Jak się traktuje przebranżowionych na programistę?

0

Czy to prawda, że jak 5 koło u wozu?

Dajcie sobie spokój, Panowie. Jako były budowlaniec powiem szczerze, że nie warto. Nauczyć się języka programowania potrafi nawet małpa, ale to o wiele za mało. Tu chodzi o analityczne myślenie, wiedzę na temat istnienia odpowiednich algorytmów, struktur danych - to nie jest coś czego nauczycie się z gównianego kursu typu code academy (spróbowałem i to były najgorzej wydane pieniądze w moim życiu - nie warto!), książek itd. Nawet jeśli dostaniecie się do pracy jako programiści to zawsze będziecie trafiać do najbardziej gównianych projektów i będziecie traktowani jak śmieci (bo nie kończyliście Informatyki) - co będzie powodowało brak rozwoju i brak prespektyw na awans do ciekawszych projektów i wyższych wynagrodzeń. Kasa dla kogoś kto się przebranżowia jest bardzo niska - 2-3k brutto to o wiele za mało, żeby się skusić. Te wysokie wynagrodzenia, o których wszyscy mówią są dla ponadprzeciętnych wymiataczy, którzy ogarniają temat bo skończyli dobre kierunki, kodują od dzieciństwa i znają temat od podszewki. Nie da się skończyć prawa i przebranżowić się na pełnego sukcesów programistę zarabiającego więcej niż średnia krajowa po N latach zapier**alnia.

6

Post Juliana to pewnie i tak trollerka, ale łyknę. Jestem z przebranzowienia, pracuję nad ciekawym tematem związanym z hardware, po podatku zostaje mi 5.000 zł. Z mojej perspektywy to co napisałeś jest bzdurą. Gdybym sam kolegom z pracy nie wspomniał o braku studiów kierunkowych, to nikt by nie wiedział - zresztą nikogo to nie obchodzi.

1

mysle ze koledzy widzieli twoje cv zanim cie zatrudnili

2

Rozbierzmy trochę post autora tematu:

  • Nauczyć się języka programowania potrafi nawet małpa, ale to o wiele za mało. - prawda. Nauczyć się klepać formatki może bardzo wiele osób. To naprawdę nie jest trudne. Prawdziwą trudność sprawia zrozumienie logiki biznesowej i w ogóle biznesu, który trzeba zaprogramować;

  • Tu chodzi o analityczne myślenie, wiedzę na temat istnienia odpowiednich algorytmów, struktur danych - to nie jest coś czego nauczycie się z gównianego kursu typu code academy - prawda. Właściwie można tutaj napisać to samo co wyżej. Co z tego, że klepiesz formatki? Jeżeli nie umiesz myśleć analitycznie to sobie nie poradzisz. Taka jest prawda. Niestety praca programisty wymaga zrozumienia nie tylko technik programowania i wzorców ale też biznesu. Tak naprawdę oprócz programisty należy stać się też analitykiem biznesowym, kolejarzem, bankowcem, księgowym - w zależności do tego jaką branżą się zajmujesz programując. Natomiast kolejarz, polonista, księgowy czy chemik... starczy, że będzie kolejarzem, polonistą, księgowym albo chemikiem.

  • Nawet jeśli dostaniecie się do pracy jako programiści to zawsze będziecie trafiać do najbardziej gównianych projektów i będziecie traktowani jak śmieci - bzdura do kwadratu. Jeżeli firma prowadzi śmieciowe projekty to może do nich trafić każdy programista. Można w ogóle trafić na Januszy, a można trafić do naprawdę fajnego zespołu z fajnymi projektami, także to o czym tutaj napisał autor to absolutnie żaden aksjomat. Na szczęście.

  • Kasa dla kogoś kto się przebranżowia jest bardzo niska - 2-3k brutto to o wiele za mało, żeby się skusić. - po części prawda. No... pewnie, że prawda, ponieważ jak ktoś przychodzi świeży do firmy i w dodatki z innej branży, bez doświadczenia komercyjnego w programowaniu to na co liczy? Pracodawca to też człowiek i naprawdę nie liczcie na kokosy jeżeli przychodzicie programować bez doświadczenia. Przecież to chyba zrozumiałe, ludzie.

  • Nie da się skończyć prawa i przebranżowić się na pełnego sukcesów programistę zarabiającego więcej niż średnia krajowa po N latach zapierxxalnia. - z tym w sumie też mogę się zgodzić; Noooo może i niektórzy nie potrafią, bo tutaj wchodzi w grę uwarunkowanie do tego czy innego zawodu. Sam wiem po sobie, że ekspertem nie zostanę, a jestem właśnie takim programującym humanistą.

Podsumowując: Nawet jeżeli celem tego wątku był trolling to tekst nie jest tak do końca nieprawdziwy. Jak już wcześniej pisałem sam jestem osobą, która się przebranżowiła i widzę wyraźnie różnice pomiędzy mną, a moimi kolegami z zespołu, którzy siedzą w tym od zawsze. Pewnie... są na świecie zdolni ludzie ale gros pewnego poziomu po prostu nie przeskoczy i nie ma się nawet co czarować. Pisząc poważnie: osobom o umysłach humanistycznych czy niezwiązanych z IT radziłbym się naprawdę zastanowić czy warto. I to nie jest moje wywyższanie się, bo mnie się udało i jestem programistą. Nie... to jest zwyczajnie dobra rada, napisana na podstawie mojego doświadczenia w tej branży i w branży IT w ogóle. To jest po prostu ścisły świat i czasami samo to potrafi być niesamowicie wręcz męczące, nie wspominając nawet o biznesie, który trzeba będzie zaprogramować, a który przez Twoich ścisłych kolegów zostanie zrozumiany od razu, podczas gdy Ty będziesz się zastanawiał: "Co on do mnie w ogóle mówił na tym spotkaniu?".

