work&travel

0

Witam, wybrałbym sie na wakacje na coś w rodzaju work&travel ale dla uczniów szkoły średniej (oczywiście mam 18 lat). Najlepiej jakieś oferty w Europie. Język angielski. Czy ma ktoś doświadczenie w tej sprawie i czy może coś polecić. Czas nagli więc prosze o sensowne odpowiedzi.
Pozdrawiam ;)

0

już za późno :-) ja składałem papiery pod koniec Marca chyba i to już był koniec składania :-) podejrzewam, że we wszystkich firmach jest podobnie, ponieważ potrzeba trochę czasu na papierkową robotę + znalezienie czegoś na miejscu :-)

0

do anglii na worka???
po co work do angli, wsiadasz w autobus/pociag/samolot i jetes w angli z prawem do pracy.
Inaczej bys zaplacil lacznie 6k PLN a pracy nie mialbys wcale zachwycajacej

0

Tak, ale są ludzie, którzy wolą sobie wszystko załatwić i pojechać mając mieszkanie i pracę, a nie dopiero po dojeździe zacząć czegoś szukać. Kto co lubi.

0

a na ile % oceniacie szanse znalezienia pracy w ciemno przez 18 latka ze znajomoscia angielskiego na poziomie sredniozaawansowanym na poczatku czerwca w jednej z miejscowosci na poludniowym wybrzezu anglii?

0

To zależy na ilę będziesz potrafił dogadać się z potencjalnym pracodawcą. A praca z pewnością jakaś się znajdzie. Dla chcącego nie ma rzeczy niemożliwych do zrobienia.

0
nemooo napisał(a)

a na ile % oceniacie szanse znalezienia pracy w ciemno przez 18 latka ze znajomoscia angielskiego na poziomie sredniozaawansowanym na poczatku czerwca w jednej z miejscowosci na poludniowym wybrzezu anglii?

Znam osobe ktora znajac angielski na poziomie umozliwiajacym przedstawienie sie i to nie zbyt wyszukanym stylem ktora pracuje na Jersey (raj podatkowy D:D) sprzata hotel jakis. Jechac w ciemno to troche przerazajaca wizja ale jak ktods wczesniej napial chciec to moc ;)

0

na poczatku czerwca masz wieksze przebicie bo nie ma takiego natłoku polakow, jez. ang. tez robi swoje..
moja rada: zrob z kilka sciemnonych dokumentow (testimony od pracodawcy, obowiazkowo w jez. ang. i pieczatka formalny wyglad) ze pracowałes jako kelner, sporzataczka, kanapkowy i smigaj z tym.
A szanse.... hmm teraz duzo polakow na wyspach.
Tylko kase wez tak zeby na miecha conajmniej starczylo . 3k PLN to minimum, zeby potem całą polska nie musiala sie za Ciebie wstydzic jak zebrasz o jabłko na victorii.

0
markoot napisał(a)

zrob z kilka sciemnonych dokumentow (testimony od pracodawcy, obowiazkowo w jez. ang. i pieczatka formalny wyglad)

To tak się to robi?... Już Polacy sobie wyrobili opinię złodziei w Niemczech, teraz pracujemy na opinię oszustów w UK?

0

Hehehe LOL. Rzeczywiście pomysł z fałszywymi dokumentami jest taki typowo polski :) Wystarczy spojrzeć na allegro : dyplomy amerykańskich uczelni, magister w tydzień, doktor w dwa tygodnie! :d A wracając do tematu taki papierek wskazujący na doświadczenie zawodowe delikwenta może zostać w końcu zweryfikowany, szczególnie jeśli chodzi o jakąś poważniejszą pracę na dłużej. A na "zmywaku" czy przy sprzątaniu hotelu obędzie się bez doświadczenia i papierek okaże się niepotrzebny. Najlepiej liczyć na początku na siebie i nie chwytać się takich metod, bo mogą wyjść bokiem. Z czasem każdy dorobi się takiego udokumentowanego doświadczenia zawodowego.

0

Anglicy przywiazuja wage do dokumentow. Kilka osob z mojego bylego (juz) L.O. pojechalo do Anglii. Pracodawcy nawet na zmywakach dzwonili do szkoly by potwierdzic czy dany delikwent rzeczywiscie sie tam uczy/(l).

0

z moich doswiadczen moge powiedzec tylko tyle ze uwazam ze sie mylicie;)
Jesli ktos przyjmujac mnie do robienia kanapek wymagam poswiadczonego 2 leniego doswiadczenia w robieniu kanapek w fast foodzie no to sorrrry...
Trzeba sobie jakos radzic,nikt nie sprawdzi zadnej firmy w polsce po to zeby sprawdzic jakiegfos sprzatacza czy zmywaka no bez sensu, choc mnie sie trafiali tacy co dzwonili do polski, ale wtedy dajesz numer do pierwszeog lepszego trzezwego kumpla co skuma o co chodzi i zagra jakiegos menagera z łamanym angielskim. Ja nawet dawalem numery kumpli co <ort>zemna </ort>skladali aplikcje do tej samej pracy, on byl moim pracoadwca a ja jego w razie telefonu ;), ale tego nie polecam .
A to ze oni potrzebuja jakichs papierkow to jest po prostu jeden z angielskich absurdow, bo przeciez kazdy umie uzywac odkurzacz czy miotłe a takie pytania mialem na <ort>aplication </ort>form , toz to przeciez tez jest smiech na sali ;)
Oczywiscie sa normalni pracodawcy co przyjmujac Cie do zamiatania nie beda wchodzic w szcezgoly i dostaniesz prace z bbomby, ale jak jest pracodawca masochista to przeglada metrowy plik CV (w wiekszosci polskich) i jakos musi Cie z tej sterty wygrzebac, sam ocen co Cie wyrozni ;).

