Czy piractwo to kradzież?

5

maszynaz:
Ale przecież wolny rynek to nie jest gra o sumie zerowej. Węgiel na powierzchni jest wart więcej niż węgiel pod ziemią - a samym wydobywaniem nikomu nie pogarszasz sytuacji. Podobnie np wyrzeźbienie jakiejś figurki w skale też nie pogarsza niczyjej sytuacji, a tylko wzbogaca rzeźbiarza. Można też sprzedawać rzeczy niematerialne, np piosenki. Czy ktokolwiek cierpi na tym, że ktoś inny tworzy całkowicie oryginalną muzykę?

Zastanów się jeszcze nad czymś innym. Otóż wraz z rozwojem cywilizacji bogactwo przypadające na jednego człowieka generalnie się zwiększa. W średniowieczu Polska była jednym z najbogatszych krajów, a chyba nie chciałbyś żyć teraz jak w średniowieczu?

I jeszcze inna rzecz: mnóstwo ludzi, którzy umierają z głodu zajmują się tylko i wyłącznie umieraniem z głodu. Nie wytwarzają jakichś tam dóbr dla innych. W zasadzie mogłoby ich nie być i mało kto zauważyłby różnicę. A więc to raczej nie ich kosztem inni się wzbogacają.

0

Nie no, ludzie, po co w ogóle dyskutować z kimś, kto wiedzę ekonomiczną bierze z filmów...

http://netwar.wordpress.com/2007/08/26/the-real-nash-equilibrium/

2

Pomijając już, czy piractwo to kradzież... Najgorsze jest to, że podczas walki z piractwem zawsze sobie władze szukają kozła ofiarnego. Raz na jakiś czas jest informacja w prasie, że ktoś coś ściągał i wlepiają mu ogromną karę, albo odcinają go od sieci itp. Mega Upload też zamknęli (kozioł ofiarny), a cała rzesza podobnych serwisów wciąż funkcjonuje - tylko kilka się przestraszyło i zamknęło publiczny dostęp do plików.

Zamiast ścigać tych, którzy "zpiracili" jakiś program, lub tych, którzy nagrywają filmy w kinach, ripują DVD i udostępniają w sieci, to oni się biorą za tych najbardziej bezbronnych użytkowników, łatwy cel... Gdyby tych plików nie było w sieci, to ludzie by nie ściągali, ale władze zajmują się walką z piractwem nie od tej strony co trzeba...

2

Francja to kraj posiadający najbardziej restrykcyjne prawo wymierzone w piratów, którzy za korzystanie z nielegalnych treści są odcinani od internetu. Czy takie regulacje przyniosły zamierzony skutek i pomogły w sprzedaży filmów czy muzyki? Ależ skąd!

Niedawno Francja wprowadziła w życie projekt Hadopi, będący chyba najbardziej restrykcyjnym prawem, mającym na celu walkę z piractwem. Specjalnie do tego celu zatrudnione prywatne firmy, skanują systemy wymiany plików w poszukiwaniu dowodów na naruszanie intelektualnej własności. Gdy taki przypadek zostaje wykryty, użytkownik otrzymuje ostrzeżenie, by zaprzestał swej działalności. Gdy to nie poskutkuje, po trzecim ostrzeżeniu jest odłączany od internetowej sieci.

Czy takie działania przyniosły pożądany skutek? Nie do końca. Z marcowego raportu Hadopi wynika, że istotnie zmniejszyła się liczba użytkowników decydujących się na nielegalną wymianę plików. Dane są nieco rozbieżne, ponieważ zależą od firmy badającej rynek i gdy jedna twierdzi, że ruch w sieciach P2P zmalał o 43 procent, druga zapewnia, że wynik ten wynosi aż 66 procent. Jednak Hadopi monitoruje tylko sieci P2P, a istnieje jeszcze wiele innych metod wymiany plików.

Można więc uznać, że Hadopi istotnie zmniejszył piractwo, lecz czy to przekłada się w jakiś sposób na wzrost sprzedaży oryginalnych płyt z muzyką, lub filmami? Otóż nie, co w zasadzie było do przewidzenia, ponieważ jedno z drugim ma niewiele wspólnego. 14-stronicowy raport pokazuje, że w 2011 roku francuski przemysł muzyczny oraz wideo, nie zanotował wzrostu zysków. Wręcz przeciwnie, wytwórnie fonograficzne mówią o 3,9 procentowej stracie, zaś rynek wideo potwierdza 2,7 procentowy spadek dochodów.

