Jak się uspołecznić po 30?

4

W związku z kolejnym samotnym Sylwestrem zacząłem się zastanawiać czy będąc po 30 jestem już skazany na brak towarzystwa. Co można zrobićby to zmienić? Gdzie 30 latek, interowertyk, bez dynamizmu, z niewyjściową twarzą i zakolami może poznawać ludzi?

Im człowiek był młodszy tym łatwiej było nawiązywać nowe znajomości... gimnazjum, liceum, studia... zawsze po kilku znajomych rocznie się poznało...
Teraz w pracy ludzie są albo pozamykani na nowe znajomości, albo otwarci na płytkie normickie, znajomości, ale są to chyba tylko ekstrawertycy i ekstrawertyków tylko lubią.

13

Nie da się.

10

Mam tak samo, przywyknij. Na epicu jest Tomb Raider za free, ściągnij se, pograj xD

6

Ja wierzę w tindera :)

1
mr_jaro napisał(a):

Ja wierzę w tindera :)

a co w sytuacji, gdy jest się "z niewyjściową twarzą i zakolami"

0

Nie wrzucaj zdjęcia i zainteresuj charakterem

3

Jeszcze może powinieneś uszczegółowić jakie towarzystwo Cię interesuje?

  • tej jedynej (np. portale randkowe lub marsze wsparcia)
  • "paczki przyjaciół" (kłania się reklama piwa)
  • prawdziwie męskie (np. na siłowni lub stadionie)
  • towarzystwo geeków (np. na discordzie w sylwestra)
  • towarzystwo tłumu (wystarczy wyjść z szampańskoje na ulicę)
1

Dobrze być ekstra(wertykiem), ani myślę narzekac, bo leżę nawalony jak messsrchmit z jednym okiem zamknietym, bo na dwa rozmywa się obraz. Pozdro.

11

z zakolami

Opitol się na łyso, nie będzie tego widać tak bardzo że masz zakola, a sa kobiety które kręci łysina. Z tymi zakolami to raczej Ty dorabiasz sobie problem gdzie go nie ma.

4

@straznik-tagu: Jeśli dotychczas nie miałeś towarzystwa, to czemu teraz chcesz mieć?
Może tak naprawdę dobrze Ci tak jak jest. Nie próbuj na siłę upodobnić się do innych.
Ty wolisz być bez towarzystwa.

Jeśli potrzebujesz z kimś coś porobić, to zadaj sobie pytanie co by to miało być?
Do czego potrzebujesz innych osób? Do planszówki? Do gier online multiplayer?
Do rozmowy o wspólnych zainteresowaniach?
Do kręgli, sztuk walki, tańców itd...?

Jeśli naprawdę wydaje Ci się, że potrzebujesz takiego towarzystwa, to spróbuj zaglądnąć na jakieś spotkania organizowane dla miłośników gier planszowych, komiksów, anime...
Zapisz się na kurs tańca, sztuk walki itp. Może kogoś poznasz.

Wystarczy nawiązać kontakt z jednym typem, a ten Cię zapozna ze swoim towarzystwem.

4
straznik-tagu napisał(a):

W związku z kolejnym samotnym Sylwestrem zacząłem się zastanawiać czy będąc po 30 jestem już skazany na brak towarzystwa. Co można zrobićby to zmienić?

Można się interesować wieloma rzeczami, a wtedy naturalnie będziesz poznawać ludzi.

Przynajmniej taką mam hipotezę, bo sam przez ostatnie X lat nie miałem wiele zainteresowań, bo się interesowałem głównie programowaniem, a to problematyczne zainteresowanie, jeśli chodzi o poznawanie ludzi. Tym się nie zabłyśnie w towarzystwie (chyba, że w towarzystwie innych programistów, ale to bro-towarzystwo, jakoś nigdy nie czułem się dobrze w takich klimatach).

