Czy warto iść na medycyne pracując w IT czy może lepiej na doktorat?

0

Cześć, zwracam się z pytaniem/dyskusją do was. Obecnie sobie pracuje w tym IT jako java developer i jest generalnie git - początki były słabe ale jak poznałem środowisko/narzędzia w Javie to pracuje sie sprawnie i przyjemnie - tyle że branża słabo przędzie ostatnio ale to może się zmieni, rynki jakby się troche rozpędzają/balonik się znów pompuje. Natomiast, mam na prawdę duży dylemat, kończę teraz magisterkę (lada moment obrona) i plan był taki aby iść na doktorat z matematyki na który się nawet dostałem - również dostałem się na medycynę na 1 rok.

Ogólnie jestem i tak nastawiony na naukę przez całe życie więc czynnik zaczynania studiów od 0 nie jest tak istotny (no może poza pogodzeniem tego z pracą :/ doktorat raczej łatwiej byłoby pogodzić).

Co byście zrobili na moim miejscu, może macie jakieś przemyślenia na temat edukacji w kierunkach ścisłych bądź medycyny?

Pozdrawiam serdecznie :)

4

Już tu jeden forumowicz nas opuścił i zrezygnował z kodowania na rzecz pójścia na medycynę także wszystko jest możliwe. To zależy tylko od ciebie.

2

o ile branżą IT można się zajmować z przypadku, spróbowałem, płacą, da sie wytrzymać, za 8 będę managerem i nie będę kodować - medycyny tak sobie nie wyobrażam.

Studia, staż, specjalizacja, drugi stopień - szanowanym lekarzem (tzn nie ciułającym godziny na dyżurach) będziesz za 10-12 lat

2

Pytasz randomów z neta o radę
To lepiej rzuć monetą.

Nikt Tobą nie jest, to co może odpowiedzieć w tak poważnej sprawie
To jakbyś się pytał czy brać się na Jolkę czy za Baśkę.
Jeden powie
Patrz na duszę
Drugi patrz na cycki
A trzeci - zastosuj prawo Ohma, nie kręć z jedną ale z dwoma

Jeśli jesteś osobą wierzącą to omódl sprawę i tyle w temacie..

0
ref napisał(a):

Pytasz randomów z neta o radę
To lepiej rzuć monetą.

Nikt Tobą nie jest, to co może odpowiedzieć w tak poważnej sprawie
To jakbyś się pytał czy brać się na Jolkę czy za Baśkę.
Jeden powie
Patrz na duszę
Drugi patrz na cycki
A trzeci - zastosuj prawo Ohma, nie kręć z jedną ale z dwoma

Jeśli jesteś osobą wierzącą to omódl sprawę i tyle w temacie..

pytam ludzi z neta na tym forum bo ciągle się tu pojawiają tematy dalszej edukacji oraz o dziwo - poruszane są tematy związane z lekarzami/medycyny (ciągłe porównania itd itp.) - gdzie znaleźć bardziej odpowiednich ludzi poruszających te tematy? Wyjść na ulice i pytać: ej iść na doktorat czy na lekarski?

Jeśli weźmiesz sobie rozkład ludzi mających jakikolwiek związek z oba poruszonymi tematami to jestem niemal pewien, że ludzie tu będący przekształcają ten rozkład z jednostajnego do bardziej normalnego :)

0

Doktorat z matematyki ale jaka specjalizacja, coś interdyscyplinarnego?
Bo sam doktorat mało mówi.
Równie dobrze możesz iść na psychologie, dobry psycholog też zarabia ponad 200-300/h. A patrząc jak wygląda nasze społeczeństwo to raczej kwestia czasu aż będzie boom na to.
Sens w medycynie widziałbym jakbyś planował doktorat/projekt interdyscyplinarny i wiedza z zakresu medycyny byłaby niezbędna i zamiast drugiej osoby sam byś się tego nauczył.

1

Jak idziesz na ścisłe, to trochę się pouczysz, a potem możesz rzucić studia i spoko. Dalej możesz być programistą albo pracować w IT.

A medycynę jak rzucisz, to nie będziesz miał dyplomu i nie popracujesz jako lekarz.

0
cwaniak333 napisał(a):

Doktorat z matematyki ale jaka specjalizacja, coś interdyscyplinarnego?
Bo sam doktorat mało mówi.
Równie dobrze możesz iść na psychologie, dobry psycholog też zarabia ponad 200-300/h. A patrząc jak wygląda nasze społeczeństwo to raczej kwestia czasu aż będzie boom na to.
Sens w medycynie widziałbym jakbyś planował doktorat/projekt interdyscyplinarny i wiedza z zakresu medycyny byłaby niezbędna i zamiast drugiej osoby sam byś się tego nauczył.