Co ciekawe wzrosły natomiast zyski z cyfrowej dystrybucji treści. Dochody z serwisów oferujących muzykę zwiększyły się o 18,4 procenta, zaś zyski z internetowych radiostacji aż o 73 procent. Z kolei serwisy filmowe oferujące wideo na życzenie, zarobiły o połowę więcej niż dotychczas.

Mamy więc jasny dowód na to, że piractwo nie ma nic wspólnego ze sprzedażą płyt muzycznych lub filmowych, a wszelkie działania tłumaczone walką z tym procederem, mają na celu wyłącznie zwiększenie kontroli nad obywatelem.

http://technowinki.onet.pl/biznes/francuska-walka-z-piractwem-nie-przynosi-rezultato,1,5091582,artykul.html

0

Piractwo to grzech.

0

Dla mnie piractwo jest kradzieżą.
Ale wkurza mnie jedna rzecz.
Kupuję grę na PS3 to już nie mogę pograć na kompie czy xboxie (i odwrotnie). Bo muszę na inna platformę kupić. To nie jest fajne, dla mnie to wyzysk. Jak dla mnie jak kupisz produkt to powinien być dostępny wszędzie w każdej formie (np piosenki).

0

No tak zgadzam się - mogli by coś takiego wprowadzić, ale taka licencja byłaby minimum 1.5 razy droższa od najdroższej w tej chwili. Jestem o tym przekonany.

PS. Wyniki ankiety przerażają. Smutne, że ponad połowa wytwórców oprogramowania tak uważa.

0

Dokładnie. To, że wyniki ankiety są takie, na TAKIM forum, to porażka. Porażka również dla administracji.
Z drugiej strony widzę dwa wyjścia:

  • Duża część osób tutaj to gimnazjaliści / licealiści. Ludzie jeszcze niedojrzali i na upór starający się piractwo bronić na wszelkie możliwe głupie sposoby
  • Malutka część osób zwyczajnie nieuczciwa bądź głupia. Niezależnie od wieku.

No i może jeszcze jedna grupa:

  • pseudo-znawcy, maniakalni filolodzy, entuzjaści języka polskiego - bo przecież kradzież to coś innego niż "piractwo".
3

Piractwo to odpowiedź ludzi na bezgraniczną żądzę kontroli użytkowników przez licencjodawców.

Z jednej strony mamy filozofię FSF która wyklucza prawo własności (komunizm).
Z drugiej ryczący kapitalizm w postaci patentowania dwukliku i zakazu publikowania śpiewu słowika: http://www.dobreprogramy.pl/Kto-ma-prawa-do-spiewu-ptakow,Aktualnosc,30530.html

Sam tworzę oprogramowanie komercyjne i uważam że to szczyt chamstwa gdy ktoś mi podbiera program i dalej "dla dobra ludu" rozprowadza go za darmo. Jeśli chodzi o nielegalnych dystrybutorów to powinni być ścigani gospodarczo (kary finansowe).

Jeśli chodzi o użytkowników pirackich kopii to są tu dwa wymiary:
a) aspekt moralny
b) kwestia czy chcę żeby programista kontynuował pracę nad programem

Jeśli chodzi o aspekt moralny to nie oczekuję od kogoś żeby miał jakieś sumienie. Ludzie zabijają za komórki, więc sumienie to luksus. Chciałbym tylko żeby rozumiał ile trzeba czasu poświęcić na czasami małą p....

Jeśli chodzi o (b) to jest to czysta kalkulacja - i polecam się nad nią zastanowić zanim zamkniecie bezmyślnie kolejny "nag screen", chociażby w OpenOffice / LibreOffice lub banner dotacji Wikipedii.

Odpowiadając na pytanie - piractwo to nie kradzież. Tak jak patenty to nie znak handlowy. Piractwo to piractwo i ma swoje własne aspekty.

