Jeszcze turbinki Kowalskiego zabrakło w tej legendzie o polskich wynalazcach, którzy padli ofiarami międzynarodowych spisków.
Ten cudowny zderzak miał być wciskany w samochód odbierając energię kionetyczną pojazdu na energię kinetyczną masy wirującej (o ile kojarzę te nowinki). Policzmy - masa pojazdu 1000kg, prędkość 30m/s energia kinetyczna 1000 * 30^2 /2 = 450kJ
Żeby zatrzymać pojazd z 30m/s do 0 na dystansie 0.1m trzeba opóźnienia 300 m/s2 (już pomińmy skutek działania przyśpieszenia 30g na ciało człowieka).
Aby osiągnąć takie opóźnienie, trzeba do pojazdu (za pomocą magicznego zderzaka) przyłożyć siłę 300kN, czyli nieprawilnie, ale zrozumiale dla "normalnych ludzi" 30 ton. Proponuję wyobrazić sobie jakieś kompaktowe auto (blaszaną wydmuszkę) na które położono taki ciężar. Czyli na dzień dobry trzeba zmienić konstrukcję samochodu, dołozyć ramę itd. - pewnie ze 100kg więcej + kasa.
Do tego trzeba koła zamachowego, które też waży i które trzeba wprawić w ruch wirowy, pewnie za pomocą jakiegoś mechanizmu. Do tego mechanizmu trzeba tę energię przetransferować. mamy na to 1/300 sekundy (czas potrzebny na przejechanie tych 10cm z prędkością 30m/s).
450kJ / 1/300s = 135000 kW = 135MW = 180 000 km, czyli ~1/2 mocy reaktora atomowego na lotniskowcu Gerald Ford https://pl.wikipedia.org/wiki/Lotniskowce_typu_Gerald_R._Ford
Lotniskowiec ma 2 takie reaktory, ale 4 śruby napędowe, więc w uproszczeniu jest to moc przekazywana na pojedynczą śrubę napędową. Nie wiem jaką średnice ma wał napędowy, ale nie sądzę, żeby się zmieścił w kompaktowym samochodzie.