Czy warto pójść na studia informatyczne, jeżeli już pracuje się w branży?

0

Witam,
jestem totalnym samoukiem i w 6 miesięcy nauczyłem się programować.
Obecnie pracuję jako backendowiec w sektorze bankowym.
Zastanawiam się czy warto pójśc na studia, bo może kiedyś mi się przydadzą. Poza papierkiem może nauczyłbym się abstrakcyjnego myślenia i innych podstaw, bo chyba tego mi brakuje/będzie brakowało w pracy. Jednak nie wiem czy studia (zaoczne) mi to zaoferują oprócz dyplomu.

0

Polecam edx, coursera (ew. KhanAcademy jeśli potrzebujesz nadrobić matmę).

3

Aktualnie jestem na drugim roku studiów, trzeci rok będę kończył zaocznie, bo szczęśliwie udało mi się dostać staż w Sabre, więc chciałbym juz kariery zawodowej nie przerywać. Gdyby nie to że już "większa połowa" studiów jest za mną, to z pewnością rzuciłbym to w cholerę. Kompletnie nic się nie nauczyłem, do wszystkiego musiałem dochodzić sam.

Studia tylko przeszkadzają, ciężko jest pogodzić robienie debilnych projektów(uczyć się) na zaliczenie/egzamin + jednoczesnie uczyć się programować. Wolalbym mieć święty spokój i kształcić się na własną rękę.. jest to przynajmniej 10x bardziej efektywne.

Podsumowując, jeżeli papierek nie jest potrzebny, to zdecydowanie nie warto.

Ps. to jest tylko moje zdanie, jednak z tego co widzę po kolegach, to nie ważne czy AGH(może poza 2-3 kierunkami związanymi z IT), czy UJ, czy UEK wszędzie jest prawie tak samo...

0

Zaznaczyłem "nie", bo wszystkiego czego uczą można się nauczyć w domu, a jak masz już pracę, to po co studia...

Z drugiej strony sam rozważam kiedyś podjęcie studiów związanych z IT (niekoniecznie w Polsce), mimo że do niczego mi to niepotrzebne zawodowo. Ot tak, dla hobby, żeby się czegoś dowiedzieć, to myślę, że studia mogłyby być okej.

4

To zależy w jakim celu. Jeśli chcesz douczyć się czegoś do pracy, szczególnie takiej typowo koderskiej to nie, nie warto. Ale jeśli chcesz się nauczyć czegoś z informatyki (nauki o przetwarzaniu informacji) albo interesuje cię kariera gdzieś w r&d to warto, ale raczej nie zaoczne na wyższej szkole żonglowania ryżem.

6
Praktykant napisał(a):

Witam,
jestem totalnym samoukiem i w 6 miesięcy nauczyłem się programować.

w 6 miesięcy... no to rzeczywiście, taki genusz nie musi iść :)

Obecnie pracuję jako backendowiec w sektorze bankowym.
Zastanawiam się czy warto pójśc na studia, bo może kiedyś mi się przydadzą. Poza papierkiem może nauczyłbym się abstrakcyjnego myślenia i innych podstaw, bo chyba tego mi brakuje/będzie brakowało w pracy. Jednak nie wiem czy studia (zaoczne) mi to zaoferują oprócz dyplomu.

Abstrakcyjnego myslenia cię nie nauczą, jesli sam się nie nauczysz. Trzeba zdać sobie sprawę, czym sa studia, niektórzy chcieliby by był to rodzaj szkoły zawodowej, ale polecam im zrozumienie słowa. To masz się sam uczyć, jedyne co, to prowadzący mogą Ci pomóc wskazując odpowiednie kierunki, oraz dając wykłady na rózne tematy. Jednym jest to przydatne innym nie. Tego co na studiach jest można nauczyć się i bez studiów. Polecam życiorys Banacha.
ALe jesli jestes takim geniuszem, że programować nauczył się w 6 miesięcy, no to nie mam pytań :P

0

Jak bym siebie widział. Mialem identyczna sytuacje. Poszedłem na studia tylko dla papierka. na razie dalej dtudiuje i jeszcze sie nic przydatnego nie nauczyłem a studia zabierają tylko czas i to dużo który mógłbym poświęcić na samoksztalcenie. Nie polecam. Byle jak najszybciej przez studia przeleciec jak sie chce być liderem. Nie mowie ze lepsze brane na poważnie studia są zle. Jak kto woli :)

0
Pijany Kaczor napisał(a):

Jak bym siebie widział. Mialem identyczna sytuacje. Poszedłem na studia tylko dla papierka. na razie dalej dtudiuje i jeszcze sie nic przydatnego nie nauczyłem a studia zabierają tylko czas i to dużo który mógłbym poświęcić na samoksztalcenie. Nie polecam. Byle jak najszybciej przez studia przeleciec jak sie chce być liderem. Nie mowie ze lepsze brane na poważnie studia są zle. Jak kto woli :)

Coderem*. T9

0

Zdecydowanej większości ludzi nie chce się studiować, to normalne. Miałem podobną sytuację i wybrałem studia - teraz się dobrowolnie męczę;).