Tak, interdyscyplinarnego. Teoria grafów, matematyka finansowa(przecina się to z procesami stochastycznymi i rachunkiem prawdopodobieństwa), zagadnienia opisu układów złożonych (dużych sieci), modelowanie rynków (szeregów) finansowych. Bardzo dużo numerycznego modelowania. Oczywiście troche teoretyczne podejście jest mi potrzebne ale bardziej chodzi o realne modelowania

3

Studia medyczne trwają 6 lat + 1 rok stażu + specka. Zasadnicze pytanie jest takie jakie są twoje motywacje do zmiany zawodu? Jeśli pieniądze, to nie wiem czy dobrą inwestycją jest zakuwanie ponad 6 lat żeby później dobrze zarabiać. Czy nie zamierzasz pracować w trakcie studiów? Wiesz o tym, że po bodajże każdym semestrze studiów są obowiązkowe praktyki w szpitalu? Jak zamierzasz pogodzić pracę ze studiami? Musiałbyś na czas praktyk zwolnić się z pracy. Powiedzmy, że z obecnej pensji odkładasz 10k miesięcznie, rocznie 120k, przez 5 lat stracisz 600k na czas poświęcony na studiowanie. Jeśli jesteś w stanie odłożyć taki hajs nie musisz być lekarzem, możesz ten hajs zainwestować w założenie kliniki, zatrudnić lekarzy i zarabiać czyimiś rękami. Skończysz medycynę i myślisz że pieniądze będą wpływać ci na konto od tak? Polskie realia, przepisy, niedofinansowana służba zdrowia sprawiają, że lekarze nie mogą ratować ludzi, bo nie mają specjalistycznego sprzętu. Praca lekarza w Koziej Wólce przypomina pracę znachora, brak sprzętu, a ty odsyłasz ludzi z kwitkami do innych specjalistów.
Ludzie myślą, że po lekarskim dobrze się zarabia, bo mają jasno wytyczoną ścieżkę - idziesz na studia, idziesz na speckę, po kilkunastu latach dobrze zarabiasz. Wystarczy się przemęczyć przez te 10 lat. Co z tego że po 10 latach siedzisz po 8h w gabinecie, zarabiasz 300 zł za godzinę, ale nie masz czasu na wydawanie pieniędzy?
Najlepszy sposób na dorobienie się to swój własny biznes. Ty nie pracujesz, masz, ludzi którzy na ciebie pracują. Tylko, że założenie swojego biznesu po pierwsze wymaga znalezienia niszy. Do tego nie wystarczy grzeczne zakuwanie książek przez kilka lat. Trzeba mieć osobowość, umiejętności sprzedaży, przyciągania klientów, znajomości. Mąż ostatnio słynnej celebrytki Peretti ma np. firmę, która wydobywa niewybuchy i zarabia na tym miliony. Tam gdzie się naprawdę dobrze zarabia nigdy nie usłyszysz i nie przeczytasz o tym w książkach.

0

To zależy-czy będziesz potem marudził że programista to nie prawdziwy zawód jak np lekarz?

0

Wyglądasz na dosyć wszechstronnie utalentowaną osobę więc też pamiętaj, że IT to nie tylko programowanie i możesz mieć potencjał żeby się rozwinąć w innych obszarach. Jeśli poważnie myślisz o medycynie to wnioskuję, że się nie boisz odpowiedzialności, kontaktu z ludźmi więc naturalnie możesz się odnaleźć w wielu rolach IT np. związanych z zarządzaniem lub stroną biznesową i pytanie czy to Cię w ogóle interesuje ?

Z jednej strony doktorat z matematyki, z drugiej strony medycyna. Nietypowa kombinacja bo jednak to inny charakter nauki. Pierwsze wymaga na pewno umiejętności abstrakcyjnego, logicznego myślenia, drugie głównie wkuwania. Nie mowię, że na medycynie nie ma inteligentnych ludzi tylko, że same studia są takie jakie są. Koronnym przykładem jest anatomia na medycynie versus logika(teoria mnogości itp itd) na matematcye/informatyce.

