Czy żyjemy w Matrixie?

0

Nowy Rok to czas podsumowań oraz snucia planów. Jednak to wszystko jest bezcelowe bez rozstrzygnięcia czy żyjemy w Matrixie.

Matrix można rozumieć dosłownie jako życie w symulacji komputerowej, którą ktoś stworzył np. w celu przekształcenia nas w baterie zasilające maszyny. Matrix można też rozumieć jako życie w systemie, który ktoś stworzył, a my funkcjonujemy w nim tylko w celu zaspokojenia potrzeb wąskiej grupy twórców.

Każdy z nas zdobył jakieś wykształcenie, jednak poza przygotowaniem nas do pełnienia jakiejś roli w systemie, nie nauczono nas niczego więcej. Przykładowo chyba każdy zgodzi się z tym, że edukacja finansowa to bolączka szkoły w Polsce, ale również na świecie. Dodatkowo wszystkie państwa na świecie troszczą się o to, żeby stworzyć system podatkowy, który jest skomplikowany i roi się od zapisów, które pozwalają wąskiej grupie firm i ludzi funkcjonować bez płacenia podatków. Widzimy to w Polsce gdzie funkcjonuje wiele firm zagranicznych, które nie płacą podatku CIT. Widzimy to również na świecie gdzie ponadnarodowe koncerny typu Google, Apple itd. omijają podatki i płacą efektywnie co najwyżej kilka procent podatku.

Dodatkowo pojawił się problem globalnego ocieplenia gdzie wmawia się nam, że jest on spowodowany tym, że np. jemy mięso albo się rozmnażamy, a nie dlatego, że 1% najbogatszych ludzi na świecie produkuje dwa razy więcej CO2 niż najbiedniejsze 50%. Dodatkowo ten 1% produkuje co raz więcej CO2, a wzrost ten jest trzykrotnie większy niż wśród najbiedniejszych 50%. Najśmieszniejsze jest to, że jeżeli ten 1% pozostanie poza kontrolą produkcji CO2, to nawet natychmiastowe ograniczenie konsumpcji przez najbiedniejsze 50% nie zapobiegnie przekroczeniu wzrostu temperatury o 1,5 stopnia Celsjusza w ciągu najbliższych lat. Dodatkowo to właśnie to 50% najbiedniejszych najbardziej odczuje wzrost temperatur.

Zatem jak myślicie żyjemy w Matrixie? Czy robicie coś żeby się z niego wydostać?

3
Haskell napisał(a):

Dodatkowo wszystkie państwa na świecie troszczą się o to, żeby stworzyć system podatkowy, który jest skomplikowany i roi się od zapisów, które pozwalają wąskiej grupie firm i ludzi funkcjonować bez płacenia podatków.

E tam wszystkie. Polska jest po prostu wybitna w tym względzie.

Dodatkowo pojawił się problem globalnego ocieplenia gdzie wmawia się nam, że jest on spowodowany tym, że np. jemy mięso albo się rozmnażamy, a nie dlatego, że 1% najbogatszych ludzi na świecie produkuje dwa razy więcej CO2 niż najbiedniejsze 50%. Dodatkowo ten 1% produkuje co raz więcej CO2, a wzrost ten jest trzykrotnie większy niż wśród najbiedniejszych 50%. Najśmieszniejsze jest to, że jeżeli ten 1% pozostanie poza kontrolą produkcji CO2, to nawet natychmiastowe ograniczenie konsumpcji przez najbiedniejsze 50% nie zapobiegnie przekroczeniu wzrostu temperatury o 1,5 stopnia Celsjusza w ciągu najbliższych lat. Dodatkowo to właśnie to 50% najbiedniejszych najbardziej odczuje wzrost temperatur.

Ale wiesz, że należysz do tego 1% najbogatszych?

2

Ja na 80% jestem pewien że umarłem i jestem obecnie w piekle.

1

Najpierw trzeba rozróżnić 1% najbogatszych od 1% najlepiej zarabiających. To dwie różne grupy. Trzeba również rozróżnić, że 1% najlepiej zarabiających w Polsce nie mieści się w 1% najlepiej zarabiających na świecie. W celu wskoczenia do 1% najlepiej zarabiających w Polsce trzeba zarabiać powyżej 36 tysięcy brutto miesięcznie (98 tysięcy dolarów rocznie). Z kolei średni dochód najlepiej zarabiającego 1% Polaków to ponad 80 tysięcy brutto miesięcznie.