Plusy: odpadają pytania na rozmowach o filozofię życia (jak to było z tym samonauczaniem), masz większe szanse na pracę w sektorze publicznym i większe szanse na wizę do rożnych państw.

Ogólnie lepiej mieć, niż nie mieć. Pytanie tylko, czy coś rzeczywiście stracisz przez ten czas poświęcony na studia, czy wyłącznie piątkowe melanże co drugi tydzień ;).

0

A jak już mam mgr inż z innych studiow... to chyba nie ma sensu by robic jakies kierunkowe?

2
Wielki Pomidor napisał(a):

Zdecydowanej większości ludzi nie chce się studiować, to normalne. Miałem podobną sytuację i wybrałem studia - teraz się dobrowolnie męczę;).

Tak samo normalne jest to, że studia nie są po prostu każdego. Nie wiem jak tam jest teraz pod tym względem ale kiedyś to mieliśmy naprawdę spory odsiew, na ostatnim roku zostało może ze 20% tych co zostali przyjęci na pierwszy semestr. To o czymś świadczy Jakby tak podnieśli poziom to by odsiew był jeszcze większy :-) A naprawdę była męka.

A prawda jest taka, że jeszcze w tym czasie kiedy to był obowiązkowy pobór do woja, chęć uniknięcia tego była zapewne jednym z najważniejszych motorów, oczywiście nie mniej ważnym motorem była tu chęć studiowania bo od dawna przedstawiano je w samych superlatywach. Jak jest w rzeczywistości (czyli po ich ukończeniu) każdy widzi.

Ale bardziej do rzeczy. Czy ktokolwiek z tych którzy już gdzieś tam pracują i coś faktycznie umieją z programowania zastanawiał się jak studia będą wyglądały pod względem opłacalności i prostego rachunku zysków i strat? Ile Was to będzie kosztowało i kiedy zostanie to skompensowane (o ile w ogóle) w przyszłej pracy w postaci wyższego wynagrodzenia?

3

Mając kilka lat doświadczenia w językach wysokiego poziomu i będąc samoukiem, myślałem, że ze mnie poważny informatyk. Dopiero rozmowa kwalifikacyjna z zadaniami typu mnożenie bez mnożenia (webdev, wysokie zarobki) + wymagania wizowe do NZ skierowaly mnie na studia. Wysysam z nich ile się da i teraz sie uśmiecham na myśl o mojej wcześniejszej ignorancji i wysokim mniemaniu na swój temat.

Ten dodatkowy obowiązek wymusil na mnie jeszcze lepsza organizacje czasu. Szkoda tylko weekendów, ktoś bym spedzal z bliskimi, ale cos za cos.

Kazdy jest kowalem własnego losu, takze powodzenia i mądrych decyzji życzę.

0

No ok... ale przeciez te rzeczy co są na studiach mozna przeciez tez uczyc sie samemu?

2

niecdecydowany, wnioskujesz po sobie?

Pytam w kontekście wiedzy, nie papierka. Jesli o to drugie chodzi to ok.

1

To by można przeanalizować w ten sposób. Załóżmy że ktoś tu bez studiów zarabia powiedzmy na poziomie 2K netto a chciałby więcej, rozważa studia. To że jest to przepustka do lepszej i dobrze płatnej pracy to można by przyjąć za aksjomat. No właśnie. Problem polega tylko na tym że:

  1. Świetlana przyszłość będzie dla tych co są lepsi od innych (i nie chodzi tu tylko o kodowanie czy rozwiązywanie nie wiadomo jakich zadań)
  2. W p. 1 nie chodzi tylko i wyłącznie o wiedzę i umiejętności techniczne
  3. Można się wyspecjalizować w jakimś ściśle wąskim zakresie, dajmy na to sztuczna inteligencja, teoretycznie tutaj nie powinno być zbyt dużej konkurencji, bo to temat trudny, pytanie tylko czy ta nisza będzie wystarczająca, w przeciwnym przypadku można wylądować i na bezrobociu. Mówię tu o przypadkach gdy chore ambicie przysłaniają myślenie bardziej powiedziałbym praktyczne.
  4. Nakłady finansowe na te studia muszą przecież zwrócić się i to z nawiązką w przyszłości. I co? Ktoś trafi na jakąś zadowalającą niszę rynkową, nie ma problemu. Ale co jak ktoś wyceluje w obszar w którym i tak jest już sporo programistów na rynku?
  5. Nie trzeba u nas mieć żadnych uprawnień by wykonywać zawód programisty a papierek wydaje się być pod dyktando wielu firm
3
drorat1 napisał(a):

