Podwyżka w dobie inflacji

0

Jakie podwyżki negocjujecie i jakie dostajecie od czasu wysokiej inflacji?

Wskaźnik inflacji co roku, mniej czy więcej? Czy nie otrzymując (z jakiekolwiek powodu) podwyżki w jedynym roku, w następnym staracie się to nadrobić (np. licząc skumulowaną inflację + coś ekstra)?

Głównie interesują mnie doświadczenia z zagranicznymi firmami, ale polskie też mogą być.

0

Zagranica to nie jest magiczny byt. Np w usa to wyglada inaczej i skandynawi wyglada inaczej. W skandynawi wiczany jest cos takiego jak wskaznik inflacyjny, nie jest to inflacja, i na jego ppdstawie daja podwyżki. Ja sie staram wlaczyc o wicej jak wiem ze robie szybciej albo mam inne obowiązki.

1

Żadne, nigdy nie negocjowałem podwyżki.

49

Negocjowanie podwyżki na zasadzie "jest inflacja, daj mi więcej" to nie zbyt przemyślane podejście. To nie wina pracodawcy. Standardowo warto to przede wszystkim uargumentować swoimi wynikami a inflacje traktować jako argument drugorzędny.

1
ledi12 napisał(a):

Negocjowanie podwyżki na zasadzie "jest inflacja, daj mi więcej" to nie zbyt przemyślane podejście. To nie wina pracodawcy.

Niby nie jego wina, ale chyba nie w tym rzecz. Jeżeli twoja wydajność pracy nie spadła (a pewnie wzrosła), a za swoje wynagrodzenie możesz kupić mniej niż rok temu to zaryzykuje stwierdzenie, że pracodawca zyskuje twoim kosztem - większość sprzeda swoje usługi lub produkty drożej (bo inflacja, i w sumie dokłada tym sposobem mikro kamyczek do ogólnej inflacji), a pracownik zostaje w tyle ze swoim rzeczywistym wynagrodzeniem. Jeżeli nie pogorszyła się wydajność pracy to wyrównanie się należy „jak psu buda”.

Co do negocjacji:

  • szukać nowej pracy i mieć w zanadrzu oferty
  • pytać szefa z czego wynika brak podwyżki albo mała podwyżka
  • poprawiać słabe strony, mówić, że jest się lepszym pracownikiem niż rok temu i że chce się podwyżkę + pytać jakie kompetencje rozwijać żeby więcej zarabiać w przyszłości i być dla pracodawcy lepszym pracownikiem
  • jak zostaniesz olany to zmieniać pracodawcę
1
ledi12 napisał(a):

Negocjowanie podwyżki na zasadzie "jest inflacja, daj mi więcej" to nie zbyt przemyślane podejście. To nie wina pracodawcy. Standardowo warto to przede wszystkim uargumentować swoimi wynikami a inflacje traktować jako argument drugorzędny.

I co z tego, że to nie jego wina? Jak pójdzie reprezentant firmy do sklepu z meblami i zobaczy że jest drogo to będzie się kłócił, że chce stare ceny, bo to nie jego wina, że Glapiński inflację napędził?

Nie wiem w ogóle skąd myślenie, że ludzi można traktować gorzej niż meble, bo to i to z perspektywy firmy to w zasadzie tylko koszt, ale tutaj ktoś upatrzył w pracownikach koszt, którego nawet waloryzować nie wypada.

0

minimum 20% rocznie żądam, w obecnym roku to było 75% więcej.

3

Inflacja jest bardzo mocnym argumentem. Co innego jak inflacja wynosi 2.5% i praktycznie nikt jej nie odczuwa, a co innego jak ponad 15% (a na wielu towarach i uslugach od kilkudziesięciu do kilkuset). Każdy widzi i odczuwa, że życie jest znacząco droższe niż 2-3 lata temu więc dlaczego jego wynagrodzenie ma stać w miejscu? Oczywiście pracodawca może się nie zgodzić, ale to jedynie świadczy o tym, że należy czym prędzej uciekać.

2
SzachPat napisał(a):
ledi12 napisał(a):

Negocjowanie podwyżki na zasadzie "jest inflacja, daj mi więcej" to nie zbyt przemyślane podejście. To nie wina pracodawcy.

Niby nie jego wina, ale chyba nie w tym rzecz. Jeżeli twoja wydajność pracy nie spadła (a pewnie wzrosła), a za swoje wynagrodzenie możesz kupić mniej niż rok temu to zaryzykuje stwierdzenie, że pracodawca zyskuje twoim kosztem

Pracodawca nie jest beneficjentem inflacji.
Inflacja nie ma znaczenia, znaczenie ma płaca rynkowa, jeśli rynej płaci więcej za Twoją pracę to Twoje wynagrodzenie powinno za tym podążać. Jeśli inflacja rośnie, a wynagrodzenia stoją to pracodawca nie powinien Ci płacić więcej za nic.

0

A jak kończył się wam PIT-0 to też szliście?

0

@1a2b3c4d5e: ja poszedłem, był to niecały rok od zatrudnienia, dostałem wyrównanie do takiego samego netto, a dwa miesiące później podwyżkę po roku pracy.

1

Ktoś w innym podobnym wątku zadał pytanie:

czy jak będzie deflacja to pójdźcie po obniżkę?

Pójdziecie?

