I tak nie rozumiem. Chcą pobiegać, niech idą biegać na tor. Po cholerę blokowac ulice miasta? Czy nie ma miejsc wyznaczonych do przeprowadzenia takiej imprezy jak mataton?
Ja zapytam tak - co byś powiedział na taki pomysł, żeby stadiony na Euro budować poza miastami? Po co ci wszyscy kibice mają się potem wylewać na ulice, blokować ruch uliczny wokół stadionów, burdy jakieś robić?
A, bo przecież po to się to całe Euro organizuje, żeby MIASTO promować... Gdyby impreza była gdzieś w lesie, to nie zarobiły by bary i knajpki, sklepy spożywcze, hotele. Dodatkowo byłoby z pewnością mniej sponsorów, bo przecież to chodzi również o reklamę. Taka impreza jak np. Maraton Bostoński ściąga dziesiątki tysięcy ludzi z całego świata. I po to się te imprezy organizuje. Tak samo jak organizuje się festiwale, Woodstock już za miesiąc zapcha Kostrzyń na amen. Kostrzyń natrzepie w tydzień dwa razy tyle kasy, co przez całą resztę roku.
Inna sprawa, że są też maratony organizowane poza miastami, również ultramaratony - np. Bieg Rzeźnika. Tylko że na te biegi narzekają leśnicy :D Ponoć przeszkadzają turystom kontemplować przyrodę. W Trójmieście też leśnicy narzekają, że biegacze ścieżki rozbiegują :D
Jak rozumiem, żeby nikomu nie przeszkadzać powinnam biegać sobie w domu po ścianach :) A figę wam, marudy...
"A nic tak nie wkurza zgorzkniałych ludzi
Jak inni ludzie cieszący się prostą radością
I choćbym szczęśliwy był ubrany w kwiatki z ziemi
To zawsze komuś przeszkadzać to będzie"
To może jeszcze zorganizujmy mecz piłki nożnej na parkingu w centrum, na latarniach mozna przyczepić kosze i grać w koszykówkę, a na skrzyżowaniu ustawić ring i rozgrywać walki bokserskie. Skoro ulice miasta można zmieniać raz po raz w bieżnię, to ja tu nie widzę różnicy.
Jestem za! :) Im więcej się w mieście dzieje tym fajniej.
Oczywiście pod warunkiem zapewnienia objazdów i posprzątania po, tak jak to jest w przypadku imprez biegowych.