Co do medycyny to domyślam się, że na pewno Cię interesuje nauka ale czy na pewno praca w charakterze lekarza ? Matematyka ma się bardziej do pracy w IT niż medycyna do pracy lekarza (w większości przypadków). W przypadku medycyny to nie powinieneś pytać na tym forum ale zrobić solidny research na własną rękę bo to już nie te czasy że osoby mające znajomości w środowisk miały łatwiej jeśli chodzi o dostęp do wiedzy. Teraz bez problemu znajdziesz video blogi lekarzy różnych specjalności, możesz poczytać fora, blogi, artykuły. Podejść do problemu czysto analitycznie, wykonać teraz jak najwięcej pracy żeby zminimalizować ryzyko inwestycji powiedzmy tych 10 lat nauki jak nie więcej (studia, specjalizacja). Nie popełnić banalnego błędu typu. chce zostać chirurgiem a się okaże że nie masz kompetencji manualnych, albo inteligencji emocjonalnej żeby dać sobie radę z trudnym pacjentem.

Jeśli masz tak duży problem z wyborem scieżki zawodowej to może warto żebyś wykonał sobie testy psychometryczne, lub skorzystał z pomocy psychologa/firmy która zajmuje się psychologicznym doradztwem zawodowym. Nie wiem na ile to jest warte, wiem tylko że coś takiego istnieje i zawsze to dodatkowa pomoc. Nawet w rekrutacjach IT pojawiają się czasem testy psychometryczne, niekoniecznie w Polsce ale w zagranicznych firmach widziałem np. w Box.

0

Ja bym się zastanowił co można robić po tego typu doktoracie i do czego jest potrzebny, bo chyba nie dla samego doktoratu? Jako jedne z miejsc pracy przychodzą mi duże instytucje finansowe/hedge fundy, warto spojrzeć na dostępne oferty pracy, ich możliwą lokalizację za 5 lat, ocenić etykę/misję danego miejsca pracy :) Oczywiście pewnie też możliwe są inne miejsca pracy, ale warto spojrzeć do jakiego celu się dąży. Jeśli chodzi o firmy IT to moim zdaniem środowisko robi się coraz bardziej wymagające, wyzwań też nie będzie brakowało, trzeba tylko starać się mądrze wybierać projekty, patrzeć nie tylko na kasę, ale mieć pewien plan związany z karierą.
Jeśli chodzi o medycynę to na plus: możliwość pracowania na samodzielnym stanowisku, bez konieczności zależności od innych ludzi, zawód z misją, potrzebny i bardzo duża odpowiedzialność :)

6

idź po prostu do polityki zamiast się czaić

2

@spartanPAGE: studiuje medycynę: #przebranżowienie #programis...

Myślę, że będzie najbardziej kompetentny w tym temacie.

8

Cześć wszystkim, chwilę mnie tutaj nie było.
Dla kontekstu całej wypowiedzi: wybieram się na 5 rok i po studiach uciekam do Szwecji. Moje zarobki poważnie zanurkowały od całej tej przygody i na latach klinicznych da się upchać ok 100h miesięcznie pracy pod warunkiem, że jest się ok z potężnym brakiem wolnego czasu i praca pozwala na całkowicie nienormatywne godziny.

Te studia z butami wchodzą w plan dnia. Plan zajęć często pojawia się dzień przed, pojawiają się wielotygodniowe momenty gdzie samo bycie gdzieś trwa od 8 do 20 z okienkami po 15 minut.

Nauka jest często bardzo niewdzięczna, prowadzący na egzaminach lubują się w pytaniach do egzaminu specjalizacyjnego zamiast LEK, więc obciążenie bywa dość spore.

Bardzo łatwo o wypalenie, 70% lekarzy pracuje powyżej 40h/tydz i co piąty pracuje jednocześnie w 3 miejscach. Widać to też na przykładzie pracowników uczelni, łączących zazwyczaj uczelnię+szpital+prywatną praktykę https://www.prawo.pl/zdrowie/ile-pracuja-lekarze-gdzie-pracuja-lekarze,517891.html

Po 6 latach studiów na stażu czeka cie zarobek w wysokości (stan na 2023) 5108,74 zł netto robiąc etat + obowiązkowe 10h5min dyżuru w miesiącu.

Na rezydenturze na specjalizacji niedeficytowej urośnie to jako podstawa bez dyżurów 5 478 zł netto.

Według mnie są dwa, trzy pytania które warto sobie zadać?

  1. Czy godzisz się oddać sporą część władzy nad swoim życiem i poczucia dorosłości na 6 lat?
  2. Czy te wynagrodzenie Ci odpowiada?
  3. Czy rozważasz wyjazd za granicę?

Jeżeli pierwsze i jedno dodatkowe jest prawdziwe i chciałbyś pracować jako lekarz, to zachęcam. Ale jeżeli chodzi tylko o zarobki, to lepiej kontynuuj pracę jako programista.

A jeżeli chodzi o godzenie tego z pracą - 1 rok odpada całkowicie, wyższe zależą od uczelni ale z natury będziesz bardzo problematycznym pracownikiem jeżeli chodzi o dostępność.