No ale widzę, że ludzie, którzy się interesują jakimś tematem, potem często poznają ludzi w danym klimacie (bo np. udzielają się w społecznościach internetowych albo jeżdżą na eventy związane z daną tematyką).

Problem się zaczyna wtedy, kiedy niczym się nie interesujesz.

Gdzie 30 latek, interowertyk, bez dynamizmu, z niewyjściową twarzą i zakolami może poznawać ludzi?

No nie wiem, Elon Musk też miał w tym wieku zakola, ale założył te swoje firmy i został miliarderem. I włosy mu też odrosły. I powyrywał różne aktorki czy piosenkarkę. Ty też tak możesz ;)

9

Po 30 to już tak po prostu jest. Wygodnie jest się pogodzić z takim stanem rzeczy, polubić nielubienie imprez i innych spędów ludzkich. Ja na przykład w ramach podtrzymywania resztek umiejętności społecznych trzymam 6 kotów i czasami zaglądam na forum dla programistów, a nie mam absolutnie nic wspólnego z programowaniem. Polecam :)

5

Niestety trzeba wyjść do ludzi i z nimi rozmawiać:

  • koła spotkań w bibliotece
  • woodstock
  • koncerty
  • pałac kultury lokalny i koła zainteresowań
  • budżety obywatelskie i spotkania
  • brydż
  • sekcje sportowe
  • częsta zmiana pracy by była rotacja
  • konferencje i uczestnictwo aktywne
  • wolontariat
  • schronisko dla zwierząt
2

A kogo ty chcesz poznać? Samiczkę czy bro'sów?

Polecam grę na instrumencie, zapisz się do szkoły muzycznej (przez pandemię niektóre się pozamykały niestety). Gitara jest stosunkowo nieskomplikowana. Dobra zabawa, do tego mnie te delikatne wibracje strun bardzo odprężają...

Co do sierści: Musk robił sobie przeszczepy włosów. Jest coś takiego jak Finasteride, tyle że to lek na receptę i trzeba uważać na skutki uboczne (różnie działa na różnych ludzi). Na necie jest mnóstwo info na ten temat. Ja się cały czas waham, spróbować czy nie? Opcja alternatywna to idziesz w kierunku zero i przywdziewasz image łysego biznesmena w garniaku :D Najgorzej jak ktoś próbuje swoją garstkę włosów rozczesywać po całej pale :D

Co do pracy, faktycznie coś w tym jest po 30. Znam takich w robocie co albo nawijają jak katarynka, albo "kleją" się do współpracowników. Generalnie nie lubię się w pracy dzielić życiem prywatnym, czasami dam się pociągnąć za język, ale potem zawsze mam moralnego kaca. Ja lubię mieć podział życie prywatne które ma "ciągłość" od narodzin do śmierci, i mój obraz w pracy, gdzie np. mogę "reinvent myself" i w jednej robocie być najemnikiem, w następnej ambitnym pracownikiem / karierowiczem a w kolejnej wyluzowanym klepaczem w zależności od tego jakie mam potrzeby $$$ i czego mi w życiu zawodowym potrzeba do szczęścia.

Grunt to nie popadać w otępienie/zasuszenie: znam gościa co ołysiał jak miał 28 lat, ale nic ma dziewczynę, planuje ślub. Znam gościa co ma 157cm wzrostu, podobnie znalazł dziewczynę, dorobił się $$$ (a trzeba przyznać że kobiety mają takiego samego kręćka na punkcie wzrostu jak faceci na punkcie cycek). Najlepiej to znaleźć hobby które faktycznie się lubi i zacząć się w nim udzielać. Zresztą można mieć wiele hobby i potem wybrać takie które najlepiej pasuje. Dla programistów dobre są np. maratory (można poznać obie płcie), muzyka, ścianka wspinaczkowa / trekking. Grunt to nie siedzieć w 4 ścianach (!!!), wtedy zwiększasz powierzchnię kontaktu.

