Nowe składki zdrowotne

1
duck napisał(a):

Powinni zlikwidować składkę zdrowotną, naprawić podatki wprowadzając prawdziwą progresję podatkową i finansować NFZ bezpośrednio z podatków. Prościej, łatwiej i więcej kasy.

Progresja podatkowa nie naprawi finansów tego kraju bo wpływy z PIT to mniej niż 20% budżetu. Natomiast progresja podatkowa może zaszkodzić społeczeństwu - w Polsce mamy dużo osób, które zarabiają sporo, ale nie mają zbyt wielkiego majątku.

A wszystko w imię prostej zawiści społecznej.

0

@loza_prowizoryczna: oczywiście, że rozumiem ideę progresji podatkowej - po prostu nie zrozumiałem porównania. Przy czym jestem zwolennikiem dobierania rozwiązania do problemu. Coś, co może działać w Chinach, Szwecji, Francji, USA, Kanadzie lub gdziekolwiek - nie musi zadziałać w naszym regionie.

O ile jakiś czas temu podatek przychodowy był głównym źródłem wpływów do budżetu, o tyle w dzisiejszych czasach odpowiada on za względnie małą część wpływów. Co więcej, ponieważ mamy rozkład zarobków jako mamy to opodatkowywanie tych najbogatszych nie da nam zbyt wielkich wpływów do budżetu - w 2022 r. PIT to mniej niż 20% wpływów do budżetu. Nawet jeśli uda ci się zwiększyć wpływy z całego PIT o 33% to ciągle będzie to "niecałe" 33 miliardy złotych - czyli ok. 50% kosztu obsługi 800+. Dodatkowo trzeba policzyć, że zwiększenie PIT sprawi, że zmaleje również VAT.

W skrócie - progresja podatkowa nie da nam dużych wpływów do budżetu. Pozostaje pytanie - czy warto wprowadzać duże podatki po to, żeby niwelować nierówności społeczne? I tutaj moim zdaniem sprawa jest prosta - w tej chwili jesteśmy narodem na dorobku i dzięki niskim podatkom część społeczeństwa będzie mogła zgromadzić majątek. Alternatywa jest taka, że Polacy nie będą gromadzić majątku, ew. będą gromadzić majątek wolniej - co doprowadzi do sytuacji, w której majątek będzie gromadziła garstka najbogatszych podmiotów.

Ot, i cała tutaj filozofia.

a jak możesz ukarać kogoś kto w rzeczywistości realnie nie istnieje?

Normalnie.

  1. Firma, jako jednostka, ma osobowość prawną - posiada majątek i obowiązki wobec prawa. Można ją ukarać karami pieniężnymi.
  2. W ekstremalnych przypadkach - można ukarać konkretne osoby, które dopuściły do powstania problemu.

@Czitels : zakładasz, że cały nasz system podatkowy został zaprojektowany od zera - to błąd. Nasz system podatkowy przypomina raczej sytuację, w której masz napisany dawno kod który był "ubogacany" przez różnego rodzaju feature'y - część przepisów pochodzi z lat 90, część z początku XXI w., a część jeszcze pochodzi z PŁ. W rezultacie masz system, który działa jak działa, i jest korzystny dla jednych, oraz dla drugich.

0
wartek01 napisał(a):

Alternatywa jest taka, że Polacy nie będą gromadzić majątku, ew. będą gromadzić majątek wolniej - co doprowadzi do sytuacji, w której majątek będzie gromadziła garstka najbogatszych podmiotów.

No i to jest właśnie ta alternatywa, którą mamy teraz. Garstka najbogatszych się bogaci, bo podatki są de facto degresywne.

0

@somekind: no nie. Bogaci się nie „garstka najbogatszych”, tylko względnie szeroka grupa ludzi zarabiających te dwie-trzy średnie krajowe lub więcej. Jeśli ten mityczny programista zamiast 15 tys. na rękę zacznie dostawać 10 tys. - to jego tempo akumulacji kapitału zmniejszy się kilkukrotnie.

