Jak często trafiacie na lipne umowy?

0

Jak często trafiacie na lipne umowy w stylu, że połowa pensji na UoP, reszta z ręki do ręki. na UoD lub umowę zlecenie?

Czy pracodawcy zgadzają się w takim przypadku na umowę na połowę wymiaru etatu, czy raczej szukają jelenia, by im pracował za połowę ustalonej kwoty?

Czy macie złe doświadczenia, że później umówionej koperty z pieniędzmi nie dostaliście, kolejnej umowy o dzieło lub kolejnego zlecenia nie podpisali, pozostawiając Was ze zmniejszona kwotą i pełnym wymiarem etatu?

Pytam ponieważ nie chcę się wpakować w bajoro, by później w CV nie mieć wpisów o pracy na 3 miesiące i zwolnienia za wypowiedzeniem - bez zgody stron i tłumaczyc się z tego rekruterom - oni prawie zawsze pytają o powód rozstania z poprzednim pracodawcą. .

0

Do listy spotkanych umów dodam jeszcze nie znany mi twór - jakieś łączenie umowy o pracę z czymś o prawach autorskich. Zielonego pojęcia nie mam co to ma na celum jakie są niebezpieczeństwa itp. Umowy do przeczytania nie dali i przez to skonsultować z kimś kto się zna na umowach również

0

jak ktoś ciebie od początku chce zrobić w wuja, to chyba nie ma sensu ciągnąć tematu
czasami robię zlecenia bez zadatku, ale do czasu zapłaty materiały są na moim hostingu, nie ma wpłaty=nie ma przekazania, proste

1
Zielony Jeleń napisał(a):

Jak często trafiacie na lipne umowy w stylu, że połowa pensji na UoP, reszta z ręki do ręki. na UoD lub umowę zlecenie?

Czy pracodawcy zgadzają się w takim przypadku na umowę na połowę wymiaru etatu, czy raczej szukają jelenia, by im pracował za połowę ustalonej kwoty?

Czy macie złe doświadczenia, że później umówionej koperty z pieniędzmi nie dostaliście, kolejnej umowy o dzieło lub kolejnego zlecenia nie podpisali, pozostawiając Was ze zmniejszona kwotą i pełnym wymiarem etatu?

Pytam ponieważ nie chcę się wpakować w bajoro, by później w CV nie mieć wpisów o pracy na 3 miesiące i zwolnienia za wypowiedzeniem - bez zgody stron i tłumaczyc się z tego rekruterom - oni prawie zawsze pytają o powód rozstania z poprzednim pracodawcą. .

po prostu nie odpowiadaj na ogłoszenia o pracę napisane po polsku
filtr wystarczający, dziękuję za uwagę

0

Jak często trafiacie na lipne umowy w stylu, że połowa pensji na UoP, reszta z ręki do ręki. na UoD lub umowę zlecenie?

Nigdy. Jeśli ktoś coś takiego w IT proponuje omijałbym szerokim łukiem.

Do listy spotkanych umów dodam jeszcze nie znany mi twór - jakieś łączenie umowy o pracę z czymś o prawach autorskich.

Kwestia praw autorskich przy "dziele" to osobna kwestia. Niejeden prawnik wysłał za to na studia swoje dzieci. Możliwe, że chodziło Ci o umowy z podwyższonymi kosztami uzyskania przychodu? To jest dość często spotykane rozwiązanie, gdzie część dochodu (kreatywna) rozliczana jest z "autorskimi kosztami uzyskania przychodu", realnie płacisz mniej podatku dochodowego od tej części.

0
Zielony Jeleń napisał(a):

Jak często trafiacie na lipne umowy w stylu, że połowa pensji na UoP, reszta z ręki do ręki. na UoD lub umowę zlecenie?

Czy pracodawcy zgadzają się w takim przypadku na umowę na połowę wymiaru etatu, czy raczej szukają jelenia, by im pracował za połowę ustalonej kwoty?

Czy macie złe doświadczenia, że później umówionej koperty z pieniędzmi nie dostaliście, kolejnej umowy o dzieło lub kolejnego zlecenia nie podpisali, pozostawiając Was ze zmniejszona kwotą i pełnym wymiarem etatu?

Pytam ponieważ nie chcę się wpakować w bajoro, by później w CV nie mieć wpisów o pracy na 3 miesiące i zwolnienia za wypowiedzeniem - bez zgody stron i tłumaczyc się z tego rekruterom - oni prawie zawsze pytają o powód rozstania z poprzednim pracodawcą. .