0

Mnie irytują argumenty obrońców piracenia przywołujące przykłady absurdów. No cóż świat nie jest sprawiedliwy, a ludzie to najbardziej popaprany gatunek na ziemi. Ale przecież np. przypadek uniewinnienia skazanego za zabójstwo po 20 latach odsiadki nie może być argumentem przeciw ściganiu morderstw.

0

Większość ludzi myśli tak, że jak coś jest "nie namacalnego" tzn nie jest to jakiś przedmiot który mogą dotknąć to nie jest to kradzież. Tzn to są pliki które istnieją jedynie w świecie wirtualnym. Można to porównać do takiego obrazka. Jest sobie firma która produkuje lampy(gra) i wyprodukuje wiele kopii(pliki od gry). Ja idąc do tego sklepu chce sobie ukraść jedną kopię lampy to wtedy wyraźnie widać ,że jest to kradzież. Bo lampa jest przedmiotem "stałym" a pliki są przecież ulotne można je kopiować,usuwać przez cały czas. Lampy nie jest aż tak łatwo "usunąć". Ludzie sobie myślą ,że przecież to zwykłe głupie pliki. Nikomu nie zaszkodzę chyba jak se je ściągne na dysk. Najważniejsza jest mentalność ,że to tylko głupie pliki i ,że jak czegoś nie można dotknąć to nie jest to kradzież Chyba każdy z was ściągał gry czy programy nielegalne z torrentów bądź innych serwisów oferujacych podobne usługi(nie chcę tutaj nikogo obrazić), ale mówię jaka jest rzeczywistość. Jeśli ktoś nie spiracił w życiu żadnego programu lub gry to niech się zgłosi. Założę ,że nikt się nie zgłosi.

4

Jak powstawały pierwsze biblioteki to podniósł się płacz, że już nikt nie kupi żadnej książki, więc nie będzie się opłacało pisać.
Jak powstało radio to był płacz, że muzycy zbankrutują.
Jak powstała telewizja i video to przemysł filmowy miał upaść.
Widać zależność?

1
0x200x20 napisał(a):

Jak powstawały pierwsze biblioteki to podniósł się płacz, że już nikt nie kupi żadnej książki, więc nie będzie się opłacało pisać.
Jak powstało radio to był płacz, że muzycy zbankrutują.
Jak powstała telewizja i video to przemysł filmowy miał upaść.
Widać zależność?

Że każda z tych organizacji płaci (lub będzie płacić) autorowi tantiemy? Tak...

Trochę tu nie pasuje dystrybutor pirackiego oprogramowania (jeszcze).

5

Że każda z tych organizacji płaci (lub będzie płacić) autorowi tantiemy? Tak...

Trochę tu nie pasuje dystrybutor pirackiego oprogramowania (jeszcze).

Ależ oczywiście, że istnieje taki podatek. Kupując czyste nośniki CD/DVD, nagrywarki, urządzenia do odtwarzania muzyki (w tym telefony komórkowe) płacisz haracz na rzecz tych organizacji. Nie wiem czy takie prawo obowiązuje w całej Unii Europejskiej, ale w Polsce czy Niemczech tak. Jeszcze chwila i opodatkują tym abonament na internet.

0

Jak powstawały pierwsze biblioteki to podniósł się płacz, że już nikt nie kupi żadnej książki, więc nie będzie się opłacało pisać.
Jak powstało radio to był płacz, że muzycy zbankrutują.
Jak powstała telewizja i video to przemysł filmowy miał upaść.
Widać zależność?

Niby jaką w kontekście tego topicu?
Bo gdybyś chciał tutaj dodać dalej:
"Jak powstał internet to był płacz, że zbankrutują producenci gier, filmów i muzyki" - to ok. Widać analogię.

Ale chyba nie chcesz powiedzieć
"Jak powstało piractwo to każdy płakał, a jednak jest cudownie i każdy jest szczęśliwy"?
Musiałbyś być niespełna rozumu...