1% najlepiej zarabiających w USA zarabia co najmniej 820 tysięcy dolarów rocznie. 1% najlepiej zarabiających na świecie zarabia co najmniej 300 tysięcy dolarów rocznie.

0

Dobra, przyjmijmy nawet, że ja jestem w tych 1% najbogatszych na świecie (jest to nieistotne w kwestii o którą pytam). Natomiast co najmniej 99 osób na 100, które codziennie mijam na ulicy nie jest. Spróbuj się postawić w sytuacji człowieka, który zarabia 3-4 brutto miesięcznie. Czy on żyje w Matrixie?

0

@Haskell: ale [CIACH!] :D

2
Haskell napisał(a):

Dobra, przyjmijmy nawet, że ja jestem w tych 1% najbogatszych na świecie (jest to nieistotne w kwestii o którą pytam). Natomiast co najmniej 99 osób na 100, które codziennie mijam na ulicy nie jest. Spróbuj się postawić w sytuacji człowieka, który zarabia 3-4 brutto miesięcznie. Czy on żyje w Matrixie?

Taki człowiek żyje wśród 10, może 20% najbogatszych mieszkańców Ziemi, w kraju o umiarkowanym klimacie, a więc wymaga ogrzewania zimą i chłodzenia latem, do tego korzysta ze środków transportu aby dotrzeć do pracy bądź miejsca wypoczynku. Pracuje przy użyciu urządzeń elektrycznych, przy ich użyciu wykonuje też prace domowe i odpoczywa. On również jest w grupie produkującej więcej CO2 niż najbiedniejsi Ziemianie.

1

Przekonałeś mnie. Każdy mieszkaniec Ziemii jest w grupie produkującej więcej co2 niż najbiedniejszy mieszkaniec Ziemii... a ja jestem debilem, że w poście o matrixie wrzuciłem paragraf o co2 i dałem się wciągnąć w dyskusję na ten temat :)

2
Haskell napisał(a):

a ja jestem debilem

Skoro post, w którym piszę o obywatelach jednego z krajów bogatej północy (o czym Ty zacząłeś) zrozumiałeś jako post o każdym mieszkańcu planety, to niewątpliwie masz rację. :P

2
Czulu napisał(a):

Ja na 80% jestem pewien że umarłem i jestem obecnie w piekle.

Też wam wprowadzili model pracy hybrydowej?

0

Dodatkowo pojawił się problem globalnego ocieplenia gdzie wmawia się nam, że jest on spowodowany tym, że np. jemy mięso albo się rozmnażamy, a nie dlatego, że 1% najbogatszych ludzi na świecie produkuje dwa razy więcej CO2 niż najbiedniejsze 50%

Why not both?

Zarówno dokładanie nowych ludzi, jak i duża konsumpcja powoduje wzrost CO2.

Akurat jeżeli chodzi o rozmnażanie, to nie widzę żeby ten temat był nagłaśniany, raczej jest zamiatany pod dywan. A jedzenie mięsa jest w mojej opinii nagłaśniane przez to że wiele osób ma ideologiczne skrzywienie jeżeli chodzi o zwierzęta i korzysta z fali zmian klimatycznych żeby po-ewangelizować sobie innych. Mimo że ponoć większym problemem niż dieta jest jest podróżowanie po całym świecie samolotami oraz samochody.

Nie wiem czy to matrix, ale chyba łatwiej powiedzieć wyborcom że zrobi się trochę więcej odnawialnej energii, pogadać o zastąpieniu aut elektrycznymi, że bycie fleksitarianem jest cool, niż zaproponować większy dyskomfort i narazić się na nieprzekroczenie progu wyborczego.

image

1

Najwyraźniej kiepsko formuję myśli. Każdy skupił się na CO2 i praktycznie zero refleksji nad pierwszą częścią posta.

Drugą rzeczą, którą zauważyłem to, że większość z was kwestionuje fakt, że najbogatsi ludzie na świecie produkują zdecydowanie więcej CO2 niż przeciętna osoba. Boeing 747 w ciągu 24h lotu zużywa tyle paliwa, co 247 samochodów przez cały rok. Tymczasem bogatsi ludzie odbywają więcej podróży samolotem, a wielu milionerów posiada własne prywatne samoloty, którymi przemieszczają się wielokrotnie w ciągu roku. Wręcz zaczęto mi udowadniać, że ten przeciętny Polak zarabiający 3-4 tysiące brutto to "bogata północ". Ile on razy lata samolotem w ciągu roku, jeżeli w ogóle? Średnio na Polaka przypadło w 2016 roku 0,81 podróży lotniczej.