Ale bardziej do rzeczy. Czy ktokolwiek z tych którzy już gdzieś tam pracują i coś faktycznie umieją z programowania zastanawiał się jak studia będą wyglądały pod względem opłacalności i prostego rachunku zysków i strat? Ile Was to będzie kosztowało i kiedy zostanie to skompensowane (o ile w ogóle) w przyszłej pracy w postaci wyższego wynagrodzenia?

Mój rachunek zysków jest prosty, bo dzięki stypendiom na studiach zarobiłem jakieś 9 tys zł. ;)

A tak na serio, to uważam, że nie ma sensu tego przeliczać na pieniądze. Na studia idzie się dla wiedzy, znajomości i poznania świata, nie dla pieniędzy. Czasu straconego przez męczenie się z niektórymi prowadzącymi zajęcia nic nie cofnie, ale z drugiej strony poznałem paru dobrych wykładowców i dużo wiedzy od nich wyciągnąłem. (Nieprzydatnej mi w pracy obecnie, ale nie wiem, co będzie za kilka lat.) Zawarłem też kilka ciekawych znajomości, więc np. gdy natrafię na jakiś problem, nie muszę sam szukać rozwiązania przez kilka godzin, lecz pytam znajomego, który zawsze dobrze mi doradzi. Na upartego można by to przeliczyć na pieniądze, które zaoszczędziłem np. nie podejmując złych decyzji zakupowych.

Co do wynagrodzenia - mój obecny pracodawca jest akurat dość wyjątkowy w kraju, bo faktycznie wymaga wykształcenia wyższego przy zatrudnianiu. Nie jest ono do niczego konkretnego potrzebne, bo nie zajmujemy się niczym naukowym, jest to po prostu ważne dla naszych klientów. W każdym razie, gdybym nie miał studiów, to nie pracowałbym tu, gdzie pracuję, i zarabiałbym mniej.

Ogólnie powiem tak - nie warto sobie zamykać jakiejś drogi przez brak kwestii formalnych. Nigdy nie wiadomo, co będzie w przyszłości.

0

somekind, a robiloby Twojemu pracodawcy roznice jesli ktos ma np. studia techniczne a nie konkretnie 'informatyka'?

Jesli o ten caly papier chodzi to... czasem nie starcza... jakiekolwiek studia?

0

Myślę, że techniczne mogą wystarczyć. Czy jakiekolwiek, to nie wiem, nie ja decyduję o zatrudnianiu. :)

0

Poza papierkiem może nauczyłbym się abstrakcyjnego myślenia i innych podstaw, bo chyba tego mi brakuje/będzie brakowało w pracy.

:). Różne kwiatki tu wyrastają na tym forum. Najczęściej z nie zarejestrowanych nicków, ale @Praktykant jest zarejestrowany. Skąd ty się urwałeś? Z jakiej choinki spadłeś? Bank zatrudnia backendowca, który nie umie myśleć abstrakcyjnie?? Co to za bank? Fakt, osoby upośledzone nie potrafią myśleć abstrakcyjnie, ale podobno dobrze liczą pieniądze, to może dlatego bank zatrudnił :).

Tego co na studiach jest można nauczyć się i bez studiów. Polecam życiorys Banacha.

?? Banach się nie nauczył. Banach odkrył, albo wykreował, wymyślił, stworzył i na pewno był wybitny w abstrakcyjnym myśleniu, którego nie można się tak po prostu nauczyć. Banach to bardzo zły przykład. Lepszym przykładem jest Jobs, Gates i paru innych co studiów nie skończyli, a się nauczyli. Ponadto Banach to matematyk, a nie jakiś wyrobnik od klepania kodu.
Ty się @kaczus wibowitu napij, może ci przejdzie urojenie, że odkryłeś geniusza ;)

1

Jobs nauczył się stwarzać zapotrzebowanie na niepotrzebne rzeczy :D

0
Biały Mleczarz napisał(a):

Jobs nauczył się stwarzać zapotrzebowanie na niepotrzebne rzeczy :D

Tylko te rzeczy są niepotrzebne do chwili, w której człowiek nie zda sobie sprawy, że jednak się przydają. (Abstrahując już od jakości obecnych produktów Apple i ich użytkowników.)