//aha, taka moja rada , nie pisze ze znasz c++/delphi/etc , ja nawet pomijalem info ze jestem studentem.
Chyba ze aplikujesz do ambitniejszej pracy...

0
markoot napisał(a)

z moich doswiadczen moge powiedzec tylko tyle ze uwazam ze sie mylicie;)
[...]
Trzeba sobie jakos radzic,nikt nie sprawdzi zadnej firmy w polsce
[...]
wtedy dajesz numer do pierwszeog lepszego trzezwego kumpla co skuma o co chodzi i zagra jakiegos menagera z łamanym angielskim. Ja nawet dawalem numery kumpli co <ort>zemna </ort>skladali aplikcje do tej samej pracy, on byl moim pracoadwca a ja jego w razie telefonu ;), ale tego nie polecam

Święta racja, trzeba sobie jakoś radzić, jak kasy nie ma. Można podłożyć lewe papiery w UK, można wynosić ciuchy pod kurtką z supermarketu. Można rąbnąć radio z samochodu, w końcu jak gość głupi i je zostawił, to jego wina. Można pojechać do Belgii i skroić palanta z odtwarzacza mp3, a jak się będzie stawiał, to kosę mu pod żebra i będzie spokój. Tak, trzeba sobie jakoś radzić. :[

0
Faszczu napisał(a)

Anglicy przywiazuja wage do dokumentow. Kilka osob z mojego bylego (juz) L.O. pojechalo do Anglii. Pracodawcy nawet na zmywakach dzwonili do szkoly by potwierdzic czy dany delikwent rzeczywiscie sie tam uczy/(l).

Nie mogę się z tym zgodzić. Znajomy z roboty w Londynie podrobił podpis landlorda swojej kumpeli po to by mogła ona mieć jakiś dokument stałego pobytu i założyć konto w banku. Poza tym z tego co mi ludzie z UK mówili to oni tam raczej nie patrza na dokumenty. Zresztą w tym kraju umowy słowne są traktowane na prawdę poważnie ( jeżeli są tylko świadkowie ).

pq co do podrabiania dokumentów lub ściemniania w VC. Bez urazy ale Anglicy to trochę przytępawy naród. Tam bez papierka nic nie zrobisz. Zawsze ze wszystkim wzywają fachowców etc. Znajoma mieszkała z takim jednym delikwentem. Zepsuły się drzwiczki w pralce i wystarczyło kupić część za kilka funtów. Jednak ów Anglik uparł się, że częśc musi wymienić fachowiec i tym sposobem wydali kilkadziesiąt funtów na to, że przyszedł pan i w kilka minut załatwił sprawę. Podobnie jest ze sprzętem RTV. Idziesz sobie po ulicach Londynu i widzisz wystawione przed dom wieże, telewizory a nawet komputery. Taki Anglik woli po prostu wywalić i kupić nowe zamiast wezwać fachowca a żeby samemu grzebać to już nie ma mowy.

Z drugiej strony większość poważnych ( a nawet średnio poważnych ) firm inwestuje Tobie w tygodniowy trening i po tym możesz już wykonywać zawód.

0
CyberKid napisał(a)

pq co do podrabiania dokumentów lub ściemniania w VC. Bez urazy ale Anglicy to trochę przytępawy naród. Tam bez papierka nic nie zrobisz. Zawsze ze wszystkim wzywają fachowców etc. Znajoma mieszkała z takim jednym delikwentem. Zepsuły się drzwiczki w pralce i wystarczyło kupić część za kilka funtów. Jednak ów Anglik uparł się, że częśc musi wymienić fachowiec i tym sposobem wydali kilkadziesiąt funtów na to, że przyszedł pan i w kilka minut załatwił sprawę. Podobnie jest ze sprzętem RTV. Idziesz sobie po ulicach Londynu i widzisz wystawione przed dom wieże, telewizory a nawet komputery. Taki Anglik woli po prostu wywalić i kupić nowe zamiast wezwać fachowca a żeby samemu grzebać to już nie ma mowy.

Z drugiej strony większość poważnych ( a nawet średnio poważnych ) firm inwestuje Tobie w tygodniowy trening i po tym możesz już wykonywać zawód.

To wszystko wynika z tego, ze oni nie musieli sobie przez 50 lat radzic z tym co mieli pod reka (czyli prawie z niczym). Poza tym stac ich na to, zeby sobie zamowic fachowca za 50 funtow i miec z glowy problem niz zastanawiac sie co zepsuja grzebiac w sprzecie. Dla nas to troche dziwne, bo u nas 3-letnie dziecko potrafi wbic gwozdzia mlotkiem nie robiac sobie krzywdy, a tam polowa ludnosci mialaby problem ze stluczonym palcem. Ale moze to jest zrodlo ich sukcesu? Zarabiaja duzo i pozwalaja innym zarabiac nie tracac przy tym swojego czasu, dzieki czemu zarabiaja jeszcze wiecej (bo maja wiecej czasu).

pozdrawiam
johny

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1