Kupno mieszkania - osobny pokój do nauki i pracy

2

Jestem na etapie kupna mieszkania. Zastanawiam się nad opcją 2, lub 3 pokojową (wtedy z 1 pokoju zrobiłbym gabinet). Zaraz 25 lat, mieszkać będę z dziewczyną. Możliwe, że chciałbym rozważyć pracę zdalną w przyszłości. Czy opłaca się dopłacić do tego 1 pokoju? Zarabiam z benefitami 6000 netto na UOP, Wkładu własnego mam 100 000zł; 2 pokoje mogę kupić za 270 000 zł, a 3 to już wydatek ok. 380 000 zł.

Do tej pory mieszkaliśmy na 2 pokojach, ale z oddzielną kuchnią i praca zdalna w czasie wirusa nie była dla mnie jakimś problemem. Warto więc wydać więcej? Średnio mi się widzi takie zadłużenie, tym bardziej, że mieszkanie i kredyt na mnie. Myślałem, że może lepiej kupić teraz tańsze mieszkanie, szybciej je spłacić, a za kilka lat, jak rodzina się powiększy, to kupić większe, lub dom. Z drugiej strony osobny pokój pomógłby mi skoncentrować się na pracy i odciąć od hałasów z aneksu kuchennego (do tej pory nigdy nie pracowałem w osobnym pokoju przeznaczonym na gabinet, więc nie mam zbytnio nawet porównania). Możliwe, że w praktyce zaprocentowałoby to bardziej, niż ta pozorna oszczędność. czy Co o tym myślicie?

6

Warto mieć osobny pokój do pracy. Moim zdaniem jest to konieczność i w ogóle postawa myślenia o stałej pracy zdalnej. Pytanie, czy cię na to stać? Jak się pojawią dzieciaki to może się okazac, że nawet ten 3 pokój nie jest wystarczający.

7
Tomek Pycia napisał(a):

Warto mieć osobny pokój do pracy. Moim zdaniem jest to konieczność i w ogóle postawa myślenia o stałej pracy zdalnej.

Nie zgodzę się z tym. Jest to subiektywna sprawa i zależy od konkretnego człowieka.

0
mr_jaro napisał(a):
Tomek Pycia napisał(a):

Warto mieć osobny pokój do pracy. Moim zdaniem jest to konieczność i w ogóle postawa myślenia o stałej pracy zdalnej.

Nie zgodzę się z tym. Jest to subiektywna sprawa i zależy od konkretnego człowieka.

Nie mam dzieci, ale moja żona też pracuje zdalnie. Jak mamy spotkania w tym samym czasie to potrzebowalibyśmy osobnego pokoju dla każdego. Jeśli pracujesz w firmie gdzie nie ma spotkań to pewnie nie potrzebujesz osobnego pokoju. Zawsze można też na chwilę zabarykadować się w sypialni

1

Zalezy od Twoich planow, np. czy myslisz o dzieciach, czy planujesz mzieniac mieszkanie itp. Jesli chcesz je potem sprzedac, altwiej uplynnic mneijsze i tansze. Jesli dlugoterminowo + dzieci, nie ma sie co zastanawiac. Zreszta zawsze mozesz go wykorzystac do pasji np. zrobic sobie sklad starych komputerow, warsztat, silownie cokolwiek. Ja gdybym mogl dokupic do swojego aktualnego mieszkania pokoj za 110 tysiecy to bym sie nawet nie zastanawial :)

1

Może dziewczynę weź do kredytu? Jak będziesz mieszkać z dziewczyną to czemu kredyt i mieszkanie tylko na Ciebie?

szybciej je spłacić, a za kilka lat, jak rodzina się powiększy, to kupić większe, lub dom

To jest dobry pomysł, potem możesz je komuś wynająć. Według rzeczoznawców bardziej chodliwe mieszkania pod względem sprzedaży czy wynajmu są te mniejsze niż większe, w lepszej lokalizacji (bliżej centrum) niż w gorszej i cokolwiek urządzone _spoko jest garaż podziemny.

0

Zamiast dodatkowego pokoju, kup mieszkanie z taką sypialnią żeby zmieściło się też biurko.

3

Weź pod uwagę, że stopy procentowe są (niemal) zerowe, więc może być tylko gorzej.