0

@1a2b3c4d5e: zacząłem szybciej niż pojawi się pi 0 ale gdy przechodziłem na duży zus to tak poszedłem o wyrównanie.

0
ehhhhh napisał(a):

@1a2b3c4d5e: zacząłem szybciej niż pojawi się pi 0 ale gdy przechodziłem na duży zus to tak poszedłem o wyrównanie.

Nie wyrównanie, ale podwyżkę stawki raczej. Bo to że wszedłeś na duży ZUS tracąc część zarobków to nie była wina klienta, tylko po prostu wcześniej korzystałeś z ulg.

0
serek napisał(a):
ehhhhh napisał(a):

@1a2b3c4d5e: zacząłem szybciej niż pojawi się pi 0 ale gdy przechodziłem na duży zus to tak poszedłem o wyrównanie.

Nie wyrównanie, ale podwyżkę stawki raczej. Bo to że wszedłeś na duży ZUS tracąc część zarobków to nie była wina klienta, tylko po prostu wcześniej korzystałeś z ulg.

Wiem, że jest jedna firma, która oferuje zarobki netto. Nie wiem jak to działa w praktyce, czy regularnie deklarujesz im bycie w związku małżeńskim, jakie masz ulgi, czy płacą Ci więcej jak wpadasz w 2. próg., ale tak tylko wspominam :)

Są też firmy, które bez problemu zmieniają Ci wynagrodzenie gdy Ty tracisz dane ulgi (student, 26 lat itp.).

To działa też w drugą stronę - to, że Ty miałeś ulgi pozwoliło klientowi zaoferować Ci mniej, byś Ty był zadowolony.

0

@serek: wyrównanie, o podwyżkę poszedłem 3 miesiące później.

2

Jeżeli kontraktornia rozlicza się z zagranicznym klientem w USD to w obecnych czasach zarabia na mnie coraz więcej, jeśli jeszcze zwiększa za mnie stawkę to tym bardziej, więc dlaczego mam się nie upomnieć o swoje? Tym bardziej, że dobrze wiedzą, że jeśli nie dadzą to pójdę gdzie indziej :-)

0

Ja od półtora roku ani jednej podwyżki inflacyjnej a robię w kontraktornii międzynarodowej co ma siedziby w całej Europie..

0

Nadal nikt mi nie napisał ile % zaproponował, ile dostał itd...

0

Pod koniec tamtego roku 13% jak jeszcze nie szalała (ale już usłyszałem, że taka duża no bo inflacja - a tylko 8% było).
W tym okolice 30% po rzuceniu papierami.

0

A ile według was warto krzyknąć, żeby:

  1. było wystarczająco dużo, żeby kontrahent odmówił i zaproponował mniej
  2. ale żeby nie było szokująco dużo (w stylu 50%)

Podwyżki nie było od ponad 2 lat. Chcę zaproponować X, dostać Y, gdzie Y < X. A to dlatego, że rozważam odejście być może w tym roku więc wolałbym uniknąć sytuacji, że dostaję tyle ile chcę, a wkrótce potem rzucam papierami.

0

To zalezy ile masz lat doswiadczenia. Najlepiej idz na rozmowy i porzucaj stawkami zeby zobaczyc reakcje to wtedy bedziesz wiedzial ile u siebie mozesz wrzucic (tj najlepsza oferta konkurencji + 10% przykladowo)

1

Idź na rozmowy

Krzyknij wszędzie o 50% więcej

a) Jak dostaniesz 50% więcej to:
Idź do swojej firmy i powiedz, że inni oferują 50% więcej
Jak dostaniesz - profit, ale jeśli myślisz o odejściu to i tak jest szansa, że przyjmiesz ofertę zewnętrznej firmy
Jak nie dostaniesz - masz ofertę zewnętrznej firmy

b) Jak nie dostaniesz 50% więcej to:
Idź do swojej firmy i powiedz, że inni oferują x% więcej
Jak dostaniesz - profit, dostaniesz podwyżkę, jednocześnie wiedząc, że inni oferują tyle samo i może nie warto aktualnie zmieniać pracy i się dokształcić
Jak nie dostaniesz - masz ofertę zewnętrznej firmy

0
forfiterex napisał(a):

Nadal nikt mi nie napisał ile % zaproponował, ile dostał itd...

Za każdym razem dostaję tyle ile wołam, czasem podwyżka jest rozłożona krokowo np połowa od następnego miesiąca, a całość za 3 miesiące ale ostatecznie przez 7 lat pracy dla firm zawsze dostałem to co chciałem.

0

Pod koniec roku idę i mój plan jest następujący:
Robię research jaka jest realna inflacja w zakresie towarów i usług z jakich ja korzystam, bo to, że "żont" mami mnie "niską" inflacją 15% bo potaniały wagony, śmigła helikopterów i buty klaunów to mnie mało interesuje.
Mając te dane sprawdzam do tego ile rośnie ZUS i mając obraz realnych obciążeń idę wołać tę kwotę + między 20-30% bo na tyle oceniam wzrosła moja wiedza i przydatność. A i tak podejrzewam, że będą to okolice niższych widełek rynkowych, także pola do negocjacji raczej nie zostawiam.

Jeszcze chętnie wkalkulowałbym podwyżkę z powodu tego, że 80% "luxury items" biorę zza granicy a państwo zrujnowało złotówkę, ale czuję to by była już przesada. Ale dolar dużo droższy boli bardzo.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1