Czy doświadczacie dolegliwości, które przeszkadzają w pracy i jak sobie z nimi radzicie?

1

Szczere pytanie po wielu miesiącach nieobecności i tak szczerze jest to dla mnie bardzo ważny temat, więc przejdę do rzeczy.

Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i nie jesteśmy niezniszczalni. W pracy programisty możemy być narażeni na stres, a także choroby cywilizacyjne i wiele innych schorzeń wynikających ze specyfiki pracy. Nie oczekuję, że ktokolwiek przedstawi tu całą swoją historię medyczną, ale mój rozum podpowiada mi, że realne przykłady ludzi, którzy mimo problemów zdrowotnych są w stanie pracować, realizować pasje i żyć, będąc spełnionym.

Nie jest to forum medyczne, ale przedstawię, w mam nadzieję, zrozumiały sposób mój problem.

Prawdopodobnie nabawiłem się polineuropatii i mam w pewnym stopniu uszkodzone nerwy w nogach. Oczywiście organizuję badania, które mają to potwierdzić. Próbowałem na NFZ, ale skończy się to tym, że będę wegetował kolejne miesiące, a niewiedza, na czym kolokwialnie mówiąc, stoję, jest w obecnej chwili dużym obciążeniem dla mojej psychiki.

Wygląda to tak, że czuję nieustępujący ból i mrowienie poniżej kolan. Chodzenie pomaga, ale też nie mogę przeciągnąć, bo mimo roztrenowania jest gorzej i występują "zakwasy" albo mikrouszkodzenia włókien mięśniowych na łydkach, które to wydaje mi się, że nie regenerują się w takim samym stopniu jak reszta mięśni.

Przejdę do meritum, bo pewnie zanudzam tymi lamentami.

Siedząc ergonomicznie i zgodnie z zasadami BHP przy komputerze, czuję niekończący się ból poniżej kolan. Żadne ketonale, diklofenaki i cała reszta maści przeciwbólowych nie pomaga. Ból jest na takim poziomie, że nie jestem w stanie programować. Nie jestem w stanie myśleć kreatywnie, kiedy do mojego mózgu ciągle docierają impulsy nerwowe informujące o bólu.

Może to dla kogoś być śmieszne, bo mierzy się z większymi problemami, ale każdy ma swój świat.

Ogólnie psycha siada, ale wszystko to dzieje się w głowie i może świadectwo kogoś, kto mimo takich samych albo nawet dużo większych problemów zdrowotnych jest w stanie pracować jako programista, podniesie mnie na duchu.

Uszanuję każdą opinię.

2

Cóż mogę powiedzieć albo poradzić.

  • Basen - niedoceniany, ale zawsze pomocny, może Ci pomóc, nie zaszkodzi spróbować.
  • Jak basen - to i sauna albo lodowe groty - raz na jakiś czas możesz spróbować
  • Biurko i poza do programowania - może spróbuj pisać kod na stojąco. Jeśli pracujesz w domu i masz lapka, to moze warto czasem poprogramować na leżąco. Ja tak robię - leżę na plecach, pod karkiem poduszka, ale ustawiona tak bym nie garbił się mocno, nogi zgięte w kolanach i laptop. Nie jest to pozycja komfortowa na dluższą metę, ale warto rozważyć coś takiego np po pół godziny dziennie.
  • Jedzenie - czy masz zdrowe nawyki żywieniowe? Masz nadwagę? Jeśli źle się odżywiasz i ważysz więcej nie powinieneś - zadbaj o to. Zadbaj też o zróżnicowaną dietę.
  • Jak tam z jazdą na rowerze? Wtedy też masz zakwasy?
  • Leki - bierzesz coś na te bóle (nie mówię o maściach), poza tym NFZ.... nie żartuj i idź gdzieś prywatnie
  • Papierosy/używki? Jak korzystasz to odstaw
  • Od dawna masz te objawy?
  • Może to są jakieś objawy słabego krążenia, ponoć lampka wina może je poprawić - sprawdź jak sie po lampce poczują Twoje nogi
  • Stres - ograniczać na maxa.
  • Czy te bóle nie są może związane z pogodą? Ja tam odczuwam zmiany klimatu, pomaga mi wtedy okład z mokrego zimnego ręcznika (na łydki)
2