Jobs na pewno był wizjonerem i marketingowcem, ale nie był ścisłowcem, inżynierem ani programistą.

0

Ja pamiętam jak były jeszcze ipody i ludzie smiali sie z bialych sluchawek ;)
Chwile pozniej bylo to trendy i cool, bo inne, bo prestiż, bo ładne itp. itd. I w zasadzie to dalej dziala i wiekszosc kupuje Apple z takich powodow.

Gates coś tam jednak zrobił na początku kariery co przyniosło mu sukces, nie tylko marketingowo.

Facebook może być przydatny, zalezy jak sie z niego korzysta, jak sie zalajkuje ciekawe profile to newsy są na bieżąco.

W zasadzie do wszystkiego są alternatywy i można się kłócić czy coś faktycznie jest przydatne albo praktyczne, dobrze, że jest wybór.

0

Facebook ma też drugie dno a jest nim złośliwe oprogramowanie i strony które zachęcają do polubienia, lub jest taki wymóg, że aby coś móc obejrzeć to trzeba podać numer swojego telefonu (nie radzę, bo będziecie płacić nie wiadomo ile), oczywiście aplikacje mogą wysyłać jakieś powiadomienia w imieniu "ofiary" która się na to nabierze. Jest tego teraz od groma i trzeba uważać.

Jasne że nie było wcześniej zapotrzebowania na takie nowości a jeśli tak, to należało takie najpierw wytworzyć. I ani Facebook, ani Twitter czy inne serwisy nie odniosłyby sukcesu bez marketingu. A to czy są darmowe czy nie to już nieco inna para kaloszy.

3

Powracajac troche do tematu, to wiekszosc czasu, ktory trzeba poswiecic na studia rzeczywiscie mozna bardziej produktywnie spozytkowac, ale jednak studia daja bardzo fajna okazje do zdobycia troche mniej powszechnej wiedzy (ewentualnie pokazuja kierunek gdzie ta wiedze zdobyc, w razie "W"). Taki maly przyklad ode mnie - obecnie pracuje w software housie, wiekszosc projektow jest raczej standardowych, webdev, sklepy, banki, jakies mobilne apki-srapki, ale ostatnio trafil mi sie projekt, w ktorym piszemy aplikacje wspomagajaca analize zdjec usg, dzieki ktoremu mozna wykryc jakies ubytki w zkanowanym materiale. I wlasnie przez ten projekt trzeba bylo sobie przypomniec rozne zagadnienia ze studiow zwiazane z analiza obrazow, wyszukiwaniem wzorcow, troche wiedzy o systemach eksperckich sie przydaje, jakies szczatkawe informacje o "fizyce dźwieku" (czy jakkowliek fachowo to nazwac). Dzieki temu, ze przynajmniej z czescia tych zagadnien mialem kontakt na studiach, teraz jest po prostu latwiej i szybciej

0

Facebook ma też drugie dno a jest nim złośliwe oprogramowanie i strony które zachęcają do polubienia, lub jest taki wymóg, że aby coś móc obejrzeć to trzeba podać numer swojego telefonu (nie radzę, bo będziecie płacić nie wiadomo ile),

a jak nie było facebooka to takie spamowe treści przychodziły mejlem albo w postaci czyjegoś komentarza na blogu a jeszcze wcześniej zwykłą pocztą, więc nie jest to żaden specjalny argument. Zawsze byli ludzie nie uczciwi, chętni szybkiego zarobku na naiwnych.
http://en.wikipedia.org/wiki/Scam_letters
"Currently it is unclear how far back the origin of scam letters date. The oldest reference to the origin of scam letters could be found at the Spanish Prisoner scam.[1] This scam dates back to the 1580s, where the fictitious prisoner would promise to share non-existent treasure with the person who would send him money to bribe the guards."

1

Studia są dobre na pewno w jednym aspekcie... można spotkać innych ludzi.

0

I dodatkowo dostaje się zniżki na PKP ;)

0

Patrząc na dzisiejsze realia wydaje się, że studia nie są potrzebne. Jednak warto rozważyć tą kwestię pod względem przyszłości, bo może się okazać, że za 15 lat programistów będzie na pęczki, a w takiej sytuacji może faktycznie papier stać się istotny. Zwłaszcza w korporacjach. Już dzisiaj gdzieniegdzie jest to ważne zwłaszcza na stanowiskach kierowniczych.
Skracając, optymistycznie nie, pesymistycznie tak.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1