Ja trafiłem 2 razy na taką podwójną umowę, oba przypadki w Warszawie na początku mojej kariery.
W obu przypadkach firmy wywiązały się ze swoich zobowiązań, tzn. każdą kasę dostałem. Wprawdzie zdarzało się, że jedna część była kilka dni spóźniona, ale nigdy się nie zdarzyło, abym czegoś nie dostał.

Np. w pierwszej firmie wynikało to z tego, że dwóch właścicieli ze sobą współpracowało i między sobą wykorzystywali ludzi wg. różnego obciążenia. Jeden miał swój sprawdzony projekt na rynku, który rozwijał, a drugi się bawił w start upy. Szukał nowych klientów, brał mniejsze i większe zlecenia dla zupełnie nowych klientów. Plusem tego rozwiązania było to, że pracowałem nad kilkoma projektami w różnych technologiach równocześnie. Miałem trochę "legency code" w systemie działającym x lat na rynku, ale była też okazja przetestowania nowinek technologicznych w projektach tworzonych na green fieldzie.

A same firmy? Wspominam je różnie. W pierwszej było fajnie, w drugiej kijowo. Tyle w temacie.

0

Znajomy dostal kiedys ciekawa umowe od prawnikow - pod koniec bylo info ze daje im upowaznienie do reprezentowania go praktycznie we wszystkich sprawach. Na cale szczescie zawsze czyta dokladnie umowy i sie nie udalo ;)

0
samouczek napisał(a):

Jak często trafiacie na lipne umowy w stylu, że połowa pensji na UoP, reszta z ręki do ręki. na UoD lub umowę zlecenie?

Nigdy. Jeśli ktoś coś takiego w IT proponuje omijałbym szerokim łukiem.

Do listy spotkanych umów dodam jeszcze nie znany mi twór - jakieś łączenie umowy o pracę z czymś o prawach autorskich.

Kwestia praw autorskich przy "dziele" to osobna kwestia. Niejeden prawnik wysłał za to na studia swoje dzieci. Możliwe, że chodziło Ci o umowy z podwyższonymi kosztami uzyskania przychodu? To jest dość często spotykane rozwiązanie, gdzie część dochodu (kreatywna) rozliczana jest z "autorskimi kosztami uzyskania przychodu", realnie płacisz mniej podatku dochodowego od tej części.

Opisali to jak to drugie, ale nie wiem o co chodzi. Dobrze jak znajomy po prawie w to spojrzy, jeżeli jeszcze raczą przesłać wzór.

znajomy dostal kiedys ciekawa umowe od prawnikow - pod koniec bylo info ze daje im upowaznienie do reprezentowania go praktycznie we wszystkich sprawach. Na cale szczescie zawsze czyta dokladnie umowy i sie nie udalo ;)

Możesz jaśniej? o jaką reprezentację chodzi? Kto, kogo, w jakiej sprawie?

0

Generalnie przy autorskich kosztach uzyskania przychodu (które są dobrowolnie zgłaszane) firma ustala ci jaka część twojej pracy jest twórcza (np 50% albo 90%), następnie wyliczasz sobie podstawę opodatkowania, tą podstawę mnożysz przez wymiar pracy twórczej, a z tego odliczasz sobie 50% jako koszty zrzeczenia się majątkowych praw autorskich na rzecz pracodawcy. Innymi słowy darmowa kasa bez kosztów dla ciebie ani pracodawcy. Minusem jest to że faktycznie musisz udowodnić że stworzyłeś utwory, więc musisz gdzieś sobie przez X lat składować te wytworzone utwory (np commity) na wypadek kontroli skarbówki. Jeśli stwierdzą że część twoich utworów nie spełniła ustawowych wymagań (np podbicie wersji biblioteki nie jest twórcze bo każdy robi to tak samo), to mogą ci się dobrać do d**y. Stąd też trzeba dobrze wybierać commity które zgłaszasz i wiedzieć jak te utwory są zdefiniowane w polskim prawie. No i możesz odliczyć sobie chyba "tylko" jakieś 42k rocznie.

0
samouczek napisał(a):

Kwestia praw autorskich przy "dziele" to osobna kwestia. Niejeden prawnik wysłał za to na studia swoje dzieci.

znaczy kto niby wysłał? znasz jakieś konkrety?
w większości przypadków kwoty zadośćuczynienia są takie, że nie warto iść do sądu...

