Niestety nie napisałeś co dokładnie masz zamiar robić w ramach działalności a to ma znaczenie.
Sprawa pierwsza - aspekt moralny.
Oczywiście, że można jednak wg mnie jest to forma cwaniactwa, którego nie popieram. Sam prowadzę trzy firmy wszystkie w Polsce na polskich warunkach - z podatkami nie kombinuję.
Jeśli Ci się nie podobają lokalne warunki to wyjedź tam gdzie Ci będzie lepiej. To wg mnie jest uczciwa postawa wobec siebie i innych, którzy w lokalnym polskim bagienku jednak chcą funkcjonować.
Jeśli uważasz, że te zaoszczędzone 10% -20% podatku Cię zbawi to może zamknij działalność i idź pracować do jakiejś korporacji. Ja rozumiem, że każdy optymalizuje sposób płacenia podatków ale wyprowadzanie za granicę pieniędzy z własnego domu to trochę głupota ( a tym jest oddawanie podatków w innym kraju - robisz darmowy prezent Estończykowi lub Rumunowi ).
Absolutnie nie nakłaniam do "wiary w ZUS'a" bo logicznych argumentów jest zbyt wiele aby tej instytucji nie ufać, jednak takie mamy zasady a nie inne i to od nas zależy jak to się dalej potoczy.
Sprawa druga - aspekt finansowy
Jak wszystko sobie policzysz i przeliczysz to może się okazać, że chcąc sensownie działać na lokalnym rynku przepisy i tak zmuszą Cię do założenia oddziału w Polsce i cała ta akcje wyjdzie Cię na zero lub minus. Klientom nie jest obojętne czy dostaną fakturę polską czy holenderską. Czyli innymi słowy zastanów się czy nie lepiej zabrać się solidniej do roboty niż kombinować bo cała ta oszczędność może przekładać się na kilka godzin roboczych w miesiącu. Zupełnie inaczej takie optymalizacje zadziałają w przypadku dużej firmy a inaczej małej - tu wszystko ma znaczenie.
Podsumowanie
Wg mnie gra nie warta zachodu. Chyba, że rzeczywiście szczypiesz się o 1000 zł przy skali miesięcznego wynagrodzenia rzędu 10 000 zł ale dla mnie takie podejście zalatuje już Poznaniem lub Krakowem.
I pamiętaj, że "Owoc żywota Twojego JE ZUS". Odwiedź jeden z oddziałów i poczuj się jak u siebie :-)
p.s. Kilka razy czarowali mnie dotacjami unijnymi za każdym razem dochodziłem do wniosku, że jak czas potrzebny na ogarnięcie procedur wynikających z obsługi tych dotacji poświęcę na rzetelną pracę to wyjdę na to samo. Czas pokazał, że nie pomyliłem się - nie dość, że zarobiłem te same pieniądze w porównywalnym czasie to jako bonus od życia pozostałem całkowicie niezależny i nikomu nic nie dłużny.
Innymi słowy nie kombinuj, weź się do roboty. Nie jesteś starym nauczycielem czekającym na zwolnienia grupowe tylko informatykiem, przed którym jest tyle możliwości zarabiania że głowa boli i żal nie korzystać.