Zawsze też możesz skorzystać z pomocy psychoterapeuty. Jak już wszystko inne zawiedzie....

2

ten gość ma zakole i się nie poddaje :p
michał-pol.webp

3

Ludzi na ogół spotyka się w miejscach związanych z zainteresowaniami. Imprez nie wspominam, bo to raczej nie jest dobre miejsce do nawiązywania znajomości dla introwertyka, chyba że mowa o kilkodniowym festiwalu na łonie natury. Polecam szachy albo brydż, zwłaszcza brydż sprzyja nawiązywaniu znajomości (o ile mówimy o grze w realu oczwiście i nie mówimy o jakichś mistrzostwach, zwykly lokalny turniej, jak grasz w lidze siłą rzeczy socjalizujesz się z drużyną). Jak z szachami, to nie wiem, bo nie bywam na turniejach, gram ze znajomymi i w necie. W grę wchodzą też inne rozrywki: sauna, strzelnica, siłownia, sztuki walki, języki obce, jak sobie lubisz. W większych miastach jest zwykle coś takiego jak męski krąg, od razu się wygadasz. Możesz zainteresować się też medytacją, na takich spotkaniach zwykle też jest okazja do nawiązywania znajomości.

5

A może mój sposób? Studia podyplomowe? Akurat trafiłem na grupę ludzi w podobnym wieku i siłą rzeczy o podobnych zainteresowaniach. Dzięki temu mieliśmy już tzw. "integracje" na mieście :)

7

To moze tak zapytam: Po co?

6

Idź na salsę, bachte albo coś takiego i podobno działa. Chociaż możesz zagadać z @Interpod na ten temat.

3

Facet wbrew pozorom nie ma tak źle z wyglądem, bo kobiety są mniej wybredne niż faceci w tym zakresie. Idź na siłownię, ogarnij jakiegoś stylistę co coś zrobi z Twoją twarzą i ubraniami - za 6-12 miesięcy będziesz powyżej średniej. Jak to mawiała moja koleżanka, że facet byle by nie śmierdział to zawsze sobie jakąś kobietę znajdzie. Ostatecznie możesz sobie żonę importować.

Co do meskiego towarzystwa to też polecam jakieś społeczności skupione wokół hobby. Jakieś bieganie, szachy, ASG, RPG. Na takich zlotach często są osoby, które też są same i zależy im aby się podczepić.

1
hadwao napisał(a):

Ostatecznie możesz sobie żonę importować.

Masz jakiegoś sprawdzonego importera?

3

Ciężko dać idealną odpowiedź bo nie wiemy gdzie leży twój problem. Być może boisz się rozmawiać z ludźmi. Może jesteś mało uspołeczniony i nie wypadasz najlepiej w towarzystwie. Może boisz się intymności. Uważam że powinieneś wydać część swojej programistycznej pensji na terapeutę. Tacy ludzie są szkoleni żeby rozpoznać gdzie leży twój problem i jaki powinien być następny krok. Myślę że warto się eksponować na rzeczy które Ciebie stresują (na tym to zresztą polega; patrz: https://en.wikipedia.org/wiki/Cognitive_behavioral_therapy) dla tego podpisuję się pod radami przedmówców. Rzeczy które dziś wywołują u ciebie dyskomfort pod koniec tego roku mogą być wartościową częścią twojego życia. Tak jak napisał @0xmarcin grunt to nie siedzieć w domu - Czego Tobie i sobie życzę w tym nowym roku!

8

Mam siostrę pannę pod 40 podchodzi, była modelka, niespelniona celebrytka i aktorka, ekstrawrrtyczka. Jest okresowo agresywna.

2

Wszystko git, ludzie sa generalnie mili, dziewczyny czesto same przeciez zagaduja, wystarczy chociaz co jakis czas sie zainteresowac samym "co tam?". No i nie byc dzikusem, jak koledzy ida po pracy na piwo, to tez sie idzie. I tyle, dziewczyny tez chca kogos miec.

