Twoj najgorszy projekt w zyciu

0

Mieliscie cos takiego, ze budzac sie rano przeklinacie dzien gdyz musicie spedzac czas nad projektem, ktory obrzydza wam ten dzien. Projektem tak beznadziejnie nudnym i fatalnym, ze niedobrze sie robi na sama mysl?

Ja mam teraz cos takiego. Strona WWW. Fatalny kod HTML, kiepska strona, kiepski pomysl, mnostwo klepania kodu po prostu, niejasna specyfikacja. Ogolnie czasochlonny projekt. Ale taaak mi sie nie chce tego robic :// Nie wiem co mnie skusilo aby brac ten projekt - najgorszy projekt jaki mialem :/

Mieliscie kiedys podobne uczucia?
Normalnie mam ochote rzucic to wszystko i wyjechac na wakacje [green]

0

Ja zazwyczaj biore sobie zlecenia jakie chce wiec omijam te ktore we mnie powoduja uczucia złowrogie :P Zreszta czesto sam sobie wymyslam projekt i go tworze.
A ze teraz mam praktyki to jedynie tam nieraz zasypiam z nudow bo mnie wykorzystuja na 100% i daja robote gdzie pelno pisania. po prostu pisanie i klepanie bez zadnych ciekawych rzeczy :P
Ale nie jest zle :) osobiscie nie narzekam :)

0
Adam Boduch napisał(a)

Projektem tak beznadziejnie nudnym i fatalnym, ze niedobrze sie robi na sama mysl?

Już trzeci z rzędu taki robię, żeby to jeszcze było normalne programowanie, ale to jest RE, tutaj wyrażenie 'każdy kod można tak spieprzyć, że nawet -O3 nie pomoże' nabiera nowego znaczenia. Duszenie step-into/step-over/run pod debuggerem przez kilka godzin bo pewnych rzeczy się zautomatyzować nie da...

Adam Boduch napisał(a)

Mieliscie kiedys podobne uczucia?

Ja się zastanawiam kiedy podobnego uczucia nie miałem.

Adam Boduch napisał(a)

Normalnie mam ochote rzucic to wszystko i wyjechac na wakacje [green]

Albo się utopić/powiesić/uciec od cywilizacji...

0
deus. napisał(a)
Adam Boduch napisał(a)

Normalnie mam ochote rzucic to wszystko i wyjechac na wakacje [green]

Albo się utopić/powiesić/uciec od cywilizacji...

Dlatego wlasnie zbieram na motor a potem wyjezdzam where girls learn to piss on command. [rotfl]

0

Jasne, że taki miałem. Ale uważam się za szczęściarza - częściej przytrafiają mi się ciekawe projekty niż takie, o których piszesz.
Nie wiem co możesz z tym zrobić. Jak masz podwładnych to deleguj ;)

0

Moja praca licencjacka... :P

0

kazdy nastepny :P

0

Heh, no ja wam powiem, ze rzygam programowaniem juz.
Mam dosc uzerania sie z klientami i jestem okrutnie zmeczony :P

Tak wiec mam nadzieje, ze projekty ktore wlasnie koncze beda moimi ostatnimi, albo jednymi z ostatnich. Nie moge sie wlasciwie tego doczekac :D

0
johny_bravo napisał(a)

Moja praca licencjacka... :P

Zmień temat. ;)

0
somekind napisał(a)
johny_bravo napisał(a)

Moja praca licencjacka... :P

Zmień temat. ;)

Po raz trzeci? Nieee... ;)

0

Najgorszy projekt chyba mam teraz. Musze zrobić program logujący się na stronę (w C#) i mimo ,że teoretycznie wiem jak go zrobić, wszystko dobrze podaje i korzystam ze sposobow ,ktore do tej pory działały ,to za chiny nie moge sobie poradzić. Niestety nikt nigdzie nie jest w stanie mi wystarczajaco pomóc. Ciekawe jak czesto freelancerzy(nie jestem nim) trafiaja na takie problemy, ktorych rozwiazan po prostu nie ma(w internecie).

0

Lamson: rozumiem twój ból, w każdym projekcie zdarza się utknąć, ale to jeszcze nie powód przeklinać go na Braci Żółtych ;-)
Najgorszy projekt to taki, którego specyfikacja (wymagania!) powstają w miarę pisania. Jego ukończenie jest po prostu niemożliwe.

0

Najgorszy projekt to taki, którego specyfikacja (wymagania!) powstają w miarę pisania. Jego ukończenie jest po prostu niemożliwe.

W najlepszym razie premiera się bedzie wydłużać :P
ja tak wlasnie mam, ale na szczescie projekt nie robi sie niemozliwy do napisania :P

0
Azarien napisał(a)

Najgorszy projekt to taki, którego specyfikacja (wymagania!) powstają w miarę pisania. Jego ukończenie jest po prostu niemożliwe.

Amen! Raz tak sie wkopalem i nie wiem jak glupi moglem byc - juz wiecej tego bledu nie popelnie.

0

U nas dość często specyfikacja się zmienia w trakcie pisania projektów, ale ciśniemy (programiści) ostro product managerów, by spec był gotowy przed kodowaniem.. i przez ostatnie 2 lata całkiem spory postęp nastąpił - ale nadal się zdarza.. wiadomo, ktoś wpadnie na lepszy pomysł, albo my stwierdzimy, że czegoś się nie da i.. wtedy zmiany. Ale nie uważam tego jakoś bardzo za uciążliwe - ot, oni godzą się na to, że część pracy może pójść na marne i tyle.

