Medycyna jest świetnym kierunkiem do robienia kariery. Nie ma lepszego. Można zarabiać duże pieniądze prowadząc biznesy - mnóstwo, nawet głupich ludzi, zarabia ogromne pieniądze tylko dlatego, że zbiegło się kilka czynników (mieli jakiś trywialny pomysł w stylu wynajem maszyn budowlanych + trochę kapitału najczęściej po rodzicach / od rodziców w postaci gruntów, które na przełomie 80-90' brał kto chciał za grosze i tyle właściwie wystarczyło żeby zostać bogatym).
Natomiast medycyna to coś więcej. To ogromny szacunek społeczeństwa. Każdy się lubi pochwalić, że zna lekarza, że ma syna lekarza, że córka ma chłopaka lekarza. To jest k.o. Nie ma drugiego aż tak szanowanego zawodu, zarówno przez klasę robotniczą jak i elitę. Nawet znani sportowcy czy tam inni aktorzy.
To jest ścieżka, która otwiera ci możliwości kontaktów z ludźmi na samym szczycie. Dużo łatwiej wszystko załatwić będąc lekarzem, nawiązać jakieś kontakty biznesowe.
Kolejna sprawa, ZDROWIE - jest w życiu NAJWAŻNIEJSZE. Powie Ci to każdy mądry, dorosły człowiek, który ukończył chociaż 30 lat na tym padole. Jesteś chory, masz chorą bliską osobę, której chcesz szybko pomóc, trudny przypadek - nie ma lepszego ratunku niż posiadanie w rodzinie lekarza. Dostajesz się bez kolejek, dostajesz prywatne kontakty najlepszych specjalistów w kraju, z którymi zna się z różnych eventów, szkoleń, wykładów. Jak jest się gnojem dwudziestoparoletnim co myśli, że jest nieśmiertelny to tego nie zrozumie. Natomiast prędzej czy później NA PEWNO się przekona, że nie ma cenniejszego kontaktu na liście w telefonie niż telefon do jakiegoś wujka chirurga, czy siostry neurologa.
Pomijam PRL-owskich internistów siedzących po 40 lat na jednym krześle w przychodni gdzieś na wiosce pod lublinem. Mówię tu o specjalistach, którzy się uczą, szkolą, rozwijają, bywają w towarzystwie, prowadzą prywatne praktyki.
Jeżeli miałbym tylko takie możliwości to powtarzałbym maturę i próbował uderzać na medycynę niezależnie czy bym miał 25 czy 35 lat.
Każdy kto zna lekarza - specjalistę bliżej niż na "dzień dobry" to wie o czym mówię i potwierdzi to o czym piszę. To są ludzie funkcjonujący na zupełnie innych poziomach, w innych przestrzeniach, miejscach i grupach ludzi.
Porównanie zawodu lekarza specjalisty do programisty to brzmi jak żart. Trzeba mieć naprawdę ujemne pojęcie o życiu i świecie, albo być smrodem kilka lat maks. po maturze żeby w ogóle podejmować się takich porównań.