Na praktykach studenckich (nie studiowalem informatyki, wiec tez mielismy tam dziewczyny) byl starszy gosc, ktory wtedy mowil, ze zony nalezy szukac sobie blisko, do tego trzeba dodac przepis od michaela peny z "bogow ulicy" - masz sie jej podobac, zeby nie podrywala kolegow z pracy, ma lubic gotowac i lubic dzieci. I to wystarczy, ziomeczku. Jak bedziesz we wroclawiu to zawsze mozna wyskoczyc na piwko, zebys oddziczal, pozdrowki!

4

Odpowiadam na pytania.

Czego chcę?
Przede wszystkim chciałbym mieć kumpli takich z którymi spotykam się w weekendy, mogę pojechać na wakacje czy porobić coś w Sylwestra. Nie musimy nic robić ciekawego, byle mieć z kim usiąść sobie na murku, otworzyć puszkę coli i powiedzieć ech, dziwne życie i tak se siedzieć. Albo pochodzić po mieście bez celu pa na tę, jaka zdrowa Julka, o pa tu co budują.
W drugiej kolejności żonę chciałbym mieć i dzieci.

Czemu nie umiem?
Miałem bardzo ciężkie dzieciństwo, prawie bez ojca, a matka i babcia znęcały się nade mną. Potem dokuczali mi rówieśnicy w szkole.
Nabawiłem się kompleksów, nie umiałem odezwać do ludzi, nie trenowałem umiejętności społecznych. Niby jakoś sobie z tym poradziłem, ale teraz już nie mam takiej sposobności do nawiązywania kontaktów jak za młodu. No i tak nie do końca sobie poradziłem, bo o ile umiem się odezwać do ludzi to albo gadam głupoty, że potem czuję zażenowanie albo nie umiem ciekawie rozmawiać o niczym, jak to normiki.

Jak to było?
Za młodu siedziałem ciągle w domu z bratem i grałem w gry komputerowe. W gimnazjum jak poznałem świetnych kumpli (było nas 6 i morda mi się cieszyła jak byłem z nimi, mieliśmy swój slang, założyliśmy potem nawet zespół punk rockowy) to po 2 latach wyprowadziliśmy się do innego miasta i znów nowa szkoła i aspołeczność.
W LO miałem tylko 1 kumpla, programistę, nerda z którego wszyscy się śmiali, choć to był mega inteligentny i zabawny człowiek.
Podobała mi się jedna dziewczyna i pod koniec 2 LO do niej zagadałem tak bezpośrednio, że chcę ją poznać. Okazała się nie tylko piękna z ryja, ale też z zachowania, to była esencja kobiecości i do tego taka marzycielka, rozstrzepana, spokojna, potrzebująca opieki, a przy tym ciepła. Pisała wiersze. Spotkałem się z nią 1 raz, a potem już nie chciała. Jej koleżanki wpadały w śmiech jak widziały mnie na korytarzu, więc nieźle mnie musiała obsmarować. Wolała takiego oskarka co obracał pannice jak w fabryce. Potem oskarek i tak jej nie chciał. Poszła na prawo i trafiła do tego samego miasta co ja. Widziałem ją potem jeszcze kilka razy.
Dziś jest już starą panną i nie ma tego blasku co kiedyś, a i tak mi się podoba.
Myślę o niej do dziś. Nigdy już takiej dziewczyny nie spotkałem.
Pod koniec LO założyłem zespół metalowy i graliśmy sobie trochę, ale kumpli w nich nie znalazłem. W okół kręciło się trochę osób i lepiej się czułem, gdy z 10 osobami w szkole mogę chociaż raz na tydzień zamienić 2 zdania. Osobno poznałem wtedy 1 kumpla i 1 kumpele i to było fajne, że raz na tydzień mogłem sobie z nimi z 30 minut pogadać.
Na studiach miałem dużo znajomych, ale nie miałem z nimi wspólnego języka. Wyniosłem ze studiów jedynie 2 kumpli z akademika, z którymi koleguję się do dziś, ale widujemy się raz na rok.
W pracy nigdy nie poznałem żadnego kumpla.
Do tego przez całe życie przez neta poznałem 2 kumpli i 2 kumpele. 2 na jakimś tam forum i dzięki grze w traviana, a kumpele na czacie.
Czyli łącznie mam 4 kumpli i 2 kumpele, z którymi sobie piszę, ale bardzo rzadko się spotykamy.