Cóż, Matrix siedzi w niektórych mocno...

1
Haskell napisał(a):

Nowy Rok to czas podsumowań oraz snucia planów. Jednak to wszystko jest bezcelowe bez rozstrzygnięcia czy żyjemy w Matrixie.

Matrix można rozumieć dosłownie jako życie w symulacji komputerowej, którą ktoś stworzył np. w celu przekształcenia nas w baterie zasilające maszyny. Matrix można też rozumieć jako życie w systemie, który ktoś stworzył, a my funkcjonujemy w nim tylko w celu zaspokojenia potrzeb wąskiej grupy twórców.

Każdy z nas zdobył jakieś wykształcenie, jednak poza przygotowaniem nas do pełnienia jakiejś roli w systemie, nie nauczono nas niczego więcej. Przykładowo chyba każdy zgodzi się z tym, że edukacja finansowa to bolączka szkoły w Polsce, ale również na świecie. Dodatkowo wszystkie państwa na świecie troszczą się o to, żeby stworzyć system podatkowy, który jest skomplikowany i roi się od zapisów, które pozwalają wąskiej grupie firm i ludzi funkcjonować bez płacenia podatków. Widzimy to w Polsce gdzie funkcjonuje wiele firm zagranicznych, które nie płacą podatku CIT. Widzimy to również na świecie gdzie ponadnarodowe koncerny typu Google, Apple itd. omijają podatki i płacą efektywnie co najwyżej kilka procent podatku.

co znaczy "nie nauczono nas"? sam się naucz

0
Miang napisał(a):

co znaczy "nie nauczono nas"? sam się naucz

Ok, już zrozumiałem. To fakt, że każdy z nas może się nauczyć. Zwracam tylko uwagę, że wybór przedmiotów w szkole jest taki, a nie inny, a ilość godzin spędzonych w niej jest na tyle duża, że mamy ograniczony czas na naukę innych rzeczy. Człowiek potrzebuje też czasu na rozrywkę, odpoczynek, kontakty z innymi ludźmi. Stawiam tezę, że program jest skonstruowany celowo w taki sposób, żeby przedstawić nam jeden konkretny sposób na życie, gdzie pracujemy dla kogoś i sprzedajemy swój czas za wynagrodzenie.

Dodatkowo od małego dorastamy w systemie gdzie wiele kwestii reguluje państwo, a nas uczy się, że państwo coś za nas załatwi, a my możemy na nim polegać.

0

To zależy co nazywamy matrixem, jeśli jest nim program komputerowy w którym jesteśmy zwykłymi NPC-ami, z ograniczoną świadomością a nasze ludzkie ciało jest przeznaczone do wytwarzania energii na polach uprawnych obcych cywilizacji - to raczej nie, ale jeśli pod pojęciem Matrixu kryje się patriarchalne społeczeństwo w którym jesteśmy NPC-ami z pełna świadomością a nasze ludzkie ciało jest przeznaczone do zarabiania hajsu wyżej postawionym w korpo należącym do obcych gospodarek - wtedy tak, jesteśmy w Matrixie.

1
Batgirl napisał(a):

Akurat jeżeli chodzi o rozmnażanie, to nie widzę żeby ten temat był nagłaśniany, raczej jest zamiatany pod dywan.

Bo to nie jest problem, idea jest absurdalna, a całość tezy opiera się chyba na wielokrotnym naliczaniu tych samych wartości (coś jak u JKM z jego 2137% podatków w Polsce).

A jedzenie mięsa jest w mojej opinii nagłaśniane przez to że wiele osób ma ideologiczne skrzywienie jeżeli chodzi o zwierzęta i korzysta z fali zmian klimatycznych żeby po-ewangelizować sobie innych.

Nie widzę tu jakiegoś skrzywienia ideologicznego, po prostu chęć zmniejszenia śladu węglowego może być jedną z przyczyn, dla których rezygnuje się z jedzenia mięsa.

Mimo że ponoć większym problemem niż dieta jest jest podróżowanie po całym świecie samolotami oraz samochody.

Pytanie, co łatwiej osiągnąć? :)
Osobiście mam nadzieję, że kiedyś po prostu nie trzeba będzie hodować żadnych zwierząt, aby mieć mięso.

