Korzystając jeszcze z tematu, mierzę się z podobnym problemem, zawsze czaruję rekruterki, że "coś tam", a tak naprawdę zwolniłem się bo miałem mobbing. Jednak w Polsce póki co to jest temat tabu i zastanawiam się czy mówić o tym wprost, że zmieniłem pracę bo mobbing. Tak samo miałem zmianę pracy bo zostałem okłamany na rozmowie rekrutacyjnej, z powodu że rekrutowano mnie na Javę, a robiłem C#. W obu pracach wytrzymałem po parę miesięcy (6 msc w jednej, rok w drugiej), i nie wiadomo co mówić rekruterkom i czy w ogóle wpisywać to w CV.
Zależy gdzie aplikujesz. Jest takie powiedzenie, że "o zmarłych i byłych pracodawcach źle się nie mówi". Mobbing nie dość, że jest tematem tabu (a sam to przechodziłem, niestety...), to zostawia srogi ślad w psychice i sposobie pracy. Pracodawca po takim oświadczeniu może bać się ciebie zatrudnić z dwóch powodów: 1. możesz mięć problemy z wykonywaniem pracy i samopoczuciem, 2. nie wiadomo czy to była prawda i po rozstaniu nie będziesz mówić, że u nich też cię mobbingowano (o ile np. mobbing to nie jest standardowa strategia w danej firmie)
Co do okłamania w kontekście zakresu obowiązków i technologii waliłbym wprost. Tym samym dasz sygnał, że jeżeli się umawiasz na X, to ma być X. Z drugiej strony dla nich to jest sygnał, że nie jesteś "elastyczny" cokolwiek to znaczy. Firmy zazwyczaj szukają kogoś o profilu zbliżonym do niewolnika niż stabilnego i dojrzałego partnera (nie mówię, że wszystkie, ale Januszerka ma się w PL wyśmienicie, póki co).