2

Dzięki za rozmowe, temat jeszcze przemyślę ale wstępny wniosek taki, że w sumie z doktoratem wyrobię się przed 30 i jak będę nadal czuł, że to nie to - to zdążę jeszcze pójść na medycyne.

2

Sam to rozważałem przez chwilę, bo w 2013 zdawałem maturę m.in z rozszerzonej chemii i biologii i uzyskałem taki wynik, że w tamtym czasie na medycynę się nie dostałem, ale dzisiaj już na część uczelni bym się dostał. Ostatecznie się nie zdecydowałem, bo wizja uczenia się kolejnych 6 lat studiów plus chyba 5 specjalizacji, żeby zarabiać takie pieniądze jak po 3 czy nawet 5 latach zarabia się w IT mnie nie przekonała. Poza tym pewnie jakąś rodzinę będzie trzeba założyć, kredyt na mieszkanie spłacić, ciężko byłoby to pogodzić. Widocznie skoro nie dostałem się 10 lat temu oznacza, że ten zawód nie jest mi pisany.

3

Medycyna jest świetnym kierunkiem do robienia kariery. Nie ma lepszego. Można zarabiać duże pieniądze prowadząc biznesy - mnóstwo, nawet głupich ludzi, zarabia ogromne pieniądze tylko dlatego, że zbiegło się kilka czynników (mieli jakiś trywialny pomysł w stylu wynajem maszyn budowlanych + trochę kapitału najczęściej po rodzicach / od rodziców w postaci gruntów, które na przełomie 80-90' brał kto chciał za grosze i tyle właściwie wystarczyło żeby zostać bogatym).

Natomiast medycyna to coś więcej. To ogromny szacunek społeczeństwa. Każdy się lubi pochwalić, że zna lekarza, że ma syna lekarza, że córka ma chłopaka lekarza. To jest k.o. Nie ma drugiego aż tak szanowanego zawodu, zarówno przez klasę robotniczą jak i elitę. Nawet znani sportowcy czy tam inni aktorzy.

To jest ścieżka, która otwiera ci możliwości kontaktów z ludźmi na samym szczycie. Dużo łatwiej wszystko załatwić będąc lekarzem, nawiązać jakieś kontakty biznesowe.

Kolejna sprawa, ZDROWIE - jest w życiu NAJWAŻNIEJSZE. Powie Ci to każdy mądry, dorosły człowiek, który ukończył chociaż 30 lat na tym padole. Jesteś chory, masz chorą bliską osobę, której chcesz szybko pomóc, trudny przypadek - nie ma lepszego ratunku niż posiadanie w rodzinie lekarza. Dostajesz się bez kolejek, dostajesz prywatne kontakty najlepszych specjalistów w kraju, z którymi zna się z różnych eventów, szkoleń, wykładów. Jak jest się gnojem dwudziestoparoletnim co myśli, że jest nieśmiertelny to tego nie zrozumie. Natomiast prędzej czy później NA PEWNO się przekona, że nie ma cenniejszego kontaktu na liście w telefonie niż telefon do jakiegoś wujka chirurga, czy siostry neurologa.

Pomijam PRL-owskich internistów siedzących po 40 lat na jednym krześle w przychodni gdzieś na wiosce pod lublinem. Mówię tu o specjalistach, którzy się uczą, szkolą, rozwijają, bywają w towarzystwie, prowadzą prywatne praktyki.

Jeżeli miałbym tylko takie możliwości to powtarzałbym maturę i próbował uderzać na medycynę niezależnie czy bym miał 25 czy 35 lat.

Każdy kto zna lekarza - specjalistę bliżej niż na "dzień dobry" to wie o czym mówię i potwierdzi to o czym piszę. To są ludzie funkcjonujący na zupełnie innych poziomach, w innych przestrzeniach, miejscach i grupach ludzi.

Porównanie zawodu lekarza specjalisty do programisty to brzmi jak żart. Trzeba mieć naprawdę ujemne pojęcie o życiu i świecie, albo być smrodem kilka lat maks. po maturze żeby w ogóle podejmować się takich porównań.

2

@MateInf: podstaowe pytanie czy nie bedzie dla Ciebie problemem np. dotykanie ludzi, patrZenie im do gardla itp (z higiena bywa roznie). Zanim sie wyspecjalizujesz musisz sie uzerac z lesnymi dziadkami w szpitalach na praktykach.

Zanim zaczniesz dobrze zarabiac tez troche czasu minie. Wiec sobie odpowiedz na pytanie czy chcesz tam isc z pasji i zainteresowania, checi pomocy whatever (wtedy warto) czy tylko dla kasy (wtedy nie warto).