Mam w tej chwili również problem z kolanem, najprawdopodobniej przeciążenie treningowe, odczuwalne szczególnie przy schodzeniu po schodach (typowy objaw w tzw. kolanie skoczka), co ciekawe niespecjalnie to czuję podczas samego treningu siłowego i mogę dalej trzaskać ciężkie przysiady. Wynika to z tego, że jest to prosty ruch statyczny w jednej płaszczyźnie. Musiałem za to wyeliminować wszystkie ruchy impulsowe, gdzie przez chwilę cały ciężar ciała jest oparty na jednej nodze przy wybijaniu się do góry (a zatem na przykład biegi, również pliometrię jednonóż).

Co z tym robię:

  • Fizjoterapia - dwa razy w tygodniu, w dwóch różnych miejscach, ponieważ wychodzę z założenia, że różni specjaliści będą zwracać uwagę na różne rzeczy. Terapie manualne i terapie powięziowe to podstawa. Ogółem na fizjo polecam chodzić nawet jak ktoś jest w pełni zdrowy na takiej samej zasadzie jak chodzi się do dentysty - jeżeli idziesz jak już cię ząb boli, to znaczy, że poszedłeś za późno. Prewencja > leczenie. W każdym razie powinieneś przede wszystkim poszukać dobrego specjalisty lub dwóch i pozwolić, by cię przeorali. Jeżeli zabieg jest bolesny, to znaczy, że działa. To nie ma być lekkie mizianie jak w przypadku masażu rekreacyjnego. Rozważ dodatkowe metody jak zabiegi z igłami i kinezjoterapię.
  • Trening siłowy - praktycznie niezbędny dla zdrowia. Teraz z bolącym kolanem trener katuje mi nawet więcej ćwiczeń na nogi niż normalnie, bo ruch ma spore działanie terapeutyczne i wbrew pozorom nie należy od niego uciekać tylko dlatego, że boli (oczywiście dopóki to jest ból w granicach 3/10, bo wyższy to faktycznie może spowodować pogłębienie uszkodzeń). Podczas treningu mniej mnie te kolano boli niż podczas normalnego chodzenia, zapewne dlatego, że organizm jest rozgrzany. Należy więc ćwiczyć, doświadczony trener również będzie tu na wagę złota, podobnie jak i doświadczony terapeuta
  • maty do akupresury - jako uzupełnienie fizjoterapii. Idea jest taka, że leżenie na tym rozgrzewa i poprawia ukrwienie, świetnie się nadaje przede wszystkim dla pleców, ale można również stosować na nogi kładąc na to łydki (na podwyższeniu - jakaś poduszka) albo leżąc na brzuchu i kładąc sobie pod uda
  • Dieta - w szczególności warto tu zadbać o dostarczanie witamin i kolagenu
  • Zmiana pozycji, częste wstawanie przed ekranem i przejście kilku kroków, praca hybrydowa, stojąco-siedząca

Co w mojej opinii nie działa:

  • Pistolety do masażu i wałki - jak dla mnie efekt znikomy, mata i stosowanie ciężaru ciała przy leżeniu na niej daje daleko lepsze fekty
  • jonofereza, lasery, zabiegi z polem magnetycznym - jak dla mnie strata czasu, wysyłają na to emerytów na NFZ żeby udawać, że ich jakoś rehabilitują. Miałem swego czasu problemy z nadgarstkiem, chodziłem na to i nic to nie dawało, dopiero zabiegi z dobrym fizjoterapeutą mocno mi pomogły
  • maści i środki przeciwbólowe - generalnie jest to maskowanie objawu, a nie leczenie przyczyny. Jedyne co mogę tu polecić jako w miarę sensowne to okazjonalne okłady z lodu (nie na gołą skórę)
2

Jeśli to diagnozowany i dopiero leczony problem to po prostu olej pozę w stylu BHP i siedź/leż/stój jakkolwiek Ci wygodnie. Może i nabawisz się innych problemów z kręgosłupem, ale zakładam że póki co masz nadrzędne dwa problemy - diagnoza gorszej choroby i problem z komfortową pracą.