0
Dawid90dd napisał(a):

Gdyby nie piractwo nie było by połowy programistów, DLACZEGO?
Dlatego że taka osoba jak ja nigdy by prawdziwie nie zasmakowała photoshopa gdy miała 10 lat, i nie interesowała się tak grami jak teraz, co by nie dało jej motywacji do ich tworzenia (zostania programistą). Zastanawiam się co by było jeżeli każdy bez wyjątku teraz miałby kupować osobno systemy operacyjne (teorytycznie, jeżeli nie mają kasy to nie kupią tego).

Wróć do tematu jak dorośniesz/dojrzejesz. Ci programiści, którzy chcieli zostać twórcami gier są motywowani do tego również jako sposób zarobku na życie. Przez piractwo zadanie wybicia się ze swoim tworem jest coraz trudniejsze. Trzeba wsadzać w grę coraz więcej featureów, babrać się z jakimiś chociaż podstawowymi zabezpieczeniami. Jak się pracuje w firmie na etat nad grą klasy AAA, to i tak się dostaje kasę, ale ma się niewielki wpływ na całą produkcję. Co innego jako niezależny developer... Teraz niezależnych twórców właśnie piractwo może zniechęcić + strach przed złamaniem jakiegoś patentu.

Efekt piractwa jest bardzo szkodliwy, zobacz np. to:

Myślisz, że dlaczego są takimi cymbałami? Ano dlatego, że są tak zatraceni w świecie gier i filmów. Mają ich nadmiar. Gdyby kupowali tylko te, na które ich stać (a raczej ich rodziców), to by mogli poświęcić więcej czasu na naukę takich podstaw. A ich postawa byle przejść do następnej klasy nie wróży im kariery programisty.

0

Myślisz, że dlaczego są takimi cymbałami?

Nie są - kazano im być.
Nie wierzę, aby 16-latkowie nie wiedzieli, ile dni ma rok, jaki jest wzór na pole kwadratu czy posiadali skrajną nieumiejętność liczenia; po prostu niemożliwe jest bycie aż tak bardzo tępym.

0
Spine napisał(a):

Efekt piractwa jest bardzo szkodliwy, zobacz np. to:

Myślisz, że dlaczego są takimi cymbałami? Ano dlatego, że są tak zatraceni w świecie gier i filmów. Mają ich nadmiar. Gdyby kupowali tylko te, na które ich stać (a raczej ich rodziców), to by mogli poświęcić więcej czasu na naukę takich podstaw. A ich postawa byle przejść do następnej klasy nie wróży im kariery programisty.

  1. Film widziałem... Ale co ma g**no do wiatraka (piractwo do gimnazjum)?

  2. Nie, proszę pana. Ja zostałem wychowany w trochę innej rodzinie (taak, większość może mieć przerąbane, ale to już wina rodziców a nie piractwa), a gier używałem NAGMINNIE. I możesz mi wierzyć ale dobrze się uczę, a to właśnie gry dały mi pewnego rodzaju motywacje do programowania. Poza tym ja nie poruszam tylko i wyłacznie problem gier, tylko problem że nikt nie kupuje takich produktów typowo do tworzenia różnych rzeczy na kompie: Np programy z adobe, typu photoshop, adobe flash, programy które sięgają do kilkuset dolarów, tylko dlatego że nie są kupowane tak często jak ... gry..... Każdy sobie skraca możliwości idąc w strone piractwa...ii....tak to działa.

Same gry, ok, może się zgodzę, niektórzy... dobra, większość nie umiejętnie je używa, ale jeżeli ktoś ma rozum to z niego korzysta i nie idzie w te strony, takie rzeczy powinny być już bardziej kontrolowane przez samych rodziców bo schodzimy już do takich sfer... łooh.

a co do tego filmu... serio? znajdź lepszy skutek. ja go nie wziąłem za bardzo na poważnie (już sam film a nie porównanie do piractwa), kiedy go widziałem kilka dni temu. Dużo ludzi mówi że był wyreżyserowany. Gdyby był to pozdrawiam tego.... dziennikarza? .. jeżeli jednak okazało by się że są cymbałami, to pozdrawiam go podwójnie.
Tak naprawdę nigdy się nie dowiemy czy to było wyreżyserowane dopóki ktoś tam nie pojedzie i nie popyta, bo równie dobrze mogło by być wszystko ustawione (być może nie było, ale jest duże prawdopodobieństwo że jednak tak).