0
Zimny Mleczarz napisał(a):

Generalnie przy autorskich kosztach uzyskania przychodu (które są dobrowolnie zgłaszane) firma ustala ci jaka część twojej pracy jest twórcza (np 50% albo 90%), następnie wyliczasz sobie podstawę opodatkowania, tą podstawę mnożysz przez wymiar pracy twórczej, a z tego odliczasz sobie 50% jako koszty zrzeczenia się majątkowych praw autorskich na rzecz pracodawcy. Innymi słowy darmowa kasa bez kosztów dla ciebie ani pracodawcy. Minusem jest to że faktycznie musisz udowodnić że stworzyłeś utwory, więc musisz gdzieś sobie przez X lat składować te wytworzone utwory (np commity) na wypadek kontroli skarbówki. Jeśli stwierdzą że część twoich utworów nie spełniła ustawowych wymagań (np podbicie wersji biblioteki nie jest twórcze bo każdy robi to tak samo), to mogą ci się dobrać do d**y. Stąd też trzeba dobrze wybierać commity które zgłaszasz i wiedzieć jak te utwory są zdefiniowane w polskim prawie. No i możesz odliczyć sobie chyba "tylko" jakieś 42k rocznie.

I trzeba pamiętać, że urlop i L4 nie wliczają się w tzw. pracę twórczą i efektywnie dostajesz mniejszą kwotę na przelewie, a wielu o tym zapomina, w szczególności jak pani z HRu mówi, że kasa netto zawsze będzie taka sama. Może nie są to nie wiadomo jak wielkie kwoty, ale jednak jest to to zauważalne, szczególnie przy urlopie. Czasem też wychodzą śmieszne sytuacja przy nadgodzinach, gdzie support nie jest pracą twórczą, więc dostaje się automatycznie mniej. Więc nie jest to takie super bezproblemowo rozwiązanie, o czym rzadko się mówi.

Więcej:
http://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/639275,urlop-dla-tworcy-bardziej-kosztowny.html
http://www.rp.pl/artykul/841631-Autorskie-koszty-uzyskania-przychodu-a-pensja-informatyka-tworcy.html#ap-6

0
Mały Rycerz napisał(a):
Zimny Mleczarz napisał(a):

Generalnie przy autorskich kosztach uzyskania przychodu (które są dobrowolnie zgłaszane) firma ustala ci jaka część twojej pracy jest twórcza (np 50% albo 90%), następnie wyliczasz sobie podstawę opodatkowania, tą podstawę mnożysz przez wymiar pracy twórczej, a z tego odliczasz sobie 50% jako koszty zrzeczenia się majątkowych praw autorskich na rzecz pracodawcy. Innymi słowy darmowa kasa bez kosztów dla ciebie ani pracodawcy. Minusem jest to że faktycznie musisz udowodnić że stworzyłeś utwory, więc musisz gdzieś sobie przez X lat składować te wytworzone utwory (np commity) na wypadek kontroli skarbówki. Jeśli stwierdzą że część twoich utworów nie spełniła ustawowych wymagań (np podbicie wersji biblioteki nie jest twórcze bo każdy robi to tak samo), to mogą ci się dobrać do d**y. Stąd też trzeba dobrze wybierać commity które zgłaszasz i wiedzieć jak te utwory są zdefiniowane w polskim prawie. No i możesz odliczyć sobie chyba "tylko" jakieś 42k rocznie.

I trzeba pamiętać, że urlop i L4 nie wliczają się w tzw. pracę twórczą i efektywnie dostajesz mniejszą kwotę na przelewie, a wielu o tym zapomina, w szczególności jak pani z HRu mówi, że kasa netto zawsze będzie taka sama. Może nie są to nie wiadomo jak wielkie kwoty, ale jednak jest to to zauważalne, szczególnie przy urlopie. Czasem też wychodzą śmieszne sytuacja przy nadgodzinach, gdzie support nie jest pracą twórczą, więc dostaje się automatycznie mniej. Więc nie jest to takie super bezproblemowo rozwiązanie, o czym rzadko się mówi.