1
wartek01 napisał(a):

@somekind: no nie. Bogaci się nie „garstka najbogatszych”, tylko względnie szeroka grupa ludzi zarabiających te dwie-trzy średnie krajowe lub więcej.

No dla mnie 5% to jednak garstka.

Jeśli ten mityczny programista zamiast 15 tys. na rękę zacznie dostawać 10 tys. - to jego tempo akumulacji kapitału zmniejszy się kilkukrotnie.

Niewątpliwie, tylko nie trzeba aż tak drastycznych zmian, aby wprowadzić jakąkolwiek równowagę.

0
wartek01 napisał(a):

@Czitels : zakładasz, że cały nasz system podatkowy został zaprojektowany od zera - to błąd. Nasz system podatkowy przypomina raczej sytuację, w której masz napisany dawno kod który był "ubogacany" przez różnego rodzaju feature'y - część przepisów pochodzi z lat 90, część z początku XXI w., a część jeszcze pochodzi z PŁ. W rezultacie masz system, który działa jak działa, i jest korzystny dla jednych, oraz dla drugich.

Prawo powstaje w sposob przyrostowy. Raz uchwalonej ustawy nikt nie wycofa. Do niej tworzy sie poprawki ktore dodaja nowe zapisy, zmieniaja istniejace, wykreslaja zapisy. Nawet jak jakas ustawa jest niezgodna z konsytucja, zapisami traktatow miedzynarodowych to tez jest przewidziany tryb do jej zmiany. Niemniej wadliwe prawo w pewnym okresie obowiazuje zanim zostana uchwalone korekty.

W okresie przemiany ustrojowej prawo bylo latwniej zmieniac bo jeszcze nie bylismy w jakichs organizacjach miedzynarodowych. Dzis to nie jest takie proste. Jak jakas zmiana uderzy w duze organizacje czy naruszy interesy innych panstw to jednak traktaty przewiduja pewne sciezki w tym zakresie. Wtedy sprawa trafia pod obrady miedzynarodowego trybunalu.

Jak sprawa dotyczy sektora finansowego to na przyklad puszczenie wiesci o problemach danergo kraju moze spowodowac lawinowa wyprzedaz waluty czy w kosztach obslgi dlugu danego panstwa.

Tak czy owak grzebanie przy systemie podatkowym prosta rzecza nie jest.

0
somekind napisał(a):

No dla mnie 5% to jednak garstka.

Może 5%, może trochę więcej. Wprowadzenie progresji podatkowej zmniejszy ten współczynnik.

Niewątpliwie, tylko nie trzeba aż tak drastycznych zmian, aby wprowadzić jakąkolwiek równowagę.

O jakiej równowadze mówisz?

0
wartek01 napisał(a):

Może 5%, może trochę więcej. Wprowadzenie progresji podatkowej zmniejszy ten współczynnik.

No tak, ale kto mówi o wprowadzaniu progresji? Wystarczy zlikwidować degresję.

O jakiej równowadze mówisz?

Między tym, jak obciążeni są najbiedniejsi, a jak najbogatsi.

1

Ja nadal nie mogę zrozumieć czemu ktoś z rządu uważa że ludzie będą gotowi płacić znacząco więcej.
Od nowego roku czerwoni się rozbestwili i słyszałem już że na pewno będzie likwidacja JDG albo przynajmniej ujednolicenie składek żeby były takie jak na Uop, podwyżka zdrowotnego, więcej progresji.

W tym momencie jest sporo ludzi w Polsce co zarabiają 50k+ i w ostatnich latach przeszli na ryczałt, bo stwierdzili że jest to uczciwa oferta. 0 kombinacji w zamian za sensowny 12-15% całkowity podatek.
Jeżeli rząd to zabierze i zwiększy 15 do 25+ to gwarantuje że Ci ludzie wrócą do kombinowania, zakładania spółek, robienia kosztów.

Bo ja jak i wielu innych ludzi wole zapłacić więcej księgowej niż dać politykom.