1

Sam bym wolal zarabiac teraz 5k jako lekarz niż te 15k jako programista. Jakbym mógł się cofnąć w czasie to bym pisał mature żeby się dostać na medycynę. Uznałem, że prestiż i poważanie w społeczeństwie jest ważniejsze

6
  • Studia na wydziale lekarskim to sześć lat. Można iść na prywatne. Semestr jakieś 15-20k.

  • Staż podyplomowy to skromnie licząc półtora roku.

  • Egzamin z całych studiów który daje prawo wykonywania zawodu do którego przygotowanie się zajmuje parę kwartałów. Ze zdawalnością różnie bywa.

  • Dopiero po tym wszystkim możesz startować na specjalizację. O ilości miejsc decydują konsultanci wojewódzcy z poszczególnych dziedzin. Wiele z tych miejsc jest zarezerwowana dla samych swoich. Niektóre specjalizacje nie otwierają się w ogóle.

  • Podczas specjalizacji może się znaleźć dla kogoś etat ale nie musi. Wtedy zostaje wolontariat. Niekiedy trzeba robić specjalizację poprzez otwarcie przewodu doktorskiego.

  • Specjalizacja trwa kilka dobrych lat. Bez względu na formę współpracy jesteś w tym czasie wyrobnikiem od wszystkiego. Prowadzisz pacjentów na oddziale, dyżurujesz, ogarniasz izbę przyjęć, a przy okazji uczysz się zawodu.

  • Nie raz specjalizacja wiąże się z wyjazdem na drugi koniec kraju bo w mieście wojewódzkim jest zwyczajnie za ciasno.

  • Jak prowadzisz przewód doktorski to jeszcze masz jakieś zajęcia, zbierasz materiały do pracy doktorskiej, piszesz artykuły naukowe, prowadzisz zajęcia ze studentami, robisz robotę dla docenta czy profesora.

  • Obrona pracy doktorskiej powinna być formalnością lecz nie jest to powszechna praktyka.

  • Egzamin ze specjalizacji składa się z części teoretycznej oraz praktycznej. Na ogół odbywa się w jednym z ośrodków na terenie kraju i raczej nie jest to formalność. Niektórzy zdają po dwa czy trzy razy.

  • W czasie specjalizacji warto zapytać czy będą chcieli kontynuować współpracę w danym szpitalu, a jak już to na jakich zasadach. W klinikach wcale nie jest to takie pewne bo etaty są dla znajomych królika.

  • W czasie tej całej wędrówki jesteś bardzo mocno zależny od wszelkich guru kosmitów których spotkasz na swojej drodze. Wystarczą jakieś zwarcie, jakiś konflikt, a cała układanka sypie się jak domek z kart i zostajesz z niczym.

  • Właściwie jeśli nie złapiesz dobrych relacji z ordynatorem, profesorem, docentem albo ich asystentami to marne szanse aby być dopuszczanym do dobrze popłatnych zabiegów.

  • Medycyna jest zasilana głównie z państwowych pieniędzy. Pełno jest w niej naleciałości z peerelu.

  • Trzeba mieć gruby portfel albo być gotowym na podejmowanie pracy dodatkowej bo często nie dostaniesz etatu.

  • Zanim nauczysz się zawodu, poznasz rynek, wyrobisz sobie renomę, zaczniesz zarabiać sensowne pieniądze to minie jakieś kilkanaście lat.

  • Jest to zawód dla kujonów. Przez swoją sieć neuronową trzeba przepuścić tysiące stron z czego ułamek może przyda się w życiu.

  • Aby być dobrym lekarzem trzeba lubić ludzi, mieć sporo empatii, umieć słychać, a także podejmować szybko decyzje.

  • Każda specjalizacja ma swoją specyfikę. Inne są ścieżki rozwoju. Inne są możliwości. O wielu dowiesz się jak wejdziesz w temat bo nikt nie mówi o tym głośno.

  • Jak kogoś ciągnie do medycyny w późnym wieku to wybrałbym stomatologię. Po studiach odbywasz staż, zaczynasz przygodę, rynek jest w dużej mierze prywatny, masz szerokie możliwości rozwoju, można zostać samodzielmym specjalistą.

  • W cywilizowanych krajach lekarz jest zawodem jak każdy inny. Za Odrą jest zakaz łączenia pracy w gabinecie prywatnym i publicznej służbie zdrowia. We Francji lekarze często pracują dla korpo farmaceutycznych bo stawki na rynku są jakie są i inne nie będą.

