@somekind: wprowadzanie zmian w systemie, który przejęliśmy od innego dostawcy, dodatkowo najlepiej jak po stronie biznesu też jest zmiana na świeżaka (bonusowe punkty, za takiego co zupełnie nie ogarnia) lubię porównywać do wrzucenia granatu do szamba:
- duża doza zaskoczenia
- wszyscy g8wnem umazani
- sprzątanie zajmuje dużo więcej niż ktokolwiek mógłby się spodziewać
Co do oryginalnego tematu - ja mam wrażenie, że czasami tu wszyscy są w jakiejś wirtualnej rzeczywistości. Praca nie jest rozłożona równomiernie - raz trzeba przycisnąć więcej, innym razem są luzy. To czy ktoś używa scruma, czy czegokolwiek innego do pędzenia "niewolników" szybciej to jest osobna para kaloszy, którą ciężko rozpracować nie znając całego kontekstu i pół litra też by się przydało.
Co do bugów - zawsze były, zawsze są, zawsze będą! Więc do uja wafla - ktoś kto zarządza procesem wytwórczym softu przy produkcie, który cały czas ewoluuje MUSI mieć zaplanowany sposób obsłużenia tego i nie może być tak, że domyślnie zawsze wpada to w nadgodziny, bo to znaczy, że zarządzanie na takim projekcie nie istnieje. Jak pisałem wcześniej - są wyjątki, ale pewne rzeczy można antycypować.
Kolejna sprawa, to poruszany tu wcześniej wątek zapewnienia jakości - jak maniana totalna wychodzi na prod, to znaczy że nie istnieją procesy QA. Klient się nie obrazi od razu, ale jak PM/Account nie zarządzi wkur*em klienta prawidłowo, to wiedz, że jest granica wytrzymałości każdej klienckiej d**y i w końcu poszuka kogoś innego - niezależnie od tego, czy problem daje się rozwiązać, czy teren jest tak zabagniony, że osuszanie potrwa długo. Jeśli bagno jest duże, to znowu rola PMa / Accounta, żeby to wyjaśnić i odpowiednio sprzedać, żeby dostać czas na naprawę.
Na moich projektach jak się okazywało, że z jakimś elementem mamy często problem, to odsyłałem człowieka, który siedział aż gruntownie naprawił / przebudował / zmigrował dane, żeby co chwila nie wybuchało mi w rękach. Przez miesiąc załóżmy byłem na zero, jeśli chodzi o zarobek na utrzymaniu, ale w dłuższej perspektywie opłacało się z wielu przyczyn:
- poprawa wizerunku
- bardziej przewidywalny proces dostarczania nowych ficzerów (brak losowych wrzutek z proda)
- i last but not least klient nie wyzywał mnie od debili - spokój wart każdych pieniędzy