Haskell napisał(a):

Drugą rzeczą, którą zauważyłem to, że większość z was kwestionuje fakt, że najbogatsi ludzie na świecie produkują zdecydowanie więcej CO2 niż przeciętna osoba.

Nikt tutaj tego nie zakwestionował. Jedynie zwróciłem ci uwagę na fakt, że też zawyżasz średnią.

Boeing 747 w ciągu 24h lotu zużywa tyle paliwa, co 247 samochodów przez cały rok. Tymczasem bogatsi ludzie odbywają więcej podróży samolotem, a wielu milionerów posiada własne prywatne samoloty, którymi przemieszczają się wielokrotnie w ciągu roku.

I jakie sugerujesz rozwiązanie tego problemu? Zakazać im latania? Zabrać majątek?

Wręcz zaczęto mi udowadniać, że ten przeciętny Polak zarabiający 3-4 tysiące brutto to "bogata północ".

No widzisz, tak to jest, jak próbujesz dyskutować o świecie i ekonomii nie znając podstawowych pojęć.
Niestety, skoro w szkole nie nauczyli Cię, co to jest bogata północ i biedne południe, to nie masz szans się tego dowiedzieć.

0
somekind napisał(a):

Nikt tutaj tego nie zakwestionował. Jedynie zwróciłem ci uwagę na fakt, że też zawyżasz średnią.

Ale co to ma do rzeczy? Naprawdę tego nie rozumiem jaki wpływ na odpowiedź na postawione przeze mnie pytanie ma mój stan posiadania?

I jakie sugerujesz rozwiązanie tego problemu? Zakazać im latania? Zabrać majątek?

Gdyby to było takie proste... Nie założyłem tego tematu żeby dać tutaj rozwiązanie. Założyłem ten wątek żeby postawić tezę, że żyjemy w systemie (Matrixie) celowo skonstruowanym w taki, a nie inny sposób. System ten moim zdaniem jest przyczyną nierównomiernej dystrybucji dochodu, która leży u podstaw u tego, że wąskie grono najbogatszych żyje ponad stan i konsumuje zdecydowanie więcej niż przeciętny człowiek. Nie ja pierwszy zauważyłem ten problem. Zauważyli to już marksiści ale ich sposób rozwiązania problemu jest nieakceptowalny i wielokrotnie już doprowadził do tragedii i ludobójstwa.

Stawiam tezę, że przyczyną takiego, a nie innego stanu rzeczy jest państwo, które odpowiada za to, że przygotowuje się ludzi do życia w tym systemie. W interesie najbogatszych oraz polityków jest to żeby większość była biedna, a wąskie grono najbogatszych miało więcej pieniędzy, którymi będzie korumpowało tych polityków w celu podtrzymania systemu.

No widzisz, tak to jest, jak próbujesz dyskutować o świecie i ekonomii nie znając podstawowych pojęć.
Niestety, skoro w szkole nie nauczyli Cię, co to jest bogata północ i biedne południe, to nie masz szans się tego dowiedzieć.

Znam te pojęcia, po prostu twierdzę, że przeciętny Polak to słaby przykład przedstawiciela "bogatej północy". Owszem, Polak zarabiający 3-4 tysiące zarabia więcej niż przeciętny hindus czy mieszkaniec Afryki, ale ta różnica jest nadal mniejsza niż różnica w zarobkach miedzy Polską, a bogatym Zachodem. Cały świat goni Polskę, już nawet w Chinach przeciętne wynagrodzenie mieszkańców miast jest na poziomie przeciętnego Polaka.

0

Bo to nie jest problem, idea jest absurdalna, a całość tezy opiera się chyba na wielokrotnym naliczaniu tych samych wartości (coś jak u JKM z jego 2137% podatków w Polsce).

Czy mógłbyś rozwinąć tę myśl? Jak dla mnie mniej osób to mniejszy wyrąb lasów, mniejsze wyrybienie, mniej śmieci. Już nawet nie patrząc na CO2 tylko na środowisko szerzej. A jeżeli chodzi o CO2 to więcej ludzi będzie produkowało go więcej. Gdybyśmy mieli mniej osób na świecie, niż teraz kierowców, to byśmy mieli mniej aut siłą rzeczy.

Nie widzę tu jakiegoś skrzywienia ideologicznego, po prostu chęć zmniejszenia śladu węglowego może być jedną z przyczyn, dla których rezygnuje się z jedzenia mięsa.