0
somekind napisał(a):

No tak, ale kto mówi o wprowadzaniu progresji? Wystarczy zlikwidować degresję.

Przeczysz samemu sobie, ale tutaj trudno mieć pretensje. Zacznijmy od podstaw, bo niestety polski dyskurs sprawił, że ludzie nie wiedzą co piszą.

  1. W przypadku podatków mówimy o tym, że:

P = A * X
gdzie:
P - podatek należny
A - stawka podatku
X - podstawa opodatkowania

Pojęcia "degresja podatkowa" i "progresja podatkowa" są tożsame, mianowicie:

  • degresja oznacza, że A maleje gdy maleje X. Np. A = min ( X/100000, 10%) - czyli stawka maksymalnie wynosi 10% dla podstawy 100 tys. i wyżej - poniżej tej kwoty maleje liniowo.
  • progresja oznacza, że A rośnie gdy rośnie podstawa podatkowa, czyli przykładowo nasze ulubione progi podatkowe.

To, o czym piszesz (czyli A maleje, gdy rośnie X) to de facto regresja podatkowa.

  1. Teraz piszę od siebie - w tej chwili do podatków zaliczam PIT oraz składkę zdrowotną (parapodatek). W takim ujęciu polski system jest regresywny, ale nie jest aż tak regresywny, jak to pokazują zmanipulowane wykresy.
  • osoba zarabiająca minimalną krajową na UoP zapłaci ok. 450 złotych, czyli stawka podatkowa to ok. 10%
  • osoba zarabiająca 8 tys. na UoP zapłaci ok. 1 tys. złotych, czyli stawka podatkowa to ok. 12,5%
  • osoba zarabiająca 20 tys. na UoP zapłaci ok. 3,2 tys. złotych, czyli stawka podatkowa to ok. 16%
  • osoba zarabiająca 40 tys. na UoP zapłaci ok. 6,9 tys. złotych, czyli stawka podatkowa to ok. 17,2%
  • w końcu osoba zarabiająca te 40 tys. złotych na ryczałcie 12% zapłaci lekko ponad 12% (bo 12% PIT + kwotowa składka zdrowotna)

Jest jeszcze danina solidarnościowa - ale ją pomijam.

  1. Oczywiście można się kłócić, że przecież składki emerytalne, rentowe itp. to też podatek bo przecież trzeba je płacić. Natomiast kwestia jest taka, że są to składki na ubezpieczenia i - w przeciwieństwie do zdrowotnej - działają jak składki na ubezpieczenia.

Możemy zlikwidować obowiązkową składkę emerytalną - i wtedy skończymy z tym, że dużo osób z nich zrezygnuje, a na starość nie będzie miała emerytury (jak niektórzy artyści). Możemy również podnieść składki emerytalne najbogatszym - i wtedy za kilkadziesiąt lat będziemy słuchać głosów oburzenia, że ktoś dostaje po 60-70 tys. złotych emerytury.

Chyba, że chcesz pójść tą trzecią (sic) drogą, że zostawiamy maksymalną emeryturę, ale likwidujemy maksymalne składki - wtedy właśnie to będzie ten drastyczny krok, którego - jak deklarujesz - nie chcesz podejmować.

0

Mówię o ogóle zarobkujących. Biedniejsi procentowo płacą więcej niż bogatsi

@somekind
Ale moment sama skala jest progresywna(chociaż pominę to że 32% podatku uważam za zwykły rabunek). Ty mówisz o innych obciążeniach jak np. składki. wtedy obciążenia rozkładają się inaczej. I nie może być to dziwne ze względu na po prostu rzeczywistość.
Bo co innego? wyższą składkę zdrowotną dla lepiej zarabiających? Ale będą mieli wtedy np. szybszy dostęp? A może podatek 70% w sam raz żeby karać za lepsze wykształcenie czy umiejętności.
Podsumowując, to wygląda tak że albo komuś dowalisz w imię "równości" wyższe składki lub dodatkowe podatki bo tak. Albo po prostu powiążesz kwotę wolną od podatku przynajmniej z minimalną krajową.

