Najgorszy projekt w ktorym bylem to pewien system dla pewnego znanego i duzego banku. Moja owczesna firma zostala zatrudniona jako outsourcing do dokonczenia tego projektu, ktory byl projektem z innej firmy. Niestety podczas 4lat developmentu wiekszosc programistow po prostu wymiekla, bo mieli go dosc (a project managerow przewinelo sie wielu).
W momencie przejecia - projekt masakra, zadnej wspolnej mysli, kazdy modul pisanny odzielne, kupa powielajacej sie funkcjonalnosci, ktora ze soba nie grala (bo tu o jedna zmienna wiecej, tam mniej i tak naprawde nie wiadomo do czego), o braku dokumentacji juz nie wspominajac (cos tam bylo, w strzepach. Do tego sql'e z logika finansowa na setki lini dopelnialy zgrozy.
Atmosfera w firmie, gdzie nas wyslalo masakryczna - wszyscy 'wewnetrzni' w stresie. Raz ze deadline sie zblizal z grozba wielomilionowej kary, to dwa kolejny nowy project manager, ktory sie nie orientowal co robic i tak jednego dnia poprawialo sie jedna funkcjonalnosc, by nastepnego dnia stworzyc nowa, ktora jak sie okazywalo ma robic cos sprzecznego z dzielem wczorajszym.
Praca przy czyms takim po 10-12h dziennie z sobotami wlacznie nie byla zbyt mila. Plus taki, ze jako pracownik outsourcingowy moglem do tego z dystansem podejsc i sie nie przejmowac panika panujacym u wewnetrznych pracownikow tej firmy. Ale i tak nikomu nie polecam :)