wysokość pensji wpływa na to, czy czyjaś opinia jest ważna, czy nie? Bo z perspektywy mojej pensji Twoje opinie są nic niewarte.

(...) to Ci sami :D
Naucz się poprawnie pisać po polsku, panie nauczycielu.

Stary, ja ten biznes znam doskonale i nie jako studencina jak ta dzieciarnia tu, ale z ponad rocznym doswiadczeniem i stanowiskiem programisty Java. Jak nawet poszukasz pracy jako programista Java to z reguly mediana oczekiwan finanowych kandydatow to 3000-3500 (narzedzie na pracuj.pl o tym powiadamia), ale tutaj oczywiscie bajeczki o 20 i 30 kaflach na miesiac bardzo typowe. Ah ta dzieciarnia
Robi się coraz zabawniej. Pracujesz w innym zawodzie, jak możesz znać doskonale "ten biznes"? Bo kiedyś przez rok pracowałeś jako junior? Na pewno też nie jesteś nauczycielem matematyki, bo nie wiesz co do średnia ani mediana. Podpowiem: nie oznacza, że wszystkie zarobki mieszczą się w tym przedziale. A teraz szybki strzał do pracuj.pl (http://www.pracuj.pl/praca/programista%20java;kw?sal=10000) i już widać, że na 30 ofert, gdzie podano widełki, ponad połowa to pensje powyżej 12k (brutto). Sądzisz, że te oferty są sfałszowane?

Tak czy siak powtarzam: na dluzsza mete osiagniecie sukcesu odczuwa sie tylko, jesli spoleczenstwo takze postrzega to jako sukces.
Masz 28 lat i piszesz "na dłuższą metę"? Ja mam 35 i jestem daleki od takiego generalizowania. Co jest ważne na dłuższą metę to zrozumiesz na mecie.

I dopiero wtedy czujemy sie przyjemnie. Nie jest to zadne leczenie kompleksow ale zaspokajanie tradycyjnej potrzeby odnalezienia sie w spoleczenstwie.
Dlaczego piszesz o sobie w liczbie mnogiej? Ja bardzo dobrze czuję się tutaj, gdzie jestem. Szczęście to nie praca, szczęście to ogół czynności i rzeczy, które powodują zadowolenie ze swojego życia. No chyba, że Twoje życie ogranicza się tylko do pracy. Ja np. mam jeszcze dziecko, partnerkę, dom i kilka pasji życiowych.

Praca programisty nie jest ani spolecznie ceniona, ani uznawania, ani znana.
Pics or it didn't happen.

Nie jest nawet udokumentowana jakims zawodem czy wymaganymi kwalifikacjami.
Jest. Zawód nazywa się "programista". Kwalifikacje weryfikuje pracodawca zależnie od tego, co jest mu potrzebne (bazy danych, web, urządzenia mobilne, desktop, roboty przemysłowe, mikrokontrolery, itp, itd).

Programista to taki samotny smutny nerd ktory albo jest bardzo smutny, albo jest ciezkim przypadkiem dysfunkcji spolecznych i uposledzenia do tego stopnia, ze nie zdaje sobie sprawy o otaczajacej go rzeczywistosci, interpretuje ja w swoj zupelnie nierzeczywisty sposob
Ale brniesz. Pamiętaj, że sam byłeś programistą.

Te dysfunkcje widac w kilku elementach:
Po 1 nie jest w stanie zaobserwowac, ze nie ma zadnego zawodu i zadnej pozycji spolecznej, to co on robi robia tez ludzie bez zadnych kwalifikacji, nastoletnie niedojrzale emocjonalnie łebki ktore siedza cale dnie w kodzie maja te sama 'pozycje spoleczna' co juz samo w sobie daloby normalnemu czlowiekowi do myslenia.
Sam jesteś "po 1"... Czyli według Ciebie dwadzieścia lat programowania nie daje mi kwalifikacji do bycia programistą i powoduje, że jestem smutny? Czy może mam dysfunkcję społeczną, bo siedzę codziennie nad kodem? Za to Ty pracując 5-6h z bandą rozwrzeszczanych dzieciaków jesteś w pełni zdrowy i szczęśliwy.

Po 2 w wyniku braku zawodu przy przecietnej rozmowie o prace lekarz czy nauczyciel przychodzi i rozmawia kiedy moze zaczac, a on podchodzi i musi na tescie udowadniac ze jest programistą, bo tak to wyglada na wiekszosci rozmow, portfolio czy wyksztalcenie nie maja wiekszego znaczenia.

Byłeś na jakiejkolwiek rozmowie o pracę jako lekarz? Zaryzykuję stwierdzenie, że nie. Skąd zatem wiesz, jak wyglądają takie rozmowy? Nauczyciele też mają takie rozmowy, wiem, bo moja partnerka i jej przyjaciółki to nauczycielki. Szkoła nie ma obowiązku zatrudnienia nauczyciela, a że jest ich pewna nadpodaż, to wybierani są ci lepsi. Jak sądzisz, na podstawie czego, skoro wszyscy mają podobne papiery?
Druga sprawa - jak wiesz jak wygląda większość rozmów kwalifikacyjnych w świecie IT, skoro na większości nie byłeś? Byłeś co najwyżej na kilku rozmowach. Ja z racji nieco większego - dziesięciokrotnie - od Twojego stażu wiem, że portfolio i doświadczenie w postaci historii pracy służy do wstępnego odsiania kandydatów.

Po 3 Spedza 13 godzin (8 godzin pracy i 5 uczenia sie najnowszych technologii na co dzien) dziennie po to zeby miesiecznie wyciagnac z tego oraz z upokorzenia wynikajacego z elementow opisanych w dwoch punktach powyzej... 3800 zł na rękę.
To w końcu 10-12 czy 13 godzin? Dlaczego uważasz, że znasz świat IT lepiej niż programiści, skoro sam nie jesteś programistą ani nawet nie obracasz się w IT? Ja z własnego doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że średnia moja i moich kilkunastu znajomych pracujących w IT to niewiele ponad 8h. Ponadto mediana wynagrodzeń starszych specjalistów to trochę więcej niż wspomniane 3800, prawie trzy razy więcej.

Dalej nie chce mi się już czytać i komentować, bo poziom Twoich wypowiedzi spada z posta na post.

0 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 0