1

Ja mam 4 pokoje, ale po drugim dziecku musiałem się pożegnać z gabinetem. Na szczęście sypialnia ma prawie 20m więc wstawiliśmy 2 biurka (żona też pracuje zdalnie) i dobrze się sprawdza. Z racji dzieci mamy raczej unormowany tryb życia - nie pracujemy wieczorami etc więc taki podział się dobrze sprawdza. Jedynie trochę trzeba kombinować z kamerką, żeby łóżka nie było widać w tle ;-)
Możesz też postawić na mobilność - czyli laptop i główne stanowisko pracy w sypialni + awaryjne w salonie, gdy np. dziewczyna chce spać. Biurko do pracy nie musi być duże. Ja z 2 dużymi monitorami i laptopem mieszczę się na 120x70cm (monitory na uchwycie vesa, żeby nie zajmowły miejsca). W salonie możesz sobie zrobić miejsce stojące wiec odpada krzesło i taki zestaw da się gdzieś ładnie wkomponować.

1

Miszkanie za 400 k to jakas paranoja, za tyle to buduj dom.

0
Poaq napisał(a):

Miszkanie za 400 k to jakas paranoja, za tyle to buduj dom.

Zależy gdzie, zależy jakie. Za sumę za którą wybudujesz dom na opolszczyźnie nie kupisz mieszkania w Katowicach, ani kawalerki w Warszawie. Miasto, a nawet dzielnica miasta jest tu wyznacznikiem czy jest to paranoja czy nie

2

Dom NIGDY nie będzie tańszy od mieszkania. Może jak liczysz to tak, że masz działkę, budujesz gospodarczo itd. to wtedy kwoty startowe są podobne, ALE wtedy nie uwzględniasz realnych kosztów. Do kosztu domu trzeba też dodać koszty dojazdów (finanse + czas), większe koszty utrzymania (ogród, ogrzewanie, prąd, naprawy), trzeba też uwzględnić nakłady czasowe (więcej sprzątania, tereny zielone, odśnieżanie itp). itd. Ogólnie dom to jest droga zabawa - nie przeczę, że dla wielu jest to fajna opcja, ale nie zakłamujmy rzeczywistości. Jak policzysz REALNE koszty utrzymania domu i mieszkania w skali 50 lat to nie zdziwię się jak wyjdzie stosunek 3:1. Ja całkiem świadomie zdecydowałem się na duże mieszkanie z małym terenem zielonym (wspólnym) - rozumiem osoby wybierające dom, bo ma on niezaprzeczalne plusy, ale na pewno kosztowo mieszkanie wygrywa w każdej konfiguracji.

5

Wez osobny pokoj.

Mieszkanie z kredytem mozesz sprzedac w razie czego.
Kredytu nie bierz z dziewczyna, ew. mozesz wziac z zona i najlepiej dziecmi. Ew. rozdzielenie wlasnosci moze byc bardzo trudne jesli nie niemozliwe jesli sie nie dogadacie.

Osobny pokoj i tak bedzie Ci sluzyl tylko do pojawienia sie pierwszego dziecka, potem bedzie trzeba ten pokoj oddac.

Na staly gabinet mozesz liczyc w domu ew jesli nie bedziecie mieli (z roznych powodow) dzieci.

3

Dom, dom i jeszcze raz dom. Ja mam 3 pokoje, dwoje dzieci i mieszkanie to jest ciasnota. Mam teraz 60m2 i płace prawie 700 zł czynszu. Jak masz dom to miesięczne opłaty są niższe (tylko trzeba odpowiednio wybudować dom, ocieplenie itp). Dodatkowo można na początku zainwestować w studnie głębinową i masz wode za free. Wiem bo teściu ma coś takiego. Ja jestem akurat na etapie załatwiania pozwoleń i ruszam z budową (mam nadzieję). Są jeszcze inne zalety posiadania domu, można mniejsze dzieci wypuścić przed dom mając posesje ogrodzoną i spokojnie pracować. Mieszkając w bloku takiego komfortu nie ma.

1

Ta sa bzdury, ze dom jest jakis wyjatkowo drogi w utrzymaniu. W utrzymaniu to sa drogie wlasnie mieszkania gdzie masz wspolnoty, czynsze I inne biurokratyczne bzdury. Koszt miesieczny utrzymania za 150 m2 wynosi mnie jakies 300 zloty (prad, woda, gaz, wywoz smieci). Dodajac komfort wlasnego terenu bez sasiada z gory, dolu I innych ludzi ktorzy potencjalnie moga cos od ciebie chciec to jest to bezcenne.

3

Dom jest droższy, zresztą też zależy jaki.

