No tak. Pogoda to też moja wina. A to że Wisła brudna też. I może przypnijcie mi od razu winę za puste konta w ZUS bo się ostatnio chwalili że od 2018 na renty już nie będzie.
Wiecznie winny tylko ten który prawdę mówi. Dlaczego w tym naszym narodzie nie ma zrozumienia?
Ktoś już pisał i płakał że programiści mają 3800? No widzicie. Ani pierwszy ani ostatni z takim tematem nie jestem.
No i nie prawdą jest to że nie można mi pomóc. Już gdzieś wspomniałem że nie chodzi tylko o kasę bo gdyby chodziło to nie chciał bym 4500zł netto lecz to co da mi Niemiec od sierpnia bo przecież - dlaczego miał bym tracić?
Szkoda też że na forum jest naprawdę garstka ludzi którzy w 100% rozumieją to o czym piszę. Wielka szkoda bo właśnie, ta cała wojenka powstała dzięki temu że niestety, większość czyta bez zrozumienia. Naprawdę trzeba tłumaczyć jak krowie na rowie by wszystko wytłumaczyć? Wybaczcie, ale ja zawsze myślałem że programista z logiką do wszystkiego podchodzi. Pomyliłem się?
O co mi znowu chodzi? A o to że to właśnie my, pracownicy, jesteśmy napędem gospodarki a nie pracodawca lewus który zakopie gdzieś po cichu 500 usług i przytnie jeszcze na podatkach. Jakim wzrostem gospodarki możemy się pochwalić w przypadku posiadania 20-stu pracowników zatrudnionych za 2900zł???
No jaki?
Każdy z nich wróci do domu, popłaci media, czynsz, raty i powiedzcie - ile z tego zostaje na napęd gospodarki?
Ile zysku ma Polska gospodarka z firmy w której panują takie stawki?
Szefy po obu stronach w forsie śpią, forsa na kontach w bankach na zachodzie (bo w Polsce strach trzymać!), zachodnie banki operują tą kasą i co dalej, no powiedzcie?
A nie lepiej było by gdyby chore prawo zmuszało pracodawców do tego by człowiek na stanowisku elektronika miał płaconą minimalną 22zł netto?
Czy to aż tak wiele 22zł/h? Liczmy że pracuję 8h dziennie! 26 dni roboczych. 8 x 22zł x 26 = 4576zł. Dodajmy do tego jakąś premię 1000zł.
Powiedzmy że każdy elektronik w firmie zarobi 5576zł netto.
Jak już wiadomo - szef wcale nie zbiednieje a wiecie czemu? Bo przy 5500zł na miesiąc nikt a nikt nie będzie poświęcał nadgodzin na pracę dla innych.
Serio tak jest. Odwalisz sobie 8h u siebie i smigasz na fuchy bo trzeba dorobić bo nie ma za co żyć.
Czy te godziny nie mogły by być poświęcone na pracę w jednej firmie?????
Dzięki temu zakład zarabiał by jeszcze więcej?
I teraz wyobraźmy sobie co zrobią z kasą elektronicy mający po 5500, może 6000, 6500zł z nadgodzinami. No co zrobią?
Pójdą wydawać, prawda???
A to nowe auto na raty, a to M na raty, a to remoncik, a może zróbmy w końcu i drugie lub trzecie dziecko no bo w końcu jest za co utrzymać...
Gdybym miał 100% większe dochody a to tylko 3000zł to z automatu mój pracodawca z mojej głowy miał by minimum 50% większy dochód. Jego 50% w tym przypadku to już nie 3000. Wierzcie mi na słowo. Pomnóżcie to proszę przez powiedzmy 20 takich samych pracowników.
Spokojnie w czasie 10h pracy jestem w stanie naprawić od 10 do 20 laptopów. Taka jest moja wydajność. A ile robię? To znaczy robimy? A tyle za ile płacą!
Kopał by ktoś rowy 4x szybciej za te samą stawkę? Praca to nie sport. Na końcu zawsze jest ten sam wynik więc jeśli wynik się nie zmienia to po co marnować energię??
Odpowie mi ktoś logicznie???
Nie mi trzeba pomagać. Nie mi lecz szefom którzy tego zrozumieć nie potrafią.
Zobaczcie sami. Jest w Polsce obecnie minimalna 12PLN/h na rękę? Jest? Ano jest i co? Cała budowlanka płaci 12PLN/h gdy wcześniej dawali 9-10zł??
I co? Wtedy żyli i dziś żyją!