Dodam jeszcze że ja uważam za skandal optymalizacje podatkowe które prowadzą do tego że podmioty zagraniczne płaca jakieś śmieszne podateczki np. wystarczy porównać jakie płaci dino a jakie lidly inne. I tu jest kupa hajsu na np. właśnie wyższa kwotę wolną co ulży tym najbiedniejszym.

0
wartek01 napisał(a):

To, o czym piszesz (czyli A maleje, gdy rośnie X) to de facto regresja podatkowa.

Dobrze, użyłem niewłaściwego słowa.

  1. Teraz piszę od siebie - w tej chwili do podatków zaliczam PIT oraz składkę zdrowotną (parapodatek). W takim ujęciu polski system jest regresywny, ale nie jest aż tak regresywny, jak to pokazują zmanipulowane wykresy.

No tak, jeśli uwzględnimy tylko wybrane elementy, to łatwo możemy udowodnić wszystko. Jedni powiedzą, że podatek to tylko 10%, inni, że 90%.
Jeśli mówimy o obciążeniu, to musimy chyba jednak mówić o całości, zwłaszcza, że tak to odbierają ludzie.

  • osoba zarabiająca minimalną krajową na UoP zapłaci ok. 450 złotych, czyli stawka podatkowa to ok. 10%
  • osoba zarabiająca 8 tys. na UoP zapłaci ok. 1 tys. złotych, czyli stawka podatkowa to ok. 12,5%
  • osoba zarabiająca 20 tys. na UoP zapłaci ok. 3,2 tys. złotych, czyli stawka podatkowa to ok. 16%
  • osoba zarabiająca 40 tys. na UoP zapłaci ok. 6,9 tys. złotych, czyli stawka podatkowa to ok. 17,2%
  • w końcu osoba zarabiająca te 40 tys. złotych na ryczałcie 12% zapłaci lekko ponad 12% (bo 12% PIT + kwotowa składka zdrowotna)

No spoko, można na to tak patrzeć. Tylko jeśli dorzuci składki społeczne, to jeszcze inaczej. A jakby policzyć absolutnie wszystkie podatki, to wyjdzie mocno inaczej.

Chyba, że chcesz pójść tą trzecią (sic) drogą, że zostawiamy maksymalną emeryturę, ale likwidujemy maksymalne składki - wtedy właśnie to będzie ten drastyczny krok, którego - jak deklarujesz - nie chcesz podejmować.

Myślę, że dróg jest więcej niż trzy, ja bym szedł raczej w stronę emerytury bez składek.

revcorey napisał(a):

Ale moment sama skala jest progresywna(chociaż pominę to że 32% podatku uważam za zwykły rabunek).

Szkoda tylko, że w cywilizowanych państwach, w których poziom usług wspólnych jest znacznie wyższy od tego, co widzimy w Polsce, 32% to ta niższa stawka.

A może podatek 70% w sam raz żeby karać za lepsze wykształcenie czy umiejętności.

Celem podatków nie jest karanie. Myślisz, że Eisenhower wprowadzając 91% podatek chciał kogoś karać?

Podsumowując, to wygląda tak że albo komuś dowalisz w imię "równości" wyższe składki lub dodatkowe podatki bo tak. Albo po prostu powiążesz kwotę wolną od podatku przynajmniej z minimalną krajową.

Albo nie rozróżniać składek i stosować jeden podatek liniowy.

Dodam jeszcze że ja uważam za skandal optymalizacje podatkowe które prowadzą do tego że podmioty zagraniczne płaca jakieś śmieszne podateczki np. wystarczy porównać jakie płaci dino a jakie lidly inne. I tu jest kupa hajsu na np. właśnie wyższa kwotę wolną co ulży tym najbiedniejszym.

To prawda, dziur w systemie jest wiele.

0
somekind napisał(a):

No tak, jeśli uwzględnimy tylko wybrane elementy, to łatwo możemy udowodnić wszystko. Jedni powiedzą, że podatek to tylko 10%, inni, że 90%.
Jeśli mówimy o obciążeniu, to musimy chyba jednak mówić o całości, zwłaszcza, że tak to odbierają ludzie.

