Kiedy byliście najszczęśliwszymi programistami?

0

Dlaczego, co wtedy robiliście i od ilu lat zajmowaliście się wtedy programowaniem?

Ja w 2015, był to mój pierwszy rok pracy na etacie jako programista (wcześniej czasem miałem drobne zlecenia od 2010). Pisałem w PHP, a radość wynikała z tego że miałem bezpośredni kontakt z przyszłymi użytkownikami, uzgadniałem z nimi co i jak warto zrobić, a co nie bez korpo otoczki i scruma (mimo że firma była duża i międzynarodowa).
Jako że to pierwsza praca to wiedzę miałem niewielką, więc częste poznawanie sposobów na rozwiązywanie problemów, podejść architektonicznych, bibliotek dawała dodatkową satysfakcję.

8

29go każdego miesiąca.

3

Gdy rządził Tusk

4

Ja chyba jak zetknąłem się z embedded. To pewnie jakieś moje indywidualne zboczenie, ale jara mnie "miganie diodami" i patrzenie jak zbudowany układ ma interakcje z fizycznym światem. To było fajne oderwanie się od modyfikowania setek korpo-tabelek.

Aczkolwiek nie polecam tej branży przeciętnemu programiście. Mało ofert, przeciętne stawki 50% niższe, narzędzia wprost z lat 80'tych. Tylko dla "zboczeńców" :)

0

Jak napisałem a-stara dla przewoźnika z lokalnych rozkładów jazdy. W 50% zwracał możliwe połączenia (które były randomowe) ale ludzie i tak byli szczęśliwi.

5

Ja jestem szczęśliwy jak mi działa.

0

Kiedy dostałem pierwszą pracę w IT i 3 miesiące 12h dziennie uczyłem się tego co naprawdę potrzeba w pracy.

2

Jak robiłem za dzieciaka to co chciałem bez chęci zarobku i bez poczucia winy że marnuję czas, np własny silnik 3d, pisanie shaderów w hlsl, zabawa asemblerem i mikrokontrolerami, jakieś gierki w turbo pascalu, jakieś własne "frameworki" do javascript mające być "konkurencją" dla np advAJAX (ktoś pamięta?) zanim jeszcze powstało jquery, jakiś własny system szablonów w php kiedy smarty dopiero raczkowało, silnik forum, baz danych, serwer http, email i inne rzeczy które nigdy za bardzo nie ujrzały światła dziennego.
Najwięcej satysfakcji i też doświadczenia zawsze dawały mi takie side projekty które zazwyczaj idą do kosza bo nie byłem w stanie samemu dorównać istniejącym rozwiązaniom lub robiłem je tylko po to żeby lepiej poznać temat.
W sumie za każdym razem jak robię coś dla kogoś z chęcią zarobku czy do pracy to mnie mniej uszczęśliwia, co nie znaczy że tego nie lubię.

0

Za czasów 486DX4
szalone czasy wolności :)

1

Na studiach, studiowałem na wydziale elektroniki, programowanie było niskopoziomowe fpga, asm, C, dużo sprzętu i fajne problemy. Teraz zawodowo korpo Java więc jak ktoś wyżej napisał jestem szczęśliwy w momencie wystawienia faktury ;)

1

Najprzyjemniej jak miałem własną działkę i reszta teamu robiła coś innego. Pisałem pewna rzecz od zera i to w C# a nie c++ co ciekawe. Błogi chillout we własnej piaskownicy i dużo programowania. Polecam.

2

To było chyba wtedy, kiedy byłem młody i wydawało mi się, że wszyscy architekci, seniorzy czy team leadowie są mądrzy i zawsze wiedzą, co robią. Do tego dorzućcie, że to było w czasach gdy programista to był programista i nikt nie dzielił ich na backend/frontend, a często też ignorowano język. Do dzisiaj pamiętam dumę z dobrego refaktoru czy z algorytmu, który na podstawie wartości wpisanej w jednym miejscu zmieniał wybraną wartość na liście. Ech, fajnie było.

1

Najfajniej było, jak sobie programowałem hobbystycznie coś mnie interesującego, w połączeniu z czytaniem artykułów dla researchu i rozwiązywaniem problemów z przekładaniem tego na działający kod. Nawet nie miałem w tyle głowy, że jest to coś do wygenerowania buzzwordów w CV. Do tego było to w czasie, gdy nie pracowałem, więc nie byłem zamulony umysłowo. Widocznie to ostatnie ma dla mnie znaczenie, bo do dzisiaj na dłuższym urlopie potrafię z zainteresowaniem czytać jakąś książkę techniczną i robić notatki, a potem mam długie przestoje, jak robię w kołchozie. ;)

1

Jak robię coś dla siebie i się bawię, rozwijam, tworzę swoje projekty.

Natomiast nie wiem, czy należy dążyć do maksymalizacji poczucia szczęścia, ponieważ jak coś się chce zrobić bardziej ambitnego, to pojawia się frustracja, niepewność, jak coś zrobić, konieczność żmudnej pracy. To często jest męczące, chociaż jest pewna satysfakcja z robienia.

Chociaż szczęście rozumiane jako chwilowe poczucie radości też jest:

  • małe zwycięstwa (np. udało się zrobić ficzer albo dokonać refaktoru), tylko że po każdym małym zwycięstwie jest kolejny cel, kolejny ficzer
  • duże zwycięstwa, wymagające jednak miesięcy pracy, po których dopiero można spojrzeć wstecz i powiedzieć "zrobiłem to". Ale później się jednak spojrzy okej, ale teraz mogę zrobić jeszcze więcej, planuję już kolejny projekt, który będzie lepszy
  • tweakowanie rzeczy, eksperymentowanie - coś, co się robi spontanicznie - tylko nie zawsze jest to finalnie produktywne
0

Wrzucili mnie teraz do projektu z Xamarinem i nie jestem z tego powodu szczęśliwy.
Najciekawiej było, gdy się było juniorem i nic się nie wiedziało. Tyle nowych rzeczy do nauki, a teraz gdy można wszystko, to nic się nie chce.

1

Gdy napisałem pierwsze hello world i pierwszą pętlę. Potem było już tylko gorzej. A najgorzej gdy zaczeli mi za to płacić.

4

Jak mialem miesiac przerwy przy zmianie pracy i jezdzilem z bratem busem po kraju.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1