A jeśli chodzi o rady - to jak wyżej, olej NFZ i czym prędzej ciśnij prywatnie, długo nieleczone problemy ze zdrowiem mocno odbijają się na psychice. Chociaż przewrotnie powiem - miałem dwa takowe w swoim życiu i ... czas leczy rany :P Co nawet usłyszałem od jednego lekarza, gość wziął 200zł za konsultację (3-4 lata temu to było sporo) a jako drogę leczenia usłyszałem "albo operacja, która daje 50% szans na ustanie bólu jednocześnie może mieć spore komplikacje, albo czekać, bo będzie mnie jeszcze bolało do dwóch lat" - miał rację :D

2

kiedyś byłem otyłym maślakiem i wiernym mężem i wszystko mnie bolało.
Tez cos promieniowało mi na nogi.
Co ciekawe; lekarze szukali przyczyny w nogach, natomiast ulge przynosil mi osteopata, ktory zauwazyl, ze to od kregoslupa.

Teraz mnie to nie obchodzi, bo
kardio 3h w tygodniu,
silka 3-4 razy w tygodniu,
basen raz w tygodniu i nie czuje cienia zadnego bólu pleców.

Bardzo wazne jest, zeby cwiczyc na silowni nogi i martwy ciąg, a także ćwiczenia z wolnymi ciezarami, w tym podnoszenie nad glowe i żołnierskie.

Kiedyś plecy bolaly mnie od podniesienia myszki, a dzisiaj 200kg podnosze w serii w martwym ciągu.

Sport to czas, który wydatkujesz i który do Ciebie wraca.

Prawdopodobnie masz zaniki miesni w nogach i to nierownomierne + pewnie zaniki miesni plecow i posladków, co rozwala Ci stabilizacje kregoslupa i powoduje uciski na nerwy.

RUSZ DUPE.

Edit: od siedzenia zanikają mięśnie pośladków, a od bezruchu zanika czworogłowy. Do tego jeszcze miesnie dolne brzucha ulegają skróceniu.

Jako ze wykonujesz intratny zawód to idź do trenera personalnego (ja tez wcialem na pol roku).
Upewnij sie, ze jest po AWFie, albo fizjoterapii i jest ogarniety.

Koszt okolo 1500 pln/miesiac.
trening minimum 3x w tygodniu silowy.

Jak rozpoznać dobrego trenera:
oprocz studiów kierunkowych, zwróć uwagę, czy na pierwszym spotkaniu poświęci przynajmniej 40 minut na test i ocene Twojej motoryki i stanu ciala.
Prawdopodobnie w Twojej sytuacji zacznie 1-2 miesiace od fizjoterapii i stabilizacji z elementami treningu silowego.
Na silownie tez pewnie wczesniej chodziles sam, wiec mogles sobie narobic wiecej syfu niz pozytku.

Edit 2: o lekarzach mam złą opinię.
Mój brat jest profesorem ortopedii i najlepszy to on jest w zarabianiu kasy i robieniu ludziom zbednych operacji, w sytucji, gdy fizjoterapeuta wyleczyłby ich w pół roku bezinwazyjnie. Moj brat gna wtedy na prywatna operacje za 50K po krotej jest troche lepiej przez parę lat, a na starość jeszcze gorzej.

2

U mnie małe problemy z kręgosłupem pojawiły się trochę ponad 2 lata temu - pewnego dnia wstanie z łóżka i doczołganie się do łazienki zajęło mi klika godzin (4?, 6?).

Od tamtego dnia rano ponad pół godz. ćwiczeń, wieczorem od pon. do sob. min. 5km spaceru, ale przeważnie 10km.

Na razie jest OK.

0

Jak nie dajesz rady i nic nie pomaga, a masz mozliwosc odpusc prace i ogarnij zdrowie. Widzialem ludzi ktorzy zamiast odpuscic i sie ogarnac ze zdrowiem, doprowadzili sie do tak marnego stanu, ze ledwo byli w stanie funkcjonowac, nie mowiac o pracy.

Zamiast sie bujac z NFZ warto czasami zaplacic za wizyte.