Jako humanista podsumuję to tak: lubię programować, naprawdę... ale bardzo często zastanawiam się nad tym co ja w ogóle robię w tej branży.

PS: Żeby była jasność. Nie... nie trafiłem na Januszy i pracuję z naprawdę fajnym i zgranym zespołem.

2

Głupoty totalne, no może poza zarobkami, ale tu uwaga (niektórzy mogą się zdziwić), absolwent informatyki pewno nawet po UW nie zarabia 10k na rękę. Ja też nie skończyłem informatyki i programuje na serio z 2,5 roku i mam nie tak małe zarobki. Co to w ogóle za niezbyt mądre podejście, to tak jakby jakiś gruby i nudny przegryw życiowy grający w tomb ridera stwierdził że nie warto rozmawiać z dziewczynami bo i tak dostaniesz kosza i Ty byś się przejął jego opinią :D
A jak komuś to tak przeszkadza może pójśc na inf. zaoczną

0

W mniejszych firmach, z którymi miałem do czynienia (nazwaliście by je pewnie Januszsoftami), które były bardziej zarządzane centralnie, prezes faworyzował osoby absolwentów informatyki, następnie kierunków ścisłych, potem jakichkolwiek absolwentów, a na szarym końcu były samouki po liceum, technikum lub przerwanych studiach. "Tyle nie dostaniesz bo tym po magistrze nawet tyle nie daję" itd.

6

Bardzo źle nas traktują! Ale mamy coś na otarcie łez.
title

10

większych bzdur niż to co w cytacie nie widziałem
fokusowanie się na bycie mega wymiataczem programistą.. oł maj gad

napisał to chyba jakis sfrustrowany 35 latek z kredytem którego nie może spłacić, dzieckiem którego nie może wychować i życiem, którego nie może zmienić

7

Ale pier.. za przeproszeniem. Sam jestem przebranżowionym budowlańcem. Od 3 lat pracuję nad fajnymi projektami z fajnymi ludźmi. Nigdy nie zdarzyło mi się żeby ktokolwiech choćby wspomniał o tym jakie studia się kończyło. Nie doświadczyłem ani jednej z rzeczy z tych w cytacie z początku. Tak naprawdę jest jeden jedyny warunek. Trzeba to lubić a nie paracowac jako programista bo fajna kasa.

14

Tu chodzi o analityczne myślenie, wiedzę na temat istnienia odpowiednich algorytmów, struktur danych

  • to nie jest coś czego nauczycie się z gównianego kursu typu code academy - prawda.
    Właściwie można tutaj napisać to samo co wyżej. Co z tego, że klepiesz formatki?
    Jeżeli nie umiesz myśleć analitycznie to sobie nie poradzisz. Taka jest prawda.

To jest prawdziwy dramat. Ludzie nie umieją myśleć. Dotyczy to w równym stopniu ludzi z informatyki.
Ludzie mogą umieć programować, znać frameworki, ale ich sposób myślenia to jedna wielka sieczka, jak się czyta wypowiedzi róznych początkujących programistów.

Najbardziej mnie poraża "szkolny sposób myślenia", myślenie, że jedna odpowiedź jest prawidłowa i pytanie o rzeczy typu "który język wybrać?", "czy powinienem użyć tego wzorca" itp. a przecież w programowaniu jest wiele sposobów, żeby zrobić to samo i nie ma czegoś takiego jak obiektywna odpowiedź a, b, c.

Albo np. piszą skille w CV w procentach, bo szkoła ich nauczyła, że wszystko można ocenić liczbowo.

Albo traktują programowanie jak materiał do przerobienia i uczą się frameworków tak jakby nadrabiali jakiś przedmiot w szkole. Nie ma w nich profesjonalizmu, tj. nie traktują frameworków jak narzędzi ale jak główny cel.

Nie ma w nich prawdziwego myślenia projektowego (na zasadzie "robię fajny projekt, i przy okazji się uczę"), jeśli robią jakiś projekt to tylko "na zaliczenie" czyli "do portfolio na Githubie". Tak jak w szkole robili projekty na zaliczenie i pokazywali nauczycielowi, tak jak zrobią jakiś projekt tylko po to, żeby wrzucić na Githuba i pokazać pracodawcom.

Tak jak w szkole, oczekują, że wszystko im ktoś poda na tacy i nawet nie potrafią wymyśleć sobie projektu a muszą pytać na forum "co mam robić". Nie umieją wyszukiwać informacji, choćby przez forumową szukajkę - bo przecież w szkole mieli gotowe podręczniki...

Czyli moja teoria jest taka, że największą przeszkodą w nauce programowania nie jest wcale brak zdolności, talentu, czy "bycie humanistą", ale raczej szkolny system myślenia, który jest niczym komuna mentalna...

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1