Nie mówimy o obciążeniu, tylko o regresji podatkowej. Składka zdrowotna działa jak podatek, natomiast składki społeczne są faktycznymi ubezpieczeniami. Mimo, że są obowiązkowe to jednak masz potencjalne bezpośrednie korzyści z płacenia więcej.

Myślę, że dróg jest więcej niż trzy, ja bym szedł raczej w stronę emerytury bez składek.

Jak to niby miałoby wyglądać? Likwidujemy składki, ale w zamian podwyższamy podatki i potem przyznajemy emeryturę według jakiegoś nowego kryterium - tzn. takie 500+ na emeryta?

Szkoda tylko, że w cywilizowanych państwach, w których poziom usług wspólnych jest znacznie wyższy od tego, co widzimy w Polsce, 32% to ta niższa stawka.

I o niczym to nie świadczy, a już na pewno nie ma zależności "wyższe podatki = cywilizacja". Wysokie podatki biorą się z uwarunkowań historycznych, a te kraje rozwijają się wolniej niż barbarzyńska Polska.

Rola podatków dochodowych zmieniła się bardzo mocno na przestrzeń lat (w Polsce jeszcze 40 lat temu były one głównym sposobem zasilania budżetu, dzisiaj to mniej niż 1/5), w Polsce mają one jeszcze znaczenie fiskalne - ale już coraz mniejsze.

Celem wysokich podatków dzisiaj jest raczej wyrównywanie nierówności - i właśnie dlatego Lewica postuluje ich podnoszenie.

0
wartek01 napisał(a):

Nie mówimy o obciążeniu, tylko o regresji podatkowej.

Dyskusja zaczęła się od tego, ile komu zostaje - a na to wpływają wszystkie obciążenia, nie tylko podatek i składka zdrowotna.

Jak to niby miałoby wyglądać? Likwidujemy składki, ale w zamian podwyższamy podatki i potem przyznajemy emeryturę według jakiegoś nowego kryterium - tzn. takie 500+ na emeryta?

Jakiegoś specjalnego kryterium nie trzeba wymyślać, jest nim po prostu osiągnięcie wieku emerytalnego. To dość prosty system, na pewno prostszy od obecnego. Są kraje, w których taki system (emerytura obywatelska) działa, więc to nie jest coś niemożliwego.

I o niczym to nie świadczy, a już na pewno nie ma zależności "wyższe podatki = cywilizacja". Wysokie podatki biorą się z uwarunkowań historycznych,

Świadczy to o tym, że utrzymanie pewnej jakości usług wymaga nakładów finansowych, tymczasem Polacy zdają się oczekiwać usług jednocześnie nie ponosząc kosztów.

a te kraje rozwijają się wolniej niż barbarzyńska Polska.

Jak to zmierzyłeś? Mam nadzieję, że nie przez wzrost PKB.

0
wartek01 napisał(a):

O ile jakiś czas temu podatek przychodowy był głównym źródłem wpływów do budżetu

Głównym źródłem wpływów do budżetu jest monopol państwa na przemoc. Reszta wynikająca z tego to produkt różnorakich szkół prawniczych jak to pogodzić z moralnością/etyką/sprawiedliwością społeczną.

W skrócie - progresja podatkowa nie da nam dużych wpływów do budżetu. Pozostaje pytanie - czy warto wprowadzać duże podatki po to, żeby niwelować nierówności społeczne?

Wysokie podatki nie służą niwelowaniu nierówności społecznych. One służą zabezpieczeniu monopolu państwa na przemoc.

Normalnie.

  1. Firma, jako jednostka, ma osobowość prawną - posiada majątek i obowiązki wobec prawa. Można ją ukarać karami pieniężnymi.