  • U nas braki kadrowe wśród lekarzy są efektem pozostałości po peerelu, ostrych limitów na miejsca specjalizacyjne, blokowaniu transferu wiedzy, niedopuszczaniu do zabiegów.

0
mrxormul napisał(a):
  • Aby być dobrym lekarzem trzeba lubić ludzi, mieć sporo empatii, umieć słychać, a także podejmować szybko decyzje.

To zależy czy chcesz być dobrym dla innych czy dobrym dla siebie. Nie możesz współczuć ani podchodzić emocjonalnie do nikogo, bo inaczej zwariujesz. Ludzie często zarzucają lekarzom brak tego, ale prawda jest taka, że jak inaczej przetrwać, żę np popełniłeś błąd i zabiłeś człowieka? Warto być conajwyżej miłym i kulturalnym, bo tego akurat lekarzom nieraz brakuje, szczególnie tym cwaniakom starszej daty.

Wyjątkiem jest jedynie psychiatra i psychoterapeuta(to nie lekarz wiadomo, ale podaje) dla których to totalny obowiązek, którego brak powinien być podstawą do wykluczenia z wykonywania zawodu.

U nas braki kadrowe wśród lekarzy są efektem pozostałości po peerelu, ostrych limitów na miejsca specjalizacyjne, blokowaniu transferu wiedzy, niedopuszczaniu do zabiegów.

To chyba najgorsza rzecz polskiej "służby" zdrowia. Szkoda, że żaden polityk się za to nie zabrał przez ostanie 30 lat a wystarczyłoby zrobić z tego otwarty zawód tak jak w IT i problem z głowy. i od razu cena by spadła diametralnie.Do nauki specjalizacji by się ściagało lekarzy z za granicy.

2
dugyqaju napisał(a):

Ale wy nie rozumiecie, że cały 'prestiż' lekarzy jest oparty tylko i wyłącznie na ekstremalnie szczelnym kartelu jaki oni sobie sprytnie utworzyli na przestrzeni lat, na totalnym monopolu, a nie na ich mitycznej inteligencij czy mitycznej trudności tego kierunku.

Swego czasu często bywałem w strefie niemieckojęzycznej. Wielu lekarzy z doświadczenie którzy zdecydowali się na karierę za Odrą przeżywali głębokie zdziwienie.

  1. Tam musisz być w pracy na ustaloną godzinę, wyjść o ustalonej godzinie i jeszcze reaizować tematy które zostały rozdzielone pomiędzy ludźmi w zespole.
  • U nas szpitalu jak ludzie przchodzą do roboty to jeden o 8:03, drugi o 8:05, trzeci 8:10, czwarty 8:35, a piąty o 8:45 bo można. W wielu miejscach wprowadzono systemy kontroli czasu pracy to było wielkie oburzenie medyków.

  • U nas szanujący się lekarz w szpitalu kończy robotę coś koło południa. Jak nie można go odszukać to powie, że zajmował się sprawami wagi państwowej. Kolega na pewno nie zaprzeczy.

  • U nas szanujący się lekarz zrzuca robotę na praktykantów czy stażystów. Właściwie to nasza publiczna służba zdrowia jest oparta na stażystach.

  1. Tam masz zakaz łączenia pracy w szpitali z prowadzeniem prywatnej działalności więc trzeba się opowiedzieć albo tu albo tam.
  • U nas szanujący się lekarz albo ćwiczy bilokalizację co z resztą jest przyczyną wielu postępowań administracyjnych wszczynanych przez nfz.

  • U nas bardzo szanujący się lekarz przyjmuje prywatnych pacjentów w szpitalu w czasie pracy.

  • U nas jak mas doktorat i pracujesz w klinice to jeszcze porzucą ci studentów krajowych którzy są kiepsko płatni, ale ci zagraniczni to niezły dodatek do pensji.

  1. Tam lekarz ma dużo więcej obowiązków. Przy przyjmowaniu pacjenta musi na przykład umieć pobrac krew, mieć wiedzę z innych dziedzin.
  • U nas lekarz ma od wszystkiego pielęgniarki bo przecież jegomość nie może brudzić sobie rąk.
  • U nas jak czegoś lekarz nie wie to dzwoni po konsultację albo odsyła chorego do innego szpitala.

Nie chce mi się rozwijać tego dalej niemniej patrząc na całokszałt to u nas statystyczny lekarz wcale tak źle nie ma jak to piszą. Wielu doktorów wraca z wojaży za granicą bo nie są w stanie zaadaptować się do tamtego rynku.

