przeciez nie odradzam studiow, jedyne co robie to namawiam do szybkiego podjecia pracy jesli ktos chce byc programista.
Tak, ale gdybyś była na dziennych studiach technicznych to byś wiedziała, że szybko != jak najszybciej. Ciężko skupić się na pewnych zagadnieniach jak się pracuje. Pełna zgoda, ze jak najwcześniejsze łapanie doświadczenia to dobry pomysł. Jednak pracodawcy nie chca się bawić w studentów na 2/5 etatu. Dlatego w praktyce bezpiecznie rozpocząc pracę w rozsądnym wymiarze. @Koziołek zwrócił uwagę, że uczelnie ewoluują i dopasowują się do nowej sytuacji na runku, tak powinno być.
nie bardzo wiem o jakich specjalistycznych kursach mowisz, jakies przyklady kursow (umiejetnosci twarde) dla doswiadczonych programistow ktore maja sens?
Wszelkie kursy związane z dziedziną np. powiązane z ERP(ami), np. konkretny moduł specjalistyczny (nieważne jaki vendor). Jest ich wiele, taka wiedza przydaje się doświadczonym programistom tych konkretnych rozwiązań. Może też np. spowodować oszczędności, bo dzięki znajomości dziedziny nie będzie się pisać softu do czegoś co można osiągnać np. za pomocą konfiguracji. Jest to trochę jak znajomość wzorców projektowych. Dotyczy to w sumie bardziej konsultantów niż programistów. Pozwala też unikać antywzorców. Nie wszystko jest dostępne w Internecie.
wydaje mi sie ze tendencja w IT jest dokladnie odwrotna, nawet w korporacjach ktore uwielbiaja wszystko opakowywac w procedury i regulki, ludzie widza ze decyzja ze ktos powinien pisac dla nich soft bo jest mgr inz, ma cetyfikat cisco i pare mcts'ow nie jest wcale taka oczywista.
Nie jest oczywista, ale to zawsze jest atut. Poza tym korporacja musi wygrać projekt. Aby klient zaakceptował wykonawce powinien stwierdzić, że dany wykonawca rokuje, czyli ktoś potwierdził jego wiedzę. To atut.
to ze ktos bedzie uzywal double do trzymania bid/ask nijak ma sie do studiow. rok temu przejelam projekt po dwoch gosciach ze stanow ktorzy zakladam byli swietnie wyksztalceni, uzywali double bo stwierdzili ze bedzie wydajniej, po prostu beda sie bardziej pilnowac i tyle :) jak sie pewnie domyslasz, troche sie przeliczyli
Takich rzeczy uczą na studiach. Jeśli ktoś jest nieukiem to już niestety jego problem (i osób, które skorzystają z rozwązania i np. otrzymają straty, nie wspomonając już o koleżankach i kolegach, którzy muszą poprawiać takie fuckupy). Organizacja mogła w ten sposób narobic poważnych strat finansowych. Jak ktoś tego nie wiedział to był nieukiem. Studia dobrze wpływają na znajomość tego typu zagadnień, to są podstawy.
odpowiedzialnosc za projekt spoczywac powinna na zaufanych i kompetentnych osobach. gdy projekt pada to papierki managera nie sprawiaja ze boli mniej.
Pełna zgoda. Jednak mając do wyboru wykonawcę z papierkami i wykonawcę bez papierków z tym samym portfolio to wybiorę tego z papierkiem. Lepiej rokuje.
lekarz ma umiejetnosci potwierdzone (oprocz reputacji i statystyk) stosownymi egzaminami, wymaganymi prawnie. w wypadku programisty egzaminem jest rozmowa kwalifikacyjna a potem wyznacznikiem jest jego wydajnosc, taka specyfika zawodu.
Jednak, gdy programista/inżynier wykonuje np. odpowiedzialną pracę, która może mieć wpływ na zdrowie i bezpieczeństwo ludzi to moim zdaniem powinien podlegać takim samym restrukcjom co lekarz. Ktoś powinien sprawdzić, czy ta osoba rokuje do wykonania tej pracy.
mysle ze przy dzisiejszym dostepie do informacji studia beda tracily na znaczeniu, moze nie we wszystkich dziedzinach, ale
Studia nie będą traciły na znaczeniu, póki będa na nie uczęszczać ludzie chcący się czegoś nauczyć. Studia są warte dokładnie tyle ile student z nich wyniesie. Po prostu oprócz studiów wymaga się jeszcze doświadczenia: taki klimat. Można nie zrobić mgr (licencjat/inż. trzeba), ale na pewnym etapie staje się przed wyborem pracuje i robię magisterę czy tylko pracuję. Jak już wspomniałem dla mnie to głównie poszerzenie horyzontów (inż.). Jeśli chodzi o drugi stopień to już papier (ale i tak sporo udało się wynieść, dzięki własnej organizacji planu studiów i układom na uczelni).
ciezko mi sobie wyobrazic ze zostane kiedys bez pracy bo nie mam dyplomu.
Jakaś praca będzie zawsze. Jeśli np. w pewnym wieku uznasz, że programowanie Cię nie kręci firma może zarządać np. dyplomu MBA, aby reprezentować firmę jako PM. Można też trafić na jakąś formalną ścianę i beton organizacji (czego nikomu nie życzę, ale się zdarza). Po prostu to się lepiej sprzedaje. A w przypadku oprogramowania sprzedaż również jest ważna.