Co próbowałem zrobić by to zmienić?
byłem na 3 terapiach
chodziłem na spotkania DDA
chodziłem po kursach katolickich
pracowałem na słuchawce, żeby mieć kontakt z Julkami
jeździłem na blabla (tu poznałem jedną Julkę, była fajna, ale grubsza to mi się nie podobała i kilka razy się z nią spotykałem po koleżeńsku, ale zerwałem kontakt, bo mi dokuczała i wyzywała)
zmieniałem często stancje

Przez ostatnie 2 lata brałem psychotropy na depresje, które zdusiły we mnie problem samotności. Dużo pracowałem.
Teraz przestałem brać, nie mogę już ich brać, ze względu na serce i widzę, że to nie jest rozwiązanie.
Do tego moja babcia trafiła do szpitala - wizja skurczenia rodziny, czyli osób do których mogę otworzyć gębe na żywo jeszcze bardziej mi uwypukliła jak samotność jest zła. Powinienem mieć już żonę i dzieci. Wtedy jest zastępowalność pokoleń. Nie płaczesz za babcią, bo masz w zamian nowe życie: bombelki.

12

teraz zwyczajne Julki to same zarabiają
ale Grażynka z Żabki to codziennie
pa na tę, jaka zdrowa Julka, o pa tu co budują.
Wolała takiego oskarka co obracał pannice jak w fabryce. Potem oskarek i tak jej nie chciał.

przestać czytać wykop, jakieś jebzdzidy i inne tego typu communities, za 2 lata powinno być lepiej

700zł - kartą, gotówką czy NFT?

4
straznik-tagu napisał(a):

a co w sytuacji, gdy jest się "z niewyjściową twarzą i zakolami"

Mój znajomy mawiał, że każda potwora ma swojego amatora. I znalazł amatorkę. Więc pomysł z Tinderem nie jest zły.

Zagaduj super laski kulturalną rozmową, będąc wyluzowanym. Zdziwisz się jak bardzo mają dosyć ulizanych cwaniaków którzy traktują je przedmiotowo. I ile fajne dziewczyny miewają kompleksów.

4
straznik-tagu napisał(a):

Przede wszystkim chciałbym mieć kumpli takich z którymi spotykam się w weekendy, mogę pojechać na wakacje czy porobić coś w Sylwestra. Nie musimy nic robić ciekawego, byle mieć z kim usiąść sobie na murku, otworzyć puszkę coli i powiedzieć ech, dziwne życie i tak se siedzieć. Albo pochodzić po mieście bez celu pa na tę, jaka zdrowa Julka, o pa tu co budują.

Skupię się na relacjach koleżeńskich, bo jest to temat, któremu poświęciłem dużo czasu, zarówno w kwestii poszukiwań w internecie, jak i osobistych doświadczeń poznawania znajomych w dorosłym życiu.

[...]
No i tak nie do końca sobie poradziłem, bo o ile umiem się odezwać do ludzi to albo gadam głupoty, że potem czuję zażenowanie albo nie umiem ciekawie rozmawiać o niczym, jak to normiki.

