Ciekawi mnie nowa ofensywa Rosjan. Jedni mówią, że ona ma się dopiero zacząć, ale pojawia się coraz więcej głosów ekspertów, którzy twierdzą, że ta ofensywa już trwa i po prostu Rosjanie utknęli.
Myślicie, że z rosyjską armią faktycznie jest aż tak źle, że nie są w stanie przeprowadzić ofensywy z jednego kierunku, z terenu który kontroluje i do tego jeszcze we względnie otwartym polu...
Nie wiem nie znam się, ale wg. mnie to ta ofensywa raczej się kończy, niż miałaby się zacząć. Pod Kijowem oberwali, a to przynajmniej oficjalnie były ich "doborowe jednostki" z przydomkami "gwardyjska" i "uderzeniowa", czyli teoretycznie te lepiej wyposażone, skompletowane, z większym udziałem żołnierzy zawodowych. Według doniesień w walkach uczestniczyła nawet dywizja Tamańska, która przynajmniej za ZSRR była bezpośrednio podporządkowana Kremlowi (taka trochę armia w armii). Podobnie z WWS, to co się pokazało się w powietrzu, to "najlepsze co ma (miała) Rosja". Mi-35, Ka-52, Su-35, Su-34. Ciężko powiedzieć ile z tego sprzętu wbiło się do tej pory w ziemię, ale przynajmniej po jednym egzemplarzu, więc to nie jest tak, że rzucili tam najgorszy posiadany złom. Siły lądowe RU, po wyłączeniu wojsk dysponowanych centralnie i takich, które musiały zostać, bo jednak Rosja to spory kraj z bardzo długa granicą wydaje mi się, że na początku wojny zgromadzili dookoła UA wszystko co mogli zgromadzić, wraz z rezerwami. Informacje o stratach są mało wiarygodne, ale naiwnością byłoby sądzić, że aktualny stan armii rosyjskiej jest lepszy niż 50 dni temu. Potwierdzają to działania Rosji, czyli łapanki "ochotników" i poborowych, wyciąganie złomu ze składnic. Jeżeli świeżych żołnierzy wsadzi się do złomu, to raczej nie ma się co spodziewać spektakularnych sukcesów. To co mogłoby ewentualnie dać Rosji jakąś szansę, to nauka na własnych błędach i sensowniejsze dowodzenie. Tylko ciężko oczekiwać, że coś się zmieni, skoro pierwotne dowództwo jest albo martwe, albo odsunięte od dowodzenia, albo w aresztach domowych, a z tego co słychać przywództwo polityczne domaga się "efektów", "sukcesów" i wyznacza do tego deadliny z d... typu 9 maja.
Do tego jeszcze historia z Moskwą - jeśli potwierdzi, się że zginęło tam blisko 500 marynarzy to już w ogóle chyba jakiś rosyjski dramat.
To jest jakiś absurd, bo uniknięcie tych pocisków było banalnie proste, wystarczyło nie być w ich zasięgu. Myślę, że straty nie były tak wysokie, chociaż ciężko powiedzieć w jakim stanie były środki ratunkowe na tym zabytku i czy ktoś ich nie ukradł. Nie mniej jeżeli prawdą jest informacja o holowaniu krążownika, to mieli szansę się uratować. Inna sprawa, że ten krążownik poziomem wartości bojowej pasował bardziej do polskiej MW.
Co wtedy zrobi Putin? Przecież to już będzie totalna kompromitacja Rosyjskiej armii i nikt już go chyba nie będzie brał na poważnie.
Putin, wraz z całą tą "operacją specjalną" jest skazany na sukces. Nawet jeżeli będzie to bohaterska obrona Kamczatki przed ukraińskimi faszystami.
Zaraz się okażę, że Ukraińcy zaczną Donbas odbijać - jakby mieli trochę więcej ciężkiego sprzętu to by się zrobiło bardzo ciekawie.
Myślę, że taki scenariusz jest mocno prawdopodobny, chociaż ciężko powiedzieć jak Ukraina i jej armia jest obecnie postrzegana w tych "republikach ludowych". Z drugiej strony kobiety ewakuowano, mężczyzn wyłapano do wojska, więc nie ma się co spodziewać oporu ze strony ludności, szczególnie, że swoje już oberwali.
Oczywiście jestem świadomy, że teraz ciągle Ukraina jest w defensywie, ale z drugiej strony morale rosyjskiej armii pokazuje, że żadnego scenariusza nie da się wykluczyć.
Ciężko to nazwać defensywą w innych miejscach niż Mariupol. Z tego co do nas dociera, to raczej Rosja się dostosowuje do działań przeciwnika, niż odwrotnie. Pod względem wojskowym, spuszczenie łomotu Rosji w Donbasie wydaje się całkowicie realne, pozostają decyzje polityczne, typu czy Ukraina chce mieć przyczynę kolejnej wojny w swoich granicach. Wydaje się że działania armii Ukraińskiej są jednak w pewien sposób ograniczone, o czym świadczy praktycznie brak uderzeń poza granicami Ukrainy.