Jak interesują cię niezsocjalizowane jednostki to możesz zapoznać się ze "Złotą pagodą" Yukio Mishimy. Tylko bohater tam jest trochę bardziej "niezsocjalizowany"
W wojnie i pokoju to były gafy typu powiedział coś ale nie dokończył
i budowanie zamków na lodzie w wybrani
, zamiast zaciśniacia zębów i wzięcia sie do roboty, a nie takie schizy. Złotą pagodą str 8.
Łatwo sobie wyobrazić, że z tego powodu rozwinąłem w
sobie dwa przeciwstawne rodzaje żądzy władzy. Bardzo lubiłem
czytać życiorysy wielkich tyranów. Gdybym ja -
jąkający się i małomówny - był tyranem, moi poddani żyliby
w ciągłym strachu, starając się z mego wyrazu twarzy
odgadnąć, w jakim jestem humorze. Nie b yłoby potrzeby
uzasadniać mego okrucieństwa potoczystą, jasną mową. Moje
milczenie usprawiedliwiłoby wszystkie okrucieństwa.
Cieszyłem się na m yśl o tym, jak karałbym, jednego po
drugim, wszystkich pogardzających mną nauczycieli i
kolegów, ale jednocześnie sprawiało mi radość wyobrażanie
sobie, że jestem artystą obdarzonym spokojną, czystą wizją,
królem wewnętrznego świata. I choć cielesną powłokę
miałem mizerną, moje życie wewnętrzne było znacznie b ogatsze
niż innych ludzi. Czyż nie jest naturalne, że chłopiec
z trudną do ukrycia wadą uważa siebie za człowieka wybranego?
Wydawało mi się, że świat szykuje dla mnie w
przyszłości jakąś nusję.
Przeczytałem kilka pierwszych stron i czerpanie z takich w wzorów jest największym błędem jaki można popełnić. Spotkałem się parę razy z takim osobami, nic pozytywnego całe swoje poczucie wartości budują na jakiejś wyimaginowanej przewadze/cesze i są zdolni do największego skurwysyństwa i skrajnie nie racjonalnych zachowań żeby tego poczucia wartości bronić. Bo skoro są tacy wielcy, to czemu mają się przejmować gorszymi od siebie, nimi się ktoś przejmował? Mniej skrajne opcje kopią pod innymi dołki i budują mury a potem dziwią się że nikt ich nie lubi. Na forum był już pewien zacny człowiek i wielki znawca psychologii który chce znaleźć znajomych, ale jak mu się napisało że nie jest nikim wyjątkowym to mu żyłka pękła i wydzierał się że jest panem.
Już wole tą aspołeczność z "Wichrowych w wzgórz", gdzie x
był słaby i poniżany, ale to że dostał kosza zmotywowało go to do pozbycia się wad. Gdy już to zrobił to nie miał co prawda miary w nienawiści ale jak już się zemścił i dopiął wszystko na ostatni guzik zrozumiał ze nie miało to sensu no bo co dalej z sobą począć?