PM - zawód polegający na uzasadnianiu potrzeby swojego zawodu.

2

Już w którejś firmie, w której jestem dostrzegam, że PMy to najbardziej toksyczne środowisko ever.
95% ich pracy polega na pozorowaniu zasadności swojego etatu oraz wewnętrznych walkach o pozycję. Trochę jak w polskich serialach, gdzie bohaterowie w pracy tylko plotą intrygi, plotkują, romansują i jedzą posiłki.
Pozostałe 5% pracy to zawód sekretarki; słuchają co chcą zrobić programiści - notują w taskach, słuchają co chce biznes - notują w taskach.
To proste zadanie wykonuję tak nierzetelnie, że powstaje z tego większość problemów.
Wiem, że mogliby być pożyteczni, ale w firmach które widziałem, nie byli.

Nienawidzę ich.

1

Tak to jest, kiedy wszyscy idą w scruma, ale PM i tak musi być. 90% obowiązków zazębia się z innymi rolami, a jako że PM jest najwyżej w hierarchii, to akurat on dostaje przywilej grania w fife.

1

A żeby se grał w fifę i nie zawracał innym głowy, to byłoby spoko. Niestety to środowisko ubóstwia różnego typu intrygi, wzajemne wygryzanie się z synekur i angażowanie w to całych zespołów. Czasem np. chcą budować zespół ze "swoich ludzi", bo chociaz są oni kiepscy i programują w javie, a tutaj robi się w c#, to taki gość jako mierny-bierny-ale-wierny jest najcenniejszym nabytkiem dla PMa.

Co więcej, mają oni swoje sympatie i antypatie wśród technicznych, spiski i "politykę", w efekcie robi się syf jak na budzetówie. Chyba pójde do startupu bez PMów - góra 5 osób. Wykończe się psychicznie z tymi PMami

2

Pod nazwą "product owner" jest nieco lepiej.

Ogólnie dobrych ludzi w tym jest bardzo mało. Ale ogólnie więcej proxy zazwyczaj szkodzi procesowi.

Tylko, że jak weźmiesz robotę PM jako dev to będziesz gnił w mailach i jirze...

2
renderme napisał(a):

A żeby se grał w fifę i nie zawracał innym głowy, to byłoby spoko. Niestety to środowisko ubóstwia różnego typu intrygi, wzajemne wygryzanie się z synekur i angażowanie w to całych zespołów. Czasem np. chcą budować zespół ze "swoich ludzi", bo chociaz są oni kiepscy i programują w javie, a tutaj robi się w c#, to taki gość jako mierny-bierny-ale-wierny jest najcenniejszym nabytkiem dla PMa.

Ale to akurat wina waszej firmy. Ten PM po prostu czuje się zagrożony. Nie można ich hodować w taki sposób.
PM potrzebuje prywatności, a wy pewnie go stresujecie pytaniami o zasadność jego pracy. W takich warunkach każdy jeden zacznie udowadniać, że jest potrzebny.

0

@part: My go nie stresujemy, ale tort który daje inwestor przyciąga wielu PMów - jak hieny. Zanim rzucą się na padlinę zagryzają się wzajemnie i gryzą innych na oślep. Tak to się żyje w korpo.

Edit: W sumie to wina inwestora, że nie ma świadomości tego, że nie ustawia się 1< pająków na jednej sieci, bo zaczną się wzajemnie zabijać.

3

Troche chyba nie rozumiecie zadania pm w projekcie. A dobry pm to podstawa powodzenia projektu. PM zazwyczaj ma niewiele wspólnego z funkcjonalnością. Jak się pracuje z klientem to się docenia dobrego pm.

0

Pierwszy post przekonuje mnie do zostanie PMem. Zajebista sprawa, nowe doświadczenie, można się pobawić jak dzieci w piaskownicy, o co chodzi?

1

O co biega? Jakby nie było PMów to kto by odwalał najbardziej znienawidzoną przez programistów robotę [1]?

[1]
Gadał z użyszkodnikami, programistom wyjaśniał czego się oczekuje od produktu, użytkownikom/klientowi tłumaczył dlaczego ciężko zarobieni programiści znowu nie zrobili tak jak miało być i mimo tego mieli jeszcze opóźnienia.

title

0

@UglyMan: Pm robi plan całości, przydziela zadania, sprawdza wykonanie zadań, tworzy budżety. Programiści tego nie robią. Robią swój wycinek i tylko z tego chcą być rozliczani.