Łapcie: http://i43.tinypic.com/4ggn87.png

0

Piractwo nie jest kradzieza. Jak to juz ktos inny napisal - jest to nowego rodzaju czyn. Bo i co mozna ukrasc? Uklad bitow na dysku?

Jest to czyn zly ale dyskusja czy to kradziez czy nie, nie ma racji bytu.

3
Abecadlo11 napisał(a):

Piractwo nie jest kradzieza. Jak to juz ktos inny napisal - jest to nowego rodzaju czyn. Bo i co mozna ukrasc? Uklad bitow na dysku?

Jest to czyn zly ale dyskusja czy to kradziez czy nie, nie ma racji bytu.

Idąc tym tokiem rozumowania: Zachomikowanie projektu architektowi to nie kradzież. Bo co można ukraść? Układ kresek zapisany jako układ bitów na dysku? Zaraz dojdziemy do tego, że kradzież bitcoinów to też przecież tylko skopiowanie sobie układu bitów, etc, etc...

5

Sęk w tym, że kradzież należy zdefiniować, bo jedna drugiej nie równa.
Bardzo zgrubnie podzieliłbym je na dwie kategorie:

  1. okradany traci fizycznie jakąś rzecz

  2. okradany nic nie traci

  3. to wiadomo - znika ci rower z balkonu, więc nie możesz na nim jeździć bo go fizycznie nie masz. Tu kradzież jest oczywista.

Tutaj rozważamy opcję 2). To coś jak przejazd pociągiem z oczekiwaniem na konduktora, by u niego kupić bilet. Jeśli konduktor się nie zjawił, to wiele osób mówi, że "zarobiło stówę", a tymczasem tej stówy zwyczajnie nie "straciło". Pytanie czy Kolej może tu mówić o kradzieży? W końcu nic nie stracili, pociąg i tak jechał, a dodatkowe 60kg przy całkowitej masie pociągu z "legalnymi" pasażerami jest pomijalny.

Podobna sytuacja ma się z piractwem. Jak skopiujesz film z Internetu to kino nie straciło kasy na bilet. Zwyczajnie jej nie zarobiło. Jest to więc strata teoretyczna, a nie realna. Jeśli dany gość i tak by nie poszedł do kina na ten film, to ciężko tu mówić nawet o teoretycznej stracie. Jeśli film był dobry, napisałby recenzję i ktoś po niej zdecydowałby się pójść do kina, to paradoksalnie ten pirat przyczyniłby się do dodatkowego zarobku kina na tym spiraconym filmie.

Stąd te dyskusje, bo temat nie jest tak banalny jak kradzież typu pierwszego, gdzie ktoś coś zyskuje kosztem straty drugiej osoby.

Ja w ankiecie nie zagłosowałem, bo uważam, że piractwo elektroniczne jest czymś odmiennym od kradzieży. Nie lepszym czy gorszym, po prostu innym. Ogólny odbiór piractwa jest wg mnie negatywny, ale w znacznie mniejszym stopniu niż klasyczna kradzież, bo nie zawsze wiąże się z realną stratą twórcy.

3

Gdyby nie piractwo nie było by połowy programistów, DLACZEGO?
Dlatego że taka osoba jak ja nigdy by prawdziwie nie zasmakowała photoshopa gdy miała 10 lat

Jebaj studia - programuj w photoshopie.

Proponuję skończyć podstawówkę a potem wpisać w google: "Damowe programu" i znaleźć Visual Studio dla programisty oraz GIMPA dla grafików.
Nie trzeba piracić by się kształcić.

2

Polecam się zapoznać z filmikiem:

0

Wydaje mi się, że przede wszystkim powinno być to lepiej egzekwowane. Ludzie ściągają pirackie kopie bo... nic im za to nie grozi (w sensie takim, że nikt ich praktycznie za to nie ściga). Gdyby jednak zacząć egzekwować prawo - w jakikolwiek sposób, nie chcę w to wnikać bo to byłby dopiero długi temat - ludzie zaczęliby się bać.