Co ja bym sprobowal:

Nie dziabnal Cie kleszcz jakis czas temu? Przy roznych dziwnych objawach warto zrobic test na Borelioze.
Olej na jakis czas diete i jedz na co masz tylko ochote, moze Ci brakuje jakichs skladnikow ? Jak ze znajoma lekarka rozmawialem o swoim pomyslie przejscia na keto to mi mocno odradzila. Za to odstawienie sodkiego zawsze na propsie . Btw. warto od morfologi zaczaczanim wydasz fortune na lekarza. Tutaj o diecie: https://wegedroga.pl/keto-naprawde-taka-super-wady-i-zalety-diety-ketogenicznej/
Probowales pracowac na stojaco?

2

Dzięki za odpowiedzi i każdą doceniam. Ciężko mi będzie cytować i odnieść się do każdego podpunktu, bo i tak obecnie pisanie postów zajmuje mi jakiś chory czas, bo mam mętlik w głowie i milion myśli, czy "sprzedać" cały background jak znalazłem się w miejscu, w którym obecnie jestem, bo może być to różnie odebrane, ale nie zaklinam rzeczywistości i wiem, że tak właściwie to sam wykreowałem rzeczywistość, w której się znajduje i z którą muszę się mierzyć.

Także byłem / jestem od 4 lat uzależniony od opioidów. Wychowałem się na patologicznym osiedlu, nie przelewało się, a jak już to do szklanki, bo alkoholików w domu też miałem. Potem pierwsze prace, zderzenie z rzeczywistością, życie od weekendu do weekendu, dziesięciu dilerów w promieniu 500 metrów i młodzieńcza szajba. No debilizm, ale ciężko mi oceniać to z dzisiejszej perspektywy. No, ale już wtedy uważałem, że to syf i miałem nastawienie, że co najwyżej spróbuję czegoś nowego i budowałem asertywność. Dzisiaj po prostu odbijam od takich kolegów, ale wtedy nie umiałem, skoro znaliśmy się od pierwszej klasy podstawówki. Nie będę pisał, że ktoś mi na siłę wciskał dragi do pyska, ale zbudowało taki mental, że "nie nie, nie chcę... ale dobra dawno nic nie było, to chyba nie zaszkodzi" i tak to życie wyglądało. Nie nadużywałem w tamtym czasie żadnych środków, bo po prostu mi nie pasowały, ale tak jak napisałem, zbudowały ten ćpuński, nie bójmy użyć się tego słowa, mental.

Poszedłem do pierwszej pracy w IT na helpdesk i totalnie inaczej sobie to wyobrażałem. Byłem trzeźwiutki jak łza i podjarany, że jest praca w zawodzie, coś o programowaniu już myślałem, ale no właśnie myślałem i na tym koniec. Okazało się, że to totalnie nie dla mnie. Ludzie na poziomie dna albo gorzej, zero pomocy, darcie mordy na telefonie, bo coś gdzieś nie działa. Stres mnie zabija i już wtedy zacząłem się zastanawiać, czy inni ludzie też odczuwają stres w taki sam sposób. Potem stres zamienił się w lęk. W tym samym czasie zawód miłosny i z tym całym skrzywionym mentalem trafiłem na opioidy. Pojedyncze przypadki zamieniły się w krótkie epizody, ale resztka godności krzyczała, że to się źle skończy i pozwoliło to się opanować. Rzuciłem też tę robotę i jakoś się bujałem po g**no pracach.

Po czasie trafiłem do call center, bo gadane zawsze miałem i jakoś połączenie głupoty, niezadowolenia z życia i czynników osobistych sprawiły, że mózg przypomniał sobie co tak dobrze pomagało na stres i w ogóle na wszelkie dolegliwości, a dzisiaj taki ciężki dzień, więc chyba nic się nie stanie? Zanim się zorientowałem, to byłem już uzależniony. Oczywiście również fizycznie. Minął tak rok, wybuchła pandemia, zwolniłem się, miałem więcej czasu na przemyślenia i doszło do mnie, co ja robię ze swoim życiem i sięgnąłem swojego osobistego dna. Rzuciłem wszystko, wszedłem na keto i postanowiłem na poważnie zacząć uczyć się programowania. Było ciężko na początku, ale jak zażarło, to się okazało, że chyba znalazłem pasję. Miesiąc żyłem jak asceta, uczyłem się, czułem się świetnie, ale nie przepracowałem tego. Nie byli mi w głowie jacyś terapeuci, myślałem, że to już za mną i co? Umówiłem się ze znajomymi pod galerią, spóźniali się z 20 minut, a mi wisi nad głową baner "Apteka". Książkowy przykład wyzwalacza, zaczyna się bitwa myśli i oczywiście raz tam jak kiedyś, to chyba nic się nie stanie?