2

Bardzo dobry ruch moim zdaniem. Zaden lekarz nie daje innym sobą szmacic jak "programista" w IT i do konca zycia robota pewna za ciagle rosnaca stawke. Brak ryzyka ze zastapi cie tani ukr lub tania malpa z indii. Nie bedziesz w ogóle uzalezniony od jakichs kryzysow, eldoradow itd... Rynek medyczny sie nie zepsuje. Sam bym w to szedl (ale mi sie juz teraz po prostu nie chce chyba) jakbym wiedzial wczesniej do czego dotrwamy w IT, ze teraz liczy sie tylko bylejakosc bo taniosci. Jak glupi cale zycie wierzylem ze "jak bedziesz dobry firmy beda sie o Ciebie zabijac i bedziesz dyktowal warunki"... A teraz trzeba byc tylko tanim a warunki jakie moge dyktowac to jedynie psu w domu moge powiedzieć gdzie ma szczać, chociaż i tak ostatnio sie nie słucha... Ehhh

I to jest post całkiem serio nie zaden troll. Takie sa moje odczucia na ten moment.

2

no to co opisujesz moze byc naprawione tylko przez wprowadzenie Naczelnej Izby Programistycznej

tak jak lekarze od 1636 utworzyli sobie kartel "w celu ograniczenia działalności znachorów i szarlatanów"

polecam poczytac

https://pl.wikipedia.org/wiki/Naczelna_Izba_Lekarska#Historia[3]

1
Misiek_Uszaty napisał(a):

Bardzo dobry ruch moim zdaniem. Zaden lekarz nie daje innym sobą szmacic jak "programista" w IT i do konca zycia robota pewna za ciagle rosnaca stawke. Brak ryzyka ze zastapi cie tani ukr lub tania malpa z indii. Nie bedziesz w ogóle uzalezniony od jakichs kryzysow, eldoradow itd... Rynek medyczny sie nie zepsuje.

Moim zdaniem system opieki zdrowotnej w takim kształcie jest nie do utrzymania. Z resztą władza już poczyniła kroki aby powoli otwierać furtkę dla ludzi ze wschodu. Znoszone są wymagania co do kształcenia medyków. Akademie czy uniwersytety medyczne tracą powoli monopol.

Co do bycia lekarzem. Właściwie do momentu zamknięcia specjalizacji to jest się zwyczajnym wyrobnikiem szpitalnym, obstawiasz izbę przyjęć, jesteś pomocnikiem na dyżurach, obsługujesz ludzi w przychodni na zasadzie pomocnika który może wypisuje recepty, możesz jeździć w karetce. Konkurencja jest duża bo na roku miałeś parę setek ludzi, a rynek z gumy nie jest.

Nawet jak jesteś tym specjalistą to nie zawsze masz szanse poznać wszelkie aspekty zawodu. Moja znajoma choć została okulistką to do wielu zabiegów na oku ją nie dopuszczano. Jak już zatrudniła się w innym miejscu to szef potem jej powiedział, że niebawem dołączy jakiś pociotek profesora i w sumie on nie ma interesu aby tłumaczyć jej zbyt wiele. Ostatecznie pożegnała się z oddziałem, obstawia dużyry, przyjmuje w gabinecie, wypisuje recepty na okulary.

Specjalizacje typu ginekologia, endokrynologia są zarezerwowane dla samych swoich i jak nie zaprzyjaźni sie ktoś z jakimś guru kosmitów to marne szanse.

Kiedyś drzwi otwarte były na onkologii, radioterapii bo mało kto chciał w te temat brnąć ale z tego co słyszę to też jest ekipa trzymająca władzę więc zmieniło się.

Lekarz rodzinny to specka dla ludzi którzy przejmą po rodzinie przchodnie albo takowe już uruchomili. Na pewno trzeba mieć chody w nfz bo nie wiadomo kiedy będą organizowane przetargi. Biznes z kategorii easy money.

2

Takie przepychanie się kto ma znajomego młodego lekarza i jak im ciężko nie ma sensu. Ja osobiście znam chłopaka, który nie mial związku rodzinnego z medycyną, ale postanowił zostać lekarzem, teraz jest już po specjalizacji i zupełnie inaczej przedstawia to niż Twoja znajoma okulistka.

Można przyjąć, że jest różnie i zależy jak się trafi. Jedno jest jednak wspólnie, nie znam lekarza, który by nie trzymał poziomu finansowego. Nie mam w zwyczaju zaglądać innym do portfeli, ale jest to jednak okupione roboczogodzina mi. Warto spojrzeć na ten aspekt, a nie oceniać tylko z perspektywy ile kasy jest pod koniec miesiąca.