Musicie zrozumieć że firmy MIAŁY, MAJĄ i będą MIEĆ na dobre płace ale nie zapłacą bo prawo na to pozwala, to po pierwsze a po drugie toto że nie muszą :-) :-)
No i na koniec należy wspomnieć że wiele Waszych wypowiedzi przypomina mi lata do 1989r. Czasy w których tym którym było źle podcinano jeszcze nóżki tak by nie mogli wstać i głośno krzyczeć że jest źle.
Wiele osób zarzuciło mi to że może nie jestem dobry w swoim fachu, że siedzę na forum, że nie pracuję, że za dużo czasu w necie a za mało w pracy.
Ludzie. Proszę. Wszyscy wiemy że można robić kilka rzeczy jednocześnie więc darujcie sobie takie wpisy bo są śmieszne.
Nikt z Was mnie nie zna. Nie wicie że faktycznie jestem po Technikum Elektronicznym. Nie widzieliście jak operują oscyloskopem. Nie widzieliście ile zajmuje mi rozebranie w mak laptopa. Nie widzieliście jak szybko sprawnie wymieniam elementy SMD, chipy, BGA i podobne. W ogóle mnie nie znacie i z góry zakładacie że cienki jestem.
Jedynym wyznacznikiem ku temu stwierdzeniu jest to że siedzę za 2900 miesięcznie.
Dlaczego nie doczytaliście gdy mówiłem że... próbowałem nie raz zmienić pracę na terenie Warszawy i ok. i wszędzie tyle samo płacą???
To nie jest tak że jeden zakład płaci 2900 a drugi 6000!!! Tu wszyscy płacą 3000-3300.
Często piszecie - wyjedź. No właśnie, i tu jest odpowiedź dlaczego mam te 2900.
Naprawdę nie rozumiecie że ja nie chciałem ruszać tyłka na zachód???
No i tu jest jedyna moja wina w całej tej sprawie. Dzięki temu właśnie że jest jeszcze takich jak ja sporo, że siedzą i milczą to stawki są jakie są bo gdyby wszyscy hurtem pojechali szukać "podwyżki" na zachód i nie było by komu naprawiać to wierzcie mi na słowo honoru że w końcu i u nas zaczęli by godnie płacić.
Tymczasem ze względu na to że jest jak jest to wyjazd jest chyba jedyną opcją na lepszą płacę.
Kolejna rzecz. Notorycznie powtarzacie że jak mi źle to mam zmienić firmę. Ok, pytanie brzmi na którą?
No bo wiecie, łatwo się mówi...
Powiedzcie do której firmy iść by przestać płakać? Już wspomniałem że wszędzie jest 3000zł bo to norma. Na moje miejsce zawsze znajdzie się w tym kraju 10-ciu innych którzy przyjdą i za 2200-2500 bo uznają że tyle im wystarczy.
Powiedzieliście ... zmień zawód! Ok, jak widać zmieniam ... ale z doczytaniem tego też wielu z Was ma problem. O czym mowa? O naśmiewaniu się ze szczerego wpisu w profilu pt.: początkujący programista C/C#/CPP. Tu też źle zrobiłem że kurdę jestem początkujący a nie od razu SENIOR?
Gdybym nie myślał o poprawie losu na przyszłość to nie brał bym się za programowanie...
Wracając do tematu zarobków programistów / elektroników / informatyków.
W tym segmencie przez ostatni kwartał naprawdę badałem ryneczek. Miałem w OLX i innych własne ogłoszenia. Udawałem firmę która potrzebuje programistów.
Zapodałem w ogłoszeniu by ludzie wpisywali swoje oczekiwania finansowe.
Przez około 3 miesiące badałem sobie rynek i sprawdzałem za ile zdolni są pracować młodzi programiści. I wiecie co?
Nic więcej nie napiszę. Zróbcie to samo co ja zrobiłem to zobaczycie ile setek ludzi w Polsce szuka pracy w Warszawie, pracy za 3000-3500-4000.
Mogę powiedzieć tylko tyle że 85% z Was zgodzi się na pracę za 4000zł (Seniorzy!!!) i dlatego ciężko mi uwierzyć w forumowe gaworzenie pt. "bo ja mam 15kzł"
Pewnie i są tacy którzy mają po 15,20,25 tys. na miesiąc ale ... czy choć by z raz ktoś się zastanowił głębiej nad tym ilu takich jest?
No ilu? 20-stu na tym forum? 30-stu? No dobra, stu!!!! A reszta?