Ktoś kiedyś powiedział że mapa to nie terytorium i miał rację (jak to Polak). Osobowość prawna to przykład fikcji prawnej a tą wymyślili starożytni Rzymianie by rozwiązać logiczny problem czy żona obywatela powracającego z niewoli (niewolnik to rzecz) zostaje bigamistką czy też nie. Jak widzisz fikcje prawne są użyteczne zazwyczaj wtedy kiedy powinno się kogoś ukarać a szkodzi to interesom.

  1. W ekstremalnych przypadkach - można ukarać konkretne osoby, które dopuściły do powstania problemu.

Dlatego jak już chcesz kogoś zabić to najlepiej na ustawce. Ciężko wtedy konkretnie ustalić który cios maczetą spowodował zgon.

0
loza_prowizoryczna napisał(a):

Głównym źródłem wpływów do budżetu jest monopol państwa na przemoc.

Jak ostatnio sprawdzałem to do budżetu wpływają pieniądze z podatków.

Wysokie podatki nie służą niwelowaniu nierówności społecznych. One służą zabezpieczeniu monopolu państwa na przemoc.

Ten "monopol na przemoc" to jakieś nowe hasełko korwinistów czy jak?

Ktoś kiedyś powiedział że mapa to nie terytorium i miał rację (jak to Polak). Osobowość prawna to przykład fikcji prawnej

Osoba prawna jest tworem prawnym i z definicji nie może być fikcją prawną.

Dlatego jak już chcesz kogoś zabić to najlepiej na ustawce. Ciężko wtedy konkretnie ustalić który cios maczetą spowodował zgon.

Ale odlot. Mam wrażenie, że już nawet nie próbujesz z czymkolwiek dyskutować tylko bardzo chciałeś się pochwalić swoimi przemyśleniami na temat fikcji prawnych i monopolu na przemoc

0
wartek01 napisał(a):

Jak ostatnio sprawdzałem to do budżetu wpływają pieniądze z podatków.

To już starożytni lepiej się orientowali od ciebie. Ale na naukę nigdy nie jest za późno!

Ten "monopol na przemoc" to jakieś nowe hasełko korwinistów czy jak?

Nie wiem czego teraz uczą w szkołach ale kiedyś było to podnoszone na zajęciach WOS a później powtórzone we Wstępie do prawa administracyjnego że jest to jeden z kluczowych atrybutów suwerennego państwa. Chociaż w sumie dziś PL raczej mało suwerenna więc może to po prostu aktualizacja programu nauczania ;)

Osoba prawna jest tworem prawnym i z definicji nie może być fikcją prawną.

Podoba mi się ten tok argumentacji. Pozwól że zdefiniuję że ziemia współdzieli swą orbitę z czajniczkiem w punkcie libracyjnym L3. Czy to znaczy że możemy uznać że Ziemia wspóldzieli orbitę z czajnikiem?

Ale odlot. Mam wrażenie, że już nawet nie próbujesz z czymkolwiek dyskutować tylko bardzo chciałeś się pochwalić swoimi przemyśleniami na temat fikcji prawnych i monopolu na przemoc

Odlot był wypowiedź wyżej. Tutaj masz wyraźnie rozróżnienie w prawie między bytem konkretnym (osoba fizyczna) a niekonkretnym (zbiór osób uczestniczących). Dziwne, nie?

0
loza_prowizoryczna napisał(a):

To już starożytni lepiej się orientowali od ciebie. Ale na naukę nigdy nie jest za późno!

Rozmowa na temat tego, skąd się biorą pieniądze w budżecie, a ten Biblię cytuje xD To jakiś trolling musi być.

Nie wiem czego teraz uczą w szkołach ale kiedyś było to podnoszone na zajęciach WOS a później powtórzone we Wstępie do prawa administracyjnego że jest to jeden z kluczowych atrybutów suwerennego państwa. Chociaż w sumie dziś PL raczej mało suwerenna więc może to po prostu aktualizacja programu nauczania ;)

Jestem pewien, że na WOSie nie było nic o "monopolu na przemoc".

Podoba mi się ten tok argumentacji. Pozwól że zdefiniuję że ziemia współdzieli swą orbitę z czajniczkiem w punkcie libracyjnym L3. Czy to znaczy że możemy uznać że Ziemia wspóldzieli orbitę z czajnikiem?

