Słyszałem o czymś takim:
- na UoP dostajesz do podpisu umowę szkoleniową/podnoszenia kwalifikacji z warunkiem że oddajesz kilkadziesiąt tysięcy jak się zwolnisz/będziesz musiał być zwolniony przed upływem 3 lat od ukończenia szkolenia/podniesienia kwalifikacji
- zgadzasz się w obawie o dyscyplinarkę bo to było służbowe polecenie odbycia szkolenia/podniesienia kwalifikacji
- za jakiś czas dostajesz kolejne podobne umowy do podpisu i już nie możesz po prostu odmówić bo obowiązkiem pracownika jest podnoszenie swoich kwalifikacji ku chwale firmy, jeżeli tego nie robisz to znaczy że jesteś do zwolnienia więc albo pakujesz się głębiej w bagno, albo zwalniasz się/zostajesz zwolniony, spłacasz długi i uczysz na błędach
Czy osoba która to pisała wie o czym mówi? Przecież to byłby absurd (nieprzystający do UoP) i prosta droga do niewolnictwa gdyby długi zrobiły się odpowiednio wysokie. Nie zwolnisz się sam bo będziesz musiał spłacić długi. Nie odmówisz kolejnych długów bo zostaniesz zwolniony i będziesz musiał spłacać poprzednie. Błędne koło.
Naczytałem się różnych opinii:
- że to zależy czy to jest szkolenie wewnętrzne czy zewnętrzne: wewnętrzne w godzinach pracy musi być za free i trzeba wykonać, bo polecenie służbowe
- że oprócz szkolenia BHP pracodawca nie może zmusić do żadnego innego szkolenia więc przeczy temu co wyżej (jak się nie zgodzimy = niewykonanie polecenia służbowego)
- że to zależy kto wychodzi z inicjatywą:
a) jak pracodawca to znaczy że potrzebujesz tego szkolenia żeby prawidłowo wykonać pracę, więc o żadnym zwrocie kosztów/lojalkach nie ma mowy
b) jak pracownik chce jakieś szkolenie to pracodawca może się zabezpieczyć lojalką, no bo dlaczego ma fundować komuś np. studia jak dzień po ten ktoś się z firmy zmyje
To wszystko się kupy nie trzyma.
Jakieś życiowe doświadczenia z tego typu umowami?