Załóżmy trochę większy:

  • prąd: oświetlenie, komputer, TV, zraszacze, piekarnik, płyta indukcyjna?
  • gaz: o ile jest - ogrzewanie
  • sprzątaczka (od jakichś 150 m2 w górę)
  • ogrodnik / swój czas
  • malowanie / spawanie płotu / elewacji co jakiś czas
  • **naprawa elewacji co jakiś czas + robocizna lub swój czas **
  • wywóz szamba / kanalizacja
  • wywóz śmieci
  • podatek gruntowy / deszczowy
  • kominiarz
  • koszenie trawy (wynajem lub czas)

Pogrubione elementy, które są zaniedbywalne w mieszkaniu.

4

@vpiotr: jeśli prace w okół domu przyjmujesz jako przykry przymus zamiast odskocznia od codzienności to dom dla takiego kogoś jest bez sensu. Ja tam np uwielbiam kosić trawę a mam teren taki, że z duża spalinową kosiarą latam 3h + przerwy na odpoczynek :)

Druga sprawa nie bierzesz pod uwagę tych wszystkie "ekologicznych" systemów co ludzie wdrażają gdzie sporo kasy idzie z dotacji a to w ciągu kilku lat się zwraca i jeszcze możesz zarabiać (np sprzedając prąd) :)

1
mr_jaro napisał(a):

@vpiotr: jeśli prace w okół domu przyjmujesz jako przykry przymus zamiast odskocznia od codzienności to dom dla takiego kogoś jest bez sensu. Ja tam np uwielbiam kosić trawę a mam teren taki, że z duża spalinową kosiarą latam 3h + przerwy na odpoczynek :)

Dla mnie to była udręka, na szczęście mam to za sobą.
Jeśli kiedyś jeszcze wrócę do domu to zatrudniam kozę lub ew. kury.

0

@vpiotr
Ale ten podatek od deszczu to chyba bardziej duże zabudowania sie łapią czyli właśnie wspólnoty

1

Prawda jest taka, że ostatnie miesiące pokazały, że ludzie mający domy są w zdecydowanie lepszej sytuacji (zakazy związane z epidemią)

2
Poaq napisał(a):

Koszt miesieczny utrzymania za 150 m2 wynosi mnie jakies 300 zloty (prad, woda, gaz, wywoz smieci).

To jest koszt mediów, a nie koszt utrzymania domu.
Koszt mediów zależy głównie od liczby mieszkańców i ich stylu życia, a nie od rodzaju zasiedlanej nieruchomości.

0

Rownie dobrze mozemy dodac koszt ladownika dla helikopterow albo basen. Dom domowi nierowny. Ja osobiscie nie mam problemow z zadnymi remontami bo wszystko bylo budowane jak nalezy I nic sie nie sypie wiec kosztow nie mam wiekszych ale rozumiem, ze jak ktos kupi palac z 16 wieku to cos dolozy. Co kto lubi. Mysle, ze pierwszy skrzypce w tej dyskusji to nie kasa a to czy ktos woli miec "opiekuna" ktory wie Co dla nas dobre i nie przeszkadza mu zycie w tlumie czy swoj teren na, ktorym ogranicza cie fantazja.

2

No tak, bo żeby coś się zepsuło, to trzeba 400 lat poczekać. :D Gratuluję optymizmu. :)

0

Argumenty o przyzwyczajeniu do hałasu i wychowaniu są chybione z tego powodu, że większym problemem jest ta druga strona. Pracuję wyłącznie w domu, często do dwudziestej (rzadko dłużej), i nie tyle ja mam problem z tym, że dziewczyna mi przeszkadza, ile moja dziewczyna ma problem z tym, że czuje się, cytuję, jak w więzieniu, bo sama nie chce przeszkadzać (nawet jeśli ja z częścią hałasów jakoś sobie radzę i nie mam pretensji). Zresztą ja też jej przeszkadzam klikaniem i stukaniem w klawiaturę, na przykład gdy czyta książkę. Na dłuższą metę okazało się to nieznośne, więc zrobiłem drugie stanowisko u mamy i na dłuższe posiedzenia przenoszę się tam w połowie dnia, żeby mogła bez przeszkód rozmawiać przez telefon, słuchać radia i muzyki, pichcić do woli w aneksie, umówić z koleżanką, odsłaniać wszystkie żaluzje i tak dalej. Poza tym człowiek potrzebuje czasem chaty tylko dla siebie. Niestety, pewne problemy nawarstwiają się latami. Gdybyśmy wiedzieli, że będzie tak ciężko, tobyśmy nigdy nie zmienili wynajmowanych trzech pokoi na dwa na kredyt.