Tak, w twojej definicji.
Osoby prawnej nie da się rozumieć spoza systemu prawnego, z którego się wywodzi.

Odlot był wypowiedź wyżej. Tutaj masz wyraźnie rozróżnienie w prawie między bytem konkretnym (osoba fizyczna) a niekonkretnym (zbiór osób uczestniczących). Dziwne, nie?

Dziwna to jest twoja argumentacja w stylu XY, czyli zamiast mówić o X mówisz o Y. Różnica pomiędzy ustawką, a pojedynczą walką nie wynika z jakiegoś dziwnego rozróżniania prawnego, a z problemów technicznych. Konkretnie z tego, że trudno jest jednoznacznie wskazać winnego - czemu winne jest zamieszanie.

Idąc twoim tokiem rozumowania to dużo lepiej jest zabić kogoś osobiście, ale bez świadków - wtedy też będziesz niewinny o ile zadbasz, że żaden ślad do ciebie nie poprowadzi. W przypadku ustawki jest spora szansa, że ktoś po prostu wskaże cię palcem.

No i na koniec dorzucę, że nie ma czegoś takiego jak "byt niekonkretny". Są byty abstrakcyjne lub - zdaje się, że chodziło ci o ten - kolektywne, ale w przypadku odpowiedzialności przed prawem nie ma ten podział sensu i zastosowania.

0
wartek01 napisał(a):

Rozmowa na temat tego, skąd się biorą pieniądze w budżecie, a ten Biblię cytuje xD To jakiś trolling musi być.

Czy ty właśnie sugerujesz że ludzie piśmienni circa 2000 lat temu nie rozumieli skąd się biorą pieniądze i po co płaci się podatki? Odważnie.

Jestem pewien, że na WOSie nie było nic o "monopolu na przemoc".

Czyli nowa matura. Może i odpowiedzi wg klucza europejskiego ale przynajmniej sprawdzili umiejętność dodawania. Teraz już wiesz.

Tak, w twojej definicji.
Osoby prawnej nie da się rozumieć spoza systemu prawnego, z którego się wywodzi.

A ty rozumiesz że mapa to nie terytorium?

Dziwna to jest twoja argumentacja w stylu XY, czyli zamiast mówić o X mówisz o Y. Różnica pomiędzy ustawką, a pojedynczą walką nie wynika z jakiegoś dziwnego rozróżniania prawnego, a z problemów technicznych. Konkretnie z tego, że trudno jest jednoznacznie wskazać winnego - czemu winne jest zamieszanie.

No widzisz a w przypadku nieruchomości w stanie współwłasności kiedy zachodzi konieczność odprowadzenia podatku to państwo nie pierniczy się w rozkład właścicielski tylko nakłada obowiązek egzekucyjny który ściągany jest z pierwszego lepszego współwłaściciela. Dlaczego tak to nie działa w przypadku osób prawnych?

Idąc twoim tokiem rozumowania to dużo lepiej jest zabić kogoś osobiście, ale bez świadków - wtedy też będziesz niewinny o ile zadbasz, że żaden ślad do ciebie nie poprowadzi. W przypadku ustawki jest spora szansa, że ktoś po prostu wskaże cię palcem.

Bez obrazy ale to po prostu głupie. Zadbanie o to żeby żaden ślad do ciebie nie prowadził jest podobne zasadzie security through obscurity. Czasem zadziała ale to się nie skaluje. Z kolei rozłożenie winy na większą grupę działa zawsze. Myślisz że po co wprowadzono instytucję świadka koronnego?

No i na koniec dorzucę, że nie ma czegoś takiego jak "byt niekonkretny". Są byty abstrakcyjne lub - zdaje się, że chodziło ci o ten - kolektywne, ale w przypadku odpowiedzialności przed prawem nie ma ten podział sensu i zastosowania.

Spytam inaczej - czy prawo bez egzekutywy to dalej prawo czy zabawa znudzonych formalistów?

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1