No i się stało oczywiście. Ćpałem, uczyłem się programowania, kolejny detoks i nagle dostaję pracę, a ciężko było w czasie pandemii znaleźć pierwszą pracę, więc trzeba było brać szansę od losu. Postanowiłem, że muszę poczekać na odpowiednią okazję, jakiś urlop, święta i zajarany robotą w ogóle nie zwracałem uwagi na swój ogromny problem. W końcu nadarzyła się okazja i dupa. Dziesięć, czy tam dwanaście dni, to za mało, żeby minęły wszystkie objawy. Po pół roku też się przecież nie zwolnię, bo pewnie będę miał problem ze znalezieniem czegoś nowego. Od 2022 dostałem obsesji, że muszę z tym skończyć i przy każdej możliwej okazji próbowałem z tym skończyć, a po nieudanych próbach następowało odbicie. Z czasem też tolerancja rosła i rosły dawki. Na logikę myślałem, że skoro nie jestem w stanie skończyć teraz, to jak mam być w stanie np. za rok? Zaczęło mnie to strasznie męczyć i niszczyć.

Od początku tego roku wszedł mi projekt, gdzie po prostu przeliczyłem swoje możliwości. Efekty już dawno zostały same negatywne. Bierzesz, żeby funkcjonować jak normalny człowiek. Problemy ze snem, kofeina, śmieciowe żarcie i w marcu wykorkowałem. Coś mną tąpnęło i czułem, że zaraz zejdę. Okazało się, że to atak paniki. Karetkę wezwali po mnie, ale zanim przyjechali, to już trochę ze mnie zeszło i jeszcze ratownicy bekę cisnęli, że oooo zawałowiec, bo coś za mostkiem czuje. Badania niby ok i nie ma podstawy, żeby jechać na SOR. No ok i tak by nic nie zrobili.

W końcu za radą kolegi, że to może nerwica poszedłem do psychiatry i zaraz po podaniu danych pyta się, od czego jestem uzależniony? No i już wiedziałem, że chyba na dobrego trafiłem. Zwolniłem się z pracy i zacząłem leczyć. Miałem zmniejszać dawki, żeby powoli zejść, ale od razu łapały mnie objawy odstawienne. Detoks ustaliliśmy na jakąś tam datę, bo inżynierkę miałem napisać. No, ale już wtedy byłem złamany. Nerwica + depresja przez uzależnienie i przez 4 miesiące zaczynanie od jutra pisanie inżynierki. Absurd. Jeszcze to był ostatni semestr i uczelnia się zamyka XD Najlepiej wydane 20 koła w życiu. Dobrze, że jakoś mnie to nie rusza zbytnio, ale mam większe problemy na głowie.

Finisz jest taki, że cztery tygodnie jestem czysty. Już wszystkie objawy odstawienne minęły. Lekarz mnie przez to prowadzi. Chodzę na terapię. I jest prawie zajebiście, dużo lepiej niż było, gdyby tylko nie te za przeproszeniem [CIACH!] nogi. Muszę już zacząć ogarniać robotę, bo pół roku zdychałem.

Możecie napisać, że jestem cipą, frajerem, ćpunem i jakiekolwiek tam epitety wam przyjdą do głowy. Uznałem, że pierwszy post nie zawiera pełni informacji. Czemu piszę to tutaj? Nie wiem.
Nie jest to żaden lament, choć może tak wygląda. To ja sam nawarzyłem tego piwska i muszę pomyśleć, co z tym zrobić. Na pewno jesteście mądrzejsi ode mnie jeśli nie wpakowaliście się w takie g**no.

