Niestety jakiś czas temu wróciłem do trybu hybrydowego, tzn. 2 dni remote, 3 dni w biurze. Oczywiście twardo wykorzystuję te 2 dni zdalne i choćby skały srały, to zawsze jestem 2 dni robocze poza biurem. Generalnie, nie podoba mi się to, ponieważ jestem wtedy bardziej zmęczony i w zasadzie w domu mam lepsze warunki do pracy, niż w biurze ; ). Nie zmieniłem jeszcze pracy, ponieważ prawie wszystko poza tym jednym elementem mi w niej odpowiada. Nie mam problemu z tym, żeby się spotkać z ludźmi i od czasu do czasu wpaść do biura, tylko realnie widzę, ile energii kosztuje mnie to ciągłe jeżdżenie do roboty i siedzenie w niej oraz jak to ogranicza moją wolność na co dzień w pewnym sensie. Mam w planach pogadać na razie np. o jakiejś miesięcznej pracy zdalnej i pracy gdzieś w ciekawym miejscu poza domem w ramach oderwania się od rzeczywistości i pewnie to przejdzie, a o pełnej pracy remote, to pewnie też kiedyś pogadam, albo zmienię pracę. Zobaczę jeszcze. Nie jestem też typem osoby, która by stawiała sprawę na ostrzu noża na zasadzie, albo zgadzacie się na moje warunki albo nara. W ten sposób można gadać na rekrutacji, ale potem już niekoniecznie. Wolę bardziej ugodowe podejście do sprawy, spokojną rozmowę i nie chcę nikogo stawiać pod ścianą, bo to z drugiej strony może być niefajne i nawet jak ktoś się zgodzi, to może to powodować potem jakieś kwasy i niefajną atmosferę.