Mam nadzieję, że zauważyłeś już w życiu pewną zależność: jeśli kogoś lubisz, to ten ktoś może wygadywać głupoty (nie w sensie zdań fałszywych, lecz w sensie rzeczy zupełnie nieistotnych), a i tak będzie się fajnie rozmawiać, a z kolei może być ktoś, kto wzbudza w Tobie niechęć i choćby jego wypowiedzi były na poziomie światowej sławy mędrca, to nie będzie się chciało z nim gadać. Wiem, że łatwo się mówi "nie przejmować się", ale niestety tak trzeba postąpić - i przestać analizować, czy to co się powiedziało, było mądre. Jeśli rozmówca Cię lubi, to i głupoty będą fajną rozmową, jeśli nie lubi - to jego zdanie o Twojej mądrości ma bardzo mały wpływ na Twoje dalsze życie, bo po prostu kontakt między Wami praktycznie nie będzie występował.

Mężczyzn, przez presję społeczną, uczy się nie okazywania emocji i wręcz wypierania się wielu z nich. Nie da się zaprzyjaźnić z robotem i nie da się zaprzyjaźnić z człowiekiem, który cały czas robota udaje. Trzeba przestać się pilnować i dać ludziom zobaczyć na swojej twarzy także inne emocje, niż chyba jedyne kulturowo dopuszczalne u mężczyzn: pozytywną ekscytację, bądź gniew. Jeśli jesteś smutny z braku towarzystwa, nie hamuj odruchu pokazującego to w oczach i na twarzy. Osobiście nawet wprost mówiłem nowo poznanym osobom, które postrzegałem jako potencjalni dobrzy koledzy, że brak towarzystwa w dorosłym życiu jest dla mnie problemem i że bardzo mile wspominam czasy, gdy to towarzystwo miałem.

Nie wiem, czy lubisz sport, ale sport jest najlepszą znaną mi formą poznawania ludzi. Bardzo duże zalety mają obecnie dość popularne drążki: bo bardzo często przychodzą tam ludzie w pojedynkę, a nie w grupach - łatwiej poznać indywidualnego człowieka, niż wejść w istniejącą już grupę. Dobra jest też koszykówka, bo można sobie przyjść w pojedynkę porzucać i czasem spotka się tam grupę, czasem pojedynczego człowieka - i jeśli poczuje się, że to jest dobry kandydat na kolegę/przyjaciela, można nieśmiało zacząć opowiadać mu różne "głupoty" (czyli rzeczy, o których miło się będzie słuchać tym, którzy też jakieś pozytywne emocje w Twoim kierunku czują). Piłka nożna wydaje mi się trudniejsza, bo trochę bardziej problematyczne jest przychodzenie w pojedynkę.

Oczywiście każdy człowiek ma różne talenty, możliwe że ja akurat w nawiązywaniu relacji koleżeńskich mam duże, ale wg mnie: da się.

0

Nie mam Facebooka i niestety jest to spory cios zadany kontaktom towarzyskim. Wszyscy znajomi patrzą się na mnie jak na patola jak mówię że nie mam FB z przyczyn ideologicznych (o Stallmanie już nie wspominam). Niemniej nie mogę zignorować faktu że wszystkie imprezy, eventy czy nawet wyprawa na jakieś zadupie są organizowana za pomocą FB właśnie. Być może więc warto zacząć od założenia FB i odbudowy sieci kontaktów wirtualnie. Potem można rzucić coś w stylu "znów singluje, chętnie poznam ciekawą kobietę na poważnie" czy doczepić się do imprez organizowanych przez innych. Choć w przypadku OPa to się pewnie zacznie od doczepienia się do jakiejś grupy dla singli i obowiązkowo do grup dla programistów ;)

Wykop to dla mnie dno, nie znam nikogo na poziomie kto by się tam wypowiadał. LinkedIn to korpo bullshit. FB nie mam to się nie wypowiem. W sumie najlepsza jednak opcja to prywatny Slack / Discord dla znajomych. Prywatność i można pogadać na wszystkie tematy :D

0

O, jak nikt wcześniej nie wspominał to speed-dating jest fajny, byłem raz i bardzo miło wspominam.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1