W dzień poodpisuję na pytania z postów, bo chcę uszanować wasz czas. Ten może coś wyjaśni i tak 3 godziny go pisałem, bo to ciężki temat dla mnie XD <śmiech przez łzy>

2

@szafran98: pamietaj ze forum IT nie koniecznie jest najlepszym miejscem do szukania pomocy w takich sprawach. Pierwszy krok zrobiles, stwierdziles ze jestes w czarnej d.... i chcesz stamtad wyjsc. Nikt tego za Ciebie nie zrobi.
Ja bym sie jeszcze zastanowil nad przeprowadzka jesli tylko masz taka mozliwosc, odetniesz sie od otoczenia ktore ma zly wplyw.
Btw. to nie jest porada lekarska, ale IMHO problemy ktore masz ze zdrowiem moga wynikac ze sposobu zycia/nerwicy. I tak jak pisalem, przynajmniej tymczasowo odstawilbym keto.

1
  1. Idź do fizjoterapeuty.
  2. Rób ćwiczenia oddechowe.

Ad1: Najlepiej nawet do przynajmniej dwóch, bo czasami trafiają się konowały. Może jakiś mięsień uciskać jakiś nerw. Ja np teraz mam paraliż przepony, pomagają ćwiczenia rozciągające. Ludzie robią sobie operację cieśni nadgarstka, a okazuje się, że w 90% jest to problem, który można załagodzić przy pomocy fizjoterapii. Miejsce w nadgarstku w którym nerw uciska jest na tyle duże, że rzadko potrzebne są zabiegi chirurgiczne, często wystarczy popracować z fizjoterapeutą.

Ad2: Na załagodzenie stresu i wyciszenie układu nerwowego na początek możesz spróbować:

albo tego

0

Po tym, co napisałeś widać że jeśli nic nie zmienisz to marnie skończysz i masz już do tego bardzo blisko. Czy nie jest za późno, tego nie wiem. Fizycznie trzeba by zacząć od detoksu, zmiany nawyków, diety i pewnie od wszystkiego.

Jak? Nie wiem, są od tego specjaliści, pytaj ich a nie na forum. Alw wygląda na to, że trzeba zacząć od psychiki. Zapewne zmiana trybu życia będzie dość trudna i nie wiadomo, jakie masz już ograniczenia zdrowotne.

1

@gajusz800: Masz rację, ale może trochę zagmatwałem, więc odpowiem. Ja jestem już po detoksie, wszystko pod okiem lekarza, chodzę na terapię, zmieniłem dietę i fizycznie się aktywizuję. Na razie spacery, żeby nie przeholować i tak przez ostatni miesiąc zrobiłem 180 kilometrów. Pracuję na sobą mentalnie i fizycznie. Nie szukam tu porady lekarskiej.

Tak jak zapytałem w nazwie tematu. Chodzi mi o relacje ludzi, którzy mają przewlekłe problemy np. zwyrodnienie kręgosłupa albo uszkodzenie nerwu i przez to doświadczają przewlekłego bólu, ale radzą z tym sobie na podłożu psychicznym oraz dzięki profilaktyce i innym działaniom są w stanie normalnie pracować jako dev, ale pewnie można do tego podpiąć każdą pracę przy komputerze.

Także zaznaczę jeszcze raz, że jestem po detoksie i wszelkich zmianach na płaszczyznach, które wymieniłeś i wchodzę w etap powrotu do aktywności zawodowej, ale doświadczam pewnych trudności, które opisałem w pierwszym poście. Tę litanię, do której się odnosisz, napisałem, żeby z automatu potwierdzić lub zaprzeczyć odpowiedzi na pytania stawiane przez użytkowników.

Możemy skupić się na pytaniu postawionym w nazwie tematu i pominąć całkowicie tamten wątek. Chciałem być transparentny.