Więcej:
http://podatki.gazetaprawna.pl/artykuly/639275,urlop-dla-tworcy-bardziej-kosztowny.html
http://www.rp.pl/artykul/841631-Autorskie-koszty-uzyskania-przychodu-a-pensja-informatyka-tworcy.html#ap-6

Dzięki za informację. Jeżeli taki wał jest z ZLA i szczególnie urlopem + nadgodzinami, to dziękuję za taką formę umowy. Już wolę dzieło + UoP. Niestety prawnikiem nie jestem, zaś "pani z HR" mówiła, że są to pieniądze gwarantowane. Więc skoro tak próbują kantować to po świętach mówię im do widzenia. W końcu umowa jeszcze nie podpisana. W ich firmie gwarantowane jest tylko 2000 BRUTTO, reszta na tym "twórczym".

0
Zielony Jeleń napisał(a):

W ich firmie gwarantowane jest tylko 2000 BRUTTO, reszta na tym "twórczym".

Jeżeli nawet po TYM nie otwarły ci się oczy...

0

to miało być 2000 BRUTTO + wyrównanie "twórczym" do takiego samego netto jakie proponuję. Widzę, że różnice nie są duże między UoP i UoP50% dla pracodawcy, więc proste - dam im propozycję niższego brutto niż było oferowane, tak aby wyszły takie same koszty dla pracodawcy. Bez twórczego i potwierdzę tu czy był to wał. O ile mnie nie zatrudnią ostatecznie. Jest tam chyba 500zł miesięcznie różnicy w netto.

Do @somekind: bardzo wnosząca wypowiedź. Bo kolega napisał stare nazewnictwo dla ZLA, czyli L4. Jakby ktoś nie wiedział o co cho.

0

@mały Rycerz:

Bardzo dziękuję Ci za wskazanie, że jest to prawdopodobnie wał i co się z tym je. Przydałby się tu na forum prawnik. Niestety, gdyby chcieć każdą nadesłaną umowę o pracę/dzieło czy nie wiadomo co jeszcze konsultować z prawnikiem, to przy 5 rozmowach kwalifikacyjnych miesięcznie (a może być więcej) wychodzą koszty rzędu 1000zł.

Minusem jest to że faktycznie musisz udowodnić że stworzyłeś utwory, więc musisz gdzieś sobie przez X lat składować te wytworzone utwory (np commity) na wypadek kontroli skarbówki.

Jest to bardzo duży minus, ponieważ jest zakaz wynoszenia kodu z prawie każdej firmy - w końcu po to się zrzekasz tych praw autorskich kolejną umową do podpisania. Zapomnij o dowodach w postaci commitów. Trzeba by do pracy z ukrytą kamerą chodzić, by coś udowodnić. Jeszcze wola skarbówki, że uzna ten kod za coś twórczego/artystycznego, a nie tworzenie zbędnego kontentu. Doistaną więc propozycję normalnej umowy o pracę. Okaże się na ile to był przekręt.

0

przy umowie o pracę masz zwykle z góry narzucone przepisy, więc tutaj trudno o jakieś niestandardowe zagrania, o dzieło, domyślnie nie jest umową ciągłą, etatową tak więc jeśli ktoś ci proponuje takową jako substytut normalnej to należy go wyśmiać

0

No tylko widzisz, tutaj tłumaczyli się, że to jedna umowa o pracę... Dodam "o pracę" i tak miała być zatytułowana. A tu wychodzi wał w postaci urlopu i nadgodzin, których potem może się okazać, że jest prawie drugie tyle co pracy. Co z tego, że muszą zapłacić +100% skoro od 2000 brutto? Szukają pewnie prawdziwego jelenia. Zobaczymy jak wyjdzie z próbą "negocjacji w dół na normalną umowę", której w końcu i tak nie muszę przyjąć lub mogę wziąć na przeczekanie, by CV nie było puste zanim znajdę coś interesującego.

0

@Mały_Rycerz: potwierdzam - w tej firmie polskiej chodziło o typowy wał na to, że gdyby pracownik uległ wypadkowi, zachorował, bo ktoś inny zarazi to żeby nie miał pieniędzy na rehabilitację, leczenie lub gdyby miały być nadgodziny, to żeby tyrać za najniższą krajową wynoszącą w roku 2017: 2000 brutto.

Ot taka kreatywna rachunkowość z brakiem poszanowania praw pracownika.

Jak doszło do wykrycia - na propozycję oferty za niższe pieniądze netto, ale takie same "koszty pracodawcy" na klasyczną umowę o pracę - przyszła odpowiedź o odrzuceniu mojej oferty pracy.

1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1