0
leoninus napisał(a):

Zresztą ja też jej przeszkadzam klikaniem i stukaniem w klawiaturę, na przykład gdy czyta książkę.

Dziwnie to brzmi. Czy to znaczy że po pracy nie klikasz i stukasz w komputer?

0
KamilAdam napisał(a):
leoninus napisał(a):

Zresztą ja też jej przeszkadzam klikaniem i stukaniem w klawiaturę, na przykład gdy czyta książkę.

Dziwnie to brzmi. Czy to znaczy że po pracy nie klikasz i stukasz w komputer?

Nie chwytam. Powiedzmy, że pracuję od 9–10 do 14, robię sobie przerwę od 14 do 16 (bez tego nie jestem w stanie wykręcić choćby tych 8 godzin), potem siedzę do 20-21, a ona wraca o 16. Niestety, w sypialni nie ma miejsca na biurko (8 m2), więc siedzę w salonie.

1
leoninus napisał(a):
KamilAdam napisał(a):
leoninus napisał(a):

Zresztą ja też jej przeszkadzam klikaniem i stukaniem w klawiaturę, na przykład gdy czyta książkę.

Dziwnie to brzmi. Czy to znaczy że po pracy nie klikasz i stukasz w komputer?

Nie chwytam. Powiedzmy, że pracuję od 9–10 do 14, robię sobie przerwę od 14 do 16 (bez tego nie jestem w stanie wykręcić choćby tych 8 godzin), potem siedzę do 20-21, a ona wraca o 16. Niestety, w sypialni nie ma miejsca na biurko (8 m2), więc siedzę w salonie.

Chodzi mi o to że większość ludzi używa też komputera po pracy i jakoś ich połówki nie mają z tym problemów. Może twoja dziewczyna ma przewrażliwiony słuch że przeszkadza jej klikanie w komputer?

Sytuacja u mnie. Pracujemy zwykle od 9 do 17. O ile to możliwe to wieczorem staram się siąść do komputera ponownie żeby poćwiczyć Haskella, ale nigdy nie usłyszałem od żony Klikaj ciszej bo przeszkadzasz mi w czytaniu książki.

2

Do tej pory mieszkaliśmy na 2 pokojach, ale z oddzielną kuchnią i praca zdalna w czasie wirusa nie była dla mnie jakimś problemem. Warto więc wydać więcej? Średnio mi się widzi takie zadłużenie, tym bardziej, że mieszkanie i kredyt na mnie. Myślałem, że może lepiej kupić teraz tańsze mieszkanie, szybciej je spłacić, a za kilka lat, jak rodzina się powiększy, to kupić większe, lub dom.

Jak już bierzesz krechę to bierz najwięcej jak się da tych pokoi, mieszkanie ciężej się zmienia niż samochód.

2
biela_ napisał(a):

Jak już bierzesz krechę to bierz najwięcej jak się da tych pokoi, mieszkanie ciężej się zmienia niż samochód.

Jak kobita chętna do sprzątania to może być i duże :)

0
KamilAdam napisał(a):
leoninus napisał(a):
KamilAdam napisał(a):
leoninus napisał(a):

Zresztą ja też jej przeszkadzam klikaniem i stukaniem w klawiaturę, na przykład gdy czyta książkę.

Dziwnie to brzmi. Czy to znaczy że po pracy nie klikasz i stukasz w komputer?

Nie chwytam. Powiedzmy, że pracuję od 9–10 do 14, robię sobie przerwę od 14 do 16 (bez tego nie jestem w stanie wykręcić choćby tych 8 godzin), potem siedzę do 20-21, a ona wraca o 16. Niestety, w sypialni nie ma miejsca na biurko (8 m2), więc siedzę w salonie.

Chodzi mi o to że większość ludzi używa też komputera po pracy i jakoś ich połówki nie mają z tym problemów. Może twoja dziewczyna ma przewrażliwiony słuch że przeszkadza jej klikanie w komputer?

Sytuacja u mnie. Pracujemy zwykle od 9 do 17. O ile to możliwe to wieczorem staram się siąść do komputera ponownie żeby poćwiczyć Haskella, ale nigdy nie usłyszałem od żony Klikaj ciszej bo przeszkadzasz mi w czytaniu książki.

Większość ludzi albo się rozwodzi, albo by się rozwiodła, gdyby nie kredyt/dzieci. Skądinąd ktoś tu niedawno pisał o tym, że rozwiódł się właśnie przez pracę w domu. To, że ja swojej przeszkadzam, to akurat ostatni z wielu powodów, które wymieniłem.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1