0

My sobie z tym próbujemy radzić w inny sposób. Specyfikacja nigdy i tak nie wychodziła.
Dlatego stwierdziłem, że nie interesuje mnie specyfikacja. Teraz product manager dogaduje się z klientem co klient chce i co trzy tygodnie prezentujemy mu co jest i on na bieżąco podaje co chciałby widzieć za następne 3 tygodnie.
W ten sposób programiści nie widzą specyfikacji, która i tak jest pisana językiem poetyckim, więc dla nas bezużyteczna. A product manager cośtam z tej poezji rozumie, więc koryguje kurs w jakim zmierza projekt co iterację. Jak na razie wychodzi to nieźle...

0

Eee, to jak ustalacie termin i wycene bez specyfikacji? :D
Jezeli po takich 3 tyg. klient zobaczy i powie ze jest ok, ale teraz chce to, to i tamto (zalozmy, ze kosmos jakis). To mowicie, ze sorry, ale podwyzszamy teraz cene 2x.?

Bo w takim momencie moze dojsc do nieporozumien prawda? Klient mowi, ze dawno mu o takie cos chodzilo. Nie zna sie, nie wie, ze taka funkcja zwieksza koszt dwukrotnie bo to masa roboty. Project manager nie zrozumial, ze chodzilo mu o AZ tak zaawansowana funkcje.

0

To jest taki Agile pożeniony z polskimi realiami (nieufność w biznesie).
Klient ma tam jakąś umowę ze "specyfikacją". Jednak ona nie interesuje programistów - bo te poematy są niejednoznaczne i średnie do czytania dla tech-guys (na UMLa nie ma szans).
Więc PM jest takim wewnętrznym klientem (proxy między nami, a klientem zew ;)). No i on raczej nie ma interesu w tym, żeby rzucić jakiś kosmos - stara się trzymać przy umowie z klientem. Co kilka iteracji, jak już jest zadowolony to pokazuje klientom dotychczasowe efekty.

0

Nie no jasne - was to moze malo obchodzic. Wazne zeby co miesiac byl przelew :P Po prostu dziwie sie PM albo szefostwu firmy. Ja bym tak nie mogl :P Oczywiscie staram sie aby specyfikacja byla mozliwe jak najbardziej szczegolowa, ale czasem pewne zapisy w praniu wychodza niejednoznacznie i sie zaczyna scieranie z klientem (czyt. wymagana doplata za nowa opcje).

0

Najgorszy projekt w ktorym bylem to pewien system dla pewnego znanego i duzego banku. Moja owczesna firma zostala zatrudniona jako outsourcing do dokonczenia tego projektu, ktory byl projektem z innej firmy. Niestety podczas 4lat developmentu wiekszosc programistow po prostu wymiekla, bo mieli go dosc (a project managerow przewinelo sie wielu).

W momencie przejecia - projekt masakra, zadnej wspolnej mysli, kazdy modul pisanny odzielne, kupa powielajacej sie funkcjonalnosci, ktora ze soba nie grala (bo tu o jedna zmienna wiecej, tam mniej i tak naprawde nie wiadomo do czego), o braku dokumentacji juz nie wspominajac (cos tam bylo, w strzepach. Do tego sql'e z logika finansowa na setki lini dopelnialy zgrozy.

Atmosfera w firmie, gdzie nas wyslalo masakryczna - wszyscy 'wewnetrzni' w stresie. Raz ze deadline sie zblizal z grozba wielomilionowej kary, to dwa kolejny nowy project manager, ktory sie nie orientowal co robic i tak jednego dnia poprawialo sie jedna funkcjonalnosc, by nastepnego dnia stworzyc nowa, ktora jak sie okazywalo ma robic cos sprzecznego z dzielem wczorajszym.

Praca przy czyms takim po 10-12h dziennie z sobotami wlacznie nie byla zbyt mila. Plus taki, ze jako pracownik outsourcingowy moglem do tego z dystansem podejsc i sie nie przejmowac panika panujacym u wewnetrznych pracownikow tej firmy. Ale i tak nikomu nie polecam :)

0

Robiłem niedawno pewną stronkę- fatalny pomysł, dane co chwila zmieniane , totalny syf.

Najgorsze jest to, że chciałem jak najszybciej zakończyć ten projekt .. i nie mogłem. Coś się albo psuło, albo specyfikacja zmieniała. Psychika tak mi działała, że robiłem wszystko.. tylko nie to. A to filma obejrzeć, a to wyjść na piwo, do sklepu (poudawać zajętego :) - byle by tylko nie robić tego gówna...

0
wasiu napisał(a)

Najgorszy projekt w ktorym bylem to pewien system dla pewnego znanego i duzego banku.

To może PeKaO - od wczoraj trąbią że system nie działa : ) ?

A tak wracając do tematu, najgorsze syfy to rzeczy z przejęcia. Chociaż zdarzają się odstępstwa, to jednak ilekroć robi się coś po kimś, to zazwyczaj wszystko jest do bani ...

b

0
b0bik napisał(a)

najgorsze syfy to rzeczy z przejęcia. Chociaż zdarzają się odstępstwa, to jednak ilekroć robi się coś po kimś, to zazwyczaj wszystko jest do bani

AMEN!

Czasami jak widzę kod innych do mam ochotę odnaleźć i ukatrupić. Do tej pory RAZ i tylko RAZ zdarzyło mi się że gdy pisałem po kimś mogłem stwierdzić że jest do przeżycia i nawet do strawiena, ale wynikało to z tego iż specyfikacja projektu była tak dokładna i tak byli ludzie pilnowani że nic się nie dało skopać.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1