0

@WhiteLightning: W tej chwili ciężko z przeprowadzką, ale jest to dobra rada. Z tym że obecnie lekarza i terapeutę mam naprzeciwko, więc na obecną chwilę wydaje mi się, że działa to na plus dla mnie. Pozwolę sobie założyć, że poprzez przeprowadzkę masz też na myśli zmianę towarzystwa, ale już od dawna w towarzystwie nie mam narkomanów, a raczej ludzi, których na tyle szanuję, że zaufałem im i podzieliłem się swoją sytuacją, więc raczej wspierają mnie i chcą pomóc. Może faktycznie masz rację co do keto, bo jednak sama detoksykacja jest dużym obciążeniem dla organizmu i możliwe, że na obecną chwilę to zbyt dużo. Tylko teraz się zastanawiam, czy spróbować low carb, czy po prostu zbilansowana? Cukier na pewno mi nie służy oraz węgle z dużym indeksem glikemicznym.

Dzięki za odpowiedź. Tak jak już pisałem. Nie oczekuję porady medycznej albo cudownego sposobu na powrót do zdrowia, a raczej odpowiedzi na pytanie postawione w nazwie tematu. Niektórzy muszą żyć z bólem i funkcjonują w społeczeństwie, dlatego takie pytanie. Zawsze byłem zbyt szczery i dlatego napisałem tamten post. Może niepotrzebnie, ale wczoraj miałem gorszy dzień. Jeśli ktoś poczuł się zgorszony, to przepraszam.

0
szafran98 napisał(a):

Chodzi mi o relacje ludzi, którzy mają przewlekłe problemy np. zwyrodnienie kręgosłupa albo uszkodzenie nerwu i przez to doświadczają przewlekłego bólu, ale radzą z tym sobie na podłożu psychicznym oraz dzięki profilaktyce i innym działaniom są w stanie normalnie pracować jako dev, ale pewnie można do tego podpiąć każdą pracę przy komputerze.

No ale chodzi ci o to, żeby ktoś opowiedział swoją historię, o jakieś zwierzenia? Bo jeśli nie, to chyba jednak o poradę lekarską, to specjalista najlepiej ci doradzi co zrobić żeby zminimalizować skutki tych dolegliwości w twojej pracy, Tym bardziej, że każdy przypadek jest indywidualny, nie działa to raczej na zasadzie że ktoś miał podobnie jak ty i coś zrobił, to i tobie pomoże.

1

Ja miałem to szczęście, że w moich grupkach była moda na chodzenie na siłownię więc miałem okresy kiedy chodziłem więcej skupiając się głównie na dynamice. Natomiast miałem też okresy gdzie przestawałem chodzić i kiedy waga mi podskoczyła o 6kg-8kg to już czułem problemy w kolanach, kostkach, plecach więc siłą rzeczy znowu wracałem do regularnego ruchu.

Kolejnymi game changerami u mnie była nauka ćwiczeń rozciągającyh, rolowania i ćwiczenia z oddychaniem. W tym momencie zapisuję sobie w excelu czy codziennie robię ćwiczenia. Technika pomodoro, czyli robienie sobie krótkich przerw co np. 30 minut, żeby pochodzić.

Kiedy jest się młodym to wydaje nam się, że jesteśmy nieśmiertelni. A nie jesteśmy. Ciało to jest narzędzie pracy. Żeby móc się skupić na problemach musimy być w formie. Nie znam żadnego grubasa, który byłby w stanie osiągać regularnie dobre wyniki. A jeżeli znam to zawsze się zastanawiam jakie osiągnięcia by mogła mieć ta osoba gdyby nie rzucała sobie kłód pod nogi w postaci bycia grubasem. Bycie grubasem to wybór. Jeżeli nie wykonujesz regularnie ćwiczeń to równie dobrze mógłbyś się nie myć.

0
twoj_stary_pijany napisał(a):

Nie znam żadnego grubasa, który byłby w stanie osiągać regularnie dobre wyniki. A jeżeli znam to zawsze się zastanawiam jakie osiągnięcia by mogła mieć ta osoba gdyby nie rzucała sobie kłód pod nogi w postaci bycia grubasem.

Chyba trochę przesadzasz, żadne badania nie wykazały, jakoby nadwaga czy otyłość obniżały zdolności intelektualne.

0

@gajusz800: W kierunku porady lekarskiej idę do neurologa i to jedno, ale lekarz nie zna 1:1 specyfiki pracy programisty. No, ale oczywiste jest, że idę do lekarza, a nie liczę, że znajdę magiczny sposób w internecie albo będę słuchał jakichś znachorów pokroju Zięby.

