Cześć,
Od 7 miesięcy jestem zatrudniony u klienta bankowego przez kontraktornie. Projekt generalnie dosyć przeciętny. Spory bałagan i albo jest tyle pracy, że nie ma w co rąk włożyć, albo jest przestój. Ale ostatnio więcej jest tego pierwszego. Ogólnie radzę sobie na projekcie, raczej nikt nie narzeka na moją pracę. Projekt jest do czerwca, aczkolwiek jest duża szansa, że potrwa dluzej. Jeżeli się sypnie to trafię na inny u tego samego klienta, bo jest duże zapotrzebowanie na moje stanowisko na innych projektach. Od jakiegoś czasu dostaje sporo propozycji pracy na pewnym znanym portalu na L gdzie bezpośrednio piszą do mnie rekruterzy. Ich opozycje są średnio 35 - 40% (a zdarzają się i dużo wyższe kwoty) wyższe od mojej aktualnej stawki. Aczkolwiek nie twierdzę, że moja stawka jest jakaś słaba. I wiem również że to moja wina, że nie wynegocjowałem wyższej na samym początku. Ale to było pierwsze moje b2b i to i tak był duży przeskok w stosunku do tego co miałem na UoP. Nie chcę teraz zmieniać pracy, bo poprzednio też dość szybko ją zmieniłem i nie chcę znowu robić roszad po 7 miesiącach. Zastanawiam się nad poproszeniem o podwyżkę. Tylko hierarchia w mojej firmie jest dość skomplikowana. U klienta jest: menadżer projektowy, z którym współpracuje + menadżerem który przyklepuje sprawy urlopowe i to on jest kontaktem z kontraktornią. Natomiast mam też swojego menadżera, który jest bezpośrednio z mojej kontraktorni. Aczkolwiek nie sądzę, że on odpowiada za kwestie podwyżek. Nasuwają się pytania: 1. do kogo uderzyć o podwyżkę 2. Wyliczyłem, że satysfakcjonuje mnie podwyżka o 18%. Pytanie czy to nie za dużo jak na 1 strzał i to po 7 mies? I czy np powiedzieć że chciałbym podwyżkę powiedzmy o 30% , a potem obniżać oczekiwania ? 3. Jakich argumentów użyć - czy mam powiedzieć że dostaje sporo wyższe stawki od innych firm? Czy jakos inaczej to uargumentować 4. Czy jeszcze wstrzymać się jakiś czas z proszeniem o podwyżkę ?
Z góry wielkie dzięki !