Słuchajcie! To jest prawdziwy hit, co to się dzieje na naszym rynku IT.
Niedawno brałem udział w procesie rekrutacyjnym, który ma 6 etapów (niestety brak oferty). Moim zdaniem to jest jakieś nieporozumienie.
On-line
- Rozmowa HR/ang - tel - 1h.
- Skan techniczny - skype -1h.
On-side: - Rozmowa z jakimś kierownikiem - 1h.
- Pair programming - hacker rank - 2h.
- Rozmowa z jakimś innym kierownikiem/leadem czy jak to zwał.
- Rozmowa techniczna, algorytmy, zagadanienia ogólne jak i szczególne. Wszystkiego po trochu.
Prawdopodobnie gdybym dostał ofertę, to byłaby rozmowa o wynagrodzeniu, ale tego już nie zaliczam. Czy to jest normalne zjawisko? Do czego to wszytsko zmierza? Niedługo od razu po rozpoczęciu pracy będę musiał zaczynać "na zaś" kolejny proces rekrutacji, co by nie zapomnieć materiału.