Może źle się wyraziłam. Ja nie neguję, że chęć zmniejszenia śladu węglowego jest jedną z przyczyn. Tylko że jest to temat bardziej emocjonalny/ważny dla części osób niż samoloty, i tym osobom będzie bardzo zależeć żeby wykorzystać dodatkowy fakt o zmianach klimatycznych żeby przekonać "centrowców w kwestiach wolności zwierząt". I dlatego haskell zauważa w mediach ten weganizm, a samoloty już nie. Mimo że to samoloty, przynajmniej na tym obrazku, generują większy problem.

Pytanie, co łatwiej osiągnąć? :)

Nie jest mi łatwo odpowiedzieć na takie pytanie. Myślę, że jest więcej osób które spożywają mięso, niż osób które w ciągu roku lata gdzie popadnie dla zwiedzania. Więc ograniczenie(nie zabronienie) lotów dotknęłoby mniej osób niż ograniczenie jedzenia mięsa. Prościej jest zachęcać niż zakazywać, ze względu na poparcie w wyborach, więc może zachęty to komunikacji publicznej w sensie dopłaty za pozbycie się auta i brak rejestracji nowego.

0
Haskell napisał(a):
Miang napisał(a):

co znaczy "nie nauczono nas"? sam się naucz

Ok, już zrozumiałem. To fakt, że każdy z nas może się nauczyć. Zwracam tylko uwagę, że wybór przedmiotów w szkole jest taki, a nie inny, a ilość godzin spędzonych w niej jest na tyle duża, że mamy ograniczony czas na naukę innych rzeczy. Człowiek potrzebuje też czasu na rozrywkę, odpoczynek, kontakty z innymi ludźmi. Stawiam tezę, że program jest skonstruowany celowo w taki sposób, żeby przedstawić nam jeden konkretny sposób na życie, gdzie pracujemy dla kogoś i sprzedajemy swój czas za wynagrodzenie.

No ale co z tego? Szkoła jest od tego zeby przekazac Ci wiedze bardziej abstrakcyjna, wyksztalcic Cie w jakims kierunku tak zebys w przyszlosci mogl sie wyspecjalizowac. Idac tym tokiem rozumowania powinni tez przekazac jak sie prasuje ubrania, kroi kurczaka, wstawia pranie, wymienia zarowki itd tylko po co? Takich rzeczy powinni nauczyc Cie rodzice. Jezeli nie miales takiego szczescia to zyjemy w XXI wieku i taka wiedza jest powszechnie dostepna. Wystarczy chciec, a nie prezentowac pretensjonalna postawe "nie nauczyli mnie". Tak schodzac z tematu to podejscie to jest chyba najwieksza zmora naszego (i wiekszosci innych) spoleczenstwa.

Dodatkowo od małego dorastamy w systemie gdzie wiele kwestii reguluje państwo, a nas uczy się, że państwo coś za nas załatwi, a my możemy na nim polegać.

Nie mam pojecia gdzie dorastales, ale to chyba jednak nie byla Polska.

0

ja z jednej strony uważam ze szkoła uczy niepotrzebnych rzeczy i informatyka w szkole jest tego przykładem,a z drugiej pokazuje wycinek rzeczywistości pasujący do głoszonych przez polityków tez, tylko że podawane powyżej postulaty to po prostu przesuniecie na inny wycinek rzeczywistości, innych polityków i partii

0
Haskell napisał(a):

Zatem jak myślicie żyjemy w Matrixie?

nie

Czy robicie coś żeby się z niego wydostać?

nie

1

Akurat przechodziłem obok ciekawego dokumentu, w którym ktoś podjął się głębszej analizy :D
https://www.corbettreport.com/mp4/MMFullDoc.mp4

1
Haskell napisał(a):

Ale co to ma do rzeczy? Naprawdę tego nie rozumiem jaki wpływ na odpowiedź na postawione przeze mnie pytanie ma mój stan posiadania?

Tak po prostu, dla uczciwości dyskusji, warto być świadomym bliżej której strony się znajdujemy. Nawet jeśli nie w tym 1%, który generuje 15%, ale w tych 20%, które generuje 80% na pewno.

Założyłem ten wątek żeby postawić tezę, że żyjemy w systemie (Matrixie) celowo skonstruowanym w taki, a nie inny sposób. System ten moim zdaniem jest przyczyną nierównomiernej dystrybucji dochodu, która leży u podstaw u tego, że wąskie grono najbogatszych żyje ponad stan i konsumuje zdecydowanie więcej niż przeciętny człowiek.

