Dokopałem się do takiego komentarza na pierwszy rzut oka ma ręce i nogi, ale jestem ciekaw co na to użytkownicy 4p :)
Nie wszyscy orientują się w temacie, więc chwilę poszperałem w Internecie, nie chce oceniać ani rządów, ani samego podatku, ale postaram przedstawić jak to wygląda.
-
Unia Europejska od lat nieskutecznie próbuje wprowadzić tzw. "podatek cyfrowy". Działa niezwykle opieszale pod tym względem, powoduje to pewne spekulacje, mówiące, że władzom w Brukseli tak na prawdę, nie zależy na wprowadzeniu tych regulacji. Obecnie mówi się, że czekają, aż Biden (raczej jego doradcy) wypracują jakieś stanowisko.
-
Stany Zjednoczone, w których teoretycznie jest najwięcej firm, które mógłby zostać obciążone ewentualnym podatkiem, chcą, aby wypracować "wspólne" porozumienie ds. "podatku cyfrowego" - globalnie, dla wszystkich krajów należących do OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju).
-
O co chodzi w tym podatku? W skrócie, rządy chcą opodatkować wszystkich "gigantów" takich, jak Facebook, Google, Apple, Amazon, w tym także korporacje telewizyjne oraz tradycyjne media, oczywiście pod pewnymi warunkami. Problem w tym, że ze względu na ogromne wpływy na opinię publiczną tych gigantów, sposób i rodzaj opodatkowania jest tematem niekończących się rozmów. Generalnie mówiło się o tym, aby na terenie UE był to 3% podatek od firm, których globalne roczne przychody przekraczają 750 mln euro i 50 mln euro w państwach UE.
-
Kilka krajów w UE stwierdziło, że nie będzie czekać w tym temacie na Unię Europejską i zaczęło wprowadzać własne regulacje.
-
Hiszpania - nałożyła podatek cyfrowy, w wysokości 3% od obrotów uzyskanych na ich rynku, w tym na usługi reklamowe. Francja, zrobiła podobnie, a dodatkowo wprowadziła bardziej restrykcyjne przepisy dotyczące wybierania podmiotów, które ten podatek zapłacą. W Czechach podatek wynosi 7% dla firm z przychodem ponad 50 mln CZK, ponadto wprowadzono także podatek dla mniejszych podmiotów. Włochy również wprowadziły swoje regulacje.
Poza Unią, Wielka Brytania wprowadziła 2%, tylko od samych "internetowych" spraw.
Niemcy są przeciwne "podatkowi cyfrowemu", ale mają własne, inne regulacje, które działają od lat.
- Polska.
W Polsce myślano już o "podatku cyfrowym" w 2018 roku, tylko wówczas "Wujek Sam", Trump pogroził palcem, a w naszych relacjach priorytet stanowiły inne sprawy, więc zrezygnowano z prac. Podobne problemy miała Francja, która została przez USA zaszantażowana wprowadzeniem cła przez USA na produkty francuskie.
Teraz prezydentem jest Biden, więc nadarzyła się okazja, aby Polska wprowadziła swój "podatek cyfrowy".
W gruncie rzeczy, jest on podobny do tych wszystkich obowiązujących w krajach Unii (Hiszpanii, Francji), tylko, że Polska dołączyła do tego podatku w dużej mierze, także tradycyjne media, a więc prasę i telewizję, co właśnie budzi kontrowersje. Zaniżyły też ewentualną kwotę obrotu do 5 mln euro. Nie są to jeszcze końcowe ustalenia, trwają konsultacje społeczne, czego efektem jest dzisiejszy "strajk mediów".
Nie chce oceniać działalności mediów, jednak trzeba zauważyć, że np. francuski Canal+, ze względu na działalność streamingową (tak jak Netflix) jest obecnie we Francji nałożony 3% podatkiem i z tego powodu nikt tam nie przerywał transmisji. Przynajmniej nie znalazłem żadnej informacji na ten temat. W Polsce ma zostać objęty dokładnie takim samym podatkiem i grupa ta już szeroko uczestniczy w "strajku mediów", przerywając transmisję.