2

Dzisiaj lekarz bierze 500 zł za wypisanie recepty nawet nie czytając dokładnie Twojej karty i nie biorąc żadnej odpowiedzialności za Twoje leczenie. Nie rozumiem po co specjalizować się tyle lat, żeby wykonywać pracę, którą może wykonywać prosty klasyfikator. W naszym świecie można ich porównać do IT supportu, pracy, którą można outsource'ować do Azji. Tę pracę należy jak najszybciej poluzować, żeby w Polsce było więcej recepcjonistów do wystawiania recept. Praca recepcjonisty to przeczytanie protokołu odnośnie danej choroby i postępowanie zgodnie z nim. Czyli praca stricte odtwórcza. Nie potrzeba być gigantem intelektu, żeby to robić. Jedyne co nas broni przed wpuszczeniem młodej krwi na rynek to nadzwyczajna kasta lekarzy i wspomnianej tu już Naczelnej Izby Lekarskiej.

Natomiast chirurdzy, laboranci albo lekarze siedzący na uczelni, czyli prawdziwi doktorzy nauk medycznych to są prawdziwe mózgi.

0
twoj_stary_pijany napisał(a):

Natomiast chirurdzy, laboranci albo lekarze siedzący na uczelni, czyli prawdziwi doktorzy nauk medycznych to są prawdziwe mózgi.

Przecież cała medycyna polega na pustej pracy odtwórczej, powtarzaniu tego co ktoś tam kiedyś opublkował, bez możliwości sprawdzenia czy serio miał rację wg zasady "Nullius in verba", po prostu jeśli coś ukazało się w PRESTIZOWYM CZASOPISMIE NATURE, to musi być prawda!
Jaki procent lekarzy jest odpowiedzialnych za publikowanie przełomowych prac? Garstka, dosłownie jak jacys apostołowie głoszący dobrą nowinę! Czym się to różni od kapłanów?

https://en.wikipedia.org/wiki/Nullius_in_verba

Niestety Bóg nie raczył nam zostawić sensowanego manuala w Biblii tłumaczącego jak ludzkie ciało jest zaprojektowane, no i co zrobisz? Nic nie zrobisz ... Jesteśmy skazani na grupę szarlatanów, zwanych dla zmylenia przeciwnika lekarzami, którzy kiedyś wykopywali ludzkie zwłoki, żeby sobie w nich pogrzebać ...

Można się nawet spierać czy medycyna to wgl nauka, czy po prostu zbiór zabobonów obecnie powszechnie zaakceptowanych, patrz na historię https://en.wikipedia.org/wiki/Ignaz_Semmelweis

Plus taki ciekawy artykuł się kiedyś pojawił

Goldman Sachs asks in biotech research report: ‘Is curing patients a sustainable business model?’

https://www.cnbc.com/2018/04/11/goldman-asks-is-curing-patients-a-sustainable-business-model.html

hmm ...

1

Lekarz to chyba jeden z naprawdę nielicznych zawodów, co do którego można mieć pewność, że będzie na niego zapotrzebowanie za porządne pieniądze i to się raczej nie zmieni. Na Twoim miejscu poszedłbym na doktorat z informatyki, ale tylko dlatego, że tematów medycznych nie lubię (przymierzałem się po szkole do tego kierunku, ale poza zarobkami i względnym poważaniem w lokalnej społeczności niewiele jest rzeczy, które mnie w zawodzie lekarza pociągają), a doktorat jest w kręgu moich zainteresowań. Jeżeli natomiast ciebie te tematy choć trochę interesują i masz pewien poziom odporności psychicznej, to pójście w kierunku medycznym jest bardzo dobrym pomysłem. Mówię o tej odporności dlatego, że wśród moich znajomych po medycynie niektórzy słabo dawali sobie radę, gdy np. wjeżdżał prokurator w związku ze śmiercią pacjenta (już abstrahując od tego, że pewnie i sam zgon pacjenta nie jest szczególnie komfortową sytuacją) - z takimi rzeczami trzeba się liczyć. Bo jeśli chodzi o status finansowy, to tutaj sprawa jest prosta - nawet przeciętny lekarz zarabia dobrze, a gdy jest w dodatku przedsiębiorczy, to można bardzo godziwie żyć. No i dla chętnych łatwo wyrobić sobie renomę wśród ludzi i z czasem np. zostać radnym, co daje dodatkowe możliwości, o ile się czegoś nie odwala, to ludzie na ogół szanują lekarzy (pewnie dlatego, że się ich trochę boją). O tym, że medycyna uchodzi za jeden z najbardziej wymagających pamięciowo studiów, mówił nie będę, bo skoro się za to zabierasz, to na pewno zdajesz sobie z tego sprawę. Także generalnie medycyna to dobry pomysł, a doktorat to raczej dodatek na zasadzie samorozwoju.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1