Tak, taka jest rzeczywistość, no i tak jest od zawsze, w każdym okresie historii jakaś grupa była uprzywilejowana i żyła w większym luksusie niż inne.
Tylko czemu nazywać to matrixem, skoro to wszystko jest jak najbardziej realne?

Znam te pojęcia, po prostu twierdzę, że przeciętny Polak to słaby przykład przedstawiciela "bogatej północy". Owszem, Polak zarabiający 3-4 tysiące zarabia więcej niż przeciętny hindus czy mieszkaniec Afryki, ale ta różnica jest nadal mniejsza niż różnica w zarobkach miedzy Polską, a bogatym Zachodem.

Tacy np. Niemcy są od nas prawie 3 razy bogatsi, Amerykanie 4 razy, Szwajcarzy aż 5 razy, a mieszkańcy Afryki często 50 razy biedniejsi. To jest różnica rzędu wielkości!
Może jesteśmy tylko 50% ponad światową średnią, ale jesteśmy bogatą północą - mamy domy, a w nich prąd, ciepłą wodę i ogrzewanie, mamy oświetlone ulice, jeździmy samochodami i wyrzucamy kilka milionów ton jedzenia rocznie.

Batgirl napisał(a):

Czy mógłbyś rozwinąć tę myśl? Jak dla mnie mniej osób to mniejszy wyrąb lasów, mniejsze wyrybienie, mniej śmieci. Już nawet nie patrząc na CO2 tylko na środowisko szerzej. A jeżeli chodzi o CO2 to więcej ludzi będzie produkowało go więcej. Gdybyśmy mieli mniej osób na świecie, niż teraz kierowców, to byśmy mieli mniej aut siłą rzeczy.

No dobra, ale to wynika z tego, że człowiek korzysta, narodziny nie są tego przyczyną. To CO2, które dziecko produkuje dzieli się przecież na jedzenie, transport, mieszkanie, i resztę pozostałych rzeczy z wykresu. Jak dla mnie takie wykresy to jest bardzo kreatywna księgowość i bardzo dziwna logika. Moim zdaniem właściwą drogą do poprawy jest rozwój technologii, a nie rezygnowanie z bycia pełnoprawnym organizmem żywym.

I dlatego haskell zauważa w mediach ten weganizm, a samoloty już nie.

Ale to chyba kwestia osobistej bańki informacyjnej - do mnie docierają informacje zarówno o jednym jak i drugim.

Mimo że to samoloty, przynajmniej na tym obrazku, generują większy problem.

Ależ wcale to nie wynika. :) Obrazek to jakiś zestaw losowych osobistych wyborów, nie pokazuje skumulowanych danych w skali planety.
Więcej ludzi je mięso niż lata samolotem przez ocean, krowy to jakieś 5-6 x większy problem niż loty międzykontynentalne.

0
somekind napisał(a):

Więcej ludzi je mięso niż lata samolotem przez ocean, krowy to jakieś 5-6 x większy problem niż loty międzykontynentalne.

Cały sektor rolniczy odpowiada za kilkanaście do dwudziestu procent emisji CO2 i zmiana naszych przyzwyczajeń żywieniowych nie zmieni tak dużo jak by się mogło wydawać. Ludzie muszą jeść i sektor rolniczy nadal będzie generował olbrzymie ilości CO2. Trzeba sobie uświadomić, że ględzenie o mięsie jest celowe tak aby odsunąć dyskusję o prawdziwej przyczynie czyli paliwach kopalnych, a to właśnie użycie paliw kopalnych w sektorze rolniczym jest głównym winowajcą emisji CO2 w tym sektorze. Poza tym trzeba pamiętać, że nie wszędzie urośnie zboże typu groch czy soja, ale trawa czy inne rośliny wykorzystywane na paszę urosną niemal wszędzie. Stąd też produkcja zwierząt jest w wielu terenach jedynym wyjściem żeby wyprodukować jakąkolwiek żywność. Wiele osób niestety o tym zapomina i próbuje szukać przyczyny ocieplenia klimatu nie tam gdzie trzeba i nie tam gdzie da się wywołać istotnie zauważalny efekt. Poza tym konsumpcja mięsa przynajmniej w Polsce cały czas spada. W ciągu ostatnich lat jemy 10% mniej mięsa. Dodatkowo mięso takie jak wołowina jest bardzo drogie, stąd około 90% mięsa konsumowanego w Polsce to wieprzowina i drób. Pieprzenie o krowach to celowe odwracanie uwagi.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1