3

@Małgorzata Liszewska:

Pm robi plan całości, przydziela zadania

Co? jak on ma to zrobic bez wiedzy technicznej? PM bierze wymagania od biznesu, dyskutuje z zespolem i zespol tworzy backlog a PM/PO powinien byc częścią tegoż zespołu...

1

Można np. tak:; Brak komunikacji oraz problemy przy projektowaniu aplikacji i infrastruktury

Ciekawy wpis z projektu który jest już prawie w połowie planowanej i estymowanej 'drogi do sukcesu'.

0

Piszez o PM, ale jak ja widzę to tak samo mają programiści i więszkość ludzi zatrudnionych w IT

renderme napisał(a):

Już w którejś firmie, w której jestem dostrzegam, że PMy to najbardziej toksyczne środowisko ever.

Ja uważam, że każda praca i ludzie w niej są toksyczni, do PM nie mogę mieć zarzutów bardziej niż do programistów.

95% ich pracy polega na pozorowaniu zasadności swojego etatu oraz wewnętrznych walkach o pozycję. Trochę jak w polskich serialach, gdzie bohaterowie w pracy tylko plotą intrygi, plotkują, romansują i jedzą posiłki.

Ciągle nie widzę różnicy pomiędzy PM a programistą.

Pozostałe 5% pracy to zawód sekretarki; słuchają co chcą zrobić programiści - notują w taskach, słuchają co chce biznes - notują w taskach.
To proste zadanie wykonuję tak nierzetelnie, że powstaje z tego większość problemów.
Wiem, że mogliby być pożyteczni, ale w firmach które widziałem, nie byli.

Jak dla mie PM to tarcza, w którą je**e góra, jak są problemy. A programiści są przez to kryci. Ot taka robotka...

Nienawidzę ich.

Nie dziwię się.

2

Dobry PM jest cenny. Ale bywa różnie z "dobrością", czasami w niektórych miejscach na PM ściąga się ludzi z zewnątrz, mających w historii zatrudnienia, że od lat są PM, a to od sprzedaży kartofli, a to od butów, od kredytów i nagle zostają PM od IT, gdyż przecież tyle PM-owali, więc pewnie wiedzą jak PM-ować... Zwykle takie coś kończy się katastrofą. A OP nie ma szczęścia.

Przedstawiam Wam owoc moich wieloletnich prac socjologicznych - algorytm dobrego PM (czyli takiego, jak np. moja skromna osoba :) ).
(oczywiście są pewne uproszczenia, charakter jest też ważny)

pm.png

Nie uważam, że można być PM bez backgroundu (albo - można, ale wtedy najlepiej się nie odzywać i nie przeszkadzać, z nadzieją licząc, że zespół pod nim jest dobry i sam się zorganizuje). Najczęściej dezorganizuje to pracę, bo osobnik nie rozumie co jest robione po co, nie zareaguje, gdy dzieje się źle, bo nie wie kiedy dzieje się źle, poza sytuacją, gdy ugryzie go w tyłek deadline lub kopnie góra; a programiści nie są od tłumaczenia.

Wiedza przydaje się, aby wyczuć, gdy zespół zaczyna mieszać się w zeznaniach. PM bez wiedzy, gdy usłyszy Docker, albo nie daj boże Kubernetes, robi takie mądre oczy jak sznaucerek i tylko przytakuje, a PM z wiedzą konkretnie się wypyta - co jest zrobione, czy stoi, czy dopiero jest stawiane, rozumie które klocki są od czego i oceni jaki etap, przesunie ludzi w razie potrzeby, gdy gdzieś się zrobił zator. I nie musi szukać w Google, że AWS to już nie jest Akcja Wyborcza Solidarność :D Nie musi zaraz wnikać co jest czym zrobione i jak, ale powinien rozumieć duże klocki, ich zależność, złożoność i znaczenie dla postępów. Sporadycznie ratować sytuację może jeszcze dobra komunikacja na linii zespół<->PM, ale i tak uważam, że PM bez wiedzy jest jak dziecko we mgle.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1