Też mam, albo w sumie miałem problem z alergią - od maja do sierpnia byłem praktycznie wycięty z życia, nawet nie mogłem prowadzić auta bez klimatyzacji, która by chociaż trochę filtrowała powietrze.
Odkładałem odczulanie w czasie, bo wiedziałem, że to wiąże się z regularnymi zastrzykami, a nawet nieregularne zastrzyki raz w roku nie są mi po drodze, więc się męczyłem :P
W końcu narzeczona już na tyle długo mnie przekonywała, żebym coś z tym zrobił bo nie wytrzyma, że poszedłem do alergologa i się dowiedziałem, że jest opcja odczulania bez zastrzyków, co mnie kupiło od razu, jak każde stwierdzenie "może pan pominąć zastrzyki".
Nie będę tu mówił nazwy, bo ani nie chcę reklamować (może jest więcej preparatów tego typu), ani nie chcę żadnego leku polecać, bo nie jestem lekarzem.
Działa to tak, że zamiast chodzić co 2-3 tyg do przychodni po prostu codziennie nakładam sobie coś w płynie pod język i to się pewnie wchłania przez śluzówkę itp (za słabo słuchałem lekarza, żeby powiedzieć szczegóły :P )
Nie ma na to refundacji, więc cenowo boli, z tego co pamiętam to jest kwestia ~100 vs 2000zł/rok w porównaniu "zastrzyki vs ta opcja". Podobno minimum 3 lata to mam brać, ale zacząłem rok temu i od razu było DUŻO lepiej, w sumie teraz tylko jak łażę po parku w gorącą pogodę, alejkami pełnymi zielska, to zdarza mi się kichnąć. Wcześniej to było morze łez i zużywanie chusteczek kilogramami.