Nie miałem na myśli jakiegoś uber zwierzania się, czy opowiadanie historii długości kartki A4, a prostą informację "ja mam reumatoidalne zapalenie stawów, podczas siedzenia przy kompie ciągle bolą mnie stawy, biorę leki od lekarza, musiałem coś tam zmienić w diecie, chodzę regularnie do fizjoterapeuty oraz na basen, dzięki temu ból jest jakieś 80% mniejszy i mogę normalnie pracować" i tyle. Nie wiem, czy to jakiś multum informacji, że ktoś może się bać o wystalkowanie, ale dla mnie jest to realny przykład kogoś, kto mimo zdrowotnych przeciwności losu jest w stanie normalnie żyć i funkcjonować, a moja psychika w obecnej chwili takich przykładów potrzebuje.

Teraz wytłumaczyłem najprościej, jak umiem, więc jeśli nie rozumiesz mojego toku myślenia, to po prostu masz inną opinię na ten temat.

1

I jeszcze na te łydki możesz zainteresować się nogawkami kompresyjnymi. Niektórzy biegacze mówią, że to też poprawia regenerację.

2

Kiedyś załapałem się na zespoł cieśni nadgarstka. Odpuściłem całkiem używanie myszki i przeszedłem na tableta jako touchpad, używając drugiej ręki. Przez jakiś rok probowałem problem zaleczyć sam, ale nie udawało mi się tego pozbyć. Dopiero po fizjoterapiach zaczynało być powoli lepiej, ale zmiany były stopniowo widoczne na przestrzeni miesięcy.

Skoro siedzenie pogarsza Twój stan, zacznij od pokombinowania czy np siedzisko fotela nie sięga Ci za blisko kolan, czy nie masz za wysoko siedzenia i stopy słabo się opierają na podłodze. Może siedzenie też stało się za twarde (gąbka zmiękła) i potrzebujesz jakis padding w stylu poduszka/koc. Jeśli masz oparcie fotela zablokowane w danej pozycji, tak, że cały czas jesteś pionowo, to spróbuj odblokować i mieć w miare luźne. Ogolnie do fotela trzeba mieć troche szczęścia, bo zwykłe fotele maja ograniczoną regulację, a jak się nie jest właściwego wzrostu i wymiarów, to kończy się to problemami. Z kolei fotele co mają dużo możliwości regulacji bywaja mocno overpriced. Cokolwiek zmienisz, jeśli boli Cię już dzień w dzień, to może troche zająć na zauważenie, czy jest lepiej po zmianach. Warto pewnie spróbować postać, ewentualnie poleżeć z laptopem w miare możliwości. Być może ortopeda byłby lepszy na start niż neurolog, ale to najwyżej Cię przekierują. Przy wyborze lekarza zwróć uwagę, żeby mial sprzęt w gabinecie do badań, żeby się nie przeciągało.

0

Jeśli jesz jak plebs to i pracujesz jak plebs. Masz więc problemy plebsu.

Polecam jeść i pracować po rzymsku.

5

Ileś lat pracowałeś na to co ci dolega. Ileś lat ćpałeś i nie prowadziłeś się zdrowo. Teraz czeka cię droga w drugą stronę, mniej więcej tyle samo czasu ile się zabijałeś. Nie oczekuj cudów po jednym dniu czy nawet miesiącu.

Zacznij żyć zdrowo:

  • wysypiaj się, minimum 8 godzin
  • jedz warzywa i owoce, chude mięso, pełnowartościowe węglowodany, nabiał
  • ruszaj się, nie musisz iść na siłownie ani wydawać na trenera personalnego, po prostu zacznij od spacerów, potem rower, basen itd. powoli sobie dawkuj ruch
  • pij 2-3 litry wody (czystej wody, a nie kawy i napojów)
  • odstaw wszystkie używki (zero alkoholu, papierosów, narkotyków, kofeiny)

Na początku będzie ciężko, będzie bolało, będziesz chciał pić, ćpać czy co tam lubiłeś robić. Ale tak jak już pisałem, pracowałeś na to ileś lat. Nie wyzdrowiejesz teraz w jeden dzień i nie szukaj cudownych rad na forum.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1