Daleko nie trzeba patrzeć - ACTA - i ogólna panika. Oczywiście panika o wolność słowa etc, ale również o to, że skończyłoby się bezkarne rozkradanie. Przecież dzieciaków z gimnazjum, którzy są takimi debilami, że nie mają nawet podstaw geografii, chemii, matematyki (patrz: sławny filmik po teście gimnazjalisty), nie przeraża fakt zabrania wolności słowa - bo i tak z tego prawa korzystać nie potrafią, są zwyczajnie za głupi - ale przeraża ich to, że nie mogliby zagrać w najnowszą produkcję jakiejś gry.

Czy gry są drogie? Dobrze powiedziane jest to w filmie podanym powyżej. Jeśli jesteś takim biedakiem, iż nie uciułasz nawet 50-150 zł na grę to po prostu nie graj. Granie nie jest konieczne do życia.

Gdy człowiek zacznie zarabiać, to docenia wartość pieniądza. Jeśli nawet wtedy nie docenia - to jest niczym więcej jak parszywym złodziejem.

0

Ja jestem ciekawe czy ktokolwiek tutaj znalazł się właśnie po drugiej stronie - programisty, który jest "okradany" (czyli produkt nad którym pracuje jest piracony). A jeżeli tak - to na ile szacuje swoje "straty".

1

Jak się pracuje tak jak ja, dla korpo nad undergroundowym oprogramowaniem (np. do maszyn produkcyjnych), to o jakimkolwiek piraceniu nie ma mowy ;) Bo do używania tego oprogramowania i tak trzeba od naszej firmy zakupić sprzęt za miliony euro.

1

Według mnie programista który zgadza się na piracenie, nie traktuje poważnie swojej pracy. Wedle tego poważną pracą jest tylko praca fizyczna. Jeżeli weźmiesz do ręki młotek, dłuto wyrzeźbisz coś w drewnie to jest praca, która przynosi efekty. A na dodatek powinna być opłacana za każdą sztukę. Jeżeli taki rzemieślnik zrobi w przeciągu roku 1000 sztuk za każda dostanie 50zł, będzie miał 50 000 i zasłużył na nie. A każdy kto odważy się ukraść jego dzieło jest złodziejem i powinien zostać ukarany.
Natomiast inaczej ma się sprawa wobec programistów. Jeżeli w styczniu zaczniesz pisać program, skończysz go w grudniu, wystawisz na sprzedaż, to nic Ci się nie stanie jeżeli ktoś go sobie weźmie za darmo. Bo w końcu możesz nadal z niego korzystać. Świetnie, mogę przymierać z głodu, bo nikt go nie kupił, ale za to 999 osób gra w moją grę z czego dostałem 50zł za jedną sprzedaną licencje. Chociaż w sumie co mi szkodzi, jeżeli i tak mogę sobie odpalić moją grę na moim komputerze. Na dodatek osoby które przywłaszczyły sobie mój soft dla własnej przyjemności, nie są już złodziejami, tylko piratami.

Czyli mam rozumieć, że to czym się pałam, to nie jest praca, za którą przysługuje mi wynagrodzenie?

0

Według mnie programista który zgadza się na piracenie, nie traktuje poważnie swojej pracy.

A według mnie jak ktoś się oburza piraceniem jego programów to traktuje swoją pracę zbyt poważnie. I pewnie nie tylko swoją pracę. ;P

0

@kopernik:

kopernik napisał(a)

z czego dostałem 50zł za jedną sprzedaną licencje

Prawie jak twórca WinRAR'a ;P

Ogólnie odnośnie Twojego postu: masa projektów open-source utrzymuje się z dobrowolnych datków ludzi, którym się dane oprogramowanie podoba.
Na przykład VLC (mowa o tym sławnym darmowym odtwarzaczu filmów) miał nie mieć wsparcia dla kafelek (czy jak tam to zwą) w Windows 8, ponieważ nie było ich stać na zatrudnienie odpowiednich programistów. Co więc zrobiła społeczność? Utworzyła projekt na Kickstarterze, zebrali kasę i aktualnie jest już bodajże 90% wykonane.
A z gier? Camelot Unchained - dobrowolne datki złożyły się na 2.1 miliona dolarów dla twórców.
O ile się nie mylę, to Dwarf Fortress również od początków utrzymuje się z datków graczy ;)
Można? Można.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1